Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 20 kwietnia 2024, www.PRACA.BE)
Belgia: Młodzi i zdrowi. To zdecydowana większość
Belgia: Chwalił Hamas, atakował Belgię. Zostanie wydalony?
Polska: E-rejestracja zlikwiduje kolejki do lekarzy? Wyjaśniamy, o co chodzi
Belgia: Dobra wiadomość! Żywność już tak nie drożeje
Belgia: Maroko obiecuje zacieśnić współpracę w walce z nielegalną imigracją
Koniec z bezdomnością w Brukseli do 2029 roku?
W jakim celu fotografia biznesowa?
Belgia: Seks randka z finałem w sądzie. „Na zdjęciu wyglądał inaczej”
Niemcy: Przywódca skrajnej prawicy oskarżony o użycie nazistowskiego hasła

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Jeszcze trochę i będzie normalnie (cz.43)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Jeszcze trochę i będzie normalnie (cz.43) fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

 

Jeszcze trochę i będzie normalnie

Dziś przestawiliśmy nasze zegary na czas letni. Pierwszy raz przyzwyczajenie się do tej zmiany nie będzie trudne. W ostatnim czasie w naszym życiu zmieniło się tak wiele, że ta jedna wydaje się raczej być potwierdzeniem normalności niż zawirowaniem. W tym dziwnym czasie właśnie takie elementy są najważniejsze, to co zwykłe, takie jak zawsze. To poprawia nastrój.

W ubiegłym tygodniu byłam na zakupach. Obowiązkowym jest wchodzenie do sklepów z wózkiem. W naszym pobliskim supermarkecie, wózki na zakupy pozostawia się i odbiera z wiaty parkingowej, która znajduje się na zewnątrz sklepu. Gdy do niej podchodziłam, zauważyłam, że właśnie wprowadzała tam wózek starsza pani. Zatrzymałam się i czekałam aż skończy to robić. Nie chciałam się zbliżać, aby pani się nie wystraszyła, znalazłabym się przecież zdecydowanie za blisko niej a tego robić nie wolno. Stałam tak i widziałam, że babcia nie radzi sobie z odstawieniem wózka. Nie potrafiła popchnąć go wystarczająco mocno, by wjechał w ten już tam stojący. Chciałam podejść i pomóc. W normalnej sytuacji właśnie to bym zrobiła. Zatrzymałam się i niczego nie zrobiłam. Przecież nie wolno. To wszystko jest takie dziwne.

Pisząc to przypomniała mi się opowieść, którą kiedyś słyszałam. Błąka się jeszcze gdzieś w zakamarkach mojej pamięci, ale szczegóły już mi umknęły. Wiem, że opowiadała o gospodarzu, który uważał, że ma za małą chatę i było mu z tym bardzo ciężko. Wybrał się więc do mędrca z prośbą o radę: jak mógłby to zmienić? Jak może powiększyć swój dom? Mędrzec powiedział, że człowiek ten musi do domu wprowadzić psa, który pilnował zagrody. Tak postąpił, ale dom wydał mu się jeszcze mniejszy, wrócił więc do mędrca. Wtedy usłyszał, że do domu musi wprowadzić jeszcze kozła, który stał w zagrodzie. Dom zrobił się jeszcze bardziej ciasny. Człowiek powrócił do mędrca jeszcze kilka razy i za każdym razem słyszał, że razem z nim musi zamieszkać więcej zwierząt. Mędrzec mówił, że gospodarz miał zaprowadzić do domu krowę, konia i wszystkie kury. W końcu poszukiwacz miejsca nie mógł już wytrzymać i stwierdził, że coś w tych radach jest nie tak. Przecież teraz nie miał już wcale możliwości poruszać się we własnym domu. Wtedy mędrzec odrzekł, że w takim razie, człowiek powinien całą trzodę zaprowadzić na swoje miejsca, do zagród, stajni i na podwórze. Gdy gospodarz to uczynił, w jednej chwili poczuł, jak duży ma dom i jak wiele jest w nim miejsca.

Wydaje mi się, że ta przypowieść w jakimś sensie odnosi się do nas. Jest rodzajem metafory obecnej sytuacji, tej która była i która nastanie potem. Każda restrykcja, zakaz i nakaz jest niczym kolejne zwierzę wprowadzane do małego pokoju. Zaczyna nam być ciasno. Jednak, gdy kwarantanna dobiegnie końca a tak się z pewnością stanie, znów poczujemy, że można oddychać i docenimy to, co całkiem zwykłe, codzienne a czego teraz zostaliśmy pozbawieni. Nawet zwykłe zakupy z rodziną staną się radością.

Trudno mówić o zaletach zaistniałej sytuacji, szczególnie jeśli wiem, jak wiele osób jest w potwornie trudnej, żeby nie powiedzieć dramatycznej sytuacji. Pozwolę sobie jednak wymienić tylko jedną, w której szukam pocieszenia. Jestem pewna, że gdy ten trudny czas wreszcie się skończy, będziemy cieszyć się z tych wszystkich drobiazgów, których nas teraz pozbawiono a których wcześniej nawet nie dostrzegaliśmy. Wyjście do fryzjera, zakupy z rodziną, wizyta w restauracji, podanie dłoni. Wszystko to będzie cieszyć, jak nie cieszyło nigdy wcześniej. 

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka 


29.03.2020 Niedziela.BE

(as) 

 

Last modified onsobota, 04 kwiecień 2020 22:04

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież