Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 18 maja 2024, www.PRACA.BE)
Film „Putin”, w reżyserii Patryka Vegi [zobacz ZWIASTUN 2:30min]
Polska: Kiedy wakacje, ile jeszcze wolnego do końca roku szkolnego?
Szybki pociąg z Brukseli do Amsterdamu ma ruszyć pod koniec 2024 roku
Policjanci ścigali go przez kilkanaście kilometrów. Uciekał, bo miał ważne powody
Polska: Zasiłek pogrzebowy będzie wyższy. Znamy kwotę
Niemiecka policja dokonała nalotu na grupę propalestyńską w Duisburgu
Polska: Kobiety staną przy ołtarzu w czasie mszy. Mocna deklaracja arcybiskupa
Belgia: Samotni rodzice mają większe trudności ze znalezieniem zakwaterowania
Belgia: 30 kobiet z dziećmi eksmitowanych z byłego hotelu w Brukseli
Agnieszka Steur

Agnieszka Steur

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Small talk, czyli rozmowa o niczym (cz.102)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur


Small talk, czyli rozmowa o niczym

Ostatnio przeglądając prasę, zauważyłam artykuł na temat tego, jak dobrze prowadzić small talk, czyli jak umiejętnie rozmawiać o niczym. Fascynujący temat! Okazuje się, że taka rozmowa ma miejsce w chwili, gdy zapada niezręczna cisza i czujemy, że coś trzeba powiedzieć. Innym przykładem small talk jest tak zwana rozmowa wstępna. Czyli również rozmowa o niczym, ale poprzedzająca rozmowę o czymś. Taki relaksujący wstęp, który ma na przykład na celu poznanie rozmówcy, albo rozluźnienie atmosfery.

Z założenia w czasie takiej rozmowy nie powinno się rozmawiać na poważne tematy. Czyli z daleka omijamy wszystkie kwestie związane z polityką, gospodarką, moralnością i światopoglądami. Jeszcze większym łukiem omijamy tematy związane z religią.
Nie rozmawiamy również na osobiste tematy. Co zatem pozostaje?

Wszyscy chyba wiedzą, że jeśli nie ma o czym rozmawiać, najlepszym tematem zawsze jest pogoda. Bardzo długo nie lubiłam tego tematu, ponieważ wydawał mi się stratą czasu. Typem informacji, muszę coś powiedzieć, ale nie wiem co lub muszę się do ciebie odezwać, ale nie mam o czym. Teraz (może wiąże się to z moim wiekiem, człowiek się starzeje) zdecydowanie zaczynam ten temat doceniać. Zdarza się przecież, że znajdujemy się w sytuacji, że trzeba coś powiedzieć a temat nie chce się pojawić. Na przykład, jeśli stoi się z sąsiadem w windzie lub przed drzwiami szefa w biurze, w kolejce za znajomą – zapada ta nieznośnie krępująca cisza, trzeba coś „zagadać” - pogoda pasuje zawsze.

Dla przykładu z sąsiadem w windzie mogę ponarzekać na remont w jednym z mieszkań, ale nigdy nie mamy 100 % pewności, że ten remont nie odbywa się właśnie u niego. Pogoda - zawsze bezpiecznie.

Co prawda mogę jeszcze wspomnieć o filmie, który ostatnio widziałam. Muszę jednak liczyć się z tym, że mój rozmówca go nie widział, lub co gorsza dany gatunek filmowy nie jest jego ulubionym i znów nie będzie o czym rozmawiać.

Tegoroczna aura dostarcza tematów do rozmów aż nadto. To co dzieje się za oknami, najkrócej określić można mówiąc, że to przesada. Proszę powiedzieć! Co się dzieje? Wiosna jakaś taka niemrawa, jakby jej się nie chciało. Słońce widać tylko czasami a zazwyczaj jest ponuro i chłodno.

Teraz na temat pogody mogę głównie narzekać. Bez końca powtarzać, że jeszcze w maju noszę grube swetry i nie przesiaduję w ogrodzie. Mogę marudzić, że o tej porze już dawno kwitły, a czasem nawet przekwitały kasztany. W tym roku nieśmiało dopiero otwierają kwiaty.
W ubiegłym tygodniu zdarzały się chwilę, że było cieplej, ale prognozy pogody nie są optymistyczne. Pogodowych tematów do rozmów jest zatem mnóstwo.

