Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Islandzki przewoźnik wprowadzi trzy loty tygodniowo pomiędzy Islandią a Brukselą!
Belgia: Eksperci ostrzegają przed „bezprecedensowym” kryzysem mieszkaniowym
Belgia: Ceny mieszkań? Rosną, ale wolniej
Belgijska skrzypaczka wśród 70 kandydatów do Konkursu Królowej Elżbiety
Niemiecka minister ostrzega przed zagrożeniem klimatycznym podczas wizyty na Fidżi
Belgia: Domy we Flandrii - ile płacono w 2023 r.?
Polska: Nie warto ściągać na maturze. Bo konsekwencje są poważne
Belgia, motoryzacja: Własny samochód? W Polsce częściej niż w Belgii
Belgia: Pogoda na 9 i 10 maja
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (czwartek 9 maja 2024, www.PRACA.BE)
Agnieszka Steur

Agnieszka Steur

18 czerwca - Międzynarodowy Dzień Sushi

Dziś obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Sushi. Jest to japońska potrawa z gotowanego ryżu zaprawionego octem ryżowym, która w ostatnich latach stała się niezwykle popularna prawie na całym świecie. W wielu krajach sushi ma rzesze wielbicieli a restauracje oferujące japoński przysmak pojawiają się na gastronomicznej mapie miast i miasteczek, niczym grzyby po deszczu. Należą do nich zarówno Polska jak i Holandia. 

Absolutną podstawą susi jest ryż, bez niego nie można przygotować tej potrawy. Nie jest to jednak zwykły ryż. Jeśli chcemy sami w domu przygotować tę potrawę, najlepiej w sklepie zakupić specjalny ryż do susi. Obecnie można go nabyć w prawie każdym supermarkecie. W wielu europejskich sklepach znajdziemy również niezbędne dodatki do zrobienia japońskich roladek z ryżu. Mogą to być owoce morza, wodorosty, kawałki ryb, warzyw, grzybów, japońskiego omletu a także tofu i ziarenka sezamu. Aby przygotować sushi potrzebny nam będzie również wcześniej wspomniany ocet ryżowy a także wasabi, nori, czyli arkusze sprasowanych glonów, oraz marynowany imbir i sos sojowy.

Ze względu na krótką przydatność do spożycia zarówno w restauracjach jak i punktach przygotowujących potrawy na wynos, sushi zazwyczaj robi się dopiero po złożeniu zamówienia.

Wiele osób uważa, że nazwa sushi znaczy „surowa ryba”, nie jest to prawda. Słowo sushi po japońsku znaczy „kwaśny ryż”.

Według tradycji sushi powinno się jeść rękoma a pałeczek używa się tylko do spożywania sashimi, czyli kawałków surowej ryby. Ponadto w dobrym guście jest jedzenie susi „na jeden raz”. Nie powinno się go przekrajać, ponieważ spożywane w jednym kawałku smakuje najlepiej. Pełen smak wydobędzie się maczając sushi w sosie sojowym. Wielbiciele ostrych smaków mogą również dodać odrobinkę wasabi. Co ciekawe - wasabi, które podawane jest do sushi, nie jest prawdziwym wasabi. Jest to mieszanka chrzanu, musztardy oraz zielonego barwnika. Prawdziwe wasabi jest trudne w uprawie a przez to bardzo drogie, dlatego właśnie ten chrzanowy zastępca

Wiele osób obawia się jeść sushi ze względu na to, że ryba w nim podana jest surowa i może być nieświeża oraz zawierać pasożyty. W Europie zanim surowa ryba trafi na stół musi najpierw zostać zamrożona, aby zabić ewentualne pasożyty. Podanie ryby bez zamrożenia jest zabronione.
Istnieje wiele rodzajów sushi w zależności od przygotowania i składników. Znane są np.: nigiri (formowane w dłoni owalne paluszki z położonymi na nich kawałkami ryby, owoców morza lub omletu), maki (ryżowe wałeczki z dodatkami owinięte prasowanymi algami), temaki (na stół podaje się tacę ze składnikami i każdy biesiadnik sam komponuje swoje sushi) i inne. Dzięki popularności sushi na zachodzie powstały również rodzaje, które z Japonią nie mają już nic wspólnego. Przykładem może być California Roll z awokado, krabowymi paluszkami i ogórkiem lub Spider Roll ze smażonym krabem i dodatkami.

W Holandii Sushi jest tak popularne, że powstają potrawy na bazie ingrediencji sushi, ale niebędące roladkami. Z ryżu, ryby, awokado, wasabi, nori, mleka kokosowego, imbiru i ogórka można np. przygotować zupę sushi albo sałatkę (do sałatki nie potrzeba mleka, ale przyda się majonez). Z okazji dzisiejszego święta można wypróbować jeden z tych przepisów, lub samemu przygotować sushi. Można też udać się do pobliskiej japońskiej restauracji lub zamówić sushi z dostawą do domu.

Jak powiedział Jiro Ono, japoński mistrz sushi i właściciel restauracji w Tokio, która posiada aż trzy gwiazdki Michelin: „Tylko jedząc doskonałe potrawy, jesteś w stanie takie przygotować.”

Smacznego!

Przepis na zupę sushi można znaleźć: TUTAJ.
A tutaj przepis na sałatkę sushi: TUTAJ.

 


18.06.2019 Niedziela.BE

(as)

 

 

Ciepłe myśli na niedzielę: Nie opuszczaj mnie (cz.2)

Ciepłe myśli na niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

 

Nie opuszczaj mnie

Każda moja łza
Szepcze, że co złe
Się zapomnieć da
Zapomnijmy ten
Utracony czas
Co oddalał nas
Co zabijał nas

Zawsze się wzruszam, gdy czytam te słowa. Zawsze też słyszę w duszy przejmującą muzykę, która im towarzyszy. Dziś przy naszej porannej kawie chciałabym opowiedzieć o mojej ogromnej miłości do wspaniałego belgijskiego poety Jacquesa Brela. Mimo, że od jego śmierci minęło już ponad czterdzieści lat, on żyje w sercach ludzi na całym świecie… a może powinnam napisać śpiewa w sercach? 

Jacques Brel to poeta, piosenkarz, kompozytor, scenarzysta, reżyser i aktor. Dla mnie jest on jednak przede wszystkim śpiewającym poetą. Urodził się 8 kwietnia 1929 roku w Schaerbeek, na północnych przedmieściach Brukseli. Gdy miał 23 lata wyjechał do Francji. Występował w kabaretach i tworzył, pisał i komponował. Popularność zyskał piosenką „Quand on n'a que l'amourz” z 1956 roku. Od tamtej chwili stał się bardzo popularny we Francji a potem również i w Europie, obecnie znany jest na całym świecie. U szczytu kariery, czyli w latach 60. ubiegłego wieku, odwiedził również Polskę. Zmarł, gdy ja miałam zaledwie kilka miesięcy. Przegrał walkę z rakiem płuc i został pochowany w Atuona, na tym samym cmentarzu, na którym spoczywa Paul Gauguin. Miał 49 lat.

Brel był niezwykłym twórcą a o jego życiu, pracy i osobowości można pisać bardzo długo. Prawdopodobnie dlatego, że łączył w sobie wszystko. Był zarówno skromny jak i pyszny, był świętoszkiem, ale także prowokatorem i pijakiem. Brel był liryczny, drapieżny, niespokojny. Mówiono o nim, że był uroczy, ale i brutalny. Potrafił być impulsywny, ale i liryczny. Łączył w jednej osobie ogromną inteligencję i równie wielką naiwność. Z pewnością nie był przeciętnym człowiekiem.

