Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Wyborca poprze kandydata na burmistrza przez internet? Zmiana w wyborach coraz bliżej
Słowo dnia: Pompoensoep
Belgia: Przerwa w dostawie prądu w Pałacu Sprawiedliwości
Polska: Zaczęło się od załamanego rolnika. Minister chce kontroli cen
Trzy osoby ranne w wypadku drogowym w Forest
Polska: Zginęli we śnie. Sąsiedzi żegnają rodzinę, którą zabił czad
Belgia: Kupujesz w chińskich sklepach online? Rząd chce, by było drożej
Belgia: Kobieta ranna w ataku w Saint-Gilles
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (wtorek, 7 października 2025, www.PRACA.BE)
Belgia, sport: Brugia górą w starciu na szczycie!
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Takich reklam już nie zobaczysz na Facebooku i Instagramie. Zemsta na politykach

Dosłownie za chwilę zajdą zmiany na dwóch potężnych platformach społecznościowych. Nie będzie można na nich umieszczać reklam z określonym przekazem i konkretnego rodzaju. To nic innego jak zemsta na europejskich politykach.

Zmiany mają wejść w życie 6 października i użytkownicy platform są właśnie o nich informowani. Chodzi o Facebook i Instagrama, czyli sprzężone ze sobą serwisy społecznościowe, należące do firmy Meta (wcześniej nazywała się Facebook).

Bez reklam

„Od 6 października 2025 r., od godz. 9 czasu PST reklamy dotyczące kwestii społecznych, wyborów lub polityki nie będą już dozwolone w Unii Europejskiej” – taką wiadomość otrzymał jeden z użytkowników FB.

I nie jest to fake.

Nowe prawo, nowe zasady

Jeszcze latem Meta i jej szef Mark Zuckerberg ogłosili, że wprowadzą zmiany w życie w odpowiedzi na unijne ograniczenia. Chodzi o wspólnotowe rozporządzenia z 2024 r. w sprawie przejrzystości i targetowania reklamy politycznej (TTPA), które internetowy gigant uważa za zbyt rygorystyczne.

„TTPA ograniczy możliwości reklamodawców w zakresie dotarcia do odbiorców i sprawi, że odbiorcy będą widzieć mniej istotne treści” – oświadczyła Meta. Podobne nastawienie ma inny gigant z USA, czyli Google, który także zapowiedział blokowanie reklam politycznych. 

Trudno nie zauważyć, że Meta mści się na europejskich politykach. Zablokuje ich reklamy, bo chce negocjować nowe przepisy.

Facbook: nowe zasady

W TTPA chodzi o to, by użytkownicy internetu, a także władze, wiedzieli, kto stoi za finansowaniem danej reklamy politycznej. To oznacza, że:

- reklamodawcy muszą ujawniać swoje dane: kto jest sponsorem reklamy, jaka jest kwota wydana na daną kampanię, a także dla jakiej grupy odbiorców reklama jest przeznaczona;
- rejestry reklam politycznych; platformy takie jak Facebook, Google czy Twitter wprowadziły publiczne rejestry, które zawierają szczegóły dotyczące reklam politycznych, w tym informacje o wydatkach i grupach docelowych.

W tych zmianach chodzi także o to, w jaki sposób reklamy polityczne są ukierunkowywane do konkretnych grup ludzi: na podstawie ich danych demograficznych, zachowań online czy preferencji politycznych. W przypadku platform internetowych reklamy mogą być bardzo precyzyjnie dopasowane do:

- danych geograficznych (np. reklama skierowana do użytkowników z określonego regionu),
- danych demograficznych (np. wiek, płeć, status zawodowy),
- zachowań online (np. historie przeglądania, zainteresowania, interakcje z innymi postami czy stronami),
- preferencje polityczne (np. użytkownik, który śledzi określoną partię polityczną, otrzyma reklamy tej samej opcji politycznej).


16.09.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sw)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Chcą ograniczyć marnowanie żywności i odzieży. I to drastycznie

Unia przyjęła przepisy dotyczące marnowania żywności i odpadów tekstylnych. Za odpady tekstylne zapłacą producenci ubrań, a za marnowanie jedzenia – sklepy.

Parlament Europejski (PE) przyjął – jak podało Radio Zet – nowe rozwiązania obejmujące marnowanie żywności i pozbywanie się tekstyliów. Mają one ograniczać te zjawiska w całej UE. 

Wyznaczone przez PE cele to – po pierwsze – zmniejszyć o 10 proc. odpady żywnościowych z przetwórstwa i produkcji. Po drugie – o 30 proc. na mieszkańca z handlu detalicznego, restauracji, usług gastronomicznych i gospodarstw domowych.

Te cele mają być osiągnięte do 2030 roku.

Państwa UE będą musiały przysposobić te przepisy u siebie

Państwa członkowie UE, w tym Polska, będą musiały zobowiązać firmy do przekazywania niesprzedanej żywności, bezpiecznej do spożycia przez ludzi.

Natomiast producenci tekstyliów dostępnych w UE będą musieli pokryć koszty ich zbiórki, sortowania i recyklingu.

Państwo członkowskie będą musiały przysposobić te przepisy do swoich systemów prawnych Będą miały na to 30 miesięcy od wejścia przepisów w życie.

Miliony ton zmarnowanej żywności trafiają do śmietników

Co roku na świecie marnuje się ok. 1,3 mld ton żywności, która wciąż nadaje się do spożycia – alarmuje Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). W Polsce – według NIK– co roku na śmietniki trafia prawie 5 mln ton jedzenia, czyli co sekunda ląduje w nich 150 kg, najczęściej z powodu zepsucia lub przeterminowania.

Jak wynika z raportu Federacji Polskich Banków Żywności, niemal połowie (49 proc.) Polaków zdarza się wyrzucać chleb. Owoce marnuje 46 proc., warzywa wyrzuca 37 proc. Polaków. 

Wysoko w tym zestawieniu są również wędliny (45 proc.) i jogurty (27 proc.).

W 2024 roku działające w Polsce organizacje pozarządowe otrzymały od sprzedawców ponad 25 milionów kilogramów żywności. Niemal cała przekazana żywność trafiła do potrzebujących, a więc prawie nic się nie zmarnowało – wynika z danych Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

Zanieczyszczają nam wodę i powietrze

Jeśli chodzi o tekstylia, to rocznie Polacy wyrzucają ich od 216 tys. do 418 tys. ton. To około 11 kg odpadów na osobę. To część większego problemu odpadów odzieżowych w Unii Europejskiej.

Od stycznia 2025 roku obowiązuje ustawa wymagająca selektywnej zbiórki tekstyliów. W zamyśle miała ona ograniczyć trafianie ich do odpadów zmieszanych, wysypisk czy spalarni.

Mimo to około 78 proc. odpadów tekstylnych wciąż trafia do odpadów zmieszanych, przeznaczonych do spalenia lub składowania, zamiast być zbierane selektywnie.

Według serwisu rownosc.eu – produkcja tekstyliów odpowiada za 10 proc. światowej emisji CO2 i wymaga zużycia dużej ilości wody. Na każdą tonę wyprodukowanej odzieży potrzeba ok. 200 ton.

Produkcja tekstyliów odpowiada także za ok. 20 proc. globalnego zanieczyszczenia czystej wody z powodu farbowania i wykańczania produktów.

Na świecie w ciągu roku produkuje się 100 mld ton odzieży, z tego 92 mln ton trafia na wysypisko.

Według danych Komisji Europejskiej, statystycznie każdy obywatel krajów UE kupuje w ciągu roku aż 26 kg nowej odzieży. 12 kg starych ubrań i butów wyrzuca na śmietnik.


16.09.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sw)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Jak rozpoznać syreny alarmowe. Zawyły naprawdę pierwszy raz od lat

Mieszkańcy kilku wschodnich powiatów usłyszeli prawdziwe ostrzeżenia przed niebezpieczeństwem. Wiele osób nie wiedziało, co robić. Lokalne władze chcą to zmienić.

Najpierw był komunikat wojska, że w związku z działaniami wojennymi na Ukrainie poderwaliśmy samoloty. Potem zapadła decyzja o zamknięciu przestrzeni powietrznej nad Portem Lotniczym Lublin, a internetowe mapy śledzące ruch samolotów pokazały, że rejs z Rzymu do Lublina został przekierowany do Warszawy.

Fałszywy alarm. Działania nie potwierdziły wskazań systemów

Potem mieszkańcy kilku powiatów w województwie lubelskim (np. Świdnik, Chełm, Włodawa) otrzymali ostrzegawcze sms-y.

„Zagrożenie atakiem z powietrza. Zachowaj szczególną ostrożność. Stosuj się do poleceń służb. Oczekuj dalszych komunikatów”.

A na koniec zawyły syreny alarmowe. I nie był to test, ale prawdziwy alarm.

Tak właśnie wyglądała sobota. Na szczęście kilkanaście godzin później Dowództwo Operacyjna Sił Zbrojnych podało:

„Przeprowadzone działania nie potwierdziły wskazań naszych systemów, a tym samym naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. Należy podkreślić, że zapisy systemów mogły wynikać z panujących warunków atmosferycznych, lecz wymagały naszej reakcji z uwagi na obecność obiektów znajdujących się w bliskości naszej granicy. Podobna sytuacja miała miejsce wczoraj w Rumunii, gdzie również odnotowano wskazania systemów radiolokacyjnych i aktywowano system obrony powietrznej”.

Zaskoczenie i strach

Kiedy ludzie najpierw otrzymali sms-y, a potem zawyły syreny, byli zaskoczeni. Wielu wpadło w panikę. Nie wiedzieli, co robić w takiej sytuacji. Teraz władze miast i powiatów, w których ogłoszono alarm, tłumaczą że polecenie włączenia syren otrzymali z Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.

O tym, że jest problem z rozpoznaniem sygnałów alarmowych, stwierdza wprost Jakub Banaszek, prezydent Chełma. I wylicza, co zrobi, żeby tę sytuację zmienić.

„Mieszkańcy Chełma otrzymają syntetyczną informację, jak należy zachować się w przypadku podobnych sytuacji. W chełmskich szkołach zostaną zorganizowane specjalne lekcje. Wystąpimy do organizacji pozarządowych, UTW, stowarzyszeń, parafii z prośbą o wspólne zorganizowanie podobnych spotkań. Wykorzystamy Kartę Chełmianina i aplikacje do dodatkowego powiadomienia mieszkańców.

Zorganizujemy specjalne Rady Osiedla. Ich celem będzie omówienie miejsc schronienia w poszczególnych osiedlach” – wylicza w internetowym wpisie.

Podobne działania zapowiada burmistrz Świdnika Marcin Dmowski.

Link: TUTAJ

Co oznacza ten dźwięk syreny?

MSWiA wyjaśnia, że ogłoszenie alarmu oznacza modulowany dźwięk syreny w okresie trzech minut. Z kolei odwołanie alarmu to ciągły dźwięk syreny w okresie trzech minut”.
Resort zaznacza: „Syreny wykorzystywane także są w ćwiczeniach przeprowadzanych przez wojewodów. Informacja o takim ćwiczeniu przekazywana jest przez wojewodów do mediów co najmniej dobę przed przeprowadzeniem ćwiczenia”.

Link: TUTAJ

Do tej pory znaleziono 17 dronów

Przypomnijmy, że kilka dni temu w polską przestrzeń wleciało kilknaście (do 21) dronów, które wystartowały z terenu Białorusi i Rosji. Część z nich zestrzeliło lotnictwo, inne spadły. Do tej pory znaleziono 17 maszyn.


19.09.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva / RCB0

(sw)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Tak zachęca do rodzenia dzieci. Bo jest nas coraz mniej

Polski przedsiębiorca uruchomił program, który ma zachęcić Polaków do posiadania potomstwa. „Zrób dziecko w hotelach Arche” – zachęca firma w komunikacie.

Pracownicy Władysława Grochowskiego, szefa hotelarsko-deweloperskiej grupy Arche, często nazywają Dziadziem Władziem. Nie bez kozery.

Znany hotelarz właśnie uruchomił specjalny program, który ma zachęcać Polaków do posiadania dzieci. W jaki sposób?

Chrzciny i 10 tysięcy złotych

– Każda para, która w trakcie pobytu w jednym z 23 hoteli sieci Arche zadba o poczęcie dziecka, otrzyma gratisowe przyjęcie rodzinne związane z narodzinami, np. chrzcinami, zorganizowane w jednej z naszych sal eventowych lub restauracji – cytuje pomysłodawcę gazeta.pl.

To nie wszystko: – Za to benefitów w postaci 10 tys. zł za każde urodzone dziecko mogą się spodziewać pracownicy firmy oraz nabywcy naszych mieszkań przez 5 lat od daty zakupu lokalu mieszkalnego na własne cele mieszkaniowe.

Z roku na rok jest nas coraz mniej

Jak podał GUS, pod koniec 2024 r. liczba ludności Polski wyniosła 37 mln 489 tys., czyli o ponad 147 tys. mniej niż na koniec 2023 r.

Liczba ludności w naszym kraju zmniejsza się od 2012 r. (z wyjątkiem nieznacznego wzrostu w 2017 r.). W 2024 r. roku liczba urodzeń była niższa od liczby zgonów o prawie 157 tys.

Jak prognozuje ZUS, liczba Polaków zmniejszy się do około 36,57 mln osób w 2029 r. Nawet dosyć „optymistyczne” modele stworzone przez specjalistów z portalu populationpyramid.net wskazują, że – jak podaje horecatrnds.pl – oznacza to zmniejszenie populacji o blisko 1 mln osób w perspektywie najbliższych 10 lat.

Jeśli nic się nie zmieni, to zgodnie z  projekcję demograficzną ONZ w 2100 r. będzie 14 milionów Polaków.

Demografia nas unicestwi

Dlatego Władysław Grochowski apeluje: – Biznes powinien mocniej włączać się w problemy społeczne w tym wspierać odwrócenie negatywnego trendu demograficznego w naszym kraju – apeluje.

I przekonuje: – Polska wyda na obronność blisko 5 proc. PKB, co nominalnie może oznaczać nawet ponad 200 mld zł, tylko co z tego skoro unicestwi nas demografia.

Podkreśla: – Mamy interes, żeby populacja rosła, bo bez niej, kto będzie wypoczywał w hotelach czy kupował mieszkania… Zapraszamy też innych przedsiębiorców do włączenia się do tej akcji i budowania własnych systemów zachęt – zachęca szef Arche.


19.09.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. materiały Arche

(sw)

Subscribe to this RSS feed