Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Temat dnia: W Belgii nowe zasady dla studentów spoza UE!
Polska: Cyberataki z Rosji uderzają w Polskę. Rząd wzmacnia ochronę cyfrową
Belgijski premier na kontrowersyjnym koncercie Izraelczyka
Polska: Takich reklam już nie zobaczysz na Facebooku i Instagramie. Zemsta na politykach
Belgia: W Antwerpii podpalono samochód
Polska: Chcą ograniczyć marnowanie żywności i odzieży. I to drastycznie
Belgia, Schaerbeek: 6 aresztowań i konfiskata 103 paczek kokainy
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (wtorek,16 września 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: 75-letni mieszkaniec domu opieki zabił 94-latka!
Polska: Członek RPP proponuje: Wprowadźmy podatek wojenny
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Biedronka zmienia system parkowania. Znikną biletomaty

Zamiast biletomatów czas postoju liczą kamery. Nieprzestrzeganie regulaminu może nas słono kosztować. Nowy system budzi emocje wśród klientów.

Przed Biedronką przy ul. Bacciarellego we Wrocławiu – opisuje portal tuwroclaw.pl – uruchomiono nowy system parkowania.

Każda kolejna doba kosztuje więcej

Wjazd i wyjazd monitorują kamery, które rozpoznają tablice rejestracyjne i zapisują czas parkowania. Limit wynosi 90 minut. A za jego przekroczenie właścicielowi auta kara w wysokości 150 zł za pierwszą dobę. 

Potem kary rosną. Za kolejne doby trzeba już zapłacić 200 zł. Maksymalna kara może sięgnąć aż 3500 zł. 

Administrator systemu przestrzega, że jeśli kara nie zostanie zapłacona, to dane właściciela samochodu będą pozyskiwane z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców i innych rejestrów publicznych. 

Serwis tuwroclaw.pl ostrzega kierowców, że szczegóły dotyczące kar umownych są zapisane drobnym drukiem w regulaminie. Może to sprawiać trudności w ich odczytaniu.

Czemu Biedronka zmienia system parkowania?

Przede wszystkim po to, żeby uniemożliwić kierowcom, którzy nie robią zakupów w sklepie, długotrwałe parkowanie. I w ten sposób zwiększyć rotację miejsc parkingowych.

Na razie testy prowadzone są w jednej lokalizacji – we Wrocławiu właśnie. System ma być rozszerzany na kolejne sklepy. To, czy zostanie uruchomiony we wszystkich placówkach, będzie zależała od efektów pilotażu i opinii klientów. 


11.09.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Biedronka

(sw)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Mobilizacja. Te osoby mogą być powołane w pierwszej kolejności

Wielu Polaków zastanawia się, kto może być zmobilizowany w pierwszej kolejności. I co zrobić, gdy nas zmobilizują? A jeśli się nie stawimy, to co nam za to grozi?

Przepisy dokładnie regulują, kto na wypadek wybuchu wojny dostanie powołanie do wojska w pierwszej kolejności.

Jeśli zostanie ogłoszona mobilizacja, do służby zostaną powołane osoby między 18 a 60 rokiem życia, a w przypadku oficerów i podoficerów — do 63 lat. Z tego obowiązku zwolnione są natomiast m.in. kobiety w ciąży, osoby opiekujące się dziećmi i niepełnosprawnymi członkami rodziny, a także ci, którzy pełnią ważne funkcje państwowe. Ale po kolei…

Kogo wojsko może teraz zmobilizować?

Mobilizacja ma obejmować poszczególne województwa, powiaty, a nawet konkretne jednostki wojskowe. Oznacza to, że niekoniecznie każdy, kto ma kategorię A, od razu dostanie powołanie – odpowiada w rozmowie z Business Insider Polska kpt. Jolanta Maciaszek z Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji.

I dodaje, że zależy to od tego, czy zostanie zarządzona mobilizacja powszechna, czy tylko częściowa.

Kto nie musi się tym martwić?

Na liście osób, które są wyłączone z pełnienia służby wojskowej w czasie mobilizacji, są posłowie, senatorowie, radni i osoby zajmujące kierownicze stanowiska w państwie.

Do wojska nie pójdą też osoby, które – jak podaje serwis – są niezbędne dla zapewnienia bezpieczeństwa państwa. Wyłączeni mogą być pracownicy urzędów, NBP, CBA czy ABW, a także jednostki podległe ministerstwom i firmy świadczące usługi związane z utrzymaniem systemów łączności.

Podobnie jest w przypadku firm zbrojeniowych i współpracujących z armią, które muszą zapewnić ciągłość produkcji i zaopatrzenia.

Na froncie nie wylądują także pracownicy mediów publicznych, m.in. TVP i Polskiego Radia. Ich zadaniem będzie przekazywanie komunikatów społeczeństwu.

Jednak „praca w mediach publicznych z automatu nie zwalnia z obowiązku obrony ojczyzny. Do armii nie idą tylko ci, którzy mają już przydziały mobilizacyjne i mają zadania związane z informowaniem społeczeństwa” – wyjaśnił Super Biznesowi MON.

Co grozi za niestawienie się na wezwanie?

Surowe kary, łącznie z karą pozbawienie wolności na czas nie krótszy od 3 lat. Termin stawienia się w wyznaczone miejsce zależy od sytuacji i może wynosić nawet 6 godzin od ogłoszenia mobilizacji powszechnej lub wybuchu wojny.

Osoby, które w trakcie mobilizacji uciekną z Polski, ryzykują karę więzienia po powrocie do kraju.

Kogo armia potrzebuje najbardziej?

W pierwszej kolejności – podaje Business Insider Polska – wezwania otrzymają żołnierze pasywnej rezerwy, którzy mają przydział mobilizacyjny. Osoby nawet z kategorią A, ale bez wcześniejszego kontaktu z wojskiem, raczej nie będą wzywane na początku konfliktu.

Poza tym armia szkoli osoby, które posiadają potrzebne jej kompetencje. Na liście są m.in. operatorzy dronów, weterynarze, lekarze, kierowcy ciężarówek i specjaliści ds. cyberbezpieczeństwa. Słowem zmobilizowany może być każdy specjalista, którego w danym momencie wojsko potrzebuje.

Uwaga, po otrzymaniu karty mobilizacyjnej nie ma możliwości zmiany służby na zastępczą.


11.09.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sw)

  • Published in Wojna
  • 0

Polska: Kranówka za grosze w restauracji. Sprawa dotarła do Sejmu

Restauracje i bary powinny oferować klientom wodę z kranu za drobne pieniądze. Tak uważa autor petycji, którą zajmą się posłowie. Pomysłodawca wskazuje, że takie rozwiązanie jest już w wielu innych krajach.

W wielu południowych i zachodnich krajach normą jest, że klient w restauracji otrzymuje karafkę z wodą. I nie jest to wliczone do rachunku. W Polsce takie praktyki są nieliczne. Wodę trzeba sobie po prostu zamówić. I oczywiście za nią zapłacić. Często całkiem sporo.

Teraz do Sejmu trafiła petycja, której autor chce zmienić ten stan rzeczy.

Dostęp do czystej wody pitnej jest prawem człowieka

Osoba, która zgłosiła sprawę do parlamentu prosi o zmianę prawa w taki sposób, aby lokale gastronomiczne – restauracje, kawiarnie, bary, puby i fast foody – zapewniały klientom wodę z kranu. I miałoby to być tanie, bo po cenie taryfowej, ustalonej zgodnie z przyjętymi stawkami zapisanymi w lokalnych cennikach wodociągowych.

Autor petycji argumentuje, że zgodnie z rezolucją ONZ z 2010 r. dostęp do czystej wody pitnej jest prawem człowieka. 

„Ułatwienie dostępu do taniej wody w miejscach publicznych, w tym lokalach gastronomicznych, ma kluczowe znaczenie dla zdrowia publicznego, zapobiega odwodnieniu, promuje zdrowe nawyki i ogranicza konsumpcję słodzonych napojów” – argumentuje.

W piśmie mowa o tym, że kranówka jest zdrowa i spełnia wszelkie normy sanitarne.

Jest także argument ekonomiczny

O ile w restauracji cena wody może sięgać nawet kilkunastu złotych za butelkę, to nalana z kranu kosztuje dosłownie groszy. Zgodnie z wyliczeniami autora pisma to 0,005-0,01 zł. A wysoka obecna cena jest „barierą ekonomiczną, szczególnie dla rodzin, dzieci i osób starszych”.

Tak jest w innych krajach europejskich

Gdyby Polska zdecydowała się na taki krok, nie byłaby w tej kwestii pierwszym krajem. W piśmie do Sejmu czytamy:

Francja – ustawa z 1 stycznia 2022 r., obowiązek zapewnienia karafki wody z kranu za darmo w każdej restauracji.
Hiszpania – od 2022 r. lokale gastronomiczne mają obowiązek zapewnienia darmowej wody z kranu jako część walki z plastikiem.
Niemcy – działania lokalne i kampanie społeczne wspierają prawo do darmowej wody w gastronomii.
Włochy i Austria – wiele miast wprowadziło uchwały promujące darmową wodę w restauracjach jako element walki z odpadami i promocji zdrowia.
Czechy i Słowacja – rosnący trend udostępniania wody w lokalach oraz działania samorządowe zachęcające do takiej praktyki.

Złotówka za litrową karafkę

Autor pisma wylicza także, że zmiana przyczyni się do ochrony środowiska i ograniczenia zużycia plastiku, butelek jednorazowych, promowane będą zachowania proekologiczne, a tania woda zachęci do jej zamawiania kosztem innych napojów, np. bez cukru.

Autor petycji nie zamierza całkowicie pozbawiać restauratorów zarobku. Proponuje zatem:

„Dodatkowo, można ustanowić symboliczny próg ceny wody, np. 1 zł za karafkę 1 litra”.


11.09.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sw)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: To zrobi Polak, kiedy butelkomat zwróci mu butelkę. Sondaż

Ankieterzy zapytali Polaków, co zrobią, gdy butelkomat nie przyjmie butelki. Wielu z nas wyrzucić ją do kosza, co kłóci się z istotą systemu kaucyjnego.

Przypomnijmy, że od 1 października sklepy powyżej 200 mkw. będą musiały przyjmować plastikowe i szklane butelki. W zamian wypłacą klientom kaucję. W większości z nich będą to robiły butelkomaty.

Dodajmy jeszcze, że mniejsze sklepy (poniżej 200 mkw.) nie będą miały takiego obowiązku. W ich przypadku będzie to dobrowolna decyzja. Tyle że i tak będą musiały pobrać kaucję od objętych nią produktów.

A ta zgodnie z przepisami obejmie:

butelki z plastiku o pojemności do 3 litrów,
szklane butelki do 1,5 litra,
metalowe puszki do 1 litra.

Do każdego z tych opakowań – niezależnie od jego rodzaju – zostanie doliczona kaucja w wysokości 50 gr. 

takiej sytuacji wielu z nas zapomina o ekologii

Kłopot w tym, że butelkomaty – jak zauważa Wp.pl – nie zawsze mogą prawidłowo zidentyfikować odpady. W takiej sytuacji butelka wróci do klienta. Co ten z nią zrobi?
Okazuje się, że często jest to ten moment, kiedy zamierza porzucić myślenie o ekologii.
Potwierdza to sondaż UCE Research, przeprowadzony na zlecenie serwisu wiadomoscihandlowe.pl. Spójrzmy, co z niego wynika.
32,1 proc. badanych wrzuci opakowanie do najbliższego kosza.
20 proc. zabierze butelkę do domu i wyrzuci wraz ze śmieciami.
18,1 proc. że spróbuje oddać butelkę w innym punkcie.
7,9 proc. zabierze butelkę do domu i tam zastanowi się, co z nią zrobić.
5 proc. nie będzie nosić śmieci do domu i wyrzuci butelkę gdziekolwiek.
5 proc. odwiezie do PSZOK-u.


11.09.2025 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. Urząd Dzielnicy Wawer

(sw)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed