Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Własnościowe lub wynajem? Tak się mieszka w Belgii
Polska: Żony polityków ujawnią swój majątek? Zdecydują o tym... politycy
Decathlon zakończy działalność logistyczną w Willebroek. „Likwidacja 132 miejsc pracy”
Polska: Żabka zrobi konkurencję kwiaciarniom. Plan jest ambitny, ale nie bez szans
Belgia: Wielka bijatyka w więzieniu. „Rzucali nożami”
Polska: Przywłaszczył sobie portfel z pieniędzmi. Ta pazerność będzie go teraz kosztowała
Belgijski bokser mistrzem IBF w wadze superlekkiej
Brussels Airlines odwołuje 8 lotów w czwartek. Powodem strajk we Francji
Polska: Coraz więcej emerytur niższych od najniższych. Większość trafia do kobiet
Belgia: Pogoda na 24, 25 i 26 kwietnia

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Festina lente (cz.37)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Festina lente (cz.37) fot. Shutterstock

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

 

Festina lente

Z radia popłynęła dobrze znana mi melodia i usłyszałam przepiękny głos Anny Marii Jopek:

„Jak w kołowrotku bezwolnie się kręcę
Gubię wątek i dni
A jakiś bies wciąż powtarza mi: prędzej!
A życie przecież po to jest, żeby pożyć
By spytać siebie: mieć, czy być
A życie przecież po to jest, żeby pożyć
Nim w kołowrotku pęknie nić”

Tak, to będzie temat mojego kolejnego felietonu do naszej niedzielnej kawy.
W ostatnim czasie życie zmusiło mnie, aby zwolnić. Pewnie zazwyczaj tak właśnie się dzieje i to, o czym chcę napisać, nie jest niczym niezwykłym. Od najmłodszych lat uczeni jesteśmy, że najważniejsze jest ciągle pracować, pracować i pracować. Nie wolno się poddawać, należy zaciskać zęby i brnąć przed siebie. Bezczynność i lenistwo to najgorsze, co można zrobić.

O tym, że pęd nie jest najlepszym sposobem na życie rozumiemy dopiero, gdy coś się wydarzy, gdy zostaniemy do tego zmuszeni. Jesteśmy przecież wciąż bombardowani informacjami o tym, że trzeba pędzić a nikt nas nie uczy, by o siebie dbać. Nikt nam nie mówi, że czasem powinno się… nie, że czasem należy cieszyć się „nicnierobieniem”. Nikt nie uczy nas kontemplacji chwili, zwykłego „bezpośpiechu”. A dni mijają tak szybko.
Współczesny świat oszalał na punkcie pędu. Wszystko musi być szybko, na już, na dziś a jeszcze lepiej na wczoraj. A jeśli chce się usiąść, najpierw należy na to zapracować - ciężko zapracować.

Internet przepełniony jest „instrukcjami”, jak wszystko zorganizować, by pędzić jeszcze szybciej, jak się nie poddawać, jak nawet na chwilę nie usiąść w jednym miejscu. Przecież, jeśli chce się coś osiągnąć, to nawet na chwilę nie można przystanąć. Co jakiś czas nachodziły mnie wątpliwości, czy to na pewno jest dobre podejście. Czy pędząc, nie traci się więcej niż można przypuszczać? Ale to nawet nie o pęd chodzi a o zwykłe zapracowanie, przepracowanie, wypalenie.
Czy faktycznie jest to najlepszy sposób na życie, na przeżywanie kolejnych dni?

Jeśli porównać życie do podróży (wiem, nie jest to nowatorska metafora), to według tych instrukcji powinniśmy podróżować niczym samochody wyścigowe i to nie byle jakie, takie nieprawdopodobnie szybkie, które nie zatrzymują się, aż dotrą do celu.

Faktycznie takie auto robi ogromne wrażenie, ale osoba w nim siedząca niczego nie widzi. Jest tylko droga i gdzieś tam daleko wyznaczony cel. A co z tym wszystkim, co nas otacza, co z tym, czego nie dostrzegamy, bo przecież pęd jest taki ważny?
Wiem, czasem tylko trochę ciężko, gdy widzimy innych, którzy osiągają nasze cele. Też byśmy tak chcieli i ten pęd korci. Dobrze jest jednak na chwilę zwolnić, powiem jeszcze „gorzej” - zatrzymać się! Rozejrzeć się i podziwiać roztaczające się widoki.

Dlatego właśnie śpieszmy się powoli - festina lente. Może do celu dotrzemy dzień lub dwa później, ale podróż do niego będzie o wiele bardziej przyjemna. To łacińskie przysłowie znane jest w wielu językach, ale obecnie zapomina się o jego wadze, ponieważ co innego zdaje się być ważne.

angielski: haste makes waste
esperanto: rapidu malrapide
francuski: hâtez-vous lentement
hiszpański: vísteme despacio
niderlandzki: haast u langzaam

Teraz, gdy na chwilę zwolniłam i rozejrzałam się wokół siebie, zdałam sobie sprawę, że tajemnica leży pośrodku. Ci, co przekonują, że należy ciągle pędzić, nie mają racji. Czasem trzeba się zatrzymać. Jeśli tego nie zrobimy, zazwyczaj życie nas do tego zmusi.
Nie ma jednego rozwiązania i nie każdy potrzebuje tego samego. Złote środki nie istnieją. Nie ma ich po prostu. To właśnie balans między pędem a spokojem jest najważniejszy i każdy z nas sam określa, jak ten balans wygląda.

A jaki czas jest najcenniejszy? Ten spędzony z rodziną, na łonie natury, z książką i oczywiście z kawą…, ale to dla mnie, to mój sposób. Dlatego dziś zwalniam i rozglądam się wokół siebie. Mija właśnie połowa lutego. Wiosna nadchodzi wielkimi krokami. Cieszę się dniem, chwilą.

Dlatego:

„Będę tracić czas, szukać dobrych gwiazd
Gapić się na dziury w niebie
Jak najdłużej kochać ciebie”

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

 

16.02.2020 Niedziela.be
(as) 

 

Last modified onśroda, 18 marzec 2020 12:50

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież