Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Ludzkie szczątki znalezione wzdłuż rzeki Skaldy
Płaca minimalna w Belgii wzrośnie powyżej 2000 euro/miesiąc!
Niemcy: Populacja zająca szaraka najliczniejsza w historii!
Nikt i nic nie podważy solidarności Polski i Ukrainy [zobacz FILM]
Belgia: Pogoda na weekend wielkanocny
Polska: Wybory samorządowe 7 kwietnia 2024 – co możesz załatwić online?
Belgia: Zagrożenie terrorystyczne nadal na poziomie 3
Polska: Jeśli kupiłeś mieszkanie, to masz się czego bać. Bo prześwietli cię skarbówka
Belgia: W Brukseli może zostać otwarty specjalistyczny ośrodek dla dzieci chorych na nowotwory
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek 29 marca 2024, www.PRACA.BE)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Jak pachnie grudzień? (cz.80)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

Jak pachnie grudzień?

Czytelnicy portalu Niedziela.be, którzy regularnie czytają moje poranne teksty do kawy, z pewnością pamiętają, że na stałe mieszkam w Królestwie Niderlandów a moją pasją jest poznawanie. Mieszkając ponad 20 lat poza granicą ojczyzny, przekonałam się, że wiele smutku i nieszczęścia płynie z nieznajomości, lub z tylko powierzchownego poznania nowego miejsca i jego mieszkańców.

Dzięki poznawaniu miejsca, w którym przyszło mi żyć, mogę lepiej poznać jego mieszkańców a także lepiej ich zrozumieć. A jakie poznawanie jest jednym z najlepszych? Oczywiście przez kuchnię! Uwielbiam poznawać nowe smaki. Dlatego wspomniałam na początku mojego tekstu o Holandii. Gastronomia tego kraju jest niezwykła. Holendrzy w przeszłości żyli bardzo skromnie i taka właśnie jest ich kuchnia: skromna i łatwa w przygotowaniu. Nie zmienia to faktu, że mieszkańcy tego kraju są bardzo ciekawi i z otwartością szukają nowych smaków. W Królestwie Niderlandów jest mnóstwo restauracji, które oferują przysmaki z różnych rejonów świata.

A przysmaki z Belgii? Och! Cudowne. Kilka tygodni temu wspomniałam w jednym z moich felietonów o tym, że na fali poszukiwań belgijskich przysmaków zakupiłam przepiękną książkę „Belgisch bakboek” (Belgijska książka piekarska). Za każdym razem, gdy ją otwieram, ślinka mi cieknie i zastanawiam się, co tym razem spróbuję przygotować. Pisałam już o gofrach i jak bardzo ich smak mnie zaskoczył. Dlatego spróbuję dziś ponownie upiec coś ciekawego i dobrego.

Przeglądając książkę, moją uwagę zwrócił przepis na appelflappen. W Holandii ciastka te są bardzo popularne, ale te na zdjęciu w książce wyglądały całkiem inaczej niż te, które kupuję w pobliskiej piekarni. Pomyślałam, że sama jeszcze nigdy ich nie robiłam, więc czemu nie spróbować belgijskiej wersji? W przepisie przeczytałam, że powinnam wykorzystać do ich przygotowania mus jabłkowy i cynamon, a to najlepsze grudniowe zapachy.

Co to jest appelflap? W Holandii jest to trójkątne ciastko wypiekane z ciasta francuskiego, nadziane jabłkami i rodzynkami. Bardzo lubię jeszcze odmianę tego ciastka zwaną tutaj kersenflap, czyli z nadzieniem wiśniowym. Gotowe ciastko posypane jest gruboziarnistym cukrem.

W mojej książce belgijskie appelflappen wyglądały inaczej. Były półokrągłe z brzegami przypominającymi płatki kwiatu, nie były również posypane cukrem a błyszczały pięknie. Niby znane, a jednak nie. Próbujemy!

W książce znajduje się przepis na ciasto francuskie, ale przyznaję, że poszłam na łatwiznę i kupiłam gotowe w sklepie. Lista zakupowa była bardzo krótka, poza ciastem kupiłam jeszcze mus jabłkowy, cynamon i jajka (potrzebne jest tylko jedno).

Rozłożyłam na blacie kwadraty ciasta, podziurkowałam je widelcem a brzegi posmarowałam roztrzepanym jajkiem. Mus wymieszałam z cynamonem i ułożyłam tę papkę na kwadratach, po łyżce na każdym. Tutaj pojawiły się pierwsze wątpliwości, ponieważ w przepisie znalazłam informacje, że appelflappen nadziane są musem z kawałkami owoców a ja miałam jednorodną papkę. No trudno! Następnym krokiem było złożenie kawałków ciasta na pół i ściśnięcie brzegów. Wszystko fajnie, ale wyszły mi trójkąty a ja chciałam mieć te połówki kwiatów. Kciukiem zaczęłam uciskać brzegi tak, aby powstał ładny wzór płatków – czyli odbić moich palców. Wystające poza kciuk ciasto obcięłam ostrym nożem. Nie do końca zadowolona z efektów, ułożyłam ciastka na blasze wyłożonej papierem. Według przepisu zrobiłam na każdym „kwiatku” kilka maleńkich nacięć nożem i całą powierzchnię posmarowałam resztką roztrzepanego jajka. Na koniec, włożyłam blachę do piekarnika nagrzanego do 210 stopni na 30 minut. Po chwili w domu rozniósł się cudowny zapach jabłek, cynamonu i masła. Tak właśnie pachnie grudzień!

Z przejęciem wyjmowałam moje nowe belgijskie wypieki z piekarnika. Według przepisu miałam je jeszcze tylko polać syropem cukrowym, ale wyglądały tak pięknie, że już nic nie dodawałam.

Wypiek zaliczam do udanych, mimo że nie wyglądał dokładnie tak, jak na zdjęciu w książce, ale przyjemność z próbowania była ogromna. Nie opuszczała mnie jednak myśl, że wybieram z mojej książki najłatwiejsze przepisy. Może następnym razem powinnam spróbować zrobić coś bardziej skomplikowanego?

 

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka

 


13.12.2020 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(as)

 

Last modified onsobota, 09 styczeń 2021 23:55

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież