Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Temat dnia: Ukończone studia gwarancją pracy? „Wielka różnica”
Polska: Siekiera i młotek. Fotoradar działał tylko dobę, bo ktoś go bardzo nie lubi [WIDEO]
Słowo dnia: Armoede
Belgia: 10 osób ewakuowanych po pożarze w Dinant
Niemcy: Rośnie liczba wniosków o azyl kościelny
Polska: Kto zostanie nowym papieżem. Bukmacherzy mają swoje typy
Belgia: Rodzina bez dachu nad głową w po pożarze w Etterbeek
Polska: Majówka 2025. Gdzie grillować bez obaw, że zapłacimy mandat?
Belgia: Co dziesiąte miejsce pracy w Brukseli w branży kulturalnej lub kreatywnej
Belgia: Ale rzeź… Tyle zwierząt zabija się w Belgii
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: IMGW przewiduje lato. Początek ma być bardzo gorący

Synoptycy przedstawiają swoje prognozy pogody na najbliższe miesiące. Jeżeli się sprawdzą, czeka na ciepła wiosna i gorące lato. Przynajmniej na jego początku. Choć nadchodzące dni mają być chłodne.

Od kilku dni mamy pogodową wiosnę. Jest ciepło, ale we wtorek w części Polski ochłodziło się i spadł deszcz. IMGW przewiduje, że najbliższe dni będą podobne.

Możemy się spodziewać niższych temperatur i deszczu

W środę temperatura maksymalna wyniesie od 10°C na północy, około 15°C w centrum, do 18°C na południu. Na czwartek prognozowane jest duże zachmurzenie i deszcz. Na południu i południowym wschodzie kraju możliwe lokalne burze z opadami krupy – dodają synoptycy.

W piątek sytuacja będzie podobna, a na północy przewidywany jest deszcz ze śniegiem. Temperatura maksymalna wyniesie od 7-10 na północy i zachodzie, około 12°C w centrum, do 18°C na południu; chłodniej ma być nad samym morzem – około 5°C.

Jaka będzie wiosna 2025?

Synoptycy przedstawili właśnie swoje przewidywania na najbliższe miesiące. Otóż w całej Polsce średnia miesięczna temperatura powietrza prawdopodobnie będzie się kształtować powyżej normy wieloletniej z lat 1991-2020 (….). Miesięczna suma opadów atmosferycznych na przeważającym obszarze kraju najprawdopodobniej będzie zawierać się w zakresie normy wieloletniej. Na północnym zachodzie i zachodzie kraju możliwa suma powyżej normy – piszą o kwietniu.

I dodają, że wiosna ma być ciepła. W kwietniu średnia temperatura, w zależności od regionu, ma wynieść od 6,7 do 10 °C. Ten trend ma się utrzymać w maju, a średnia temperatura podskoczy do blisko 15 stopni. W czerwcu czeka nas powtórka – nadal cieplej niż średnie z poprzednich lat.

Jakie będzie lato 2025?

Na razie długoterminowa prognoza dotyczy pierwszej połowy wakacji. Jeżeli się sprawdzi, to w całym kraju średnia temperatura w lipcu ma wynieść więcej, niż wskazują pomiary z poprzednich lat.

Można się spodziewać, że nawet powyżej 20 stopniu w Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu. Najchłodniej ma być w Tatrach. Wyliczenia dla Zakopanego wskazują 16,2 stopnia, ale to nadal powyżej wieloletniej normy, bo ta wynosi 15,7 st.

„Pomimo coraz większej mocy obliczeniowej superkomputerów i szerokiej wiedzy o procesach pogodowych, wciąż nie można uniknąć błędów i różnic w prognozach na tak długi okres w przyszłość. (...) Należy pamiętać, że prognoza jest orientacyjna, ma charakter eksperymentalny i dotyczy średniego przebiegu dla całego prognozowanego regionu i danego okresu prognostycznego” – zastrzega IMGW.


11.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. IMGW // Canva

(sm)

Polska: Czy to już ostatnia zmiana czasu? Polacy przekonują Unię Europejską

Przed nami kolejna zmiana czasu zimowego na letni. Czy będzie już ostatnia, jak chce większość Polaków? Nasi politycy właśnie zabiegają o to w Brukseli.

Ministerstwo Rozwoju i Technologii, które się tym zajmuje, przekonuje, że rozmowy na ten temat idą w dobrym kierunku.

Zdecydowana większość z nas nie chce zmieniać czasu

Kilka lat temu, kiedy Parlament Europejski debatował o zniesieniu zmiany czasu, CBOS zapytał Polaków, co o tym myślą. Okazało się, że zdecydowana większość – aż 78,3 proc. – nie chce zmiany czasu.

A jeśli w Polsce zostałby wprowadzony jeden czas obowiązujący przez cały rok, to – zdaniem większości badanych (74,2 proc.) – powinien to być czas letni środkowoeuropejski.

Ponieważ jednak PE nie zmienił prawa, więc nadal dwa razy w roku przestawiamy zegarki.

Kiedy czeka nas najbliższa zmiana czasu?

W 2025 roku z czasu zimowego na letni przejdziemy w nocy z soboty 29 marca na niedzielę 30 marca. Wskazówki zegarów przesuniemy z godz. 2 na 3. Oznacza to, że tej nocy pośpimy godzinę krócej.

Do czasu zimowego wrócimy ponownie w ostatnią niedzielę października – 26 października 2025 roku.

Przypomnijmy, że zmiana czasu wynika z dyrektywy Unii Europejskiej ze stycznia 2001 roku. W Polsce – dodajmy – zmianę czasu reguluje rozporządzenie prezesa Rady Ministrów.

Zostały w nim wyznaczone konkretne daty.

Czas letni zostanie wprowadzony:

w 2025 r. – 30 marca,
w 2026 r. – 29 marca.

Czas letni zostanie odwołany:

w 2025 r. – 26 października,
w 2026 r. – 25 października.

To jest wpisane w program polskiej prezydencji

Tymczasem – jak podał „Fakt” – Ministerstwa Rozwoju i Technologii, wykorzystując polską prezydencję w Radzie UE, chce „przełamać impas i nadać nowy impuls w negocjacjach dotyczących odejścia od sezonowej zmiany czasu”. Bo ten temat „jest wpisany w program polskiej prezydencji”.

Szef MRiT Krzysztof Paszyk rozmawiał już o tym z komisarzem Apostolasem Tzitzikostasem. Przekonywał go, żeby nie wycofywać zmian w unijnej dyrektywie z planu pracy na 2025 r.

Przypomnijmy jeszcze, że czas zimowy i letni obowiązuje w blisko 70 krajach. W Polsce po raz pierwszy zmiana czasu została wprowadzona w międzywojniu, a potem w latach 1946-1949 i 1957-1964. Od 1977 r. zmiana czasu obowiązuje już cały czas.


11.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polak remontuje swoje mieszkanie. I trzyma się mocno za kieszeń

Zdecydowana większość Polaków sama chwyta za pędzle i wałki i maluje swoje mieszkania. Z jednego głównie powodu: stanu swoich portfeli.

Bo różnica między umową z fachowcem czy fachowcami a finalnym rachunkiem bywa niekiedy duża. Potwierdza to także najnowszy raport Fixly „Dla przyjemności, czy z konieczności. Trendy na rynku usług remontowo-budowlanych”.

Duża różnica między cena wyjściową a rachunkiem do zapłaty

– Właśnie remontuję łazienkę i co rusz łapię się za kieszeń. Chociaż wydawała mi się, że dobrze policzyłem budżet remontu – opowiada nam pan Piotr. – Już wiem, że cena wyjściowa a rachunek, jaki zapłacę, będzie dzielił spory dystans.

Pan Piotr ustalił z fachowcami, że za remont łazienki zapłaci im 18 tys. zł. Już w drugim dniu remontu usłyszał od nich, że będzie musiał dopłacić kolejne 2 tys., bo doszły dodatkowe prace.

„Przecież wszystko ustaliliśmy” – nieśmiało protestował zleceniodawca. „Jak pan nie chce, to my nie bierzemy odpowiedzialności za efekt końcowy” – usłyszał w odpowiedzi.

– Co miałem robić, musiałem się zgodzić – mówi coraz bardziej zestresowany pan Piotr.

Właśnie do rachunku musiał dopisać tysiąc złotych. Nie ma pewności, czy to będzie koniec. Jego kalkulator w głowie nieustannie pracuje.

Remontujemy, kiedy zaoszczędzimy. Rzadko na kredyt

W takiej sytuacji jak pan Piotr – wynika z badania Fixly – jest 53 proc. Polaków. Bo tylu badanych przyznało, że rzeczywiste koszty remontu o 20 proc. przewyższyły ich założenia budżetowe.

A te zależą przede wszystkim od naszych oszczędności, bo to one są głównym źródłem finansowania remontów w naszych domach. Po kredyty na ten cel sięga zaledwie 10 proc. badanych.

Również pieniądze są główną przyczyną zmiany planów inwestycyjnych 60 proc. badanych Polaków, czyli rezygnacji z prac remontowo-budowlanych.

Fachowców zatrudniamy do trudniejszych prac

To one również mają największy wpływ na to, że decydujemy się na samodzielny remont mieszkania. Najprostsze prace, które nie wymagają specjalnych uprawnień, chętnie przeprowadzamy sami:

74 proc. badanych – samodzielnie odświeża i wykańcza wnętrza,
71 – przeprowadza mniejsze naprawy i renowacje.

Jak wynika z badania Fixly, sami chętnie remontujemy sypialnię, gabinet, pokój dziecka i salon. Kiedy jednak prace wkraczają kuchni lub łazienki, to od razu poszukujemy fachowców. Im też zlecamy skomplikowane prace, m.in. termomodernizację (78 proc. badanych) czy instalacje domowe (75 proc.).

Nie lubimy opuszczać domu na czas remontu

A dlaczego remontujemy mieszkania? Głównie po to, żeby nasze wnętrza były zgodne z obowiązującą estetyką. To powód, dla którego na remont decyduje się 59 proc. Polaków.

Jak często to robimy?

30 proc. – raz w roku, a nawet częściej,
40 proc. – co trzy lata.

Wspólnym mianownikiem wszystkich remontów – podkreślają autorzy raportu Fixly – jest stres. Towarzyszy on połowie Polaków.

Ale to nie stres jest głównym pretekstem do zmiany planów. Aż 66 respondentów jest skłonnych przesunąć termin remontu, jeśli tylko oznacza on trudności w przebywaniu w domu.


11.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: Z mężem lub żoną nie lubimy rozmawiać o wydatkach. Często kłamiemy

Niechętnie rozmawiamy o finansach. Jak się okazuje, takie informacje trzymamy w tajemnicy nie tylko przed obcymi, ale również przed bliskimi.

Badanie „Miłość i pieniądze”, przeprowadzone na zlecenie Goldman Sachs TFI SA, pokazało, że aż 65 proc. jego uczestników przynajmniej raz w życiu nie powiedziało partnerowi prawdy o swoich wydatkach. Wśród nich znalazło się 64 proc. kobiet i 65 proc. mężczyzn.

W ten sposób ukrywamy koszty zakupu

Część kobiet i mężczyzn przyznała się do jednego z czterech sposobów ukrywania rzeczywistego kosztu zakupu. Najczęstsze metody to:

zaniżanie ceny produktu,
ukrycie zakupu,
sugerowanie, że produkt był gratisem,
twierdzenie, że rzecz jest „stara”, mimo że dopiero co została kupiona.

36 proc. kobiet i 35 proc. mężczyzn zapewniło, że nigdy nie zatajało informacji o swoich wydatkach przed partnerem.

Manipulowanie cenami i ukrywanie wydatków

Jednym z najczęstszych sposobów mijania się z prawdą jest zaniżanie kosztów zakupów. Aż połowa kobiet i 54 proc. mężczyzn przyznało, że zdarzyło im się powiedzieć partnerowi, że zapłacili mniej niż w rzeczywistości. Co więcej, 34 proc. mężczyzn oraz 28 proc. kobiet robiło to wielokrotnie, a 12 proc. mężczyzn i 8 proc. kobiet zadeklarowało, że praktykują to często lub bardzo często.

Równie powszechne jest ukrywanie samych zakupów. Aż 45 proc. badanych (kobiet i mężczyzn) przyznało, że przynajmniej raz w życiu świadomie zataiło zakup przed partnerem. Częste ukrywanie zakupów zadeklarowało 6 proc. mężczyzn i 4 proc. kobiet.

Kobiety najczęściej ukrywają wydatki na ubrania, obuwie, dodatki i kosmetyki, podczas gdy mężczyźni skrywają zakupy elektroniki, sprzętu RTV/AGD i produktów związanych z hobby.

Gratisy nie zawsze są prawdziwe

Najrzadziej stosowanym sposobem ukrywania rzeczywistego kosztu zakupów jest twierdzenie, że dany produkt był gratisem. Może to wynikać z ograniczonej liczby przedmiotów mogących uchodzić za darmowe dodatki. Niemniej, 23 proc. kobiet i 28 proc. mężczyzn przyznało, że przynajmniej raz lub dwa razy skłamało, twierdząc, że coś otrzymali za darmo, choć faktycznie zapłacili za to z własnej kieszeni.

Podobnie jak w innych przypadkach, kobiety częściej przypisują „gratisowy” status ubraniom, kosmetykom i dodatkom, natomiast mężczyźni – elektronice oraz sprzętowi RTV/AGD.


14.03.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Subscribe to this RSS feed