Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (środa 23 lipca 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Więcej ludzi bierze leki na ADHD, szczególnie w tej grupie
Polska: Jakie pieniądze na budowę schronów? Województwa już dostają miliony złotych
Belgia: Tragedia na wodzie. Utonęła 5-latka i jej ojciec
Polska: Koniec pewnej epoki w Lotto. Ludzie wylecą na bruk, zastąpią ich automaty
Flandria: Pierwszy pacjent otrzymał regulowany implant strun głosowych
Polska: Państwo zarabia na foliowych reklamówkach. Do budżetu wpłynęły ogromne pieniądze
Temat dnia: Skąd pochodzą pracownicy transgraniczni w Belgii?
Polska: Kolejarze będą protestować. Pociągi staną? [LISTA MANIFESTACJI]
Słowo dnia: Familiebedrijf
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Ponad 324 tys. wykroczeń w pół roku. Fotoradary nie na wszystkich działają

Fotoradary i odcinkowe pomiary prędkości niezmiennie pozostają bardzo skutecznym środkiem dyscyplinującym kierowców. Liczby mówią same za siebie. To też pokazuje, że nadal jest wielu kierowców, na których takie urządzenia nie robią wrażenia.

Na polskich drogach funkcjonuje kilkaset fotoradarów. Tylko w pierwszym półroczu br. systemy automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym zarejestrowały ponad 324 tys. przypadków złamania przepisów.

Warszawa liderem niechlubnych statystyk

Spośród wszystkich lokalizacji w kraju Warszawa przoduje pod względem liczby wykroczeń. Jeden z tamtejszych fotoradarów zanotował aż 5631 naruszeń – najwięcej w całym kraju.

Na kolejnych miejscach uplasował się Bieruń z liczbą 5412 wykroczeń, a tuż za nim dwa inne warszawskie urządzenia, które zarejestrowały odpowiednio 5011 i 4591 przypadków.

Odcinkowe pomiary prędkości niemal równie skuteczne co fotoradary

Coraz większą rolę w systemie nadzoru nad ruchem drogowym odgrywają odcinkowe pomiary prędkości. Przypomnijmy tylko, że fotoradar mierzy prędkość w konkretnym punkcie, natomiast odcinkowy pomiar prędkości oblicza średnią prędkość pojazdu na całym monitorowanym odcinku.

W pierwszym półroczu 2025 roku działające w Polsce systemy OPP zarejestrowały łącznie 263,8 tys. wykroczeń. Rekord padł na dolnośląskim odcinku autostrady A4 między Kostomłotami a Kątami Wrocławskimi, gdzie system wykrył aż 24 585 przypadków przekroczenia prędkości. Drugie miejsce zajął Wyszków z wynikiem 21 689 wykroczeń, a trzecie Katowice – na ul. Renców wykryto 18 665 naruszeń. 

Kolejne lokalizacje z wysoką liczbą wykroczeń to trasa S14 Dobroń – Petrykozy (12 003) i Zabrze – al. Jana Nowaka-Jeziorańskiego (11 750).

Noga z gazu na czerwonym!

Przejazdy kolejowe również znalazły się pod kontrolą. 

Jak podał Fakt, systemy RedLight na skrzyżowaniach wykryły 51,6 tys. przypadków przejazdu na zabraniającym sygnale. Najwięcej – 14 861 – w Warszawie, następnie w Łodzi (3 119), Poznaniu (2170), Krakowie (1943) i Kielcach (1786).

W pierwszym półroczu 2025 roku kilka kamer RedLight zarejestrowało aż 4200 przypadków wjechania na skrzyżowanie lub przejazd mimo zakazu.

Najwięcej wykroczeń odnotowano w Warszawie na ul. Cyrulików – aż 1703 przypadki. Niechlubne statystyki uzupełniają przejazdy we Wrocławiu: ul. Średzka (1420) i ul. Szczecińska (655).


21.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. CANARD

(sl)

Pierwszy z Polsce przypadek cholery od lat. Dlaczego ta choroba jest taka groźna?

Sanepid potwierdza u pacjentki ze Stargardu cholerę. Problem w tym, że ani ona, ani nikt z jej bliskich nie wyjeżdżał za granicę i nie wiadomo, jak doszło do zakażenia tą egzotyczną chorobą.

„Osoba chora jest izolowana w warunkach szpitalnych, nie ma zagrożenia dla społeczeństwa. Pozostałe osoby nie muszą podejmować dodatkowych czynności” - zapewniają Główny Inspektor Sanitarny, dr Paweł Grzesiowski Konsultant Krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych, prof. dr hab. med. Miłosz Parczewski. To część znacznie obszerniejszego komunikatu dotyczącego przypadku cholery w Stargardzie.

Pierwszy od lat

Ostatnie zachorowanie wykryto w Polsce w 2019 roku w Świnoujściu. Wtedy był to  marynarz z Indii przebywający na statku, który dotarł do Polski. Tym razem sytuacja jest znacznie inna i poważniejsza.

Na początku były to tylko podejrzenia, ale badania wykonane przez dwa niezależne od siebie laboratoria potwierdziły, że starsza kobieta ze Stargardu jest nosicielką bakterii. Od razu służby sanitarne zaczęły działać w kilku kierunkach. Pierwszy to leczenie pacjentki. - Drugi kierunek, to działania zapobiegające transmisji tej choroby w środowisku, m.in. przez skierowanie osób z kontaktu na kwarantannę. Trzeci to dochodzenie epidemiologiczne, aby poznać źródło zachorowania pacjentki. Cholera to ultra rzadka choroba w Polsce, która do tej pory była wyłącznie zawlekana spoza naszych granic – powiedział dr Grzesiowski.

Sytuację pogarsza fakt, że jak na razie nie wykryto, żeby któraś z osób, z którą chora miała kontakt, wyjeżdżała za granicę i w ten sposób mogła przywieźć chorobę.

„W ramach działań prewencyjnych zastosowano izolację osoby chorej, 5-dniową kwarantannę domową osób z bliskiego kontaktu oraz nadzór epidemiologiczny osób z dalszego kontaktu. W ramach dochodzenia epidemiologicznego pobierane są próbki ze środowiska celem badania w kierunku przecinkowca cholery” - czytamy w komunikacie sanepidu.

Wyjaśnia też, że zalecono czynności mycia i dezynfekcji oddziałów w szpitalu w Stargardzie. Dyrekcja szpitala podjęła decyzję o czasowym wstrzymaniu przyjęć nowych pacjentów na oddział Chorób Wewnętrznych oraz czasowym wstrzymaniu odwiedzin u pacjentów tego oddziału. „Do czasu uzyskania ostatecznych wyników badań, osoby objęte kwarantanną i nadzorem sanitarnym są zobowiązane do samoobserwacji stanu zdrowia i niezwłocznego kontaktu z lekarzem oraz inspekcją sanitarną w przypadku wystąpienia niepokojących objawów” - zaznaczają służby.

Cholera

To choroba egzotyczna, która występuje w tzw. krajach rozwijających się. Ostatnie ogniska odnotowano na Haiti, w Ghanie, Meksyku i Jemenie. Od stycznia do listopada 2024 r. Szacuje się, że na całym świecie z powodu cholery jest nawet 143 tys. zgonów rocznie. W Europie raczej nie występuje, W ostatnich latach zgłaszano po kilkadziesiąt przypadków rocznie i z były powiązane z podróżą do rejonów tropikalnych.

„Cholera jest chorobą bakteryjną wywoływaną przez przecinkowca cholery (Vibrio cholerae). Istnieją cztery serogrupy przecinkowca cholery: O1, O139, serogrupy nie-O1 i nie-O139. Serogrupy O1 i O139 wytwarzają toksynę, które są odpowiedzialne za pandemie i epidemie. Pozostałe serogrupy wytwarzają inne czynniki, które mogą wywołać ciężkie zakażenia. Zakażenie przenosi się drogą pokarmową, głównie przez skażoną wodę i żywność. Okres wylęgania wynosi 3-5 dni. Główne objawy to bóle brzucha, wymioty, biegunka, gorączka, osłabienie” - ostrzega sanepid.


21.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. gov.pl

(sl)

Polska: Palaczu, będziesz zaskoczony. E-papierosa też nie zapalisz, bo zmieniły się przepisy

Sądzisz, że możesz palić e-papierosa przy biurku w pracy? Że nawet jak nie ma nikotyny, to szef nic ci nie może zrobić? Mylisz się, bo w życie właśnie weszły znowelizowane przepisy.

W Polsce papierosy pali około 8 mln osób, a wśród dorosłych to nawet 30 procent. Dlatego właśnie z roku na rok rośnie akcyza na wyroby tytoniowe i ceny w sklepach idą w górę – żeby zniechęcić do palenia. I dlatego też niedawno zmieniły się przepisy dotyczące pracodawców. Taryfy ulgowej dla palaczy nie ma.

Palenie w pracy

- W dniu 5 lipca 2025 r. weszły w życie przepisy, które zmieniły definicję papierosów elektronicznych (potocznie zwanych e-papierosami), obejmując nią również wyroby niezawierające w swoim składzie nikotyny. Tym samym – niemożliwym stało się „obchodzenie” przez pracowników zakazu palenia w pomieszczeniach zakładu pracy, zasłaniając się tym, że używane jest urządzenie z płynem beznikotynowym (…) - podaje Infor.pl i dodaje, że tego pracodawca nie był w stanie zweryfikować.

Obecnie sytuacja jest bardzo jasna. Zgodnie z nowymi przepisami „wyroby tytoniowe” to także papierosy elektroniczne. I to takie, które nie zawierają nikotyny. A zatem używanie ich jest zakazane w zakładach pracy.

Nadal palenie jest możliwe w na terenie zakładu pracy, ale tylko w zamkniętej palarni. Tylko że „utworzenie takiego pomieszczenia – pozostaje jednak wyłącznie w gestii decyzji pracodawcy”.

Mogą być kary

I jeszcze jedna ważna sprawa. Za złamanie zakazów grozi kara pieniężna. Palenie w zakładzie pracy to wykroczenie, które może kosztować do 500 zł.

– Grzywna ta, może zostać nałożona w formie mandatu karnego przez policjanta lub strażnika miejskiego. Nieprzestrzeganie zakazu palenia papierosów i e-papierosów (a od 5 lipca 2025 r. ponadto – niezależnie od tego, czy zawierają one w swoim składzie nikotynę) w obrębie pomieszczeń zakładu pracy – może ponadto zostać uznane za nieprzestrzeganie przez pracownika zasad bezpieczeństwa i higieny pracy (o których mowa w art. 100 par. 2 pkt 3 kodeksu pracy), za co pracownik może nawet zostać pociągnięty przez pracodawcę do odpowiedzialności dyscyplinarnej – czytamy.


21.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. Canva

(sl)

Polska: Marihuana na własny użytek legalna. Jest już projekt ustawy i zacznie się walka w Sejmie

Jest już gotowy poselski projekt ustawy dopuszczający posiadanie niewielkich ilości marihuany. Jego autorzy chcą go oficjalnie zgłosić i szukają poparcia w Sejmie. Co to oznacza? Na pewno nie to, że narkotyki staną się legalne.

Losy tych przepisów są skomplikowane. Najpierw w Sejmie powstał zespół złożony z posłów Konfederacji, którzy chcieli przygotować nowe przepisy. Ale na niewiele się ten zespół zdał. Projekt ustawy nie powstał. Potem za temat wzięli się inni politycy z Polski 2050 i Nowej Lewicy oraz KO. I tym razem poszło już sprawniej.

Zaproponowali, żeby w Polsce było dopuszczone posiadanie niewielkich ilości marihuany na własny użytek. Obecnie prawo jest w tym temacie surowe. Nie można posiadać żadnej ilości narkotyków (wyjątek to kwestie medyczne). Grożą za to 3 lata więzienia. Jednak od lat wiele środowisk apeluje o zmianę przepisów.

Projekt jest, co dalej?

- Projekt jest gotowy. Pojedyncze, małe rzeczy w poszukiwaniach pomiędzy koalicjantami i klubami mogą się jeszcze pojawić. Chodzi np. o dopuszczalną ilość suszu lub krzaczków. Niedługo przepisy ujrzą światło dzienne – mówi RMF FM członek zespołu ds. depenalizacji marihuany, poseł KO Marcin Józefaciuk.

Projekt ma zostać złożony przez Ryszarda Petru z PL2050 i Klaudię Jachirę z KO we wrześniu.

Jak mówi Józefaciuk przeciwników pomysłu mają przekonać pieniądze. - Depenalizacja to jest oszczędność dla budżetu, bo to oszczędność związana m.in. z procesami sądowymi czy miejscami w więzieniach. W tym momencie osoby, które posiadają niewielką ilość suszu, są karane. Gdy to się zmieni, sędziowie i adwokaci będą mogli zająć się zupełnie innymi sprawami – tłumaczy.

Nie tak całkiem bez kary

Na razie o samym projekcie nie wiadomo wszystkiego. Jasne natomiast jest, że nie oznacza on legalizacji w Polsce narkotyków. Przewiduje jednak, że złapanemu z marihuaną na własny użytek nie będzie grozić więzienie, ale mandat lub grzywna.


21.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. Canva

(sl)

Subscribe to this RSS feed