Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Sweter i jeansy do kosza. Czekają nas poważne zmiany w segregacji śmieci
Belgia: „Koniec z prezentami od rządu”. W budżecie wielka dziura
Polska: Wielkanoc 2024. Jeśli jeszcze nie zrobiłeś świątecznych zakupów, to już wygrałeś
Brukselskie lotnisko spodziewa się, że ponad miliona pasażerów w czasie Wielkanocy
Belgia: Trzy osoby ranne w bójce w Schaerbeek
Niemcy: Dodatkowe kontrole graniczne na Euro 2024
Polska: „Ostatnia Wieczerza” odkrywa tajemnicę końca świata. Kiedy nastąpi?
Belgia: Praca na część etatu? Częściej kobiety
28 marca – Międzynarodowy Dzień Żelków
Polska: Zmiany w pracach domowych i ocenach z religii. I to od razu po Wielkanocy
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Lekarze mają dość. Dlatego idą na wojnę z szarlatanami

Lekarze coraz głośniej sprzeciwiają się działaniom oszustów i pseudonaukowców, którzy wprowadzają pacjentów w błąd.

Narastająca wśród specjalistów medycznych frustracja doprowadziła do narodzin postulatu ustanowienia ustawowego zakazu promowania przekonań stojących w sprzeczności z nauką. Mówiąc krócej: lekarze chcą zwalczać płaskoziemców.

Na froncie walki z dezinformacją

W marcu – jak podało radiopiekary.pl – w Śląskiej Izbie Lekarskiej odbyła się konferencja pod hasłem „Nauka przeciw dezinformacji”. Była to odpowiedź na rosnący problem fake newsów w medycynie.

To wydarzenie to reakcja na zapowiedź kontrowersyjnej konferencji „Czego ci lekarz nie powie?”, która w kwietniu ma się odbyć w Gliwicach.

Gliwice to oczywiście tylko jeden z przykładów. Problem jest o wiele szerszy, ponieważ pseudonaukowych wykładów odbywa się w Polsce o wiele więcej – zarówno w mniejszych, jak i większych miejscowościach.

W sytuacji narastającej fali dezinformacji przedstawiciele 7 okręgowych izb lekarskich podpisali apel do ministra zdrowia i parlamentarzystów, w którym domagają się wprowadzenia ustawowego zakazu propagowania poglądów odstających od aktualnej wiedzy medycznej. Ten apel ma być przedstawiony również na posiedzeniu Senackiej Komisji Zdrowia.

Antyszczepionkowcy w natarciu

Przykłady wpływu pseudonaukowych teorii na ludzi można mnożyć. Świetnym dowodem siły oddziaływania szarlatanów na pacjentów są antyszczepionkowcy. I wcale nie chodzi wyłącznie o szczepionki przeciw COVID-19.

Z badania „Szczepienia dorosłych Polaków” Fundacji My Pacjenci wynika, że przeciwko grypie nie szczepi się i nie zamierza aż 53 proc. pytanych dorosłych, podobnie jak przeciwko ospie wietrznej. Nieco mniej respondentów jest na „nie”, jeśli chodzi o szczepionki przeciw krztuścowi, odrze, śwince, różyczce, RSV, półpaścowi i kleszczowemu zapaleniu mózgu. Najmniejszy opór widać w przypadku WZW B (32 proc.).

Dlaczego Polacy nie chcą się szczepić? Bo uważają, że konkretne szczepionki są niebezpieczne albo że szczepienia nie są im potrzebne, ponieważ mają wysoką odporność. Boją się powikłań poszczepiennych lub uważają, że nadmiar szczepień jest szkodliwy. To tylko kilka z popularnych i niepopartych dowodami medycznymi przekonań.

Rzecznik praw pacjenta walczy z „cudownymi” terapiami

Problem szerzącej się w zastraszającym tempie szarlatanerii dostrzegł także Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta (RPP). Chociaż w latach 2020-023 wydał 36 decyzji stwierdzających stosowanie praktyk naruszających zbiorowe prawo pacjentów (sprawy dotyczyły wątpliwej jakości „produktów leczniczych”), to doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wykryte przypadki to jedynie wierzchołek góry lodowej.

Chmielowiec ma nadzieję, że w tej kadencji Sejm wzmocni uprawnienia RPP co do prowadzenia postępowań przeciwko znachorom i nakładania kar na placówki działające nieuczciwie. Oprócz karania szarlatanów RPP chce skupić się na rzetelnym edukowaniu społeczeństwa, żeby przekonać ludzi do zachowania dystansu wobec „cudownych” terapii.


27.03.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: Tego dnia drzwi będą zamknięte. Wiele urzędów w Wielki Piątek robi sobie wolne

W najbliższy piątek nie wszędzie będzie można załatwić sprawy urzędowe. Są także miejsca, w których urzędnicy będą pracowali krócej. Bo to Wielki Piątek.

Chociaż Wielki Piątek nie jest ustawowo dniem wolnym od pracy, to są takie urzędy, biura czy firmy, które swoim pracownikom dają wolne. Chodzi o to, aby wykorzystać ten czas na przygotowania do świąt. I tak też będzie w piątek 29 marca.

Wolne za wolne

„Uprzejmie informujemy, że w dniu 29 marca 2024 t. (piątek) Urząd Miasta i Gminy w Solcu nad Wisłą będzie nieczynny, z wyłączeniem Referatu Spraw Obywatelskich, w tym USC” – informuje wspominany samorząd.

Wyjaśnijmy od razu, że żaden z burmistrzów czy wójtów nie może ot tak sobie zarządzać wolnego. Piątek może być niepracujący, jeżeli jest to odebranie przez pracowników wolnego za dzień świąteczny wypadający w weekend.

I tak jest m.in. w Solcu, gdzie Wielki Piątek jest wolny za to, że Święto Trzech Króli 6 stycznia wypadało w tym roku w sobotę.

Dlatego, jeżeli ktoś ma coś do załatwienia w urzędzie i chce to zrobić w piątek, to nich lepiej się upewni, czy będzie to możliwe.

ZUS zamknięty

Wolne robi sobie także Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Wszystkie placówki będą zamknięte. Nie będzie też możliwości konsultacji z pracownikami infolinii.

Poczta Polska co prawda nie zamknie drzwi w Wielki Piątek, ale kolejnego dnia będzie pracowała inaczej. W Wielką Sobotę 30 marca placówki PP będą obsługiwać klientów maksymalnie do godz. 14. Nawet te całodobowe.

Natomiast placówki, które znajdują się w budynkach np. urzędu gminy czy w galerii handlowej, muszą pracować tak, jak czynny jest tego dnia obiekt.


27.03.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

Polska: Zapadł dziwny wyrok sądu. Pacjent wygrał odszkodowanie, ale... musi zapłacić

Sąd przyznał poszkodowanemu mężczyźnie rację i 20 tysięcy złotych odszkodowania. Ale i tak musi on wyłożyć, a nawet dołożyć pieniądze z własnej kieszeni.

Rzecznik praw pacjenta nie zgadza się z tą decyzją sądu. Dlatego zaskarżył postanowienie o kosztach do sądu wyższej instancji. Chodzi o wyrok sądu w Zamościu.

Syn na sali

Sprawa zaczęła się lata temu. W 2013 roku do Andrzeja Kaczora, ówczesnego dyrektora szpitala w Tomaszowie Lubelskim, wpłynął anonimowy list, w którym ordynatorowi Bernardowi Żaroffe pracownicy zarzucali mobbing. Komisja powołana do wyjaśnienia oskarżeń nie dopatrzyła się niczego niestosownego.

Jednocześnie na jaw wyszła inna sprawa. Okazało się, że chirurg, operując pacjentów, kilka razy umożliwił swojemu synowi studentowi uczestniczenie z zabiegach.

„Działo się tak, gdy młodszy Żaroffe, wówczas 19-letni student fizjoterapii, odbywał wakacyjne praktyki w szpitalu ojca” – pisał „Dziennik Wschodni”.

I dodał: „Dyrektor SP ZOZ dyscyplinarnie zwolnił chirurga, a jego poczynaniami zajęła się prokuratura. Najpierw sprawa została umorzona, ale ostatecznie w 2015 roku skierowano do sądu akt oskarżenia przeciwko Bernardowi Żaroffe i jego synowi”.

Koniec sprawy

Sprawą zajmowały się kolejne sądy. W końcu jest prawomocny wyrok.

„Po blisko 9 latach trwania procesu, sąd doszedł do przekonania, że udział osoby nieuprawnionej w operacji nie przełożył się na stan zdrowia pacjenta, pogorszenie jego stanu i w tym zakresie sąd oddalił powództwo” – relacjonuje biuro Rzecznika Praw Pacjenta.

Sąd przyznał pacjentowi kwotę 20 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za naruszenie praw pacjenta.

Trzeba płacić

Nie jest to jednak szczęśliwe zakończenie, bo jednocześnie sąd obciążył pacjenta wydatkami sądowymi. Rachunek za nie wyniósł 26 tys. 157 zł 73 gr, a koszty procesu to kolejne 3617 zł. Łącznie daje to 29 tys. 774 zł 73 gr.

„Samo nasuwa się pytanie: czy tak wygląda poczucie sprawiedliwości?” – komentuje biuro RPP.

Rzeczni praw pacjenta zwrócił się do wszystkich prezesów sądów apelacyjnych i okręgowych o propacjenckie podejście do kosztów spraw o błędy medyczne.

„Rzecznik przypominał o zasadzie słuszności wyrażonej w  treści art. 102 Kodeksu postępowania cywilnego, który stanowi, że w wypadkach szczególnie uzasadnionych sąd może zasądzić od strony przegrywającej tylko część kosztów albo nie obciążać jej w ogóle kosztami. Zwłaszcza, że sprawy o błędy medyczne należą do jednych z najbardziej skomplikowanych, w szczególności jeśli chodzi o postępowanie dowodowe i wykazanie związku przyczyno-skutkowego pomiędzy zdarzeniem a zaistniałą u pacjenta szkodą na zdrowiu” – czytamy.


27.03.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

Polska: Pacjenci chcą zniesienia skierowań do specjalistów. To niczego nie zmieni – ostrzegają specjaliści

Każdy, kto chociaż raz chciał dostać się do specjalisty, wie, że czeka go droga przez mękę. Najpierw trzeba zdobyć skierowanie, co nie jest proste. Dlatego większość z nas chce ich zniesienia.

Kolejki do lekarzy specjalistów są gigantyczne. Do niektórych liczone są w setkach tysięcy. Według danych NFZ w ostatnim kwartale 2022 roku w kolejkach do poradni specjalistycznych czekało ponad 3,7 mln pacjentów.

To się przekłada na odpowiednio długi czas oczekiwania na wizytę w gabinecie. U neurologa, okulisty, kardiologa… Bywa, że trzeba poczekać nawet kilka miesięcy.

Chce tego większość Polaków

Zgodnie z przepisami teraz nie trzeba mieć skierowania do:

- ginekologa i położnika,
- onkologa,
- psychiatry,
- wenerologa,
- dentysty.

Czy należy znieść skierowania również do pozostałych lekarzy specjalistów? I czy to udrożni, czy sparaliżuje kolejki do gabinetów?

Zapytał o to Polaków portal Rynek Zdrowia. Sondaż na jego zlecenie przeprowadził Ogólnopolski Panel Badawczy Ariadna.

A tak rozłożyły się głosy respondentów:

73 proc. Polaków chce zniesienie skierowań do lekarzy specjalistów,
13 proc. nie chce tego (w tym  4 proc. zdecydowanie nie chce)
13 proc. nie ma zdania na ten temat.

W ocenie ponad połowy badanych (61 proc.) skróciłoby to kolejki do specjalistów. Odwrotnej sytuacji obawia się 39 proc.

Najwięcej zwolenników zniesienia skierowań jest wśród osób w wieku średnim i starszym, najmniej – wśród osób młodych.

Ekspertom brakuje optymizmu pacjentów

Tego optymizmu pacjentów nie podzielają jednak eksperci. Prof. Adam Windak z Collegium Medicum UJ w rozmowie z Rynkiem Zdrowia powiedział:

– Nie mamy wystarczająco dużo specjalistów, a szczególnie dotkliwy jest brak psychiatrów dziecięcych. To, że zniesiemy skierowania, niczego nie poprawi.

Przeciwnikiem znoszenia skierowań jest też dr Michał Sutkowski, rzecznik Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce. W rozmowie z portalem podkreślił – jak czytamy –  „że skierowania w jakimś stopniu zapobiegają przeciążeniu systemu i w miarę sprawiedliwie rozkładają zadania”.


27.03.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sm)

Subscribe to this RSS feed