Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Fuzja banków zagraża 150 miejscom pracy
Belgia: Prąd w ubiegłym roku potaniał. I to znacznie
Polska: Jesteś po zakrapianej imprezie? Tyle musisz poczekać, żeby znowu wsiąść za kółko
Belgia: Jest nas coraz więcej. Są wyniki spisu ludności
Pracownik belgijskiej agencji rozwoju zginął w zamachu bombowym w Strefie Gazy!
Belgia, biznes: Firm wciąż przybywa. Już ponad 1,1 mln!
Słowo dnia: Tasje
Niemcy podnoszą prognozę wzrostu PKB do 0,3% w 2024 roku
Belgia: 6 walońskich gmin zobowiązało się do wspierania dialektów regionalnych
Belgia: Wskaźnik zatrudnienia wśród migrantów osiągnął rekordowy poziom

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Na teatralnych deskach (cz.53)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Na teatralnych deskach (cz.53) Fot. Shutterstock, Inc.

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

 

Na teatralnych deskach

Dzisiaj przeglądając moją biblioteczkę, zastanawiałam się, o czym chciałabym napisać do naszej porannej kawy i mój wzrok zatrzymał się na niebieskim książce, na której widniał tytuł „Teatr 3”. Książka ta to dzieła zebrane Sławomira Mrożka. Mam niestety tylko jeden tom – Tom VII, ale dla mnie najważniejszy, ponieważ zawiera TĘ najistotniejszą sztukę.

Przypomniało mi się, kiedy po raz ostatni miałam tę książkę w ręce. Odkładałam ją na półkę po napisaniu analizy sztuki „Emigranci”, pisałam ją podczas studiów na Uniwersytecie Amsterdamskim. To sztuka, którą w Polsce zna pewnie każda osoba lubiąca literaturę. Nie bez powodu nazywana jest „Mrożkową klasyką”.

Sztuka ta od dawien dawna mi towarzyszyła, ale jej znaczenie zmieniało się z biegiem lat. Z pewnością również, dlatego, tak bardzo mnie fascynuje. Ta możliwość patrzenia na to samo i widzenie czegoś zupełnie innego. Rozumienie słów Mrożka na różnych etapach życia jest inne. Od całkowitego braku zrozumienia do poczucia, że nie tyle wiem, czy rozumiem a czuję ich sens.

Genialność tej sztuki polega na tym, że autorowi udało się powiedzieć bardzo dużo, nie używając przy tym zbyt wielu słów. To jakby esencja polskiej emigracji.

Pierwszy raz sztukę „Emigranci” widziałam na scenie Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu. W rolę XX wcielił się Michał Świtała a AA zagrał Tadeusz Sokołowski. To był sezon 90/91! Wiem, że w roku 2014 na deskach tego samego teatru, ponownie wystawiono sztukę Mrożka, ale wtedy już od wielu lat również ja byłam emigrantką. Tam mnie już nie było.

Nie mogę nie wspomnieć o ekranizacji „Emigrantów” z genialnymi Markiem Kondratem i Zbigniewem Zamachowskim. Przedstawienie można obejrzeć na YouTube (TUTAJ) z napisani w języku angielskim.

Pamiętam na studiach w Amsterdamie napisałam analizę sztuki „Emigranci” i ku mojemu rozczarowaniu nie otrzymałam za nią zadowalającej mnie oceny. Byłam zaskoczona, ponieważ wtedy uważałam, że rozumiem tę sztukę już nie tylko na poziomie rozumu, ale również serca a może nawet i więcej. Jakiegoś dziwnego komórkowego porozumienia. Czułam, że oboje, zarówno pan AA i XX żyją we mnie. Być może nie byłam nimi, ale wydawało mi się, że ich rozumiem. Potrafię usłyszeć ich głosy w moim wnętrzu. Wiem przecież, jak to jest.

Ale czy tak faktycznie było? Teraz wydaje mi się, że prawdopodobnie skoncentrowałam się zbytnio na jednym aspekcie, pomijając inne, które również były istotne. Pracę oceniał wykładowca, który nie jest emigrantem i całkiem inaczej spojrzał na sztukę. Pewnie oczekiwał analizy z całkiem innego punktu widzenia. Zinterpretowałam ją jako emigrantka. Być może przez chwilę nawet stałam się kolejną postacią na scenie – postać ZZ. Może każdy z nas nią jest.

Przekonanie o zrozumieniu wcale nie powinno być aż tak pewne, teraz wiem, że to uczucie wcale nie jest stałe. Zmienia się z biegiem lat. Z każdym rokiem dostrzega się więcej. Mrożek to wiedział.

Pamiętam, jak wstrząsnęły mną słowa AA, gdy wyjaśniał XX, dlaczego ten tak lubi przebywać na dworcu. „Oczywiście główny. Jak już, to już, ani przez chwilę nie podejrzewałem, że zadowoliłbyś się jakiś przystankiem peryferyjnym. Walisz prosto na dworzec główny, najgłówniejszy. A tam ile korzyści! Po pierwsze, wstęp wolny. Po drugie, tam nie jesteś obcy. Tam nie ma w ogóle obcych, ponieważ dworzec jest właśnie dla obcych, czyli wszyscy są na dworcu tutejsi, tam obcy są nawet bardziej tutejsi od tutejszych. Tam twój nietutejszy wygląd jest całkiem na miejscu. A poza tym na dworcu jest jasno, ciepło… Są kioski z gazetami, budki z telefonami, kasy z biletami…”.

Dziś te słowa już tak bardzo nie szokują. W życiu każdego emigranta nadchodzi ten moment, gdy pragnie tylko tego, by nie czuć się tak wyraźnie obcym – a najlepiej, by obcym nie być wcale. Panowie AA i XX nie wiedzą, że prawdopodobnie kiedyś znajdą się w sytuacji, że jeśli nie stworzą swojego miejsca sami, nie wykreują swojego świata, również po powrocie będą obcy.

A może dziś kończąc naszą wspólną kawę, ponownie otworzę książkę i znów przeczytam te słowa. Minęło już kilka lat od ostatniego razu, może znów coś odkryję… z pewnością znów coś odkryję.
Miłej literackiej niedzieli.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka

 


07.06.2020 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(as)

 

Last modified onniedziela, 07 czerwiec 2020 11:31

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież