Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Zarobić na truskawkach. Lepiej zbierać, czy sprzedawać? Takie są stawki
Lawina w Szwajcarii. Dwie osoby nie żyją, wśród rannych Belgijka
Wybory 2025. Kto był tuńczykiem, a kto hulajnogą? Tak było na „ryneczku”
Temat dnia: Kto nowym prezydentem Polski? Tak zagłosowali Polacy w Belgii
Polskie firmy odczułyby nagłe zniknięcie obcokrajowców z rynku
Słowo dnia: President
Belgia: Jedna osoba ranna w strzelaninie w Anderlechcie
Niemcy: Prawie połowa kobiet nie pracuje na pełen etat!
Polska: Wyniki wyborów. Trzaskowski wygrywa bardzo małą różnicą głosów
Belgia, Eeklo: 17-latka ciężko ranna po upadku z hulajnogi elektrycznej
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Zarobić na truskawkach. Lepiej zbierać, czy sprzedawać? Takie są stawki

Zaczął się sezon truskawkowy. Plantatorzy szukają rąk do pracy. Ile płacą i czy może lepiej jest się nająć do sprzedawania owoców? Która opcja jest lepsza dla portfela?

Oferty pracy sezonowej kuszą różnorodnymi stawkami. W kraju można zarobić nawet 5,5 tys. zł netto miesięcznie, natomiast praca za granicą – m.in. w Niemczech – daje dochód na poziomie nawet 10 tys. zł miesięcznie. Jednak praca przy zbiorach truskawek powoli przestaje być pierwszym wyborem – część pracowników decyduje się na handel detaliczny.

Ile da się zarobić przy zbiorach truskawek?

Wraz z poprawą pogody i rozpoczęciem zbiorów pojawia się coraz więcej ofert pracy przy truskawkach. W wielu ogłoszeniach nie podaje się konkretnego wynagrodzenia, jednak tam, gdzie stawki są jawne, mowa najczęściej o 20–25 zł netto za godzinę. Nie brakuje jednak lepiej płatnych propozycji.

Przykładowo na Dolnym Śląsku oferowana jest praca przy zbiorze truskawek i malin w systemie akordowym – 2 zł za każdy zebrany kilogram. Bardzo wydajne osoby mogą zarobić nawet od 5 do 10 tys. zł miesięcznie. Często pracodawcy dodatkowo zapewniają zakwaterowanie i częściowe wyżywienie.

Praca przy zbiorach za granicą to lepsze zarobki, ale też większe wymagania

Sezon na truskawki to także czas wyjazdów zarobkowych. Niemieckie i norweskie gospodarstwa od lat chętnie zatrudniają Polaków przy zbiorach. W Niemczech można liczyć na stawkę 50–60 zł brutto za godzinę oraz dodatki za pracę na akord. Praca trwa zazwyczaj od drugiej połowy maja do końca lipca.

Jeszcze atrakcyjniejsze stawki oferują pracodawcy w Norwegii – nawet 100–110 zł brutto za godzinę. Co ważne, nie jest wymagana znajomość języka, a zakwaterowanie zazwyczaj jest darmowe. Zatrudnienie rozpoczyna się na początku czerwca i trwa przeważnie kilka tygodni.

Chociaż warunki finansowe wydają się korzystne, warto pamiętać, że praca za granicą wiąże się z dodatkowymi kosztami: dojazdem, ubezpieczeniem zdrowotnym, a czasem też wyżywieniem we własnym zakresie. Dodatkowo praca przy zbiorach jest wymagająca fizycznie i często prowadzona w trudnych warunkach pogodowych.

Niektórzy zamiast zbierać wolą sprzedawać truskawki

Alternatywą dla fizycznej pracy w polu jest sprzedaż truskawek na targach i przy drogach.

Za sprzedaż owoców, pracując przez sześć dni w tygodniu (w godzinach 8–17, a w soboty do 13), miesięczne wynagrodzenie powinno przekroczyć nawet 4 tys. zł.

To niezła okazja dla zarobku dla kogoś, kto aktualnie nie ma stałej pracy i ma wolny czas, albo dla ucznia lub studenta.


19.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. Canva

(sm)

Wybory 2025. Kto był tuńczykiem, a kto hulajnogą? Tak było na „ryneczku”

Jeszcze podczas głosowania wyciekały dane z badania exit poll. Ale nie można było użyć nazwisk kandydatów. Dlatego dostali przezwiska. I nie wszystkie były łatwe do rozszyfrowania.

Wszyscy w niedzielę czekali na godzinę 21 i podanie wyników exit poll, czyli wskazania, kto zgodnie z ankietami wygrał głosowanie. Pracownicy sondażowni stali przed lokalami wyborczymi i pytali wychodzących po głosowaniu o ich wybory. Takie dane na koniec dnia się podlicza i opracowuje nakładając statystyczne odchylenia. Po to, aby o godzinie 21 wynik był jak najbliższy prawdzie.

Ryneczek ma się dobrze

Jak w każdych wyborach, i w tych, funkcjonował tzw. ryneczek. To przekazywanie w sieci informacje z badania w ciągu głosowania. To tzw. ryneczek albo bazarek. Nazwa wzięła się z tego, że z reguły kandydatów określa jako owoce lub warzywa, podając przy nich ceny co ma odpowiadać procentowym poparcie. Dzieje się tak ze względu na ciszę wyborczej, w której nie można publikować wyników sondaży.

Tym razem nikt w tych przeciekach nie posługiwał się nazwami produktów rolniczych. Kandydaci otrzymali inne pseudonimy.

Prince Polo i hantle

I tak Rafał Trzaskowski został ochrzczony mianem „Prince Polo”. To jawne nawiązanie do jednego z wystąpień kandydata, na którym wychwalał produkowany w Polsce wafelek w czekoladzie. Zdarzało się także, że przemycając wyniki kandydat był określany jako „trzaskanie”.

Co do jego głównego przeciwnika, to inwencja była większa. Nawrocki pojawiał się jako „wrotki” albo „hantle”. To ostatnie nawiązuje do sprawności fizycznej kandydata co wiele razy w kampanii prezentował i podkreślał.

Do Sławomira Mentzena nie mogło przypaść inne określenia jak „hulajnogo”. Każdy, kto śledził walkę o głosy, dobrze wie czemu – przez jego ucieczki z wieców.
Grzegorz Braun też nie zostawił wielkiego wyboru i był „gaśnicą”.

Trudno zgadnąć

Z innymi kandydatami już nie było tak łatwo. Czasami odgadnięci i ksywek było trudne. Bo kto może być „tuńczykiem” albo „klockami Lego”? W tym przypadku już wyborca musi mieć pewną wiedzę o kandydatach. Te dwa określenie odnosiły się do Adriana Zanberga. Polityk pierwsze lata swojego życia spędził w Danii i stąd te klocki a „tuńczyk” po prostu rymuje się z Duńczyk.

Może ktoś musiał się też zastanowić, kim na bazarku były „korale”. To przecież Joanna Senyszyn, której znakiem rozpoznawczym stała się czerwona i okazała ozdoba na szyi.

Co do Marka Jakubiaka to często w przeciekach pojawiał się jako „piwo” (polityk ma browar), a Krzysztof Stanowski był „piwem zero”.


19.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. Facebook

(sm)

Polska: Wyniki wyborów. Trzaskowski wygrywa bardzo małą różnicą głosów

Pierwsze miejsce dla Rafała Trzaskowskiego, ale nie odskakuje znacząco Karolowi Nawrockiemu. Tych dwóch kandydatów spotka się w drugiej turze 21 czerwca. I już zaczęli prosić o głosy Mentzena, Hołownię, Zandberga.

Kiedy do PKW zaczęły spływać pierwsze policzone głosy, wygrywał Rafał Trzaskowski. Ale z biegiem czasu różnica dzieląca go od Karola Nawrockiego malała. W pewnym momencie – kiedy komisja podała dane z połowy obwodów wyborczych – kandydat wspierany przez PiS wysunął się na prowadzenie. W tej chwili mogło wydarzyć się już wszystko. I było też wiadomo, że bez względu na to, kto wygrał niedzielne głosowanie, to różnica nie będzie duża. I że na pewno dojdzie do drugiej tury.

Trzaskowski przed Nawrockim

W poniedziałek około godziny 9 wszystko stało się jasne. Choć brakowało jeszcze policzonych 100 proc. głosów. To się stało kilkadziesiąt minut później.

Zgodnie z informacjami umieszczonymi na stronie PKW pierwszą turę wyborów wygrał kandydat KO, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Zdobył 31,36 procent głosów.

Drugi jest prezes IPN, popierany przez PiS Karol Nawrocki - 29,54 procent.

Zgodnie z planem i zaskoczenie

Trzecie miejsce, tak jak wskazywały na to sondaże, analizy, symulacje przypadło Sławomirowi Mentzenowi ( 14,8 proc. ). Ale za nim miał być Szymon Hołownia z Polski 2050. I tu zaskoczenie, bo Marszałek Sejmu nie zawędrował wyborczo tak wysoko. Wyprzedził go jednak Grzegorz Braun.

Wyniki wyborów 2025

Rafał Trzaskowski - 31,36 proc
Karol Nawrocki 29,54 proc.
Sławomir Mentzen - 14,8 proc.
Grzegorz Braun - 6,34 proc.
Szymon Hołownia - 4,99 proc.
Adrian Zandberg - 4,86 proc.
Magdalena Biejat - 4,23 proc.
Krzysztof Stanowski - 1,24 proc.
Joanna Senyszyn - 1,09 proc.
Marek Jakubiak - 0,77 proc.
Artur Bartoszewicz - 0,44 proc.
Maciej Maciak - 0,19 proc.
Marek Woch - 0,09 proc.

Teraz druga tura

Za dwa tygodnie, 1 czerwca odbędzie się druga tura wyborów i już wiadomo, że będzie to jeszcze bardziej zaciekła walka. 25 maja KO organizuje w Warszawie wielki marsz poparcia. Karol Nawrocki wezwał swoich zwolenników aby tego samego dnia przyjechali do stolicy na jego marsz.

Obaj kandydaci proszą też o poparcie swoich dotychczasowych przeciwników. - Potrzebna jest determinacja, wasze głosy, przekonywanie wszystkich – przemawiał w wyborczy wieczór w Sandomierzu Trzaskowski i dziękował m.in. Szymonowi Hołowni, Adrianowi Zandbergowi i Joannie Senyszyn. Prosił także o ich głosy. - Musimy dokończyć zmiany.

Musimy przyśpieszyć. Musimy rozliczyć PiS.

Z kolei Naworcki w Gdańsku sprawę postawił jeszcze jaśniej: - Chcę zwrócić się do jednego z moich kontrkandydatów, z którym połączyła mnie fala hejtu, nienawiści i fake newsów w trakcie tej kampanii wyborczej – do doktora Sławomira Mentzena. – Do wszystkich wyborców Konfederacji to nie czas na dyskusje o środowiskowych, politycznych i partyjnych sprawach – zaczął i dodał: – Panie doktorze, to czas na uratowanie Polski.


19.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. Facebook

(sm)

Polskie firmy odczułyby nagłe zniknięcie obcokrajowców z rynku

Co piata firma zatrudniająca obcokrajowców odczułaby ich nagłe zniknięcie. Dla 20 proc. przedsiębiorstw oznaczałoby to utratę ciągłości działania.

Na koniec marca 2025 – jak podaje Tygodnik Gospodarczy PIE (Polski Instytut Ekonomiczny) – liczba ubezpieczonych w ZUS obcokrajowców wynosiła 1 210 027 osób. W latach 2022-2024 ich liczba wzrosła o 33 proc.

W szczegółach wygląda to następująco: 94 proc. pracujących w Polsce cudzoziemców jest zatrudnionych na umowę o pracę, umowę-zlecenie lub umowę agencyjną. Pozostali prowadzą działalność gospodarczą.

W ilu firmach pracują cudzoziemcy?

PIE sprawdziła, ilu cudzoziemców pracuje teraz w polskich firmach. W 500 ankietowanych około jedna trzecia zatrudnionych to cudzoziemcy. Z tego połowa to duże przedsiębiorstwa, niewiele mniej, bo 47 proc. – średnie. W małych firmach cudzoziemcy stanowią 35 proc.

Według ustaleń PIE, najczęściej pracują oni:

w branży TSL (Transport, Spedycja, Logistyka – 46 proc.,
w przemyśle – 40 proc.,
w budownictwie – 36 proc.,
w handlu i usługach – po 23 proc.

Cudzoziemcy zapełniają luk kadrowe

Jak poradziłyby sobie te firmy, gdyby nagle z rynku zniknęli obcokrajowcy? – PIE zapytała  ankietowane firmy. Otóż dla wielu z nich miałoby to poważne konsekwencje.

Co piąte przedsiębiorstwo poważnie by to odczuło. Poradziłoby sobie z tym zaledwie 13 proc. – zastąpiliby ich polskimi pracownikami.

Ponad jedna trzecia badanych firm nie mogłyby realizować zamówień. Prawie tyle samo musiałaby ograniczyć swoją działalność lub zrezygnować z części usług. Zwłaszcza w budownictwie i branży TSL. Dla blisko 20 proc. firm produkcyjnych i TSL brak cudzoziemców oznaczałby utratę ciągłości działania.

„Cudzoziemcy odgrywają istotną rolę na polskim rynku pracy” – czytamy  w najnowszym Tygodnik Gospodarczym PIE. Według OECD „cudzoziemcy odgrywają kluczową rolę w zapełnianiu luk kadrowych w zawodach deficytowych, zwłaszcza w krajach o rosnących potrzebach zatrudnieniowych, np. w Polsce”.


19.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Subscribe to this RSS feed