Po raz pierwszy usłyszałam poezję Brela po polsku w wykonaniu Michała Bajora. Dawno temu na targu, takim zieleniaku, kupiłam podwójny album kasetowy. Miałam wtedy czternaście lat, możne nawet mniej. Wtedy pierwszy raz usłyszałam, „Nie opuszczaj mnie”, „Flamandowie”, „Walc na tysiąc pas”, „Jef” i jeszcze wiele innych utworów. Ale to, jak je odbierałam, co znaczyły i znaczą słowa Brela, zmieniało się razem ze mną. Z biegiem lat i kolejnymi doświadczeniami, człowiek rozumie więcej i czuje inaczej. Te same słowa nabierają innego sensu, czasem znacznie głębszego znaczenia.

Fragment, od którego rozpoczęłam dzisiejszy artykuł pochodzi z prawdopodobnie najpopularniejszej piosenki Brela „Ne me quitte pas”, w języku polskim znanej pod tytułem „Nie opuszczaj mnie”. Piosenkę tę nagrało ponad 400 artystów w 22 językach. Na język polski słowa piosenki przetłumaczył Wojciech Młynarski. Również w Polsce wielu artystów śpiewa Brela, bardzo często są to aktorzy. Wspomniany wcześniej Michał Bajor, ale również Edyta Jungowska i Katarzyna Groniec.

Gdy słucha się „Nie opuszczaj mnie” w wykonaniu samego Jacques Brel, coś się dzieje we wnętrzu i nie ma znaczenia, czy zna się język francuski. Słuchając go nie trzeba rozumieć, wystarczy czuć. I cały czas się zastanawiam – czy ona została?

Mniej znane w Polsce piosenki autorstwa Jacquesa Brela można było usłyszeć podczas koncertu „Wyspa Brel”, który stanowił część 40. Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie a jest dostępny na kanale You Tube. Wyśpiewane i wypowiedziane tam utwory belgijskiego artysty przełożyli Wojciech Młynarski i Roman Kołakowski.

Jeszcze bardziej niezwykły jest pochodzący z 2008 roku śpiewany monodram „Brel jeszcze raz” w którym wystąpił Janusz Zbiegiel. Na You Tube są tylko fragmenty.

Ach! Warto czasem o wszystkim zapomnieć i ukryć się w świecie poezji, tam gdzie tak bardzo się czuje.

Nie opuszczaj mnie
Ja wymyślę Ci
Słowa, których sens
Pojmiesz tylko Ty
Z nich ułożę baśń
Jak się serca dwa pokochały
Na przekór ludziom złym

Widzimy się za tydzień ... przy porannej kawie ...  

Agnieszka


PS. „Ne me quitte pas” Jacques Brel: TUTAJ.   Wyspa Brel: TUTAJ.

 


09.06.2019 Niedziela.BE

(as)

 

  • Published in Belgia
  • 0

7 czerwca - DNIEM SEKSU [zobacz filmik - DOBRY SEKS - CZYLI JAKI?]

Porozmawiajmy dziś o seksie. Jest to temat, o którym w Polsce mówi się coraz częściej, ale przez wielu nadal uważny jest za tabu. Mówienie o nim wciąż wydaje się być umiejętnością, która trudno posiąść. Dlatego często, jeśli już mówi się o seksie, rozmówcy czują się skrepowani i nie bardzo wiedzą, jak wybrnąć z trudnej sytuacji. Rozmowy o tej intymnej sferze życia nadal traktowane są po macoszemu. A konwersacje międzypokoleniowe są rzadkie. Wystarczy wspomnieć, jakim problemem dla wielu jest słownictwo związane z tym właśnie tematem.

Jak nazywać intymne części ciała i to, co się z nimi robi? Dzisiejsze święto - Dzień Seksu, jest dobrym powodem, aby zacząć rozmawiać o seksie.

Jest to ważne z wielu powodów. Przede wszystkim, pozwala na zrozumienie siebie i swoich potrzeb.

W Polsce wciąż trwają bardzo płomienne dyskusje na temat edukacji seksualnej w szkołach i niestety coraz częściej powtarzane są informacji niezgodne z prawdą. Polacy mieszkający w Holandii, których dzieci uczęszczają do miejscowych szkół, mogą przekonać się, jak taka edukacja wygląda i że, jak to zwykle bywa, strach ma wielkie oczy. W Królestwie Niderlandów edukacja seksualna w szkole jest czymś całkowicie naturalnym i bardzo ważnym. Naturalnym, ponieważ seksualność, jest częścią życia każdego z nas. Dzieciom już w szkole podstawowej przekazywana jest, stosowna do wieku, wiedza na temat płci i szacunku do innych osób. Dzieci uczą się, jak szanować siebie wzajemnie i dowiadują, że zmiany, które w ich ciałach zachodzą są naturalne oraz jak o nich mówić. Edukacja ta jest również bardzo ważna, ponieważ młodzi ludzie dowiadują się, jakie zachowania w tej sferze są niedopuszczalne. Uczą się, jakie zachowania innych nie mogą być tolerowane i co powinny zrobić, jeśli staną się ich ofiarami. Ponadto wiedza na temat seksu powoduje, że rozmowy o własnym zmieniającym się ciele, seksualności, emocjach oraz związkach stają się łatwiejsze. Dzięki temu można uniknąć zarówno drobnych kłopotów jak i wielkich dramatów.

A dlaczego my dorośli powinniśmy rozmawiać o sekście? Z bardzo ważnego powodu, ponieważ seks jest dobry na prawie wszystko.

Warto jednak zaznaczyć za Sue Johanson, która jest autorką jednego z najpopularniejszych programów telewizyjnych w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie „Talk Sex with Sue Johanson”: jedynym wyznacznikiem normy w łóżku jest wyrażenie zgody przez obojga partnerów.

Przede wszystkim seks za obopólną zgodą, ponieważ tylko o takim tu mowa, poprawia nastrój. A to wpływa na zdecydowaną poprawę w relacjach z partnerka lub partnerem.

Jest również dobry na ból głowy. Badania amerykańskich naukowców potwierdziły, że nawet patrzenie na ukochaną osobę może zmniejszyć ból. Seks sprawia, że wyglądamy młodziej i żyjemy dłużej.

Fantastycznie sprawdza się w walce ze stresem a po seksie śpi się zdecydowanie lepiej. Dzieje się tak, ponieważ orgazm uwalnia hormon nazywany prolaktyną. Hormon ten razem z dopaminą odpowiadają za ogólne napięcie woli, kojarzone zwykle właśnie z napięciem seksualnym. Za sprawą prolaktyny neuroprzekaźnik dopamina utrzymuje się na obniżonym poziomie jeszcze przez długi czas po orgazmie. Jest to prawdopodobnie jeden z istotniejszych mechanizmów odpowiadających za zaspokojenie seksualne. Prolaktyna pozwala również się zrelaksować i łatwiej zapaść w sen.

Seks obniża zachorowalność na raka. Badania opublikowane w 2016 roku potwierdziły, że seks zmniejsza ryzyko raka prostaty. Przy czym warto wspomnieć, że zaobserwowano to u mężczyzn, którzy przynajmniej 21 w miesiącu uprawiali seks. Miłość fizyczna poprawia odporność, obniża ryzyko ataku serca oraz obniża ciśnienie krwi. U kobiet wspomaga kontrolę nad pęcherzem. Ponadto zapobiega cukrzycy. To również wysiłek fizyczny, więc jest dla człowieka równie dobry jak uprawianie sportu.

Z tych wszystkich powodów dzisiejsze święto warto spędzić z osobą, która darzy się bardzo ciepłym uczuciem.

Dobry seks sprawia, że nasze życie jest 3P, czyli piękniejsze, przyjemniejsze i pełniejsze. Jest więc o co walczyć. Jaki jednak seks można nazwać dobrym i udanym? Co jest wyznacznikiem dobrego seksu - liczba partnerów, a może orgazmów? A może chodzi o techniki seksualne czy bezpruderyjność? O tym, czym jest dobry seks, opowiada Agata Wilska - psycholożka i autorka porad w portalu Kochaj.pl.

 


07.06.2019 Niedziela.NL

(as)

 

  • Published in Belgia
  • 0

6 czerwca - Dniem Jojo

Dziś obchodzony jest Dzień Jojo. A co to? Jojo to zabawka. Jednak zabawa nim nie jest wcale taka prosta. Jojo jest rodzajem okrągłej, płaskiej szpulki zawieszonej na sznurku. Zabawa polega na tym, że szpulkę opuszcza się trzymając za koniec sznurka. Jeśli robi się to poprawnie, jojo rozwijając się, wpada w ruch obrotowy, co powoduje, że gdy sznurek rozwinie się do końca, szpulka nie traci pędu i zaczyna nawijać sznurek, przez co „wędruje” w górę.

Jeśli ktoś dziś obchodzi Dzień Koła Maxwella, informujemy, że jest to inna nazwa właśnie tej zabawki.

Nie do końca wiadomo jest, skąd pochodzi jojo, ponieważ teorii jest wiele. Najprawdopodobniej jednak wywodzi się ono z Chin. Ponadto wiadomo również, że jego historia sięga aż 500 lat przed naszą erą. Ówcześnie jojo robione były z terakoty, czyli z dobrze oczyszczonej i wypalonej gliny. W XVII wieku jojo stało się popularna zabawką wśród wysoko urodzonych Francuzów. Ponoć nawet sam Napoleon w wolnym czasie się nim bawił. Zwane było wtedy bandalore. Ze względu na to, że wykonanie jojo nie jest bardzo trudne, szybko trafiło do rąk mniej zamożnych osób – bardzo często dzieci. Do Ameryki przybyło dopiero w latach 20. ubiegłego wieku. Wtedy to właśnie Pedro Flores rozpoczął w Kalifornii produkcję tych zabawek.

Od czasów pierwszy terakotowych jojo zabawki bardzo się zmieniły. Współcześnie wyposażone są w kulkowe łożysko dzięki któremu, gdy szpulka osunie się już na koniec sznurka kreci się jeszcze w miejscu. To natomiast umożliwia wykonywanie przeróżnych trików (w języku niderlandzkim zwane „touwtrucs”), oczywiście im bardziej skomplikowane triki tym lepsze.

Współcześnie jojo produkowane są z różnych materiałów i w wielu kolorach. Czasem te plastikowe wyposażone są również w diody, które świecą, gdy jojo się kręci. Jako ciekawostkę podajemy, że szczególnie do produkcji jojo wyczynowych używa się stopów wykorzystywanych w technologiach kosmicznych.

Zabawa jojo nosi w języku u polskim nazwę - jojowanie. Z czasem pojawiło się kilka sposobów jojowania. Style te różnią się tym, w jaki sposób przymocowane jest jojo do sznurka i jak sznurek przymocowany (lub nie) jest do palca grającego.

A jeśli spojrzymy na zabawkę z językowego punktu widzenia, to jojo można zapisywać również jako jo-jo lub yo-yo, natomiast forma yoyo już nie jest poprawna. Ponadto jest to wyraz, którego się nie odmienia ani przez przypadki, ani przez liczby – zawsze jojo.
W poniższym filmie można zobaczyć (i spróbować przeanalizować) kilka tricków, które wykonuje wyjątkowo wprawny gracz jojo.

 


06.06.2019 Niedziela.BE

(as)

 

  • Published in Belgia
  • 0
Subscribe to this RSS feed