Nie lubię narzekania, więc może moim sposobem spróbuję w temacie small talk pozytywniej odnieść się do naszej „wiosenno-jesiennej” aury. Gdy pogoda za oknem przygnębia mnie najbardziej i wiem, że na padający z nieba deszcz nie mogę nic poradzić, zawsze pomagają mi kwiaty. Kupuję te cięte do wazonów i kwitnące w doniczkach. Dekoruję również plac przed domem i ogród, by było bardziej kolorowo i znośniej. Dziś znów pada deszcz, ale jest nieco cieplej. Otworzyłam drzwi do ogrodu i zaczęłam słuchać. W jednej chwili poczułam się lepiej. Padający deszcz brzmi tak uspakajająco, ale słyszę coś jeszcze. Na dworze przekrzykują się ptaki. Cały dom wypełniają głosy przeróżnych skrzydlatych stworzeń. One nie narzekają, pogoda jest jaka jest a one śpiewają tak samo. Ciekawe, czy one także w swoim ptasim repertuarze mają small talk trele?


Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka

 


16.05.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(as)

 

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Dzień Mamy – codziennie! (cz.101)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

 

Dzień Mamy – codziennie!

Dziś w Belgii obchodzony jest Dzień Mamy. Z ciekawością zaczęłam szukać źródła tego dnia – od kiedy, jak i gdzie? Nie zdziwiłam się ani przez chwilę, że jest to jedno z najstarszych świąt… zaraz… chyba najstarsze, które celebrujemy.

W wielu miejscach na świecie, w tym w Belgii i Holandii, Dzień Matki przypada właśnie w drugą niedzielę maja, czyli dzisiaj! Co ciekawe, dowiedziałam się, że w Antwerpii Dzień Matki obchodzony jest od 1913 roku 15 sierpnia, jestem bardzo ciekawe, czy potwierdzą to czytelnicy z tej części Belgii.

W rodzinach, które obchodzą Dzień Matki, ten dzień jest poświęcony rozpieszczaniu mamy. Oznacza to śniadanie do łóżka i prezenty. Co zrozumiałe, dziś mama nie musi w domu niczego robić, czyli dzień na odpoczynek.

We Francji mamy swój dzień obchodzą w ostatnią niedzielę maja. To znaczy, dzieje się tak, chyba że tego dnia przypada święto Zesłania Ducha Świętego, wtedy Dzień Mamy obchodzony jest w pierwszą niedzielę czerwca. W Hiszpanii natomiast El día de la Madre obchodzone jest w pierwszą niedzielę maja. W Wielkiej Brytanii Dzień Matki przypada w czwartą niedzielę Wielkiego Postu, trzy tygodnie przed Wielkanocą. W krajach bliskowschodnich dzień ten obchodzony jest 21 marca. Mamy z Panamy świętują 8 grudnia a z Indonezji 22 grudnia. W Meksyku świętuje się je zawsze 10 maja i jest to jedno z najważniejszych świat w roku. Mogłabym jeszcze długo wymieniać. Ufff! Jak to pogodzić, jeśli mieszka się za granicą?

Tradycja tego dnia jest o wiele starsza niż współczesny Dzień Matki, ten który tak dobrze znamy. Historia sięga aż po czasy starożytnych Grecji i Rzymu.

Niektórzy doszukują się źródeł również w starożytnym Egipcie. Ówcześnie czczono matki-boginie, które dla ludzi były symbolami płodności i urodzajności.

Z nastaniem chrześcijaństwa, przez pewien czas tradycyjne obchody tego święta zostały zakazane. Jednak jak wiele tradycji, z którymi ludzie nie mogli się rozstać, również i ta znalazła swoje miejsce w nowej religii. Dzień Mamy zaczęto znów obchodzić w XVII wieku i tak pozostało do dziś. Przy czym warto dodać, że najpierw starano się go włączyć w tradycje religii chrześcijańskiej i był obchodzony w czwartą niedzielę Wielkiego Postu, poprzedzającą Wielkanoc, z której wyewoluował obecny brytyjski wariant Dnia Matki.

Święto to nie przyjęło się jednak jako święto chrześcijańskie i już w 1644 roku w Anglii po raz pierwszy wspomniano o Dniu Matki bez religijnego tła. Stało się dniem wszystkich mam!

Pewnie nie muszę dodawać, ale i tak to zrobię, że Dzień Mamy w Polsce obchodzony jest 26 maja. Nie udało mi się odnaleźć informacji, dlaczego akurat ta data. Nie wiem. Odnalazłam informacje na temat tego, że w Polsce Dzień Matki zaczęto obchodzić już przed II wojną światową i wiem też, że wtedy nie miało jednej daty. Ówcześnie organizacją święta zajmował się Polski Czerwony Krzyż. Dowiedziałam się również, że po raz pierwszy w Polsce obchodzono je w 1914 roku w Krakowie. Nie dowiedziałam się natomiast, dlaczego akurat 26 maja, ale wszystko wskazuje na to, że tego dnia tylko w naszym kraju obchodzi się to święto. W innych krajach, święto przypada w przeróżne dni. Pomyślałam, że tak właśnie powinno być. Dlaczego? Ponieważ Dzień Mamy tak naprawdę jest codziennie. Codziennie powinno się pamiętać, jak ogromną pracę wykonują nasze mamy i jak wiele robimy my. Szczególnie współcześnie, gdy nie tylko jesteśmy mamami, ale wykonujemy równocześnie wiele przeróżnych obowiązków.

Wszystkim Mamom życzę bardzo udanej niedzieli.

 

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka


09.05.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstck, Inc.

(as)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Nasz wspólny jubileusz – do 100 razy sztuka! (cz.100)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

 

Nasz wspólny jubileusz – do 100 razy sztuka!

Nasze dzisiejsze spotkanie jest dla mnie bardzo wyjątkowe. Z tego powodu, chciałabym na chwilę się zatrzymać i cieszyć tą chwilą. A jest czym! Z ogromną przyjemnością mogę po raz kolejny wypić naszą niedzielną kawę. Który raz? Właśnie to jest powodem wyjątkowości dzisiejszego dnia! To mój 100 felieton z cyklu „Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie”!

A jubileusze, urodziny oraz rocznice są idealną chwilą, aby wspominać i planować. To właśnie pragnę dziś zrobić.

Setny tekst oznacza, że pisząc, poruszyłam 100 przeróżnych tematów. Jeden tekst to średnio 600 słów, czyli napisałam tych niedzielnych słów już około 60 000! Podczas pisania oczywiście piję kawę, stąd tytuł serii. Teoretycznie powinna być jedna kawa. Czyli jeśli tradycyjny kubek ma 250ml pojemności, oznacza to, że do dziś podczas pisania wypiłam 25 litrów czarnego napoju. Prawda jednak jest taka, że prawie zawsze piję dwa kubki, więc to już 50 litrów kawy (!!!).
Pierwszy tekst został opublikowany na portalu Niedziela.be 02 lipca 2019 roku.

Pisząc, poruszyłam wiele tematów związanych z Belgią. Nie przytoczę wszystkich tematów, ponieważ pisałabym bardzo długo, ale może kiedyś przygotuję specjalna listę linków do wszystkich tekstów…kiedyś. Pamiętam, że pisałam o słynnym belgijskim detektywie Herculesie Poirot, o znanym bohaterze komiksów Tintinie, o niezapomnianym belgijskim bardzie, kompozytorze, piosenkarzu i aktorze Jacque Brelu. Regularnie opowiadałam również belgijskie legendy i przybliżałam przeróżne miejscowe przepisy kulinarne (każdy najpierw przeze mnie wypróbowany). Często także wspominałam o dwu- i wielojęzyczności, ponieważ to niezwykle ważny temat. Pisałam o różnicach między językiem niderlandzkim i flamandzki. Wspomniałam o belgijskich wynalazkach. Dwa razy poruszyłam tematy polityczne, przerażona tym, co dzieje się w mojej ojczyźnie. Ponadto wielokrotnie pisałam o tym, co codzienne, zwykłe i niezwiązane z miejscem na ziemi a z człowiekiem.

W moich tekstach od tego pierwszego, opublikowanego prawie dwa lata temu, chciałam pokazać, że z czasem, życie poza granicami ojczyzny wcale nie musi być już określane, jako emigracyjne. Jest po prostu moje. Tak samo miejsce, w którym mieszkam, stało się moim. Ze znanymi już dla mnie uliczkami, domami, krajobrazami wiąże się bardzo wiele wspomnień. Za każdym razem starałam się (i nadal będę to robić) pokazać, że jeśli wymieszamy w sobie dwa światy, jeśli spojrzymy na to, co zyskujemy, a nie będziemy koncentrować się na stracie, znajdziemy swoje miejsca na świecie. Jeśli będziemy poznawać, zamiast utyskiwać, odkryjemy magię w codzienności. Przecież nasza wędrówka wciąż trwa.

Mam ogromną nadzieję, że w każdym z tekstów udało mi się pokazać, że czerpanie z dwóch źródeł i zadowolenie z życia w innym kraju wcale nie oznacza, że tracę mój język ojczysty i tradycje. Takie życie jest jednocześnie pełne niespodzianek, radości i zadowolenia.

Pisanie od zawsze było moją pasją, ale dzięki felietonom publikowanym na portalu Niedziela.be stało się również sposobem na spotkanie i wypicie kawy z wieloma czytelnikami, mieszkającymi nie tylko w Belgii.

Pisząc mój pierwszy tekst, wspomniałam: „Początki są trudne, ale jak powiadają, najtrudniejszy jest pierwszy krok. A ja właśnie go zrobiłam. Jak dobrze, że początków może być tak wiele!” Dziś zrobiłam setny krok. Mam nadzieję, że zrobię ich jeszcze wiele.

Bardzo dziękuję za poświęcony moim tekstom czas, za miłe komentarze i ciepłe wiadomości. I życząc miłej niedzieli już zapraszam na kawę w przyszłym tygodniu, też będzie wyjątkowa, ale z innego powodu. Za tydzień w Belgii świętowany będzie Dzień Mamy.


Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka


02.05.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(as)

 

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Bardzo dużo nowych informacji (cz.99)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

 

Bardzo dużo nowych informacji

Ostatnio przeczytałam, że współcześnie w ciągu dnia przyswajamy tyle nowych informacji, ile w XV wieku przeciętny obywatel przyswajał w ciągu całego życia. Brzmi to tak nieprawdopodobnie, że przez chwilę zaczęłam podejrzewać, że być może to nieprawdziwa informacja. W końcu dociera do nas tak wiele „fake newsów”, że czasem już nie wiadomo, w co wierzyć. Przeczytałam tę informację w książce, która ma indeks źródeł naukowych, więc jej prawdziwość jest potwierdzona.

Myśl ta jednak nie dawała mi spokoju. Czy to możliwe, że w ciągu jednego dnia otrzymujemy aż tak wiele informacji?  

Piję naszą poranną kawę, jest niedzielny poranek. Dziś chyba jeszcze niczego nowego się nie dowiedziałam. Ale, chwila… to nie prawda! Dziś rano, gdy się obudziłam i jeszcze nie wstałam z łóżka, przeczytałam już najświeższe wiadomości, te na miejscowych portalach i na tych z Polski. Sprawdziłam pocztę (choć praktycznie nikt nie wysyła maili w nocy, ale nigdy nie wiadomo) i przescrollowalam Instagram… tak wiem, nie powinno się tego wszystkiego robić z samego rana, ale wciąż nie potrafię się odzwyczaić. Nie powinno, ponieważ każdą z tych czynności wykonałam na moim telefonie, a to jedna z najgorszych rzeczy, którą możemy naszemu mózgowi z rana zaserwować. No, ale co począć?

Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że to poranne leniuchowanie w łóżku to była już ogromna dawka informacji. Faktycznie w XV wieku nie byłoby to możliwe. Wiem, co wczoraj wydarzyło się w Belgii, w Holandii i w Polsce, ale na każdym z portali umieszczane są również wiadomości ze świata, więc i o tym przeczytałam. Swoją drogą polecam czytanie tych samych informacji na różnych stronach internetowych, bardzo szybko można się przekonać, że nie wszędzie pisze się o tym samym w ten sam sposób. Wiem również, jakie promocje w moich ulubionych sklepach jutro wchodzą w życie i gdzie się udać, by kupić płyn do prania za połowę ceny.  Wiem, kto z moich znajomych ma nowego psa i kto się przeprowadził, wiem również, kto właśnie wybiera się na wakacje, choć tak naprawdę powinno się zostać w domu. Widziałam również piękne widoki, ponieważ jedna z obserwowanych przeze mnie osób wrzuca zdjęcia ze swoich podróży po świecie, z czasów sprzed pandemii. No i nie mogę zapomnieć, że wyszukałam w Internecie, co to za zwierzę kuoka, ponieważ jeszcze nigdy nie widziałam tak słodkiej i pociesznej mordki a pojawiła mi się rano na ekranie komórki. Okazuje się, że ten przesłodki ssak jest z rodziny kangurowatych i występuje w południowo-zachodniej Australii. Wiec na razie, raczej na żywo go nie zobaczę

A dzień dopiero się zaczyna i to niedziela. W ciągu tygodnia jest praca, szkoła, studia - to jeszcze więcej informacji. 

Dziś pójdę na spacer, ale już wiem, że nie będzie on zwyczajny, bo nigdy taki nie jest. Wszystko wreszcie zaczyna kwitnąć a ja bawię się w botanicznego detektywa. Sprawdzam nazwę każdego kwiatka, który zauważam, spacerując po pobliskim parku. Jak to robię? Używam do tego specjalnej aplikacji. Robię roślinie zdjęcie a ona wyszukuje mi w Internecie informacje i już wiem (jeśli zapamiętam, oczywiście).  

Wiem również, że po południu siądę na kanapie z książka i wrócę do rozdziału o przyswajaniu informacji. Chcę je powtórzyć, ponieważ jeśli się nie mylę, przeczytałam tam również, że obecnie przyswajamy w ciągu dnia trzy razy więcej informacji w porównaniu z latami 60 ubiegłego wieku. Ciekawe czego jeszcze się dowiem?


Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka


25.04.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(as)

 

Subscribe to this RSS feed