Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek 19 kwietnia 2024, www.PRACA.BE)
Belgia, Flandria: Oni najczęściej z pracą
Polska: Szykuje się unijna ekorewolucja. Czekają nas duże zmiany w budownictwie
Belgia: Cena benzyny 95 na najwyższym poziomie od 6 miesięcy!
Polska: Z lasów wciąż wyjeżdżają ciężarówki pełne drzew. Ekolodzy biją na alarm
Belgia: Brakuje amunicji. „Jeśli nas zaatakują, będziemy rzucać kamieniami”
Polska firma wygrywa w sądzie z Google. Takiej sprawy jeszcze u nas nie było
Ewakuowano toaletę na dworcu w Brukseli z powodu „podejrzanego zapachu"
Polska: Jest bardzo źle. Poczta Polska będzie zamykać placówki i skracać godziny pracy
Belgia: Już jutro w całym kraju „maraton” kontroli prędkości

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Dlaczego Antwerpia to właśnie Antwerpia? (cz.9)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Dlaczego Antwerpia to właśnie Antwerpia? (cz.9) fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie.
Agnieszka Steur

Dlaczego Antwerpia to właśnie Antwerpia?

Przeszukując strony książek dotyczących historii Belgii z pewnością znajdę odpowiedź na pytanie skąd pochodzi nazwa Antwerpii. Dziś jednak nie chcę dowiedzieć się, co na ten temat mówią naukowcy, chcę poznać legendę opowiadającą o początkach Antwerpii. Oczywiście zawsze można się zastanawiać, ile w legendach jest prawdy a jak wiele zmieniło się z biegiem lat i kolejnymi wersjami tej samej opowieści. Z pewnością również ja ją dziś odrobinę zmienię. Legendy są piękne, choć ta, którą dziś chcę opowiedzieć jest dość brutalna. A jak wiadomo, w każdej legendzie znajduje się element prawdy. Jaki, któż to wie?

Aby opowiedzieć legendę o nazwie Antwerpii muszę cofnąć się do czasów Juliusza Cezara i jego wyprawy do Brytanii. Gdy podążał on w owym kierunku, po drodze pozostawił wielu swoich przyjaciół i sojuszników, którzy mieli utrzymać zdobyte terytoria. Wśród pozostawionych sprzymierzeńców, był również niezwykle odważny wojownik, zwany Slavius Brado. Osiadł on w Gandawie. Jego jedynym celem była walka na rzecz wielkości Rzymu. Każdego dnia dosiadał swego wierzchowca i doglądał tego, co dzieje się na podbitych ziemiach. Nie zwracał uwagi ani na brak snu, ani na głód. Jego ojczyzna była dla niego najważniejsza.

Pewnego dnia Slavius opuścił Gandawę i wyruszył przed siebie, poprzez równiny porośnięte wrzosem. Towarzyszył mu uzbrojony oddział. Silny wiatr zgonił chmury tak nisko, że zdawały się dotykać głów odważnych żołnierzy. Z chmur w niedługim czasie zaczął padać rzęsisty deszcz, który zmienił drogi w bagienne tereny. Konie nie potrafiły unieść zmęczonych nóg.

Dowódca poganiał swych towarzyszy. Nie chciał się poddać pogodzie. Ruszył samotnie na poszukiwanie lepszej drogi. Gdzieś tutaj musi być rzeka, lub przynajmniej strumień, myślał. Znajdę przejście! Dodawał sobie otuchy. Jeden z mężczyzn mu towarzyszących, usłyszał te słowa i potwierdził, że niedaleko płynie rzeka Skalda a przejście przez nią, niewielka mielizna, jest nieco dalej. Niestety jak to w legendach bywa, przejścia przez rzekę strzegł olbrzym. Zwał się Draon Antigonius. Od każdego, kto pragnął przekroczyć rzekę żądał straszliwej zapłaty.

Słysząc te słowa Brado poczerwieniał ze złości. Przecież tak nie może być, ktoś musi stawić mu czoła. Rzymianin dowiedział się jednak, że byli śmiałkowie, którzy chcieli pokonać olbrzyma, ale ich ciała zniknęły bez śladu w odmętach rzeki Skaldy. Brado nawet przez chwilę się nie wahał. „Zmierzę się z olbrzymem!” - powiedział.

Jak powiedział, tak też zrobił. Nie upłynęło wiele czasu a Rzymianie stanęli na brzegu rzeki. Bez trudu dostrzegli, gdzie woda jest płytka. Cały oddział ruszył przed siebie. Dotarli do połowy, gdy nad ich głowami rozległ się ryk. To był olbrzym. Krzyknął tak głośno, że zadrżały kamienie na dnie rzeki. Zażądał zapłaty, a była ona przerażająca. Każdy przekraczający rzekę miał mu oddać swoją dłoń – dosłownie. Olbrzym chciał, aby rycerze jeden po drugim kładli dłonie na kamieniu a on im je odrąbie. Dzielny Slavius Brado nie czekał na pierwszy ruch olbrzyma, rzucił się w jego stronę z wyciągniętym mieczem. Walka była zacięta, mimo ogromnej równicy wzrostu, wyrównana, ponieważ Slavius był niezwykle szybki. Po chwili na trawę upadła odrąbana dłoń olbrzyma. Ten nie chciał się poddać, zamachnął się na Rzymianina lewą ręką. Wystarczyła chwila nieuwagi i odcięta mieczem głowa olbrzyma zniknęła w odmętach rzeki.

To jednak nie koniec krwawej opowieści. Rzymianie mogli już przekroczyć rzekę, zanim to jednak uczynili Slavius Brado wrzucił do wody dłoń olbrzyma i zapowiedział, że w miejscu, w którym ona wypłynie będzie znajdować się granica Brabancji.

Do tej pory nie padło jeszcze wyjaśnienie skąd pochodzi nazwa Antwerpii. Już wszystko wyjaśniam. O swym wyczynie Slavius Brado opowiedział władcy, Cezarowi. Był tak zachwycony, tym co jego podwładny uczynił, że obiecał mu miasto w miejscu, gdzie pokonał olbrzyma. Jego miasto. Brado wrócił na miejsce bitwy i rozpoczął budowę. Miasto rozrastało się i szybko dorównało wielkością innym miastom Cesarstwa Rzymskiego. A jak je nazwano? Antwerpia, czyli Antwerpen. Słowo to pochodzi od „hand-werpen”, czyli rzut dłoni. Nadano je, aby upamiętnić zwycięską walkę Slaviusa Brado z olbrzymem Draonem Antigoniusem.

W tej legendzie musi być więcej niż tylko ziarenko prawdy, ponieważ po wielu latach, gdy Antwerpia otrzymała godło, znalazły się w nim dłonie, dłonie olbrzyma znad Skaldy.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka


28.07.2019 Niedziela.BE

(as) 

 

Last modified onniedziela, 25 sierpień 2019 09:02

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież