Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (czwartek 10 kwietnia 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Ofiara eksplozji w Brugii oskarżona o handel kokainą
Polska: Już ostrzegają. Kleszcze przebudziły się wcześniej. Tak ich na pewno nie usuwaj
Belgia, praca: Belgijscy pracownicy „najwierniejsi w Europie”?
Polska: Pomagamy mniej. W Polakach coś się zmieniło
Belgia: Zwolniono 45-latka, który filmował skautów pod prysznicem
Polska: Zbliża się sezon komunijny. I znowu wróci pytanie: ile włożyć do koperty?
Temat dnia: Książę sądzi się z państwem. 32 tys. euro miesięcznie to za mało?
Polska: Urzędowa cena na alkohol? Strach przed powrotem melin
Słowo dnia: Oplossen
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Zbliża się sezon komunijny. I znowu wróci pytanie: ile włożyć do koperty?

Niedługo dzieci pójdą do pierwszej komunii świętej. To czas drogich prezentów i pieniędzy w kopertach. Ile wypada wręczyć w 2025 roku?

– Na nic nie liczę. Goście mogą przyjść bez kopert, tylko z drobnymi upominkami – mówi pan Marcin, którego córka Amelia wkrótce idzie do pierwszej komunii. Ma już sukienkę, jest przez katechetę przepytywana z modlitw, po każdej niedzielnej mszy otrzymuje pieczątkę zaświadczającą, że była w kościele.

– Przed nami jeszcze próby i całkiem sporo wydatków. Ale nie traktuję przyjęcia komunijnego jako czegoś, co musi się zwrócić – zapewnia pan Marcin.

Amelia ma komunię na początku czerwca i będzie to już końcówka sezonu, bo takie uroczystości rozpoczną się tradycyjnie w maju.

Ile w kopercie na komunię?

Wielu gości na pewno nie przyniesie prezentu, tylko postanowi wręczyć pieniądze. I jest pytanie; ile?

„Kwoty wahają się od 100 do nawet 1000 złotych. Wiele bowiem zależy od stopnia pokrewieństwa z dzieckiem, które przystępuje do sakramentu. Rodzice chrzestni zwykle wręczą w kopercie 500-1000 zł. Dziadkowie potrafią podarować ok. 700 zł, a dalsze ciocie – 100, 200, 300 zł” – odpowiada wprost wp.pl.

Wszystko oczywiście zależy od możliwości finansowych zaproszonej osoby, ale dobrze jest się zorientować, ile kosztuje „talerzyk” na przyjęciu. A ceny mogą przypominać małe wesele.

„Szacuje się, że w 2025 roku za wspomniany „talerzyk” trzeba będzie zapłacić od 150 do 300 zł. Jeżeli zaproszonych zostanie 45 osób, rodzina zapłaci około 15 tys. zł, a – jak wiadomo – nie jest to jedyny wydatek komunijny” – czytamy.

„Jeśli na komunię chcemy zaprosić 30 gości, to należy liczyć się z wydatkiem w okolicach 10 tysięcy złotych. Cena oczywiście zależy od oferty i samego miejsca organizacji komunii. Do wydatków dochodzą też takie elementy jak tort, kwiaty, sukienka oraz fryzjer” – dodaje gazeta.pl.

Ile dają swoim dzieciom Niemcy?

Wiadomo, że do Niemców i ich zamożności nie bardzo możemy się porównywać, ale ostatnio „Bild” także zajął się tematem komunii w tym kraju.

Niemieckie dzieci otrzymują od 50 do 100 euro (od 210 do 420 zł). To pieniądze od chrzestnych. Pozostali członkowie rodziny wręczają od 20 do 50 euro (85-210 zł). Z kolei dalsi znajomi czy sąsiedzi dają dziecku od 5 do 10 euro (20-40 zł).


9.04.2025 Niedziela.BE // źródło: Newsa4Media // fot. Canva

(sk)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Pomagamy mniej. W Polakach coś się zmieniło

Mniej ochoczo reagujemy na akcje charytatywne, pomocowe. Mamy mniejszą ochotę kogoś wesprzeć. Takie wnioski płyną z najnowszego raportu „Barometr humanitarny”.

Podczas tegorocznego finału WOŚP udało się zebrać rekordową kwotę ponad 289 mln zł. Co roku też Polacy, rozliczając podatek, przekazują coraz większe pieniądze (z 1,5 proc.) na organizacje pożytku publicznego. Gdy trzy lata temu Rosja otwarcie zaatakowała Ukrainę, Polacy ruszyli z pomocą – zbierali dary, wpłacali pieniądze, oferowali swoje domy uchodźcom.

Patrząc na to wszystko można powiedzieć, że pomaganie mamy we krwi. Na pewno?

Pomocowe zaangażowanie Polaków wraca do poziomu sprzed wojennej eskalacji

Z raportu organizacji Lekarze bez Granic wynika, że nasza ochota na udział w akcjach charytatywnych czy pomocowych spada. 83 proc. ankietowanych deklaruje, że w ostatnich 12 miesiącach przynajmniej raz zaangażowało się w aktywność dobroczynną. Jest to wynik nieco niższy niż w roku 2023 (88 proc.) – podaje organizacja.

Podobnie jak w poprzednich latach Polacy pomagali potrzebującym, wrzucając pieniądze do puszek w trakcie zbiórki (43 proc. wskazań). Pomagaliśmy też przekazując 1,5 procent podatku (39 proc.) i oferowaliśmy np. ubrania czy żywność. (36 proc.).

Ale to już było, bo Lekarze bez Granic zwracają uwagę, że nasz pomoc topnieje. Po wybuchu wojny w Ukrainie obserwowaliśmy wybuch takich działań, teraz widoczny jest spadek.

– Pomocowe zaangażowanie Polaków wraca do poziomu sprzed wojennej eskalacji. Ten spadek nie jest duży, ale wyraźnie zmniejszyła się różnorodność podejmowanych działań – komentuje Draginja Nadaždin, dyrektorka Lekarzy bez Granic w Polsce.

Pomagamy, bo samo możemy kiedyś potrzebować wsparcia

Obecnie raczej powszechnie kierujemy się zasadą wzajemności (53 proc. respondentów), która kładzie nacisk na hasło „dobro wraca”. Motywacją pomagania jest myśl, że kiedyś sami będziemy potrzebowali wsparcia.

„Wyraźnie mniej osób stwierdziło, że pomagają, ponieważ tak zostali wychowani (35 proc.). We wszystkich trzech odpowiedziach odnotowano niewielkie spadki w porównaniu do 2023 roku” – odpowiednio o 6,4 i 3 proc. – podaje organizacja.

Wpływ na postawę Polaków mają również przekazy polityczne

Przyczyn zmiany nastrojów jest kilka. Na pewno wśród nich jest „zmęczenie kryzysami”. Widać to w nastawieniu do pomagania uchodźcom. Jeszcze w 2023 roku 62 proc. zapytanych o zdanie było gotowych wspierać uchodźców, a 52 proc. imigrantów. Teraz jednak te liczby są mniejsze: odpowiednio 43 i 34 proc.

Jednocześnie odsetek osób chcących wspierać osoby dotknięte konfliktami zbrojnymi spadł z 35 do 25 proc..

– Zmiana postaw wobec migrantów i uchodźców z jednej strony może być efektem zmęczenia kryzysami migracyjnymi i konfliktami zbrojnymi, zwłaszcza w kontekście wojny w Ukrainie oraz napięć na granicy z Białorusią. Z drugiej strony, istotny wpływ mają również przekazy polityczne, w których coraz częściej podkreśla się konieczność ochrony interesów narodowych oraz ograniczania pomocy humanitarnej na rzecz wsparcia wewnętrznych potrzeb społecznych – komentuje Urszula Krassowska, dyrektorka badań społecznych w agencji badawczej Opinia24.

I podkreśla: – Dodatkowo, dominujące w ostatnich latach narracje polityczne często łączą temat migracji z zagrożeniami ekonomicznymi i społecznymi, co może zniechęcać społeczeństwo do angażowania się w tego typu pomoc.


9.04.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sk)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Już ostrzegają. Kleszcze przebudziły się wcześniej. Tak ich na pewno nie usuwaj

Łagodna zima sprawiła, że kleszcze szybciej niż zwykle obudziły się z letargu. Specjaliści już teraz ostrzegają przed tymi pajęczakami. Bo potrafią być groźne.

Kleszcze zimą nie zapadają w sen. Choć są znacznie mniej aktywne. Dlatego nawet zimą może się zdarzyć, że ktoś na skórze zauważy kleszcza, przyniesionego np. w choinką z lasu.

Jednak prawdziwy „sezon kleszczowy” zaczyna się wiosną. Kiedy robi cię ciepło, pajęczaki atakują.

Kleszcze budzą się do życia szybciej niż zwykle

„Niestety można je spotkać praktycznie wszędzie – nie tylko w lesie, ale także w parku, podczas spaceru z psem wokół bloku czy w trakcie pracy w ogródku. Ich ukąszenie choć bezbolesne, może wiązać się z ryzykiem zakażenia chorobami odkleszczowymi. Najwięcej pacjentów zgłasza się do lekarza po ugryzieniu kleszcza w miesiącach wakacyjnych, od czerwca do sierpnia, kiedy spędzamy więcej czasu wśród zieleni” – uczula Narodowy Fundusz Zdrowia.

A firma Enel-Med dodaje: „Łagodna zima i wyższe temperatury sprawiają, że kleszcze budzą się do życia szybciej niż zwykle. Jeszcze niedawno sezon na te pasożyty rozpoczynał się wiosną, a kończył jesienią, jednak dziś ich aktywność trwa niemal przez cały rok. Wcześniejsze żerowanie oznacza większe ryzyko ukąszeń i zakażeń chorobami odkleszczowymi, takimi jak borelioza czy kleszczowe zapalenie mózgu (KZM)”.

Jeśli sami usuwamy kleszcza, nie róbmy tego w taki sposób

Niestety lekarze obserwują wzrost liczby zachorowań na choroby odkleszczowe.

– Bardzo rzadką, niebezpieczną chorobą przenoszoną przez kleszcze jest wirusowe odkleszczowe zapalenie mózgu. Ale zdecydowanie więcej osób zaraża się boreliozą – komentuje Paweł Piróg, dyrektor lubelskiego NFZ.  

Tylko w województwie lubelskim w 2022 r. było ponad 7300 pacjentów leczonych na boreliozę. W 2023 roku już niemal 8500.

Im dłużej kleszcz ma kontakt z krwią człowieka, tym większe jest ryzyko zakażenia. Znaczący wzrost ryzyka zakażenia bakterią przenoszoną przez kleszcze pojawia się po 36 godzinach od momentu wkłucia – uczula NFZ. I radzi aby – jeżeli ktoś sam usuwa pajęczaka – nie robić tego:

nie wyciągać „gołymi” palcami,
nie rozgniatać,
nie wyciskać,
nie wykręcać,
nie przypalać,
nie smarować tłustymi substancjami lub innymi chemikaliami, np. kosmetykami do ciała, oliwą z oliwek,
nie usuwać igłą.


9.04.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sk)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Urzędowa cena na alkohol? Strach przed powrotem melin

Senacka komisja zdecydowała, że należy dalej pracować nad pomysłem wprowadzenie ceny minimalnej na alkohol. Wątpliwości ma jednak Ministerstwo Rolnictwa. Przekonuje, że Polacy zaczną kupować tanie, podejrzane, nielegalne trunki.

Ministerstwo Zdrowia ma plan walki z wysokim spożyciem alkoholu przez Polaków. Przeciętnie dorosły wypija 12 litrów czystego alkoholu rocznie. Żeby pił mniej, co roku rośnie akcyza na trunki i ma wejść w życie nocna prohibicja na stacjach paliw. Ale są także inne pomysły.

Abstynenci piszą do polityków

Mazowiecki Związek Stowarzyszeń Abstynenckich skierował do Senatu petycję, w której domaga się wprowadzenia ceny minimalnej na alkohol. Proponuje, żeby każde 100 ml 100-procentowego alkoholu nie mogło kosztować mniej, niż wskaże władza. Przy czym stawka zmieniałby się wraz ze wzrostem płacy minimalnej.

Petycją zajęli się senatorowie i uznali, że nad tym rozwiązaniem należy dalej pracować. Oznacza to, że senacka komisja ds. petycji nie wyrzuciła od razu pomysłu do kosza.

Lepiej edukować, niż wprowadzać restrykcje

Nie każdy jednak podziela opinię senatorów. Stanowczo cenie urzędowej sprzeciwia się Ministerstwo Finansów. Uważa, że tylko podatki są skutecznym narzędziem, które spowoduje zmniejszenie spożycia.

„Związek Pracodawców Polskiego Przemysłu Spirytusowego (ZPPPS) w swojej opinii odniósł się do przykładu wprowadzenia minimalnej ceny za standardową porcję alkoholu w Szkocji. Uznał, że wprowadzenie postulatów nie rozwiązuje problemu szkodliwej i nadmiernej konsumpcji, co wynika z raportu Public Health Scotland.

Jak podkreślił ZPPPS, mimo że napoje alkoholowe stały się bardziej dostępne cenowo, to Polacy nie zaczęli spożywać ich w większych ilościach. Według Związku od ponad dekady roczne spożycie alkoholu per capita utrzymywało się na podobnym poziomie – ok. 9,5 l w przeliczeniu na 100 proc. alkohol. Wskazują również na potrzebę edukacji, zamiast wprowadzania restrykcji” – pisze potalspozywczy.pl.

Większość klientów kupuje tanie alkohole. Wrócą meliny?

Głos zabrało także Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Straszy powrotem melin. Resort zwraca uwagę, że polscy klienci w sklepach kierują się główne ceną. Drogie produkty omijają i sięgają po tańsze.

„Resort dodał, że w przypadku wprowadzenia ceny minimalnej za porcję alkoholu, część konsumentów może też sięgnąć po alkohol pochodzący z nielegalnego źródła” – dodaje serwis.


9.04.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sk)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed