Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Eksperci ds. cyberbezpieczeństwa pilnie potrzebni
Belgia: Młodzi ludzie „najmniej zmotywowanymi” pracownikami
Belgia: Tu domy (nieco) potaniały
Belgia, Walonia: Mniej wypadków i ofiar śmiertelnych
Belgijskie autostrady uszkodzone przez upały!
Niemcy: Służby graniczne zawróciły ponad 6 tys. osób w ciągu 2 miesięcy!
Belgia kupi 11 dodatkowych myśliwców F-35
Słowo dnia: Trimester
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 5 lipca 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Te towary i usługi podrożały najbardziej
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Rejestracji samochodów ma być szybsza i prostsza

Rząd przyklepał i już wiadomo, że rejestracja samochodów będzie łatwiejsza. Zmiana polega m.in. na tym, że wszystko będzie można załatwić elektronicznie.

To kolejny element pakietu deregulacyjnego. Tym razem na liście jest – jak podała gazeta.pl – Prawo o ruchu drogowym. Przepisy mają uprościć wiele kwestii zarówno dla kierowców, jak i urzędów komunikacji.

W efekcie rejestracja pojazdów szybsza i sprawniejsza. Na jakie zmiany możemy liczyć?

Wystarczy wniosek elektroniczny

Przede wszystkim na możliwość złożenia w pełni elektronicznego wniosku o rejestrację pojazdu. Teraz – przypomnijmy – można to zrobić wyłącznie osobiście. 

Dokumenty będzie można złożyć albo w aplikacji mObywatel, albo w urzędzie, gdzie pracownik wydziału komunikacji wprowadzi dane do formularza elektronicznego.

Kolejne udogodnienie polega na tym, że nie będzie obowiązku przedstawiania zaświadczenia o badaniu technicznym pojazdu, jeśli jego wynik jest już w Centralnej Ewidencji Pojazdów. 

Instytucje rejestrujące maja korzystać z usługi AVI (Actual Vehicle Information). To – wyjaśnijmy – narzędzie, dzięki któremu urzędnicy będą mieli dostęp do informacji o pojeździe sprowadzonym z innego państwa Unii Europejskiej.

Pozostałe kraje UE zyskają z kolei dostęp do Centralnej Ewidencji Pojazdów. Przepisy wymagające dostosowania systemów informatycznych zaczną obowiązywać dopiero w styczniu 2027 r.

Nie trzeba będzie legalizować tablic

Wcześniej jednak w życie wejdzie kilka innych uproszczeń. Po pierwsze – nie trzeba będzie przynosić tablic rejestracyjnych do urzędu. Wystarczy oświadczenie, że są one czytelne i nieuszkodzone.

Po drugie – zostanie zniesiony obowiązek legalizacji dotychczasowych tablic. Dzięki temu zachowamy dotychczasowy numer.

Po trzecie – nie trzeba będzie składać wniosku o rejestrację pojazdu, jeśli zostanie on sprzedany przed upływem 30 dni.

Po czwarte wreszcie – w dowodzie rejestracyjnym będzie można uzyskać potwierdzenie, że nasz samochód może ciągnąć przyczepy bez dodatkowych badań technicznych. Wystarczy informacja w dokumentach homologacyjnych.

Zmiany wejdą w życie 6 miesięcy od przyjęcia ustawy.


3.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sc)

Polska: Kamila i Michał: Nie musieliśmy pilnować tego, co jemy

To wszystko przez wypadek, który ich unieruchomił. Gdyby nie to, ona nie ważyłaby 112, on – 154. Oboje byli nie tylko wysportowani, ale sport uprawiali na co dzień.

A dziś… Waga ich przygniata. Na szczęście pojawił się lekarz, który powiedział: pomogę wam schudnąć, ale jest warunek.

Historię Kamili i Michała opowiedział Medonet. Nie są żadnym wyjątkiem, bo W Polsce na otyłość choruje ponad 9 milionów dorosłych.

Pewnego dnia wydarzył wypadek i wszystko zmienił

Ona – ratowniczka Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego – uczennica klasy sportowej.
On – bez sportu nie potrafił żyć. Gdy dorósł, wstąpił do ochotniczej straży pożarnej.
Oboje – prowadzili zdrowy, aktywny tryb życia.
Kamila od dziecka trenowała pływanie, należała do najlepszych uczennic klasy sportowej.
Michał nie wyobrażał sobie dnia bez ćwiczeń — dwa treningi dziennie były normą.

– Nie musieliśmy pilnować tego, co jemy – wspomina Kamila w rozmowie z Medonetem. 

Rutynowe spalanie kalorii i sportowe nawyki wystarczały, żeby unikać problemów z wagą i utrzymywać ją w normie.

Aż pewnego dnia wydarzył wypadek i przerwał ich dotychczasowe, poukładane życie. Wypadek samochodowy zmienił wszystko, bo okazał się katastrofalny w skutkach.

Bez ruchu masa ciała szybko rośnie

Obrażenia uniemożliwiły im powrót do dawnego poziomu aktywności. Michał, który zmagał się z poważnym złamaniem kości udowej, spędził blisko dwa lata na zwolnieniu lekarskim. Kamila, borykająca się z urazem kręgosłupa szyjnego, również była zmuszona do długiej rehabilitacji.

– Jedliśmy tyle, co wcześniej, ale bez ruchu masa ciała szybko rośnie– opowiada Medonetowi Kamila.

Sytuacja stawała się coraz trudniejsza z jeszcze jednego powodu. Kamila zaszła w ciążę , potem w drugą, wreszcie w trzecią. Zaczęła borykać się z problemami hormonalnymi i chorobą tarczycy, co dodatkowo utrudniało kontrolę wagi.

Przed ciążami ważyła około 60-65 kg, ale w najgorszym momencie jej waga przekroczyła 112 kg. 
Z kolei Michał, który wcześniej 93 kg przy wzroście 190 cm, osiągnął najwyższą wagę – 154 kg.

– Budziłem respekt wśród ludzi, ale wcale się z tym dobrze nie czułem – wspomina Michał. Zaczął sobie uświadamiać, jak bardzo otyłość wpływa na jego życie.

Nie ma miejsca na półśrodki

Kamila i Michał podjęli decyzję o leczeniu po spotkaniu znajomej, która przeszła operację bariatryczną. Tak ich zainspirowała, że zwrócili się do specjalisty w dziedzinie leczenia otyłości – profesora ze Szpitala Czerniakowskiego w Warszawie.

– Nie ma miejsca na półśrodki – miał powiedzieć lekarz, nakreślając warunki programu KOS-BAR, kompleksowej opieki nad pacjentami z otyłością olbrzymią.

Program wymagał pełnej współpracy: wizyt u lekarzy różnych specjalizacji, przestrzegania zaleceń dietetycznych i uczestnictwa w konsultacjach z fizjoterapeutami. Wszystko to dopiero poprzedzało zabieg.

Kamila zdecydowała się na operację jako pierwsza.

– Czułam się fatalnie, ale wiedziałam, że moje zdrowie jest tego warte — opowiada.

Michał, który miał zabieg dwa tygodnie później, również przyznaje, że operacja była momentem trudnym, ale niezbędnym.

– Nie jest łatwo, ale w głowie ciągle toczy się walka — robisz to dla swojego życia – dodaje.

Możemy się najeść, ale jedząc minimalne porcje

Pierwsze dni po zabiegu były dużym wyzwaniem, bo dieta składała się głównie z płynów. Z czasem Kamila i Michał nauczyli się od nowa czerpać radość z jedzenia, traktując je jako element zdrowego stylu życia, a nie źródło przyjemności. Konsultacje z dietetykiem stały się dla nich kluczowe.

– To pozwala nam lepiej funkcjonować i radzić sobie w codziennych sytuacjach. Nawet w restauracji możemy się najeść, jedząc minimalne porcje – mówi Kamila.

Kamila i Michał zdecydowali się aktywnie wspierać innych w walce z otyłością poprzez działalność w Fundacji na rzecz Leczenia Otyłości (FLO).

– Otyłość to choroba, którą należy leczyć, a nie oceniać i odchudzać — podkreślają.

Marzą, by program KOS-BAR stał się dostępny dla każdego potrzebującego, jako świadczenie gwarantowane. 

– Nie ma się co zastanawiać, trzeba szukać pomocy. Zmiana nawyków, leczenie farmakologiczne czy nawet operacja, to wszystko to jest szansą na zdrowsze życie – dziś Michał nie ma co tego wątpliwości.

– Każdy dzień zwłoki w rozpoznaniu i leczeniu otyłości może mieć poważne konsekwencje dla zdrowia. Leczenie może diametralnie poprawić jakość życia – zachęca w rozmowie z Medonetem dr hab. n. med. Mariusz Wyleżoł, ekspert w dziedzinie bariatrii.

30 proc. dorosłej populacji Polaków cierpi na otyłość

Według danych NFZ i Najwyższej Izby Kontroli (NIK), otyłość jest poważnym problemem zdrowotnym w Polsce. Szacuje się, że w 2022 roku liczba dorosłych Polaków z otyłością wyniosła 9185 tys. (około 29,8 proc. dorosłej populacji).

Otyłość dotyczy coraz większego odsetka społeczeństwa i prowadzi do rozwoju innych chorób, takich jak cukrzyca, choroby sercowo-naczyniowe czy nowotwory.

Zgodnie z danymi NFZ, nadwagę ma już trzech na pięciu dorosłych Polaków, a co czwarty jest otyły. NIK podaje, że w latach 2020-2022 z powodu otyłości i jej powikłań w Polsce leczonych było blisko 800 tys. pacjentów, którym udzielono łącznie 2,2 mln świadczeń.


3.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva / zdjęcie jest ilustracją do tekstu

(sl)

Polska: Koniec poszukiwań. Tadeusz Duda znaleziony martwy

W lesie policjanci znaleźli ciało mężczyzny. To poszukiwany od kilku dni Tadeusz Duda, zabójca dwóch osób. Akcja została odwołana.

Kilkuset policjantów ściągniętych z innych województw, wojskowy śmigłowiec i dron. To wszystko siły zaangażowane w poszukiwania Tadeusza Dudy w lasach koło Limanowej w województwie małopolskim.

Zabójstwo córki i zięcia

57-latek w ostatni piątek zastrzelił swoją córkę i jej męża. Usiłował zabić także swoją teściową. Agresor, kłusownik miał się w ten sposób zemścić za sprawę rozwodową i zeznania członków rodziny, którzy mieli świadczyć, że Duda znęcał się nad bliskimi.

Zaraz po tym jak padły strzały, zabójca uciekł do lasu.

Poszukiwania były trudne. Duda znał dobrze gęsty teren, a setki policjantów nie były w stanie go namierzyć. Tak samo jak nie udało się to przy użyciu specjalistycznego sprzętu.

Tymczasem sytuacja robiła się coraz poważniejsza. W grę wchodziło to, że desperat nie będzie miał żadnych oporów, aby strzelać do poszukujących. Możliwe też było, że wróci do wsi i może próbować jeszcze kogoś. - Może chcieć dokończyć, co zaczął – mówili w mediach eksperci i byli policjanci.

Ciało w lesie

We wtorek późnym wieczorem policja podała: „Policjanci znaleźli ciało poszukiwanego sprawcy zabójstwa dwóch osób”, a rzeczniczka Komendy Głównej Policji insp. Katarzyna Nowak dodaje: - Został znaleziony mężczyzna z raną postrzałową, przy nim znaleźliśmy broń.

Link: TUTAJ

Na zwłoki nie trafili policjanci, ale znaleźli je po zgłoszeniu od świadka.

Samobójstwo było jednym z branych pod uwagę scenariuszy, ale raczej nikt nie mówił o nim oficjalnie. - Wiedzieliśmy, że mamy do czynienia z mężczyzną, który jest w stanie zabić. Tak że desperacja tego człowieka była ogromna. Nieprzewidywalność jego zachowania też stanowiła dla nas wyzwanie – mówi rzeczniczka policji.


2.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. policja

(sl)

Polska: Policzyli koszty przemocy domowej

Ile kosztuje przemoc domowa w Polsce? Jej wyliczenia podjęły się warszawska uczelnia i Niebieska Linia. Jeden z wniosków brzmi: koszty są niedoszacowane.

Efektem ich pracy jest raport „(Nie)widzialne koszty przemocy domowej w Polsce”, zrelacjonowany przez TVN24. Stoją za nim przedstawiciele Szkoły Głównej Handlowej i Niebieska Linię Instytutu Psychologii Zdrowia.

– Celem tego raportu jest rozpoczęcie dyskusji nad zmianami w zakresie profilaktyki przemocy domowej – podkreśla Izabela Grabowska, adiunkt w Szkole Głównej Handlowej.

Na ile zatem wycenili koszty przemocy domowej?

Osoby „jej doznające i ich rodziny w okresie 2 lat od momentu zgłoszenia przemocy do instytucji zewnętrznych mogą wahać się od około 17 tys. zł (wariant niski) do około 188 tys. (wariant wysoki)”. Liczby te obejmują zarówno źródła publiczne i jak i prywatne.

Według autorów raportu „koszty funkcjonowania systemu przeciwdziałania przemocy są w Polsce niedoszacowane”. I dodają, że dotyczą one „bardzo różnych obszarów i można na nie patrzeć z dwóch perspektyw: systemowej i indywidualnego przebiegu życia”.

Na poziomie makro „są to koszty odnoszące się do procedury Niebieskiej Karty, systemu ochrony zdrowia, zabezpieczenia społecznego/świadczeń pieniężnych, wymiaru sprawiedliwości i wsparcia na rynku pracy”.

Natomiast „na poziomie mikro koszty te odnoszą się przede wszystkim do konieczności skorzystania ze wsparcia psychologicznego, psychiatrycznego i prawnego, a także do kwestii mieszkaniowych i możliwych trudności w znalezieniu lub utrzymaniu zatrudnienia”. 


2.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Subscribe to this RSS feed