Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Fala upałów. Tak szybko samochód zamienia się w piekarnik
Słowo dnia: Familienaam
Belgia: Poszedł po frytki... Wyłowiono ciało 19-latka
Niemcy, Stuttgart: Policja śmiertelnie postrzeliła 18-latka
Polska: Rejestracji samochodów ma być szybsza i prostsza
Belgia: Śmierć 21-letniej motocyklistki. „To się nie mogło dobrze skończyć”
Polska: Kamila i Michał: Nie musieliśmy pilnować tego, co jemy
Belgia: Wakacyjny wyjazd? Coraz częściej do Europy Wschodniej
Belgia: Dom za mniej niż 90 tys. euro? To możliwe
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (czwartek 3 lipca 2025, www.PRACA.BE
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Policzyli koszty przemocy domowej

Ile kosztuje przemoc domowa w Polsce? Jej wyliczenia podjęły się warszawska uczelnia i Niebieska Linia. Jeden z wniosków brzmi: koszty są niedoszacowane.

Efektem ich pracy jest raport „(Nie)widzialne koszty przemocy domowej w Polsce”, zrelacjonowany przez TVN24. Stoją za nim przedstawiciele Szkoły Głównej Handlowej i Niebieska Linię Instytutu Psychologii Zdrowia.

– Celem tego raportu jest rozpoczęcie dyskusji nad zmianami w zakresie profilaktyki przemocy domowej – podkreśla Izabela Grabowska, adiunkt w Szkole Głównej Handlowej.

Na ile zatem wycenili koszty przemocy domowej?

Osoby „jej doznające i ich rodziny w okresie 2 lat od momentu zgłoszenia przemocy do instytucji zewnętrznych mogą wahać się od około 17 tys. zł (wariant niski) do około 188 tys. (wariant wysoki)”. Liczby te obejmują zarówno źródła publiczne i jak i prywatne.

Według autorów raportu „koszty funkcjonowania systemu przeciwdziałania przemocy są w Polsce niedoszacowane”. I dodają, że dotyczą one „bardzo różnych obszarów i można na nie patrzeć z dwóch perspektyw: systemowej i indywidualnego przebiegu życia”.

Na poziomie makro „są to koszty odnoszące się do procedury Niebieskiej Karty, systemu ochrony zdrowia, zabezpieczenia społecznego/świadczeń pieniężnych, wymiaru sprawiedliwości i wsparcia na rynku pracy”.

Natomiast „na poziomie mikro koszty te odnoszą się przede wszystkim do konieczności skorzystania ze wsparcia psychologicznego, psychiatrycznego i prawnego, a także do kwestii mieszkaniowych i możliwych trudności w znalezieniu lub utrzymaniu zatrudnienia”. 


2.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Polska: Wracają kontrole na granicy. To przez Niemców i patrole ludzi Bąkiewicza

Od poniedziałku będą kontrole graniczne na przejściach z Niemcami i Litwą. Rząd tłumaczy, że to reakcja na politykę Berlina i sposób na zatrzymanie nielegalnej imigracji.

- Przywracamy czasową kontrolę na granicy Polski z Niemcami i Polski z Litwą. Decyzja zapadła dziś. Wejdzie w życie w poniedziałek 7 lipca. Do tego czasu odpowiednie służby, w tym przede wszystkim Straż Graniczna, zostały zobowiązane do logistycznego przygotowania tej operacji – mówi premier Donald Tusk a jego służby dodają, że to także „odpowiedź rządu na zmieniającą się sytuację migracyjną oraz działania Berlina, który kontynuuje restrykcyjną politykę graniczną wobec migrantów”.

Grania z Litwą ma być uszczelniona, bo to także szlak przerzutu do Europy nielegalnymi imigrantów. - Myśmy zainwestowali bardzo dużo wysiłku, pieniędzy, potu, niestety nawet krwi, aby granica polsko-białoruska była szczelna. Niestety w sytuacji, w której granica łotewsko-białoruska i litewsko-białoruska nie jest tak szczelna jak ta polska, musimy podejmować stanowcze decyzje – dodaje Donald Tusk.

Niemieckie podwożenie

Litwa dostaje trochę rykoszetem, bo naprawdę chodzi o granicę z Niemcami. I premier tego nie ukrywa. - Od mniej więcej miesiąca praktyka działania na granicy polsko-niemieckiej uległa wyraźnej korekcie. Strona niemiecka tak naprawdę odmawia wpuszczania na swój teren – inaczej niż to było przez ostatnich 10 lat – migrantów, którzy z różnych kierunków zmierzają do Niemiec, ubiegając się na przykład o azyl – tłumaczy.

Zgodnie z danymi, jakie przedstawił Onet, od 1 maja do połowy czerwca niemiecka policja odmówiła wjazdu 1 tys. 087 osobom, próbującym przekroczyć granicę z Polską. To dużo, bo w całym 2024 roku było to 9 tys. 387 osób.

To są osoby zawracane, bo jest jeszcze inna procedura. W myśl unijnego rozporządzenia Dublin III migranci ujęci na terenie kraju mogą być odesłani do państwa, w którym po raz pierwszy złożyli wniosek o azyl. Od stycznia końca marca Niemcy przekazali w ten sposób do Polski 170 osób.

Patrole Bąkiewicza

Przywrócenia kontroli na niemieckiej granicy nie sposób nie łączyć z akcją ultraprawicowego działacza Roberta Bąkiewicza. Ściągnął na granicę ludzi, którzy zatrzymują nawet prywatne samochody, zaglądają do nich szukając migrantów, mają zamiar dokonać „zatrzymania obywatelskiego”.

„Wracając z zakupów z Niemiec, zauważyliśmy na przejściu po polskiej stronie zgromadzenie kilkudziesięciu osób, które zablokowały drogę. Wydawało się, że kontrolują wzrokowo każdy przejeżdżający pojazd. Widzieliśmy, że auto na niemieckich tablicach rejestracyjnych zostało przez tę grupę przepuszczone. Przed dojazdem do przejścia granicznego, które zawsze było spokojne i puste, nie znajdowały się żadne ostrzeżenia. Ruszyliśmy wolno do przodu, starając się przejechać na polską stronę, jednak napotkaliśmy na fizyczny opór i agresję tych ludzi. Wszelkie próby poruszenia się o centymetr spotkały się z agresją połączoną z próbami dewastacji naszego pojazdu. Poziom adrenaliny i emocji był tak duży, że musieliśmy ustąpić i wycofać się do Niemiec” - to fragment listu wydrukowanego przez „Gazetę Wyborczą”.

- To nie są żadne patrole, tylko bojówki. Wiemy, kto je kontroluje i kto ma na nie wpływ - ocenia w rozmowie z Onetem. prof. Agnieszka Kasińska-Metryka, politolożka i specjalistka od komunikacji kryzysowej i dodaje, że reakcja państwa jest spóźniona. - Nie można pod patriotyzm podciągać wszystkich akcji, gdzie jest, przepraszam za słowo, mordobicie i gdzie działają bojówki – komentuje.


2.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. SG

(sl)

Polska: Będzie druga waloryzacja? Znamy odpowiedź rządu

Co z drugą waloryzacją rent i emerytur w tym roku? – pytają zainteresowani. Wszystko wskazuje na to, że jej nie będzie. Wiemy dlaczego.

Po raz pierwszy w tym roku emerytury i renty zostały zwaloryzowane tradycyjnie w marcu. Teraz emeryci i renciści zastanawiają się, co z drugą waloryzacją świadczeń. Zwłaszcza że rząd mówił o takim rozwiązaniu jeszcze przed wyborami.

Przepisy są jednoznaczne

Czy zatem dostaną drugą podwyżkę w 2025 roku? Przypomnijmy zatem, że jest ona przeprowadzana wtedy, kiedy inflacja w pierwszym półroczu przekroczy 5 proc. Ma to urealnić wysokość świadczenia w stosunku do wzrostu cen towarów i usług.

A to oznacza, że seniorzy obejdą się smakiem, bo najnowsze dane GUS nie pozostawiają wątpliwości w tej kwestii.

Bo inflacja jest za niska

W czerwcu inflacja wzrosła o 4,1 proc. rok do roku. Próg 5 proc. przekroczyła w tym roku tylko raz – w styczniu. Wyniosła 5,3 proc.

Od tego czasu systematycznie spadała, co oddalało i oddala wizję drugiej waloryzacji w 2025 roku.

Równie optymistyczne są prognozy Ministerstwa Finansów. Wynika z nich, że inflacja będzie stale się obniżać, żeby w 2026 r. spaść do 3 proc. Rząd podkreśla jednak, że temat wróci, jeśli wróci ryzyko wzrostu inflacji.

– Przepisy wprowadzające drugą waloryzację emerytur i rent są potrzebne – powiedział „Faktowi dr Tomasz Lasocki z Politechniki Warszawskiej.

I dodał, że w 2025 r. druga waloryzacja niekoniecznie jest już potrzebna. Na kolejną – dodajmy – emeryci i renciści muszą poczekać do marcu przyszłego roku.


2.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Polska: Koniec ze sprzedażą pseudometrów. Będzie kontrola UOKiK

UOKiK zajmie się skargą dotyczącą sprzedaży pseudometrów przez deweloperów. Ofiarą tej praktyki mogły paść setki tysięcy kupujących mieszkania.

„Od prawie 30 lat deweloperzy sprzedają Polakom za ciężkie pieniądze pseudometry, czyli metry pod ścianami działowymi. A kolejne rządy pozostają zaskakująco bezsilnej w tej kwestii” – napisała na X Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej.

I podkreśliła, że „ofiarą tych nieuczciwych praktyk padło nawet setki tysięcy konsumentów, którzy stracili w sumie miliardy zł na rzeczy deweloperów”.

I złożyła skargę do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z apelem, żeby położyć kres tej praktyce.

O co chodzi z tymi pseudometrami?

O sposób obliczania powierzchni użytkowej, do której wliczane są powierzchnie pod ścianami działowymi, a więc konsumenci płacą większą kwotę za mniejszą powierzchnie mieszkaniową. Pseudometry pod nimi są nielegalnie wliczane do powierzchni użytkowej.

Ministra Pełczyńska-Nałęcz powołuje się na konkretne wyroki sądowe, m.in. Sądu Okręgowego Warszawa-Praga i Sądu Rejonowego w Siemianowicach Śląskich. W tej sprawie – jak podaje InnPoland – kupujący sam raz jeszcze obliczył powierzchnię zakupionego lokalu. Według jego rachunku stracił 3 metry kwadratowe. Deweloper zakwestionował uwagi klienta, ale wyliczenia potwierdził geodeta.

Ostatecznie sąd nakazał zwrot nadpłaty za 3 metry kwadratowe. Sąd w Katowicach również uznał taką praktykę za niedopuszczalną.

Ministra zapowiada stosowne rozwiązania prawne

„Dlatego – napisała na X  Pełczyńska-Nałęcz – wysłałam oficjalne pismo do Prezesa UOKiK, z prośbą o podjęcie działań, które zagwarantują pełne stosowania prawa w kwestii wyliczania powierzchni użytkowej mieszkań, umożliwią skuteczne dochodzenie swoich praw przez osoby pokrzywdzone. Już niedługo pójdziemy z rozwiązaniem prawnym, które położy raz na zawsze kres takim praktykom”.

I zwróciła się do prezesa UOKiK z pytaniem o to, czy urząd przyglądał się tym praktykom i prośbą o podjęcie działań.


2.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Subscribe to this RSS feed