Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (poniedziałek, 6 października 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Spada liczba miejsc pracy w budownictwie
Belgia, Flandria: Domy i mieszkania droższe. O ile?
Belgia: Lufthansa zapowiada zwolnienia 4 tys. pracowników
Flandria: Obowiązkowy kurs integracyjny dla migrantów spoza UE!
Belgia: Proximus uruchamia narzędzie AI, które uczy bezpieczeństwa w sieci
Belgia, biznes: Mniej noclegów turystycznych
Belgia: Były lekarz przed sądem za gwałt na chłopcu z zespołem Downa
Belgia: Ponad 20% więcej! To podrożało najmocniej
Słowo dnia: Tienertijd
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Szkodliwa atmosfera w ZUS-ie. Urzędniczki miały podtruwać koleżankę

Współpracownice miały dosypywać jej czegoś do wody. Sprawę podtruwania urzędniczki ZUS-u bada prokuratura. Kobieta zaczęła coś podejrzewać, gdy się zorientowała, że czuje się lepiej, gdy nie chodzi do pracy.

– Śledztwo w tej sprawie jest na wstępnym etapie. Postępowanie w tej sprawie toczy się w kierunku artykułu 160 § 1 Kodeksu karnego, czyli narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu osoby pokrzywdzonej – powiedziała Radiu Lublin prokurator Agnieszka Kępka, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

I dodała: – Została już przesłuchana osoba pokrzywdzona, natomiast w tej chwili gromadzimy inne dowody, które pozwolą nam na zakończenie tego postępowania.

Dyktafon w pokoju

Ten skandal jako pierwsza opisała „Gazeta Wyborcza”. W czerwcu powstał konflikt między pracownicami lubelskiego ZUS-u. Po prostu jedna z urzędniczek nie spodobała się współpracowniczkom z pokoju. Z czasem jej stan zaczął się pogarszać. Czuła się źle. Bolała ją głowa, ale objawy przechodziły, gdy miała kilka dni wolnych i nie przychodziła do pracy.

Kobieta zaczęła podejrzewać, że może być podtruwana. Kobieta na początku września zawiadomiła prokuraturę.

– Potwierdzam, że zabezpieczyliśmy do badań substancję z pokoju pań – informuje prokurator Kępka. A ma chodzić o „cukier”, w którym wykryto substancje chemiczne.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że poszkodowana pracownica, aby zdobyć dowody, zaczęła zostawiać dyktafon w pokoju, gdy z niego wychodziła.

– Wtedy urządzenie zarejestrowało rozmowę współpracownic sugerującą, że właśnie dosypują jej coś do wody – podaje lublin112.pl. I dodaje, że mógł to być środek przeczyszczający.

Postępowanie dyscyplinarne

O sprawie wie kierownictwo ZUS-u i jak informuje Małgorzata Korba, rzeczniczka lubelskiego oddziału, ruszyła wewnętrzna kontrola, która wykazała, że zawiadomienie jest zasadne.

– Dlatego wobec kobiet, które działały na szkodę pokrzywdzonej, dyrektor oddziału rozpoczął postępowanie dyscyplinarne. Mogę już powiedzieć o zwolnieniu dyscyplinarnym trzech pracownic. Czwarta, która przechodzi na emeryturę, też będzie miała rozwiązaną umowę o pracę. W oddziale jesteśmy wstrząśnięci, że doszło do takiego zdarzenia i wspieramy naszą pokrzywdzoną koleżankę – mówi Korba.

Podtruwanie w pracy

Podobna sprawa ujrzała światło dzienne w marcu tego roku. Wówczas policja poinformowała o wydarzeniach z Warszawy, gdzie w biurze Programu Trzeciego Polskiego Radia sprzątaczki (pracowały dla firmy zewnętrznej) dolewały do napojów współpracownicy środek chemiczny.

Kobieta zostawiła w pokoju kamerę, która wszystko zarejestrowała. Z tymi dowodami poszła na policję.


01.10.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. ZUS

(sp)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Gigantyczna pensja nie przyciąga lekarzy. Kryzys dławi SOR-y

W SOR-ach dramatycznie brakuje lekarzy. Nawet ponad 100 tys. zł pensji nikogo nie skusiło. Dlaczego? Bo zdaniem ekspertów nie o pieniądze tu idzie.

Jedną z ofiar tego kryzysu jest Szpitalny Oddział Ratunkowy w Bielsku-Białej. 108 tys. zł pensji miesięcznie, które zaproponował lekarzom – jak podaje Medonet – nie stało się magnesem, który przyciągnąłby medyków do pracy w SOR. 

Głos ekspertów nie pozostawia złudzeń: nie o pieniądze tu chodzi. Kluczowym problemem jest przeciążenie związane z liczbą pacjentów. 

Wysokie zarobki to nie wszystko. Ludzie nie dają rady

Naczelna Izba Lekarska podkreśla, że inwestycje w wynagrodzenia pracowników medycyny ratunkowej nie rozwiązują podstawowych trudności związanych z funkcjonowaniem SOR-ów. Jakub Kosikowski, rzecznik Izby, na platformie X zwrócił uwagę na problemy systemowe. 

„Na 144 wolne miejsca na medycynę ratunkową zrekrutowało się 22 lekarzy, mimo takich kokosów. (...) Liczba pacjentów jest nie do ogarnięcia, warunki pracy po prostu nieakceptowalne” – napisał.

Prof. Klaudiusz Nadolny, wybitny ekspert w dziedzinie ratownictwa medycznego, w rozmowie z Medonetem potwierdza ten stan rzeczy. W Polsce działa obecnie 250 SOR-ów, które w ciągu roku przyjęły ponad 4 mln pacjentów. 

– Ogromne obciążenie, które spada na personel medyczny, jest na granicy możliwości – liczba pacjentów jest po prostu przytłaczająca – podkreśla prof. Nadolny.

I przypomina, że zadaniem oddziałów ratunkowych nie jest prowadzenie długofalowej diagnostyki czy leczenia, ale szybkie udzielenie pomocy i skierowanie pacjenta dalej.

Coraz więcej pacjentów, coraz mniej lekarzy

Po pandemicznym spowolnieniu wielu SOR-ów liczby znów poszybowały. W latach COVID-19 oddziały ratunkowe przyjmowały około 3 mln osób rocznie. Teraz liczba ta wzrosła do ponad 4 mln. 

Tymczasem w Państwowym Ratownictwie Medycznym – według danych NFZ – pracuje zaledwie 314 lekarzy, co w zestawieniu z krajowym zapotrzebowaniem na personel medyczny budzi poważne obawy. W ciągu ostatnich lat liczba specjalistów medycyny ratunkowej systematycznie spada.

– Atmosfera pracy na SOR-ach jest trudna, m.in. przez roszczeniowych pacjentów oraz przytłaczającą liczbę osób zgłaszających się z niepilnymi przypadkami – wyjaśnia Medonetowi prof. Nadolny. 

System triage (segregacja medyczna) pomaga pogrupować pacjentów według pilności interwencji, ale problemem pozostają osoby, które teoretycznie nie powinny w ogóle trafiać na SOR. Jak zaznacza ekspert, tylko około 20 proc. pacjentów trafia tam uzasadnioną drogą – dzięki zespołom ratownictwa medycznego. Pozostałe 80 proc. to osoby zgłaszające się „z ulicy”, często z problemami zdrowotnymi, które mogłyby zostać rozwiązane w placówkach podstawowej opieki zdrowotnej. 

Wysokie wynagrodzenie nie rozwiązuje problemów

NFZ alarmuje, że rosnąca liczba pacjentów, spadek kadry medycznej i przeciążenie systemu udzielania pomocy doprowadziły do sytuacji kryzysowej. 

– W dużych miastach liczba pacjentów przekracza setkę dziennie, co generuje ogromne problemy organizacyjne. Szpitale z największymi oddziałami ratunkowymi starają się balansować sytuację, ale przy tak dużym obciążeniu jest to niemal niemożliwe – przyznaje prof. Nadolny. 

Lekarze pracujący w SOR-ach mierzą się nie tylko z fizycznym, ale też psychicznym obciążeniem. 

– Atmosfera jest trudna dla wszystkich: lekarzy medycyny ratunkowej, pielęgniarek, ratowników medycznych. W dużych SOR-ach, głównie w szpitalach wojewódzkich, skalę problemu widać jak na dłoni – dodaje ekspert.

Prof. Nadolny podkreśla, że braki kadrowe utrudniają funkcjonowanie całego systemu. 

– Chętnych do pracy jest niewielu, a specjalistów medycyny ratunkowej mamy w Polsce zdecydowanie za mało. Wysokie stawki wynagrodzenia nie zniwelują problemów wynikających z niewydolności systemu.


01.10.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sp)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Terminale, jakich nie było. Zrobisz zakupy jak przez internet

To będzie przewrót w sklepowych terminalach. Za zakupy nie będziemy musieli płacić od razu, ale później. To oferta dla sklepów polujących na klientów.

W ten sposób płatność znana dotychczas z zakupów w internecie zostanie przeniesiony do świata rzeczywistego. Tę przełomową funkcjonalność – jak podaje Radio Zet – wprowadziły Comfino oraz Polskie ePłatności (PeP).

„To nowość na polskim rynku, pozwalająca klientom korzystać z wygody płatności BNPL („Buy Now, Pay Later”) przy tradycyjnej kasie” – czytamy.

Jak działa taki terminal?

Wystarczy kilka kliknięć, żeby sprzedawca uruchamił płatność ratalną lub odroczoną. W aplikacji terminalowej wybiera odpowiednią opcję i wprowadza kwotę transakcji. Klient dostaje kod QR do zeskanowania lub sms z linkiem. Na swoim urządzeniu podaje niezbędne dane i jest weryfikowany.

Jeśli instytucja finansująca wyda pozytywną opinię, sprzedawca kończy realizację zakupu. Proces trawa kilka minut i – co ważne – nie zakłóca obsługi kolejnych klientów.

Ta możliwość zapewni klientom wygodę znaną głównie z zakupów online.

Propozycja dla sklepów małych i dużych

– Naszą ofertę kierujemy do każdego, kto chce zwiększyć sprzedaż, podnieść średnią wartość koszyka i budować lojalność klientów. To rozwiązanie równie dobrze sprawdzi się w dużych sieciach handlowych, jak i lokalnych sklepach czy punktach usługowych – wszędzie tam, gdzie wartość transakcji może uzasadniać rozłożenie jej w czasie: od sklepów i serwisów motoryzacyjnych czy sprzętu sportowego, przez RTV/AGD i meblowe, po salony kosmetyczne i jubilerskie – Radio Zet cytuje Miłosza Mickiewicza, dyrektora ds. sprzedaży i rozwoju biznesu w Grupie Comperia.pl SA.


01.10.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sw)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Trzaskowski wypisał syna z edukacji zdrowotnej. Sieć zawrzała

Kiedy ta informacja pojawiła się w sieci, od razu zaczęła żyć swoim życiem. Prawicowy hejt lał się wiadrami. Tę „sensację” zdementował sam prezydent Warszawy.

Zanim to jednak zrobił, sieć się zagotowała. Pojawiło się mnóstwo wpisów atakujących i sam przedmiot, i personalnie ministrę edukacji Barbarę Nowacką. Że to jej klęska i że czas, żeby na dymisję. 

Kiedy na X pojawił się wpis Rafała Trzaskowskiego dementujący informację portalu Niezależna.pl, jeden z internautów złośliwie to skwitował: „Dostał reprymendę od Tuska, to zmienił zdanie”. 

Ale po kolei…

Wszystkich zachęcam do udziału w tym przedmiocie

Najpierw w serwisie Niezależna.pl pojawił się artykuł. A w nim informacja, że nastoletni syn Trzaskowskiego nie będzie chodził na edukację zdrowotną. Został z niej wypisany przez rodziców „jako jeden z pierwszych” w klasie – donosił serwis. Portal zapewnił czytelników, że informację sprawdził w dwóch źródłach. 

To nie wszystko, bo z zajęć z edukacji zdrowotnej miała zrezygnować „cała jego klasa”.

Dzień później na platformie X głos w tej sprawie zabrał Rafał Trazskowski. I zdementował doniesienia serwisu. 

„Wszystkich zainteresowanych moją rodziną informuję, że mój syn będzie uczęszczał na zajęcia o edukacji zdrowotnej (w grupie łączonej, międzyoddziałowej)” – napisał. 

I zaapelował: „Wszystkich innych zachęcam do brania udziału w tym bardzo potrzebnym przedmiocie”.

O tym, ilu uczniów ostatecznie pozostało na zajęciach z edukacji zdrowotnej, dowiemy się – jak zapowiedział MEN – 10 października.

Edukacja zdrowotna. Co to jest?

Przypomnijmy jeszcze, że edukacja zdrowotna to przedmiot, który zastąpił wychowanie do życia w rodzinie. Przedmiot jest nauczany w klasach IV-VIII szkół podstawowych i klasach I-III szkół ponadpodstawowych: liceów ogólnokształcących, techników, branżowych szkół I stopnia. 

W programie są kwestie zdrowia i higieny, ale także tematy poświęcone m.in. prawidłowym zachowaniom w internecie czy dbaniu o swoje bezpieczeństwo.

W tym roku szkolnym edukacja zdrowotna jest przedmiotem nieobowiązkowym. Ministra edukacji Barbara Nowacka zapowiedziała, że po roku MEN przeprowadzi ocenę przedmiotu i zdecyduje, co dalej.


01.10.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Campus Polska Przyszłości FB

(sp)

Subscribe to this RSS feed