Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Spontaniczny protest kierowców Ubera w Brukseli
Niemcy, Berlin: Wybuch epidemii choroby Legionistów!
Polska: Rekordowa średnia pensja w Polsce. Dużo ponad najniższą krajową
Polska: Majówka 2025. Bez szaleństw. Wydamy tyle, ile mamy w portfelu
Belgia, Flandria: Urząd Pracy częściej karze. Głównie za to
Belgia: Połowa dzieci w Brukseli mieszka w pobliżu szkoły
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (czwartek 24 kwietnia 2025, www.PRACA.BE)
Bruksela oficjalnie „antyfaszystowskim miastem”
Polska: Miliardy złotych leżą na kontach. Będzie je łatwiej odzyskać
Belgia: 2-latka wybudzona ze śpiączki. „Zawinił ojciec”
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Zapłacimy mniej prąd? Obniżkę zapowiedziała ministra klimatu

Ministra klimatu i środowiska nie wyklucza, że prąd może stanieć. Jeśli jednak taryfy nie spadną, to rząd podejmie decyzję w sprawie mrożenia cen.

Po 1 października nowe taryfy dla gospodarstw domowych mogą spaść – powiedziała w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Paulina Hennig-Kloska, szefowa MKiŚ.

Przedstawiciele spółek mówią o obniżce o ponad 120 złotych

Przypomnijmy, że do końca września tego roku ceny prądu dla gospodarstw domowych są zamrożone na poziomie 500 zł za MWh. W ocenie Hennig-Kloski jest jednak spora przestrzeń…

– …do obniżenia cen energii elektrycznej już poprzez same taryfy, które zatwierdza prezes URE. Po 1 października nowe taryfy dla gospodarstw domowych mogą znacząco spaść – powiedziała dziennikowi.

Jak to możliwe? – Dzisiaj w taryfie to ok. 623 zł za MWh. Cena mrożona do końca września wynosi 500 zł za MWh. Jeśli spółki energetyczne obniżą taryfy do około 500 zł za MWh, nie będzie konieczności dalszego mrożenia – wyjaśniła.

I dodała, że sami przedstawiciele spółek, z którymi rozmawia, uważają, że ceny energii mogą zostać obniżone o ponad 120 zł za MWh.

Kolejny przegląd taryf odbędzie się w kwietniu

A jeśli nie dojdzie do prognozowanego spadku taryf? To wtedy rząd rozważy dalsze mrożenie cen energii. Bo – jak podkreśliła – celem jest to, żeby taryfy „zeszły poniżej ceny maksymalnej z ustawy”.

– Musimy łagodnie wyjść z mrożenia cen, by nie pobudzało to inflacji i nie podnosiło rachunków. W kwietniu mamy zaplanowany następny przegląd taryf, po nim rząd podejmie decyzję, co dalej – zapowiedziała pod koniec lutego szefowa resortu klimatu i środowiska.


24.09.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Koniec „sucharów”? Walka o Familiadę ze stawką 15 milionów złotych

Firma, która przez lata produkowała dla TVP popularny teleturniej Familiada, teraz chce 15 mln zł. Czy to oznacza koniec dowcipów Karola Strasburgera?

Do studia zapraszane są dwie drużyny (na początku były to rodziny, teraz się to zmieniło), które odpowiadają na serię pytań. Odpowiedzi mają się pokrywać z udzielanymi w sondażach przez Polaków.

Na przykład prowadzący pyta: Więcej niż jedno zwierzę to? I w tym momencie należy udzielić odpowiedzi. Od lat hitem internetu jest nagranie, w którym uczestniczka odpowiada: lama.

Tym prowadzącym jest Karol Strasburger, którego znakiem rozpoznawczym są tzw. suchary – mało śmieszne żarty, które bawią właśnie tym, że nie są śmieszne.

Link: TUTAJ

Zmiana producenta programu. Decyzja TVP

Familiada to amerykański format, który w TVP zadebiutował w 1994 roku. Przez lata w wielu polskich domach program był obowiązkowym elementem przy niedzielnym obiedzie.

Od początku tego roku programu dla TVP nie produkuje już spółka Astro.

