Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Kodeks Dobrostanu Zwierząt na razie nie zostanie przyjęty w Brukseli
Polska: Zamiast iść do szpitala, żeby zanieść rzeczy bliskiemu, wyślesz je przesyłką. Do paczkomatu
Belgia: Rząd Belgii otworzy więzienie w... Kosowie?
Belgia: Kibic Anderlechtu zmarł podczas meczu z Cercle Brugge
Niemcy: Policja zastrzeliła mężczyznę wymachującego maczetą na uniwersytecie
Polska: Trwa zamieszanie wokół cen za wodę. Zapłacimy więcej?
Belgia: Miał ponad 6 mln euro zaległych mandatów i grzywien!
Polska: Zakaz używania fajerwerków. Jego złamanie mocno uderzy po kieszeni
Belgia, biznes: „Jeśli chcemy ocalić nasz dobrobyt, to ten wskaźnik musi wzrosnąć”
Belgia: Polska wciąż nisko, Belgia wysoko. Który kraj najzamożniejszy?

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Dotyk, który mówi (cz.105)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Dotyk, który mówi (cz.105) fot. Shutterstock, Inc.

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

 

Dotyk, który mówi

Ostatnio przydarzyło mi się coś zadziwiającego a równocześnie całkiem zwykłego. To znaczy zwykłe było kiedyś, teraz już takie nie jest. Może opiszę, co się wydarzyło a Czytelnicy portalu Niedziela.be sami ocenią tę zadziwiającą zwykłość. 

Nie tak dawno zdałam sobie sprawę z tego, że zawsze chodzę do tych samych sklepów, odwiedzam te same miejsce i bardzo rzadko zbaczam z drogi. Z jednej strony jest to bardzo przydatne, bo oszczędzam czas. Wiem, czego potrzebuję, wiem, gdzie to znajdę. Raz, dwa, trzy i jestem gotowa. Ma to jednak drugą stronę i z mojego nowego punktu widzenia nazwałabym ją: złą. Przecież nie poznaję niczego nowego. Zastanawiałam się nad tym jakiś czas temu i postanowiłam, że teraz będzie mi się zdarzać, zboczyć ze znanej mi ścieżki. Bardzo szybko przekonałam się, że to dobry pomysł, ponieważ zabawa jest przednia, prawie za każdym razem odkrywam coś nowego – nowe miejsce, nowy sklepik, nową kawiarenkę. Nowe dla mnie, ponieważ wcześniej ich nie widziałam, mimo że były tam od dawna.

Dziś chcę napisać o właśnie takim podwójnym odkryciu. Wracając ostatnio od fryzjera (tutaj z pewnością niczego zmieniać nie będę), przechodziłam obok sklepiku, który mijałam już setki razy, jednak nigdy do niego nie zachodziłam. Tym razem zwolniłam kroku, przecież odkrywam i zajrzałam do środka. Poczułam bardzo delikatny, ale niezwykle przyjemny zapach. To mnie zachęciło, by wejść. Nie musiałam nawet skręcać ze znanej drogi, by poznać coś nowego. 

Sklepik był maleńki i niezwykle przyjemny. Mogłam w nim kupić ręcznie robioną biżuterię, ceramikę, tekstylia i buteleczki z domowymi perfumami. Sklep prowadziła bardzo miła pani. Już po chwili rozmawiałyśmy o tym i owym. Właścicielka opowiadała mi, co ma w sklepie i jak sobie radziła w czasie lockdownu. A ja czułam się niczym prawdziwa odkrywczyni. Zakupiłam perfumy, szklaną butelkę na olej i kilka rzemyków, które pani nazywała sznurówkami. Gdy zapłaciłam za zakupy, powiedziałam, że z pewnością jeszcze tu wrócę, bo moja córka koniecznie musi również odwiedzić ten sklep. I w tej chwili TO się stało. Właścicielka sklepu uśmiechnęła się do mnie i położyła swoją dłoń na mojej. Uścisnęła ją. Taki ciepły, zwykły gest, który mówi wiele. Jest równocześnie podziękowaniem i życzeniem. W tamtej chwili dosłownie mnie zamurowało. W jednej chwili uświadomiłam sobie, że od półtora roku nikt poza domownikami mnie nie dotknął. Nikt nie uścisnął mojej dłoni ani ja niczyjej dłoni nie dotknęłam. Zrobiło mi się tak… normalnie. Zadowolona wróciłam do domu. Nowy sklep, nowe zapachy i nowe doświadczenie. O geście właścicielki sklepu myślałam jeszcze długo.

Przecież czasem gest może powiedzieć więcej niż słowa. Używamy ich, aby zostać lepiej zrozumianym, aby zaakcentować to, czego nie potrafimy wyrazić w słowach.

Bywa również, że właśnie gesty nas zdradzają.  Przecież bardzo trudno jest mówić i nie gestykulować. Jednak te gesty, które „dotykają” mówią najwięcej. Jak wiele „przemilczeliśmy” w czasie pandemii.

W tamtej chwili zrobiło mi się ciepło i miło. Ktoś przemówił do mnie w inny sposób. Nie bał się mnie i ja się nie bałam. To było niezwykłe, taki symboliczny, mój całkiem prywatny, początek nowego czasu. Po raz kolejny przekonałam się jak ważne są drobiazgi. Mam ogromną nadzieję, że już wkrótce, takie wydarzenie będzie tak całkiem zwykłe, że nawet nie przyjdzie mi do głowy, o tym wspominać. Tymczasem będę szukać nowych miejsc, poznawać przemiłych ludzi i odkrywać całkiem bliski świat.

 

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie. 

Agnieszka

 


06.06.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(as)

 

Last modified onniedziela, 06 czerwiec 2021 07:55

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież