Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Temat dnia: Bezpieczeństwo żywności zagrożone? Wzrost zatruć pokarmowych w Belgii
Wstrząsający atak w szpitalu w Pruszkowie: Pielęgniarka zaatakowana przez pacjenta
Słowo dnia: Arbeider
Belgia: 1 maja wolny, ale nie u sąsiadów
Niemieckie dzieci więzione w domu w Hiszpanii od 2021 roku!
Sojusz strategiczny: USA i Ukraina łączą siły w zakresie kluczowych surowców
Najemcy z Brukseli mają pierwszeństwo w zakupie domów na sprzedaż!
Belgia: Jedna osoba ranna w strzelaninie w Anderlechcie
Belgia: Znamy już kwietniową inflację. Spora zmiana
Belgia, biznes: Belgijskie firmy wśród liderów korzystania ze sztucznej inteligencji!
Lukasz

Lukasz

Website URL:

Belgia: Bieda jak w… Brukseli?

W 2023 r. aż 37,6% mieszkańców Regionu Stołecznego Brukseli było zagrożonych biedą lub społecznym wykluczeniem – wynika z danych Belgijskiego Urzędu Statystycznego Statbel.

Osoby zagrożone biedą lub społecznym wykluczeniem to ludzie, których dochody nie przekraczają pewnego minimum lub których nie stać na zakup podstawowych towarów i usług lub które są bezrobotne albo bardzo mało pracują.

W przypadku jednoosobowego gospodarstwa domowego za osoby zagrożone biedą uznaje się te, które mają dochód niższy niż 1.450 euro miesięcznie. W przypadku gospodarstwa domowego składającego się z dwóch dorosłych ludzi i dwojga dzieci było to 3.045 euro.

Ludźmi zagrożonymi biedą są też te osoby, których nie stać na przykład na odpowiednie ogrzanie mieszkania, zakup pralki i telefonu czy na jeden wakacyjny wyjazd rocznie.

Dochody poniżej „granicy biedy” osiągało w 2023 r. 27,7% mieszkańców Brukseli. Około 18,2% mieszkańców stolicy nie miało w ubiegłym roku pracy lub mało pracowało. Około 13,7% brukselskiej populacji nie było stać na zakup podstawowych produktów i usług.

W sumie 37,6% mieszkańców Brukseli spełniało w 2021 r. co najmniej jeden warunek kwalifikujący te osoby do kategorii „zagrożonych biedą i społecznym wykluczeniem”. W skali całego kraju było to 18,6%.

11.02.2024 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Belgia: Aż tylu ludzi zagrożonych biedą i społecznym wykluczeniem

W 2023 r. aż 18,6% mieszkańców Belgii było zagrożonych biedą lub społecznym wykluczeniem – poinformował w czwartek Belgijski Urząd Statystyczny Statbel.

Osoby zagrożone biedą lub społecznym wykluczeniem to ludzie, których dochody nie przekraczają pewnego minimum lub których nie stać na zakup podstawowych towarów i usług lub które są bezrobotne albo bardzo mało pracują.

W przypadku jednoosobowego gospodarstwa domowego za osoby zagrożone biedą uznaje się te, które mają dochód niższy niż 1.450 euro miesięcznie. W przypadku gospodarstwa domowego składającego się z dwóch dorosłych ludzi i dwojga dzieci było to 3.045 euro.

Ludźmi zagrożonymi biedą są też te osoby, których nie stać na przykład na odpowiednie ogrzanie mieszkania, zakup pralki i telefonu czy na jeden wakacyjny wyjazd rocznie.

Dochody poniżej „granicy biedy” osiągało w 2023 r. 12,3% mieszkańców Belgii. Około 10,5% mieszkańców kraju ze stolicą w Brukseli nie miało w ubiegłym roku pracy lub mało pracowało. Około 6,1% belgijskiej populacji nie było stać na zakup podstawowych produktów i usług.

W sumie około 2.150.000 mieszkańców Belgii (18,6% populacji) spełniało w 2023 r. co najmniej jeden warunek kwalifikujący te osoby do kategorii „zagrożonych biedą i społecznym wykluczeniem”. Około 183 tys. ludzi miało do czynienia z wszystkimi trzema negatywnymi zjawiskami (niskie dochody, brak pieniędzy na podstawowe towary i usługi, bezrobocie lub mało pracy).

08.02.2024 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Belgia: Wydatki na armię wciąż niskie. „To się zmieni”

W NATO jedynie Luksemburg wydaje na obronność jeszcze mniejszą część PKB niż Belgia. Wydatki na obronność rosną, ale wciąż są dużo niższe niż wymagane w NATO minimum (2% PKB).

Rosyjska agresja na Ukrainę uświadomiła liderom państw NATO, że wojna w Europie - także z udziałem państw NATO - jest realnym zagrożeniem. Do 2022 r. wiele europejskich rządów traktowało obronność po macoszemu, a wydatki na armię nie były wielkie.

Rządy państw Unii Europejskiej wychodziły z założenia, że na kontynencie europejskim nie ma realnego zagrożenia wojną. Z Rosją można przecież handlować, robić interesy, kupować gaz… Po co miałaby nas atakować? - myślało wielu polityków. Poza tym, gdyby faktycznie doszło do konfliktu zbrojnego, to mamy przecież w NATO Stany Zjednoczone, które na pewno nas obronią.

Rosyjska agresja na Ukrainę zmieniła to myślenie. W Europie znów trwa wojna - i to brutalna, na wielką skalę, z tysiącami ofiar, również wśród ludności cywilnej.

Z kolei perspektywa powrotu do Białego Domu Donalda Trumpa - odmawiającego dalszego wspierania Ukrainy i krytykującego NATO - mocno niepokoi Europejczyków. Musimy liczyć na samych siebie, bo gdyby doszło do ataku na Europę, to USA być może wcale nam nie pomogą… - obawia się wielu unijnych liderów.

Trzeba więc zwiększać wydatki na obronność - co do tego panuje szeroka zgoda w UE. Także Belgia je zwiększyła, ale na tle innych państw NATO są one wciąż niewielkie.

Belgia wydała w ubiegłym roku na armię około 1,1% PKB. Państwa NATO już lata temu zobowiązały się, że będzie to co najmniej 2%. Belgijski rząd rzeczywiście chce osiągnąć taki poziom wydatków na obronność - ale dopiero w… 2035 r.

Ministra obrony Ludivine Dedonder zapewnia, że doszło do zmiany trendu i wydatki na armię będą rosnąć. -Kiedy objęłam to ministerstwo, wydawaliśmy na obronność jeszcze tylko 1% PKB, a armią była przestarzała i za mała - powiedziała Dedonder, cytowana przez dziennik „Het Laatste Nieuws”.

W ramach programu modernizacji armii do 2030 r. wydanych zostanie na obronność dodatkowych 11 mld euro, podkreśliła Dedonder. Przeznaczono również dodatkowy miliard euro na uzupełnienie zapasów amunicji.

W tym roku wydatki na armię mają wzrosnąć do 1,25% PKB. W 2030 r. ma to już być 1,54%, a w 2035 r. wymagane 2%. Według części ekspertów wojskowych i komentatorów politycznych tempo zwiększania wydatków na armię jest jednak - w kontekście obecnych zagrożeń - zbyt niskie.

11.02.2024 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Słowo dnia: Donderdag

Niektórzy tego dnia zaczynają już myśleć o nadchodzącym weekendzie, inni wciąż mają jeszcze sporo do zrobienia… Czwartek, czyli po niderlandzku donderdag.

Czwartek (donderdag) następuje po środzie (woensdag), a po tym dniu mamy vrijdag (czyli piątek). Donderdag to dla większości ludzi werkdag, a więc dzień roboczy. Tydzień to po niderlandzku week.

W języku niemieckim nazwa czwartku jest zbliżona do tej niderlandzkiej (Donnerstag). Należy pamiętać, że nazwy dni tygodnia piszemy w niderlandzkim, podobnie jak w polskim, małymi literami (choć np. w języku angielskim i niemieckim pisze się je wielką literą).

Donderdag jest w niderlandzkim rodzaju męskiego, a więc jeśli jest mowa o konkretnym czwartku, to słowo to poprzedza rodzajnik de (mamy więc de donderdag). Liczba mnoga (czwartki) to donderdagen.

Znanym czwartkiem jest Wielki Czwartek w okresie wielkanocnym, w niderlandzkim określany jako Witte Donderdag (Biały Czwartek). Popularny np. w Polsce i w Niemczech Tłusty Czwartek (Vette Donderdag) nie jest w kręgu niderlandzkojęzycznym obchodzony.

W czwartki wypada też Wniebowstąpienie Pańskie (Hemelvaartsdag). W wielu krajach europejskich, na przykład w Holandii, Belgii i w Niemczech, jest to dzień wolny od pracy (feestdag). W Polsce tak nie jest i święto to obchodzone jest w polskich kościołach w pierwszą niedzielę po czwartku Hemelvaartsdag.

Mieszkańcy południowej części Belgii, czyli Walonii, a także większość brukselczyków, mówią po francusku. Czwartek po francusku to jeudi (także we francuskim nazwy dni tygodnia pisane są małymi literami). Poprzedza go mercredi (środa), a następuje po nim vendredi (piątek).

Więcej słów dnia TUTAJ


08.02.2024 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Subscribe to this RSS feed