„Dziękuję wszystkim, z którymi miałem przyjemność przez ten czas współpracować, za wspólnie spędzony czas przy produkcji Familiady. Wszystkim życzę dużo szczęścia i powodzenia, a ja zaczynam nowy, kolejny etap w życiu (nie z mojej winy ani mojego wyboru), już bez Familiady. Trochę szkoda, w końcu to 28 lat” – napisał w sieci w listopadzie 2024 Krzysztof Wasążnik, członek rady nadzorczej Astro.

Ale Familiada na antenie została. Tylko z innym producentem i lekko zmienionym wystrojem studia. I o to teraz toczy się gra.

Teraz producent domaga się od telewizji 15 mln zł

Zdaniem Astro obecna scenografia i oprawa Familiady nie różnią się znacząco od poprzedniej, wykorzystywanej przez spółkę – podaje press.pl. I ujawnia, że poprzedni producent programu już wysłał do TVP przedsądowe wezwanie, argumentując, że „produkcję przejęto bez uzyskania zgód lub licencji na dalsze wykorzystywanie elementów scenografii i oprawy graficznej oraz dźwiękowej programu”.

„W razie braku zaprzestania naruszeń i braku zapłaty odszkodowania Astro chce skierować sprawę do sądu. Astro chce też, żeby TVP zaprzestała rozpowszechniania naruszeń i zapłaciła 15 mln zł odszkodowania” – czytamy.

TVP zapowiada, że odniesie się do wezwania Astro.

Będę tam, gdzie jest produkowana Familiada

Tymczasem Karol Starsburger powiedział: – Moje przejście jest związane z przejęciem programu przez nowego producenta, nie miałem na to żadnego wpływu. Chcę to podkreślić, przechodziłem nie dlatego, że gdzieś było mi lepiej lub gorzej. Przeszedłem z programem, który po prostu przestał być produkowany przez firmę Astro, a zaczął być produkowany przez FremantleMedia Polska we współpracy z TVP – podkreślił.

I dodał: – Otrzymałem zaproszenie do kontynuowania współpracy, więc zdecydowałem, że przejdę z całym projektem, czyli Familiadą. Mój udział w programie natomiast nie ma żadnego wpływu na to, gdzie ona będzie produkowana, nie mam na to żadnego przełożenia. Nie znam zapisów umów, zakresu własności praw autorskich, to nie jest moja działka.

Ja jestem tylko prowadzącym i będę tam, gdzie jest produkowana Familiada, z którą związałem ogromną część mojego życia.


20.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Familiada TVP Facebook

(sm)

Polska: Piraci drogowi żyją w Polsce jak pączki w maśle. Przez chaos administracyjny

Zakazy prowadzenia pojazdów wydawane przez sądy często docierają do urzędów już po zakończeniu ich ważności.

O problemie poinformował Związek Województw RP. Taka sytuacja powoduje luki w nadzorze nad kierowcami, którzy powinni być objęci ograniczeniami, a w rzeczywistości mogą dalej poruszać się po drogach. Problem wynika głównie z nieskutecznego systemu przekazywania informacji między sądami a starostwami.

Brak spójnych regulacji sprawia, że orzeczenia przesyłane są z opóźnieniem, a czasem w ogóle nie trafiają do odpowiednich instytucji w terminie.

Braki w dokumentacji mają poważne konsekwencje dla systemu

Z ankiety przeprowadzonej wśród pracowników starostw wynika, że w dokumentach sądowych są poważne braki. W wielu przypadkach w orzeczeniach brakuje:

- daty początkowej zakazu,
- pełnych danych osobowych kierowcy, w tym numeru PESEL,
- informacji o kategoriach prawa jazdy objętych zakazem,
- danych dotyczących odbywania kary pozbawienia wolności,
- informacji o ubezwłasnowolnieniu kierowcy,
- jednoznacznych zasad zaliczania okresu zatrzymania dokumentu do wykonywania zakazu.

Takie niedociągnięcia utrudniają egzekwowanie zakazów i mogą doprowadzić do sytuacji, w której kierowcy – pomimo orzeczonego zakazu – składają egzaminy na prawo jazdy.

Aż 76 proc. respondentów uważa, że rozwiązaniem problemu byłoby automatyczne przekazywanie zakazów do systemu SI Kierowca.

Przykre skutki dla ośrodków egzaminacyjnych

Nieprawidłowości w przekazywaniu zakazów prowadzenia pojazdów mają również konsekwencje dla wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego. Egzaminy przeprowadzone w czasie obowiązywania zakazu są unieważniane, a kosztami obciążane są ośrodki egzaminacyjne.

Związek Województw RP zwraca uwagę na konieczność wprowadzenia zmian w przepisach dotyczących przekazywania orzeczeń sądowych. Brak skutecznych mechanizmów nadzoru nad zakazami prowadzenia pojazdów może bowiem doprowadzić do patologicznej sytuacji, w której osoby objęte zakazem nadal uczestniczą w ruchu drogowym i stanowią zagrożenie.


20.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: 400 złotych do wakacji. Wraca bon turystyczny, ale tylko w jednym miejscu

Jedno z województw oferuje turystom pieniądze za przyjazd do nich. To bon turystyczny. Czy tym tropem pójdą też inne regiony?

Bon turystyczny po raz pierwszy został zastosowany w 2020 roku i funkcjonował przez trzy lata. To był pomysł na ożywienie branży rozrywkowej (np. parki tematyczne), rekreacyjnej (pływalnie), noclegowej (hotele) po pandemii COVID-19.

Rządowy program wypłacał 500 zł na każde dziecko do wykorzystania podczas odpoczynku. Pieniędzy nie otrzymywał rodzic, ale np. pensjonat, w którym nocowała rodzina.

Tak Polacy korzystali z bonu turystycznego

Od 1 sierpnia 2020 r. do 31 marca 2023 r. zostało zrealizowanych ponad 5,5 mln transakcji na łączną kwotę blisko 3,2 mld zł – podał na koniec programu ZUS. Uprawnionych do bonu turystycznego było ok. 4,5 mln osób, natomiast w systemie widniało ponad 3,9 mln aktywnych bonów.

„Wykorzystanych bonów było 95 proc., czyli prawie 3,8 mln, z czego całkowicie wykorzystano ok. 3 mln, zaś częściowo 778,6 tys. Niewykorzystanych aktywnych bonów było 5 proc., czyli prawie 188 tys. zł” – podsumował ZUS.

Bon wraca, ale tylko w jednym województwie

Wiele razy padało  pytanie o to, czy bon wróci. Rząd jednak odpowiadał, że nie ma takiej potrzeby. Tymczasem następuje właśnie powrót bonu turystycznego. Tyle że w innej odsłonie, bo tylko w jednym województwie.

Władze Podlasia wpadły na pomysł zachęcania turystów do przyjazdu do ich regionu. Już od 20 kwietnia 2025 roku turyści, którzy odwiedzą województwo podlaskie, będą mogli skorzystać z finansowego wsparcia.

Podlaski Bon Turystyczny jest dla osób spoza regionu. Tacy turyści mogą liczyć na dofinansowanie na noclegi w wybranych obiektach turystycznych.
Samorząd województwa będzie to kosztowało 2 mln zł.

400 złotych za nocleg

Pierwszym krokiem jest zgłoszenie się hoteli, pensjonatów czy pól kempingowych.

– Będą miały na to trzy tygodnie – do 11 kwietnia. Później my je zweryfikujemy i w niedzielę wielkanocną (20 kwietnia) bony będą mogli generować turyści z Polski – mówi Katarzyna Sadowska, dyrektorka Biura Turystyki w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podlaskiego.

Ale już 24 marca zacznie działać strona internetowa podlaskibonturustyczny.pl. Początkowo dostępna tylko dla przedsiębiorców, a od 20 kwietnia także dla turystów.

„W zależności od rodzaju noclegu kwota wsparcia w ramach bonu będzie wynosić – jak podał Urząd Marszałkowski – od 200 do 400 zł. Turysta będzie otrzymywał bon na numer telefonu. Bon będzie dopłatą do co najmniej dwóch noclegów w obiektach, które będą uczestniczyć w programie”.


20.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Subscribe to this RSS feed