Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek 26 kwietnia 2024, www.PRACA.BE)
Belgia: Udostępniono dodatkowe bilety do Royal Greenhouses w Laeken!
Polska: Dopłaty do mieszkań? Niekoniecznie. Polacy czekają na inną pomoc. Sprawdź – jaką
Belgia: W ten weekend Hangar Festival powita 10 tys. gości!
Polska: Łowy na grubą zwierzynę pachną grubymi pieniędzmi. Zostawiają je zagraniczni myśliwi
Belgia, Bruksela: Kolejne przypadki agresji wobec pracowników zbierających śmieci
Polska: Pożyczamy coraz więcej. Bo po te pieniądze nie musimy iść do banku
Belgia: Kodeks Dobrostanu Zwierząt na razie nie zostanie przyjęty w Brukseli
Polska: Zamiast iść do szpitala, żeby zanieść rzeczy bliskiemu, wyślesz je przesyłką. Do paczkomatu
Belgia: Rząd Belgii otworzy więzienie w... Kosowie?

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Hoe zeg je dat? Jak to powiedzieć? (cz.17)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Hoe zeg je dat? Jak to powiedzieć? (cz.17) fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

 

Hoe zeg je dat? Jak to powiedzieć?

Nie tak dawno przysłuchiwałam się rozmowie na temat różnic między językiem angielskim, którym posługują się mieszkańcy Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych Ameryki

Okazuje się, że jest to ten sam język, a jednak różnic można znaleźć wiele.

Rozmowa ta przypomniała mi wywiad, który został przeprowadzony z jedną z moich ulubionych hollywoodzkich par: Emily Blunt i Johnem Krasinskim. Ona jest Angielką a on Amerykaninem (warto wspomnieć, że polskiego pochodzenia), mają dwie córki i z całą stanowczością twierdzą, że dziewczynki są dwujęzyczne ze względu na różnice między językiem amerykańskim i angielskim.

A jak to jest z językiem niderlandzkim? Zaczęłam się zastanawiać. Przecież posługują się nim zarówno mieszkańcy Holandii jak i części Belgii. To ten sam język, ale z pewnością muszą istnieć różnice. Zaczęłam szukać informacji i co się okazało? Oczywiście, że są i to niemałe!

Pierwszą słyszalną różnicą jest oczywiście wymowa. Osoba znająca jeden z języków bez problemu zauważy te różnice. Jednak one nie stanowią żadnego problemu w porozumiewaniu się. Belg zrozumie Holendra a Holender Belga – bez kłopotów. Jednak zagłębiając się w temat, dostrzega się, że znaczące różnice znajdują się gdzie indziej.

Musztarda po obiedzie – tak mówimy my Polacy, gdy coś dzieje się za późno. Podobnego związku frazeologicznego używają Holendrzy. Powiedzą: „mosterd na de maaltijd”. Zwrot ten w Belgii jest zacznie mniej znany. Mieszkańcy tego kraju powiedzą natomiast: „vijgen na Pasen”, co dosłownie oznacza „figi po Wielkanocy”, ale niesie ze sobą to samo znaczenie.

Podobnie jest z innym powiedzeniem. Gdy Holender nie wie już, co ma począć, jest w tak wielkim kłopocie, że nie dostrzega rozwiązania, powie: „met de handen in het haar zitten”, co można dosłownie przetłumaczyć: „siedzieć z rękami we włosach”. W tej samej sytuacji Belg powie: „niet meer weten van welk hout pijlen te maken”, czyli, że „nie wie z jakiego drewna zrobić strzały”.

Jak zawsze, gdy tylko zaczyna się czytać na jakiś temat, okazuje się, że jest on znacznie bardziej rozległy, niż się to na początku zakładało. Podam może jeszcze jeden przykład. Holendrzy zaznaczając, że jakiś temat to już inna sprawa, powiedzą „dat is andere koek” co dosłownie znaczy, że „to inne ciacho”. Belg w takiej sytuacji powie, że „to inna para rękawów” - „dat is een ander paar mouwen”.

Różnice między językami można odnaleźć nie tylko w związkach frazeologicznych i powiedzeniach. W obu krajach osoby chcące nazwać to samo mogą użyć różnych słów. Dla przykładu dżem Holender nazwie „jam” a Belg „confituur”. Autostrada w Holandii to „snelweg” w Belgii natomiast „autostrade”. Holender zwykłe trampki określi słowem „gympen” a mieszkaniec Flamandii „basketsloefen”. Kuchenny pochłaniacz to w języku holenderskim „afzuigkap” a w belgijskim „dampkap”. W Holandii robiąc zdjęcie mówi się „foto maken” a w Belgii „foto trekken”.

Moja ulubiona różnica, którą do tej pory odnalazłam, to powiedzenie, że się kogoś bardzo lubi. Holender powie - lubię cię: „ik vind je leuk” a Belg będzie mniej bezpośredni i wyzna, że z przyjemnością mnie zobaczy – „ik zie u graag”.

Te wszystkie różnice, które do tej pory wymieniłam (a jest ich znacznie więcej) to również różne słowa. A czy istnieją też te same słowa używane przez mieszkańców obu krajów a znaczące w obu miejscach coś innego? Tak i ich również jest sporo. Najprostsze to „lopen”, które w języku niderlandzkim używanym przez Holendrów znaczy chodzić, ale gdy użyje go Belg może jeszcze znaczyć biegać. Albo słowo „kleedje”, które w Holandii oznacza dywanik a w Belgii to sukienka… ojej ależ to pasjonujące! Kolejny temat do którego z pewnością będę wracać!

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka

 


22.09.2019 Niedziela.BE

(as) 

 

 

Last modified onponiedziałek, 23 wrzesień 2019 06:10

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież