Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Prezydent miasta stawił się w więzieniu, ale za kraty nie poszedł
Belgia, Kampenhout: Skazano opiekunkę, która znęcała się nad niemowlęciem
Polska: Renta wdowia z olbrzymim zainteresowaniem. Ile wyniesie?
Belgia: Ładunek wybuchowy rzucony w dom w Antwerpii. Dwie osoby ranne
Polska: Zakaz fotografowania. Już jest wszystko jasne. Tu musisz schować aparat
Temat dnia: Zabili włamywacza z Rosji. Sąd: zapłaćcie 50 tys. euro rodzinie
Polska: Oszustwo na Michała Szpaka. Rozkochał i okradł kobietę
Słowo dnia: Augurk
Belgia, biznes: Wielkie spadki na giełdzie. Efekt Trumpa…
Niemcy: Znaleziono trzy ciała. Trwa obława
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Mandaty w górę. Mają być jeszcze droższe

Rząd zamierza zmienić taryfikator mandatów. Kary za wykroczenia drogowe będą jeszcze surowsze i boleśniejsze dla portfela. Chcą tego aktywiści i policja.

Przez lata kary dla kierowców utrzymywały się na tym samym, dosyć niskim poziomie. Zwolennicy podniesienia stawek tłumaczyli, że na Zachodzie jest drożej, że w Polsce rosną płace, a za wykroczenia na drogach płaci się stosunkowo mało. I to zachęca kierowców do łamania przepisów.

Dlatego w 2022 roku taryfikator mandatów został mocno zmieniony. „Głupia stłuczka” teraz kosztuje 2500 zł. Drogie jest też przekroczenie prędkości, bo złamanie limitu do 10 km/h kosztuje 50 zł, a powyżej 50 km/h aż 1500 złotych.

Dodatkowo weszła zasada recydywy. Kto najpoważniejsze wykroczenie popełni dwa razy w ciągu dwóch lat, płaci podwójną karę.

Przepisy do zmiany. Bardziej opłaca się mandat niż kara za parkowanie w strefie bez biletu

„MSWiA przygotowało wniosek o zmianę taryfikatora mandatów. Policja chce, żeby kierowcy więcej płacili za przekroczenia prędkości. Zaplanowano też znaczną podwyżkę kar za nieprawidłowe parkowanie” – donosi branżowy portal brd24.pl.

I ujawnia, że na posiedzeniu sejmowej Komisji Infrastruktury wyszło na jaw, że MSWiA zamierza podwyższyć część kar dla kierowców.

„Jak relacjonowała Agata Furgała, dyrektor Departamentu Porządku Publicznego, resort zamierza m.in. podnieść te grzywny, które pozostały śmiesznie niskie. Chodzi o kary za nielegalne parkowanie. Społecznicy udowodnili w happeningach, że mandat za zaparkowanie w niedozwolonym miejscu na kilka dni to dziś tańsza opcja niż kara za zaparkowanie w strefie płatnego parkowania bez biletu” – opisuje serwis.

Prędkość pod lupą. Co może się zmienić?

Społecznicy już od lat walczą o zmianę przepisów dotyczących parkowania i urealnienie finansowych kar, które od dekad są na tym samym poziomie.

To jednak nie wszystko. W górę mają pójść także mandaty za nieustąpienie pierwszeństwa pieszym (także przez rowerzystów i kierujących hulajnogami elektrycznymi). Policja z kolei chce, żeby kierowcy płacili więcej za przekroczenie prędkości.

Obecnie najwięcej płaci się za przekroczenie prędkości o 71 km/h i więcej. To 2500 złotych. Policja chce zmian w tych „punktach granicznych” i oczekuje, że maksymalny mandat będzie już za o jazdę szybszą niż dozwolona o 51 km/h.


25.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. policja

(sm)

Nad Polskę nadciąga saharyjski pył. Jest się czego bać?

Już jest na południu Europy. Wkrótce pojawi się w Polsce. Mowa o pyłowej chmurze znad pustyni. Sprawi nam kłopoty.

Takie zjawisko już w Polsce się pojawiało, ale nie mogli go doświadczyć mieszkańcy wszystkich regionów. Raczej tych na południu i południowym wschodzie. Ludzie budzili się rano i widzieli na zaparkowanych autach cienką warstwę piasku. Zastanawiali się, co się stało, ale mało kto się domyślał, że to, co widzą, zaczęło się na innym kontynencie.

Pył z pustyni. Dotarł już do południowych krajów Europy

Chodzi o pustynny pył znad Sahary. Drobinki pasku wysoko unosi wiatr i taką chmurę pcha w stronę Europy. Południowe kraje mają z tym kłopot, bo chmura może być potężna i nieść mnóstwo pyłu. Jednak im dłuższą drogę taki „ładunek” ma do przebycia, tym bardziej jego moc słabnie.

Teraz znowu chmura nadciąga nad Europę. Zgodnie z informacjami synoptyków pył dotarł już do południowych krajów kontynentu, a ruchy powietrza mogą skierować go nad Polskę.

Dziennik.pl uczula, że bardzo poważnego zagrożenia w takich sytuacjach nie ma, ale pył może wpłynąć na zdrowie niektórych osób.

Muszą uważać na siebie dzieci, seniorzy, kobiety w ciąży i osoby z chorobami przewlekłymi

Możemy się spodziewać zmiany koloru nieba na mleczny lub żółtawy, bardziej krwistoczerwone wschody i zachody Słońca oraz osadzanie się drobnych cząsteczek pyłu na powierzchniach.

„Mimo że pył saharyjski nie stanowi poważnego zagrożenia dla zdrowia, warto zachować ostrożność, zwłaszcza w przypadku osób z problemami układu oddechowego. Szczególną ostrożność powinny zachować też dzieci, seniorzy, kobiety w ciąży oraz osoby z chorobami przewlekłymi mogą odczuwać jego negatywne skutki, takie jak zmęczenie, nasilenie kaszlu czy problemy z oddychaniem” – czytamy.

Dlatego w takich sytuacjach zalecane jest:

ograniczenie czasu spędzanego na świeżym powietrzu,
przemywanie twarzy i oczu, a także używanie soli fizjologicznej do płukania nosa.


25.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: Tusk zaczyna deregulację i mówi o drzewie. Tylko, że taki przepis już jest

Znamy pierwsze szczegóły planu deregulacji przepisów mających ułatwić życie. Premier rzuca hasło i zbiera gromy. Za pozwolenie na posadzenie drzewa i za milczącą zgodę urzędników.

– Każdy rząd i każda większość parlamentarna dokłada kolejne regulacje. Później, raz na jakiś czas, ludzie się budzą i mówią: dosyć tego, trzeba pójść w drugą stronę, czyli deregulować – powiedział Donald Tusk podczas posiedzenia  Rządowego Zespołu ds. Deregulacji.

To kolejny krok w misji, jaką szef rządu powierzył Rafałowi Brzosce. Szef InPostu otrzymał zadanie przygotowania takiej zmiany przepisów, żeby ułatwiło to życie i prowadzenie w Polsce biznesu.

Pakiet zmian

Jakie pierwsze konkrety przedstawił zespół? Jest ich kilka i wydają się sensowne:

- domniemanie niewinności podatnika – jeżeli urząd nie wykaże błędu podatnika, to jest on niewinny;
- niekaranie za niecelowe błędy – trwa przegląd kar pod kątem ich racjonalizacji; obecnie kara za przypadkowy błąd to nawet do 93 tys. zł grzywny;
- więcej jasnych i jednolitych interpretacji prawa podatkowego – chodzi o to, aby zapobiegać błędnej interpretacji przepisów. W 2024 roku wykładni prawa było trzy razy więcej niż w 2023 roku;
- racjonalizacja kary pozbawienia wolności – prowadzenie uczciwej działalności gospodarczej nie może być związane z ciągłym poczuciem strachu o własną wolność, jednak - najgroźniejsze przestępstwa podatkowe muszą być skutecznie ścigane;
- pakiet cyfryzacyjny – nowe usługi w mObywatel (e-podpis, chatbot, mFirma, e-legitymacja);
- milczące załatwienie sprawy – automatyczne rozstrzygnięcie sprawy na korzyść wnioskodawcy, jeśli urząd nie odpowie w terminie;
- brak konieczności podawania danych, które urząd posiada – organy będą korzystać z rejestrów, w których dane są udostępnione, a obywatel nie będzie musiał ich ponownie udostępniać.

– Nie żałuję, że zdecydowaliśmy się na ten eksperyment polityczno-społeczny. To, że tysiące ludzi odpowiedziało na wasze zaangażowanie, pokazuje, jak ważny był to impuls.

Jeszcze raz bardzo dziękuję – powiedział Tusk do Brzoski.

Niedługo potem szef rządu zareklamował zmiany na swoim profilu w serwisie X.

Link: TUTAJ

Komentujący: Taki przepis już jest, panie premierze

„Wprowadzimy zasadę milczącego załatwienia sprawy – jeśli urząd nie odpowie w wyznaczonym terminie, wniosek obywatela będzie uznany za rozpatrzony pozytywnie. Koniec z czekaniem w nieskończoność na decyzje w prostych sprawach, jak np. posadzenie drzewa na własnej działce” – podała Kancelaria Premiera.

I się zaczęło. Komentarze pod wpisem są bezlitosne.

„Dlaczego urzędnik ma wydawać decyzję w sprawie posadzenia drzewa na własnej działce? Tym bardziej na ścięcie tego drzewa rosnącego na własnej działce. To drzewo jest własnością osoby będącej właścicielem działki!” – to jeden z nich.

I kolejny: „Prośba do komentujących: Ludzie, przestańcie pisać, że zgodnie z obowiązującym prawem nie trzeba żadnej zgody na posadzenie drzewa na własnej działce, bo jak się zorientują, to jeszcze zmienią prawo tak, że będzie trzeba”.

Rząd jest krytykowany nie tylko za podanie nieadekwatnego przykładu, ale także za to, że podobne przepisy w polskim prawie istnieją.

„Przepis o milczącym załatwieniu sprawy już istnieje. To rozdział 8A Kodeksu postępowania administracyjnego” – wytyka jedna z komentujących.

Artykuł 8a wskazuje – wyjaśnijmy – że „sprawę uznaje się za załatwioną milcząco”, gdy urząd w terminie nie odpowie albo „nie wniesie sprzeciwu w drodze decyzji (milcząca zgoda)”.


25.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. KPRM

(sm)

Polska: Skandal w policji. Funkcjonariusze okradali zmarłych i starsze kobiety. Bo nikt im nie uwierzy

Siedmiu policjantów stanie przed sądem. Z domów zmarłych, kiedy przyjeżdżali na miejsce, zabierali kosztowności. I dzielili się łupem. Ich sposób działania był jeszcze bardziej rozbudowany. I nie bali się, że wpadną.

Śledczy przedstawili byłym już policjantom z komisariatu z Gliwic aż 32 zarzuty. Przekroczenie uprawnień, przywłaszczenie i kradzież pieniędzy, udzielenie i przyjmowanie korzyści majątkowych w zamian za naruszenie przepisów prawa oraz przerobienie pokwitowania odbioru i przywłaszczenia zabezpieczonych pieniędzy.

Akt oskarżenia: policjanci kradli pieniądze, biżuterię, cenne monety

Prokuratura właśnie skierowała do sądu akt oskarżenia. Trzech z mężczyzn działało w zorganizowanej grupy przestępczej. Pozostali popełniali przestępstwa okazjonalnie.

„Jak ustalono, w okresie od 11 do 23 lipca 2023 r. w mieszkaniu Marii G. przeprowadzono łącznie 6 interwencji z jej zgłoszenia, a dotyczących zaginięcia męża, kradzieży pieniędzy, ujawnienia nienależącej do pokrzywdzonej gotówki i próby samobójczej. W trakcie jednej z interwencji funkcjonariusz KP II wykonał zdjęcie reklamówek z zawartością pieniędzy w kwocie nie mniejszej niż 300 000 pln” – podaje Karina Spruś, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

O dalej: „Dwaj funkcjonariusze, skuszeni wizją łatwego zarobku: Bartłomiej K. i Piotr H. udali się do Szpitala Psychiatrycznego w Toszku, żądając od pielęgniarki wydania kluczy do mieszkania pacjentki Marii G. Mężczyźni za pomocą kluczy weszli do mieszkania pokrzywdzonej i dokonali zaboru pieniędzy w kwocie 14.000 pln. Pielęgniarka, zaniepokojona brakiem pokwitowania, skontaktowała się z dyżurnym Komisariatu II Policji w Gliwicach”.

Opisuje, że policjanci kradli pieniądze, biżuterię, cenne monety. Kradli je z domów osób zmarłych, gdy służbowo przyjeżdżali do domów tych osób.

„W procederze okazjonalnie uczestniczył dyżurny komisariatu, który otrzymywał wynagrodzenie za zlecenie obsługi interwencji umożliwiającej kradzież” – dodaje rzeczniczka.

Nigdy nie zabierali wszystkich pieniędzy. Zostawiali część, żeby rodzina nie miała podejrzeń, że ktoś okradł babcię lub dziadka.

Odwiedzali domy jako dzielnicowi i okradli ich lokatorów

Policjanci okradali nie tylko zmarłych. Mieli dostęp do bazy danych, na podstawie której typowali osoby starsze, z demencją czy problemami psychicznymi. Mundurowi odwiedzali takie domy jako dzielnicowi. I okradli lokatorów.

Kradzieży dopuszczali się także na komisariacie, podczas wykonywania czynności służbowych ze zgłaszającymi czy też przebywającymi w ich pokoju służbowym.

„Przykładowo na szkodę pokrzywdzonej Zofii S., której – wykorzystując jej nieuwagę – z wnętrza trzymanej przez nią kurczowo na kolanach reklamówki zabrali piórnik z zawartością pieniędzy w kwocie co najmniej 20 000 pln” – przytacza prokuratura.

Czuli się bezkarni, bo nikt nie uwierzy starszej osobie z objawami demencji

Już raz okradzionych policjanci obejmowali „przestępczym mecenatem”. Czyli odwiedzali swoje ofiary pod różnymi pretekstami i okradali dalej. Wybierali do takich wizyt np. okres, gdy przychodziła emerytura.

Jeden z policjantów miał w notatniku listę ofiar, których nazywał „dementorami.

„Dokonywali wejść do mieszkań pokrzywdzonych w przypadku interwencji własnych jako dzielnicowi, pod pretekstem „rzekomej” troski o swoich podopiecznych, sprawdzając czy posiadają leki, jedzenie w lodówce, czy nie potrzebują pomocy w sprawach codziennych, w tym drobnych naprawach sprzętu domowego i innego, przykładowo naprawiając kran, montując antenę na dachu itd.

Ustalali konkretne role podczas tych wizyt u wytypowanych osób, tj. jeden z nich lub dwóch policjantów rozmawiało z potencjalnym pokrzywdzonym, odwracając jego uwagę, żeby trzeci z nich mógł swobodnie poruszać się po pomieszczeniach domu czy też mieszkania, przeszukując je, w celu znalezienia środków finansowych, biżuterii, by po opisanych czynnościach podzielić się w częściach równych kradzionym mieniem” – wyjaśniają śledczy.

Czuli się bezkarni, bo wychodzili z założenia, że jak ktoś na nich doniesie, to nikt nie uwierzy starszej osobie z objawami demencji.


25.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Subscribe to this RSS feed