Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Samotni rodzice mają większe trudności ze znalezieniem zakwaterowania
Belgia: 30 kobiet z dziećmi eksmitowanych z byłego hotelu w Brukseli
Belgia: Pogoda na piątek 17 maja
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek 17 maja 2024, www.PRACA.BE)
Belgia: W Tervuren zauważono 20 młodych dzików
Polska: Leczyli boreliozę zakazaną w Polsce metodą. Wkroczył rzecznik praw pacjenta
Belgia: Podejrzany o podwójne morderstwo w Molenbeek oddał się w ręce policji
Film „Putin”, w reżyserii Patryka Vegi [zobacz ZWIASTUN 2:30min]
Polska: W jakim stanie jest Poczta Polska? To niemal trup
Basen w Mechelen ewakuowany po tym, jak dzieci poczuły się źle
Redakcja

Redakcja

Jakie auta najczęściej kradną Polacy?

Samochodami, które najczęściej kradziono w 2014 r. w Polsce, były volkswageny golfy i audi A4 - wynika z raportu policji. Są jednak rejony kraju, w których widać specjalizacje gangów w innych markach - np. w Warszawie złodzieje najczęściej kradli toyoty.

W sumie w 2014 r. policja odnotowała spadek w kradzieżach aut. W 2013 zgłoszono blisko 15,5 tys. kradzieży samochodów osobowych, w 2014 ok. 14,1 tys.

Do największej liczy kradzieży aut - zarówno osobowych, jak i dostawczych czy ciężarowych - doszło na terenie podległym Komendzie Stołecznej Policji, czyli w Warszawie i jej okolicach (zgłoszono - 2894 kradzieże samochodów osobowych, 160 ciężarowych i 168 dostawczych). Kolejne miejsca zajmują komendy wojewódzkie policji w Katowicach i w Poznaniu.

Z kolei - jak wynika z opracowania policji - najmniej samochodów skradziono w 2014 r. na terenie podległym komendom wojewódzkim policji w Kielcach (w sumie razem z ciężarowymi i dostawczymi oraz ciągnikami takich kradzieży było 179), Rzeszowie (217) i w Białymstoku (229).

Jeśli chodzi o teren całej Polski, złodzieje samochodów najczęściej kradli volkswageny golfy i passaty oraz audi - A4 i A6. W pierwszej dziesiątce tego zestawianie znalazły się też: audi A3, volkswageny touran, fordy mondeo, hondy civic i toyoty corolla.

W niektórych województwach widać jednak specjalizację grup. Przykładowo w Warszawie i okolicach najczęściej kradziono toyoty: corollę, yaris i avensis oraz hondy civic, a np. w Łodzi na drugim miejscu, po volkswagenach, znalazły się fiaty panda.

Złodzieje aut najczęściej używają do kradzieży komputerów samochodowych, doskonalą przy tym oprogramowanie, tak, by skracać czas kradzieży. Coraz rzadziej gangi stosują tzw. siłowe metody kradzieży aut - czyli np. na koło (przebijanie opon), wybuch czy poprzez zajechanie drogi i rozbój.

Gangi samochodowe kradną auta w Polsce głównie na części. Wynika to m.in. z warunków rejestracji samochodów oraz kosztów legalizacji skradzionych pojazdów. Dlatego dla złodziei bardziej opłacalne jest rozbieranie łupów na części. Gangi często też współpracują z paserami, którzy mają legalne punkty demontażu pojazdów, szroty lub sprzedają na aukcjach internetowych.

Podobnie jak w 2013 r., także i w 2014 złodzieje najczęściej kradli auta z parkingów niestrzeżonych i osiedlowych. Nieco rzadziej z parkingów przed centrami handlowymi.

28-01-2015 MM, Londynek.net

Polscy specjaliści od cyberbezpieczeństwa najlepsi na świecie

Polscy informatycy wygrali klasyfikację generalną międzynarodowych zawodów z zakresu bezpieczeństwa teleinformatycznego "Capture the Flag" w 2014 r. Polacy okazali się lepsi od drużyn z USA, Rosji, Niemiec czy Japonii.

Zawody "Capture the Flag" (CTF) to międzynarodowy cykl turniejów, w którym drużyny rozwiązują zadania związane z bezpieczeństwem aplikacji mobilnych, programowaniem zwrotnym (analiza technologii czy programu w celu odkrycia mechanizmów jego działania), kryptoanalizą, algorytmiką i informatyką śledczą.

Turnieje CTF odbywają się na całym świecie średnio co kilka tygodni. W rozgrywkach może uczestniczyć od 10 - w przypadku finałów - do nawet 2000 drużyn. Rozgrywki mogą być prowadzone zarówno w trybie online, jak i offline, czyli na miejscu.

Turnieje odbywają się w dwóch formułach. W pierwszej - zespoły starają się w ciągu 24–48 h rozwiązać od 20 do 50 zadań z różnych kategorii. Druga odmiana zawodów to atak–obrona, gdzie drużyny z jednej strony mają za zadanie opracowanie rozwiązań zabezpieczających własny serwer, z drugiej szukają luk w zabezpieczeniach przeciwników i dokonują ataków na ich serwery.

Zwycięska polska drużyna o nazwie „Dragon Sector” rozegrała 33 rankingowe turnieje, w tym 7 zakończyła na pierwszym miejscu, a 18 razy stawała na podium.

W skład drużyny wchodzili informatycy zajmujący się bezpieczeństwem teleinformatycznym w firmach prywatnych i publicznych, m.in. z Google i z zespołu CERT Polska (ang. Computer Emergency Response Team), który został powołanym do reagowania na zdarzenia naruszające bezpieczeństwo użytkowników lub instytucji w internecie. W zespole znaleźli się także dwaj studenci, w tym jeden z Uniwersytetu Warszawskiego.

"Jesteśmy dumni, że jako instytut badawczy NASK mogliśmy wspierać działalność zespołu. Jednym z kluczowych elementów mających wpływ na poziom bezpieczeństwa teleinformatycznego jest czynnik ludzki. Wysokiej klasy specjaliści będący w stanie szybko i profesjonalnie reagować na zagrożenia w cyberprzestrzeni to bez wątpienia jeden z najcenniejszych zasobów każdej gospodarki" - poinformował kierownik CERT Polska Piotr Kijewski.

Działalność zwycięskiego zespołu wspierał instytut badawczy NASK, w ramach, które działa zespół CERT Polska, i Uniwersytet Warszawski.

27-01-2015 MM, Londynek.net

  • Published in Polska
  • 0

Episkopat Polski: Stosowanie "pigułki dzień po" to ciężki grzech

Z punktu widzenia nauczania moralnego Kościoła stosowanie tzw. pigułki dzień po jest grzechem ciężkim - uważają eksperci z zespołu bioetycznego Episkopatu Polski. Podkreślają, że pigułka ta nie jest lekiem, a Polska nie jest zobowiązana do wprowadzenia jej bez recepty.

Komisja Europejska zdecydowała w ub. tygodniu, że środki antykoncepcji awaryjnej o nazwie ellaOne mogą być dostępne w krajach Unii Europejskiej bez recepty. Jak informowano, ostateczna decyzja, czy zezwolić na sprzedawanie tego produktu u siebie bez recepty, należeć będzie do władz krajów członkowskich.

Według polskiego resortu zdrowia, Komisja Europejska nie pozostawiła w tej sprawie krajom członkowskim wyboru, jest to decyzja administracyjna i Polska musi się do niej dostosować.

Zespół Ekspertów ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski uważa, że "stosowanie tzw. antykoncepcji doraźnej otwiera drzwi do istotnej zmiany kulturowej postaw i relacji międzyludzkich: propaguje swobodę seksualną i brak odpowiedzialności za podejmowanie relacji intymnych, banalizuje seksualność człowieka, niszczy ideał wyłączności relacji między kobietą i mężczyzną oraz pozwala na uwolnienie się od odpowiedzialności za drugiego człowieka".

Według katolickich ekspertów, "pigułka dzień po" jest preparatem bardzo inwazyjnym i niebezpiecznym dla rozwoju psychoseksualnego osób niepełnoletnich, dlatego obowiązkiem rodziców jest sprzeciw wobec dopuszczenia jej do swobodnego obrotu. Obowiązek ten - ich zdaniem - spoczywa także na politykach, którzy są katolikami.

W opinii Episkopatu całkowicie niezgodne z prawdą jest twierdzenie o obowiązku Polski do wprowadzenia "pigułki dzień po" bez recepty i konsultacji z lekarzem. W stanowisku podkreślają podwójny mechanizm działania pigułki: przeciwowulacyjny oraz postowulacyjny, który prowadzi do wydalenia zarodka ludzkiego z ustroju matki i jego śmierć.

"Zespół ma świadomość, że wiele osób wątpi w rzeczywistą naganność stosowania tzw. pigułki dzień po, jednak wiąże się to z brakiem znajomości mechanizmu działania tego preparatu, treści obowiązującego prawa, a niejednokrotnie z brakiem wrażliwości na życie dziecka poczętego" - czytamy w stanowisku.

Decyzję w sprawie sposobu sprzedaży pigułki ellaOne Komisja Europejska podjęła na podstawie wydanej 21 listopada 2014 r. rekomendacji Europejskiej Agencji ds. Leków (EMA). Agencja wyjaśniła, że pigułki te mogą być "stosowane bezpiecznie i skutecznie bez potrzeby uzyskania recepty".

27-01-2015 AC, Londynek.net

  • Published in Polska
  • 1

Kolejne sankcje wobec Rosji: Apple wstrzymuje sprzedaż, Google zamyka płatne usługi

Po ogłoszeniu w zeszłym roku przez Republikę Autonomiczną Krymu deklaracji niepodległości i późniejszym anektowaniu półwyspu przez Rosję, wiele zarówno zachodnich, jak i rosyjskich firm zdecydowało się na zaprzestanie działalności na spornym terytorium. W ostatnich dniach do tego grona dołączyli także najwięksi z branży IT.

Decyzja jest spowodowana zatwierdzonymi przez Baracka Obamę 19 stycznia 2015 roku kolejnymi sankcjami przeciw Rosji. Zakazują one między innymi sprzedaży amerykańskich towarów, techniki i usług na Krymie. Na początku miesiąca rosyjskie przedstawicielstwo firmy Apple było zatem zobowiązane do powiadomienia partnerów o wycofaniu ze sprzedaży swoich produktów i usług na półwyspie.

Do zablokowania dostępu do swoich płatnych usług zmuszona została także firma Google. Na Krymie nie będzie można zarabiać dzięki reklamom AdWords i AdSense, nie będą one też wyświetlane. Ewentualne uzyskiwanie środków w ten sposób i tak było już utrudnione, bo swoje oddziały na półwyspie zamknęła jakiś czas temu zdecydowana większość zachodnich i rosyjskich banków.

Za produkt eksportowy zostały uznane także dostępne w sklepie Google Play aplikacje, również te bezpłatne, przez co możliwość pobrania ich z Krymu zostanie zablokowana od 1 lutego. Mieszkańcy półwyspu zachowają dostęp do darmowych usług Google: Gmaila czy Map Google, które jednak w związku z dominacją na tamtejszym rynku firmy Yandex nie są ani szczególnie popularne, ani skuteczne.

Nałożone sankcje są oczywiście bronią obosieczną. Zakaz sprzedaży na Krymie na przykład popularnego w Rosji iPhone'a, którego ceny i tak w związku z malejącą wartością rubla musiały zostać w ostatnim czasie podwyższone nawet o 35%, może zaszkodzić tamtejszym interesom Apple'a i rosyjskim partnerom firmy. Wyłączenie usług reklamowych oferowanych przez Google może z kolei spowodować konieczność zamknięcia dziesiątek serwisów internetowych, dla których uzyskiwane z reklam środki stanowią dużą część budżetu.

27-01-2015 Dobreprogramy.pl

  • Published in Świat
  • 0
Subscribe to this RSS feed