Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 4 maja 2025, www.PRACA.BE)
W Brukseli otwarto „Muzeum Frytek"!
Polska: Zamiast kupować samochody, coraz chętniej je wypożyczamy
Belgia: Miasto Aalter zmienia procedurę rejestracji dla obcokrajowców
Belgia: Wypadki w martwym polu. 10% ofiar ciężko rannych lub śmiertelnych
Niemcy: Małe browary walczą o przetrwanie
Emisje CO2 w europejskim lotnictwie osiągnęły poziom sprzed pandemii
Słowo dnia: Grondwet
Narodowe Święto 3 Maja. Tak obchodzono je przed laty [ZDJĘCIA]
Świętujemy: Rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Ginekolog: kobietom w ciąży zalecamy szczepienie przeciw COVID-19 po I trymestrze

Zachęcamy, aby kobiety w ciąży szczepiły się po pierwszym trymestrze. Ciężki przebieg COVID-19, którym zagrożone są niezaszczepione pacjentki, może zagrażać życiu i zdrowiu matki i dziecka - powiedział PAP prof. Mariusz Grzesiak z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.

"Zachęcamy, aby kobiety ciężarne szczepiły się przeciw COVID-19 po pierwszym trymestrze, czyli od 12 tygodnia ciąży. Ze względu na różnego rodzaju uwarunkowania fizjologiczne, kobiety ciężarne są bardzo narażone na zakażenie i bardzo często stają się naszymi pacjentkami. Z analizy porównawczej wynika, że zakażone SARS-CoV-2 ciężarne znacznie częściej niż kobiety niezakażone narażone są na różnego rodzaju patologie – jak poród przedwczesny, poronienie, przedwczesne odpływanie płynu owodniowego" – powiedział PAP prof. Mariusz Grzesiak, szef Kliniki Perinatologii, Położnictwa i Ginekologii w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki oraz łódzki wojewódzki konsultant ds. ginekologii i położnictwa.

Ginekolog zaznaczył, że mimo iż amerykańskie i brytyjskie bazy danych obejmują już ponad 100 tys. kobiet zaszczepionych w różnych okresach ciąży, to jednak polscy ginekolodzy wykazują ostrożność w podejściu do tego zagadnienia.

"Ciąża, zwłaszcza w pierwszym trymestrze, gdy dochodzi do jej gwałtownego rozwoju, szczególnie zaś do zakończenia organogenezy, czyli wytworzenia wszystkich narządów w rozwijającym się zarodku, jest okresem najbardziej wrażliwym. Chcielibyśmy wiedzieć jak najwięcej o wpływie szczepionek w tym najbardziej newralgicznym okresie" – dodał.

Z badań wynika, że szczepienie przyszłej matki może też chronić jej dziecko – w krwi pępowinowej noworodków zaszczepionych matek znajdowano przeciwciała anty-SARS-CoV-2. Kobietom, które wcześniej przyjęły dwie dawki szczepionki po upływie 6 miesięcy rekomenduje się zastosowanie dawki przypominającej.

"To ważne, bo wiemy już, że zaszczepienie się nie ochroni nas bezwarunkowo przez potencjalnym zakażeniem, ale na pewno zmniejsza jego ryzyko. Jeżeli do zakażenia dojdzie, warunkuje to jego łagodniejszy przebieg. Mieliśmy w naszej klinice pacjentki z ekstremalnie ciężkim przebiegiem COVID-19 – wszystkie nieszczepione. Przebywały w naszym oddziale intensywnej terapii, a po rozwiązaniu ciąży, wymuszonym ciężkim stanem tych kobiet, niektóre z nich musiały być podłączone do respiratora jeszcze przez miesiąc" – wyjaśnił prof. Grzesiak.

W przypadku gwałtownego pogorszenia u ciężarnej z COVID-19, gdy spada jej saturacja i pomimo stosowanej tlenoterapii wciąż ma nieprawidłowe wartości, potencjalne niedotlenienie dotyczy nie tylko kobiety, lecz także jej dziecka. Jedynym ratunkiem jest rozwiązanie ciąży.

"Dzieci, urodzone w 27. tygodniu ciąży, to wcześniaki z niską lub bardzo niską masą urodzeniową. Nasz ośrodek jest wyspecjalizowany w opiece neonatologicznej na najwyższym poziomie, ale takie sytuacje zdarzają się także w innych miejscach Polski, gdzie nie ma dostępu do takich świadczeń – u pacjentki następuje gwałtowne pogorszenie, natychmiastowa konieczność zakończenia ciąży, a urodzone za wcześnie dziecko jest przewożone np. do innego miasta. I występuje u niego ryzyko m.in. krwawień do ośrodkowego układu nerwowego, niewydolności oddechowej, martwiczego zapalenia jelit" – podkreślił ginekolog.

W łódzkim ICZMP stale przebywa do 10 ciężarnych pacjentek zakażonych SARS-COv-2; podobnie jest w innych szpitalach klinicznych. U zakażonych ciężarnych, które są w dobrym stanie i nie wykazują zaburzeń oddechowych, ciążę można prowadzić ambulatoryjnie, bez konieczności hospitalizacji.

"Zaszczepienie się kobiety w ciąży daje większe szanse na to, że nawet jeśli ulegnie infekcji, to jej przebieg będzie łagodniejszy, a to jest gra warta świeczki" – uważa prof. Grzesiak.

Zdaniem ginekologa lęk kobiet przed szczepieniem w ciąży jest zrozumiały, natomiast rolą lekarzy – przy pozostawieniu pacjentce pełnej dobrowolności w podejmowaniu decyzji – jest pokazanie plusów zaszczepienia i jego znaczenia dla bezpieczeństwa dziecka i matki.

Sam zwraca uwagę na to, że młode matki są szczególnie narażone na "złapanie" koronawirusa od swoich dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym, które są zbyt małe na szczepienie, a często przechodzą zakażenie bezobjawowo albo skąpoobjawowo.

09.12.2021 Niedziela.BE // źródło informacji: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska // fot. Shutterstock, Inc.

(kg)

 

  • Published in Polska
  • 0

Pandemia CORONA-19. Ekspert o paszportach covidowych i obowiązku szczepień: takie rozwiązania powinny obowiązywać już dawno

Zarządzanie pandemią jest trudne, natomiast wydaje się, że minęło już tyle czasu, że powinniśmy nauczyć się jak to robić – mówił PAP dr hab. Piotr Rzymski. Dodał, że takie rozwiązania, jak paszporty covidowe, czy obowiązek szczepień w niektórych grupach, powinny obowiązywać już dawno.

"Zarządzanie pandemią jest bardzo trudne, natomiast wydaje się, że już minęło tyle czasu, że powinniśmy nauczyć się jak to robić. Chociażby doświadczenia z ub. roku powinny nas nauczyć, że najlepiej działają te metody, które wprowadzone zostają jeszcze zanim pojawi się istotny problem. Inaczej mówiąc, stosujemy profilaktykę i wyprzedzamy wydarzenia. To wymaga jednak wsłuchiwania się w głos nauki, przewidywania zdarzeń i dalekowzrocznego spojrzenia" – podkreślił w rozmowie z PAP ekspert w dziedzinie biologii medycznej i badań naukowych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu dr hab. n. med. Piotr Rzymski.

Dodał, że "dzisiaj, decydenci są bogatsi o doświadczenia poprzednich fal pandemii, więc należy oczekiwać, że będą swoimi decyzjami wyprzedzać pewne zdarzenia i zmniejszać skalę ich oddziaływania".

Rzymski wskazał, że obecnie potrzeba decyzji, które wynikają tylko i wyłącznie z aspektu zdrowotnego, a nie z "kalkulacji politycznych". "Niestety, polityka przesłania nam dzisiaj kwestie związane ze zdrowiem publicznym i można tylko nad tym ubolewać. Decyzje, które są teraz podejmowane, są przysłowiową +musztardą po obiedzie+. Rok temu również zignorowano ostrzeżenia ekspertów o fali jesiennej" – podkreślił.

Jak tłumaczył, modele matematyczne od dłuższego czasu pokazywały, że zbliżamy się do szczytu fali zakażeń, szczytu hospitalizacji i zgonów? „Ale zasadniczo problem tej fali nie pojawił się przecież tydzień temu, czy dwa – to zjawisko, które się rozwija na tyle długo, że trzeba było mu przeciwdziałać wcześniej. Skoro wiemy, że osoby zaszczepione mają mniejsze ryzyko zakażenia, że w ograniczony sposób roznoszą wirusa w populacji - to respektowanie i używanie certyfikatów covidowych po to, żeby sprawdzać, kto jaki status bezpieczeństwa prezentuje, powinno być już rutyną" - podkreślił.

Rzymski wskazał, że już od dłuższego czasu wydarzenia powinny być organizowane – na wzór rozwiązań stosowanych już obecnie za granicą - w taki sposób, by mogły w nich uczestniczyć tylko trzy grupy osób: osoby, które posiadają ważny certyfikat zaszczepienia przeciw COVID-19, osoby, które są ozdrowieńcami i mogą to wykazać, oraz osoby, które nie mogą lub nie chcą poddać się szczepieniu – ale w związku z tym przed danym wydarzeniem poddadzą się testowi na obecność koronawirusa.

"To nie jest przecież metoda, która kogoś dyskryminuje. Zamiast dzielić, szuka płaszczyzny wspólnej. Nie zaszczepiłeś się, nie przechorowałeś – zrób test, zrób to dla dobra innych. Wierzę w to, że osoby, które z różnych względów nie poddały się szczepieniom – nie chcą przecież świadomie przyczynić się do czyjegoś zakażenia czy śmierci. Dlatego myślę, że wykonanie testu nie powinno być dla nich problemem. Wówczas mielibyśmy na takim wydarzeniu towarzystwo w jakiś sposób wyselekcjonowane, nie tylko zaszczepione, ale któremu przyświeca jeden cel – dbania o zdrowie publiczne, o dobro wspólne. To by było najlepsze rozwiązanie i kompletnie nie rozumiem dlaczego to nie zostało wprowadzone o wiele wcześniej" – zaznaczył.

Odnosząc się do obowiązkowych szczepień przeciw COVID-19 ekspert wskazał, że gdyby takie rozwiązanie miało zostać wprowadzone w Polsce, to w jego opinii obowiązek ten powinien objąć tylko osoby dorosłe i być wprowadzany selektywnie i etapowo.

"Uważam, ze obowiązek szczepienia powinien objąć osoby, które z różnych przyczyn są bardziej narażone na zakażenie SARS-CoV-2 i jego konsekwencje, czy też osoby mogące mieć kontakt z ludźmi, którzy są przedstawicielami grup ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19. Moim zdaniem więc w pierwszej kolejności taki obowiązek powinien dotyczyć osób pracujących w służbie zdrowia, oraz wszystkich studentów uczelni medycznych na kierunkach medycznych, ponieważ oni też w ramach różnych zajęć klinicznych mają kontakt z pacjentami z grup podwyższonego ryzyka. Prawa pacjenta są nad prawami studenta" – tłumaczył.

Dodał, że w tym przypadku "to rozwiązanie powinno być wprowadzone od samego początku". "Środowisko medyczne w większości jest za tym rozwiązaniem, więc jego wprowadzenie nie byłoby żadną stratą polityczną dla tego, kto podejmie takie decyzje" - wskazał. Dodał, że wśród grup, w których warto by było rozważyć wprowadzenie takiego obowiązku, są także nauczyciele, a w dalszej kolejności pracownicy różnych służb, czy osoby pracujące w sektorach usług i handlu.

Rzymski zaznaczył, że wprowadzanie kolejnych obostrzeń nie powinno się wiązać z zapominaniem o podstawowych metodach walki z zakażeniem, czyli respektowaniu nakazu noszenia maseczek w zamkniętych przestrzeniach publicznych, czy zachowywaniem dystansu.

"Rok temu ludzie - widząc wysokie liczby zakażeń - robili wielkie oczy, bo to były liczby, które straszyły. W tym roku mamy sytuację odwrotną - liczby są coraz wyższe, a oczy się zamykają, ludzie stają się niewrażliwi, a tym samym liczba osób, które nie noszą maseczek jest niepokojąco duża. I tu problem polega na tym, że potrzeba narzędzi, które pozwolą na egzekwowanie tego nakazu. W tej fali za bardzo bazowaliśmy na dobrej woli, czy ktoś tę maseczkę założy, czy nie - a poleganie tylko na dobrych decyzjach obywateli – w walce z tym wirusem - to za mało" – podkreślił.

Ekspert w rozmowie z PAP zaznaczył również, że wciąż należy zachęcać ludzi do szczepień przeciw COVID-19. Zaznaczył, że jednym z rozwiązań, które warto by było rozważyć jest także np. ponoszenie przez osoby niezaszczepione kosztów leczenia COVID-19.

"Zupełnie sensowne było by wprowadzenie takich rozwiązań, które niejako wymuszałyby na osobach niezaszczepionych, a przechodzących ciężko COVID-19, konieczność zapłacenia za leczenie. Biorąc pod uwagę to, że przeciętny koszt leczenia pacjenta z COVID-19 to ok. 3 tys. euro, a koszt zaszczepienia trzema dawkami szczepionki to ok. 100 euro - łatwo policzyć, co się bardziej ekonomicznie opłaca" – zaznaczył.

"Dzisiaj dostęp do szczepionek jest nieograniczony, państwo zakupiło metodę profilaktyczną, z której część obywateli świadomie zrezygnowała. Mieli do tego prawo, bo nie ma obowiązku szczepień, ale niech wezmą odpowiedzialność za tę decyzję. Wśród osób niezaszczepionych są również te, które w ogóle nie wierzą w istnienie koronawirusa i głoszą, że w szpitalach leżą +statyści+. Dla nich w szczególności nie powinno być problemu z zaakceptowaniem ponoszenia kosztów leczenia za coś, co +nie istnieje+, bo przecież nie powinno ich nigdy dotknąć, prawda?"- podkreślił.

10.12.2021 Niedziela.BE // źródło informacji: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // autorka: Anna Jowsa // fot. Shutterstock, Inc.

(cd)

 

Pandemia CORONA-19. Ekspert o paszportach covidowych i obowiązku szczepień: takie rozwiązania powinny obowiązywać już dawno

Zarządzanie pandemią jest trudne, natomiast wydaje się, że minęło już tyle czasu, że powinniśmy nauczyć się jak to robić – mówił PAP dr hab. Piotr Rzymski. Dodał, że takie rozwiązania, jak paszporty covidowe, czy obowiązek szczepień w niektórych grupach, powinny obowiązywać już dawno.

"Zarządzanie pandemią jest bardzo trudne, natomiast wydaje się, że już minęło tyle czasu, że powinniśmy nauczyć się jak to robić. Chociażby doświadczenia z ub. roku powinny nas nauczyć, że najlepiej działają te metody, które wprowadzone zostają jeszcze zanim pojawi się istotny problem. Inaczej mówiąc, stosujemy profilaktykę i wyprzedzamy wydarzenia. To wymaga jednak wsłuchiwania się w głos nauki, przewidywania zdarzeń i dalekowzrocznego spojrzenia" – podkreślił w rozmowie z PAP ekspert w dziedzinie biologii medycznej i badań naukowych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu dr hab. n. med. Piotr Rzymski.

Dodał, że "dzisiaj, decydenci są bogatsi o doświadczenia poprzednich fal pandemii, więc należy oczekiwać, że będą swoimi decyzjami wyprzedzać pewne zdarzenia i zmniejszać skalę ich oddziaływania".

Rzymski wskazał, że obecnie potrzeba decyzji, które wynikają tylko i wyłącznie z aspektu zdrowotnego, a nie z "kalkulacji politycznych". "Niestety, polityka przesłania nam dzisiaj kwestie związane ze zdrowiem publicznym i można tylko nad tym ubolewać. Decyzje, które są teraz podejmowane, są przysłowiową +musztardą po obiedzie+. Rok temu również zignorowano ostrzeżenia ekspertów o fali jesiennej" – podkreślił.

Jak tłumaczył, modele matematyczne od dłuższego czasu pokazywały, że zbliżamy się do szczytu fali zakażeń, szczytu hospitalizacji i zgonów? „Ale zasadniczo problem tej fali nie pojawił się przecież tydzień temu, czy dwa – to zjawisko, które się rozwija na tyle długo, że trzeba było mu przeciwdziałać wcześniej. Skoro wiemy, że osoby zaszczepione mają mniejsze ryzyko zakażenia, że w ograniczony sposób roznoszą wirusa w populacji - to respektowanie i używanie certyfikatów covidowych po to, żeby sprawdzać, kto jaki status bezpieczeństwa prezentuje, powinno być już rutyną" - podkreślił.

Rzymski wskazał, że już od dłuższego czasu wydarzenia powinny być organizowane – na wzór rozwiązań stosowanych już obecnie za granicą - w taki sposób, by mogły w nich uczestniczyć tylko trzy grupy osób: osoby, które posiadają ważny certyfikat zaszczepienia przeciw COVID-19, osoby, które są ozdrowieńcami i mogą to wykazać, oraz osoby, które nie mogą lub nie chcą poddać się szczepieniu – ale w związku z tym przed danym wydarzeniem poddadzą się testowi na obecność koronawirusa.

"To nie jest przecież metoda, która kogoś dyskryminuje. Zamiast dzielić, szuka płaszczyzny wspólnej. Nie zaszczepiłeś się, nie przechorowałeś – zrób test, zrób to dla dobra innych. Wierzę w to, że osoby, które z różnych względów nie poddały się szczepieniom – nie chcą przecież świadomie przyczynić się do czyjegoś zakażenia czy śmierci. Dlatego myślę, że wykonanie testu nie powinno być dla nich problemem. Wówczas mielibyśmy na takim wydarzeniu towarzystwo w jakiś sposób wyselekcjonowane, nie tylko zaszczepione, ale któremu przyświeca jeden cel – dbania o zdrowie publiczne, o dobro wspólne. To by było najlepsze rozwiązanie i kompletnie nie rozumiem dlaczego to nie zostało wprowadzone o wiele wcześniej" – zaznaczył.

Odnosząc się do obowiązkowych szczepień przeciw COVID-19 ekspert wskazał, że gdyby takie rozwiązanie miało zostać wprowadzone w Polsce, to w jego opinii obowiązek ten powinien objąć tylko osoby dorosłe i być wprowadzany selektywnie i etapowo.

"Uważam, ze obowiązek szczepienia powinien objąć osoby, które z różnych przyczyn są bardziej narażone na zakażenie SARS-CoV-2 i jego konsekwencje, czy też osoby mogące mieć kontakt z ludźmi, którzy są przedstawicielami grup ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19. Moim zdaniem więc w pierwszej kolejności taki obowiązek powinien dotyczyć osób pracujących w służbie zdrowia, oraz wszystkich studentów uczelni medycznych na kierunkach medycznych, ponieważ oni też w ramach różnych zajęć klinicznych mają kontakt z pacjentami z grup podwyższonego ryzyka. Prawa pacjenta są nad prawami studenta" – tłumaczył.

Dodał, że w tym przypadku "to rozwiązanie powinno być wprowadzone od samego początku". "Środowisko medyczne w większości jest za tym rozwiązaniem, więc jego wprowadzenie nie byłoby żadną stratą polityczną dla tego, kto podejmie takie decyzje" - wskazał. Dodał, że wśród grup, w których warto by było rozważyć wprowadzenie takiego obowiązku, są także nauczyciele, a w dalszej kolejności pracownicy różnych służb, czy osoby pracujące w sektorach usług i handlu.

Rzymski zaznaczył, że wprowadzanie kolejnych obostrzeń nie powinno się wiązać z zapominaniem o podstawowych metodach walki z zakażeniem, czyli respektowaniu nakazu noszenia maseczek w zamkniętych przestrzeniach publicznych, czy zachowywaniem dystansu.

"Rok temu ludzie - widząc wysokie liczby zakażeń - robili wielkie oczy, bo to były liczby, które straszyły. W tym roku mamy sytuację odwrotną - liczby są coraz wyższe, a oczy się zamykają, ludzie stają się niewrażliwi, a tym samym liczba osób, które nie noszą maseczek jest niepokojąco duża. I tu problem polega na tym, że potrzeba narzędzi, które pozwolą na egzekwowanie tego nakazu. W tej fali za bardzo bazowaliśmy na dobrej woli, czy ktoś tę maseczkę założy, czy nie - a poleganie tylko na dobrych decyzjach obywateli – w walce z tym wirusem - to za mało" – podkreślił.

Ekspert w rozmowie z PAP zaznaczył również, że wciąż należy zachęcać ludzi do szczepień przeciw COVID-19. Zaznaczył, że jednym z rozwiązań, które warto by było rozważyć jest także np. ponoszenie przez osoby niezaszczepione kosztów leczenia COVID-19.

"Zupełnie sensowne było by wprowadzenie takich rozwiązań, które niejako wymuszałyby na osobach niezaszczepionych, a przechodzących ciężko COVID-19, konieczność zapłacenia za leczenie. Biorąc pod uwagę to, że przeciętny koszt leczenia pacjenta z COVID-19 to ok. 3 tys. euro, a koszt zaszczepienia trzema dawkami szczepionki to ok. 100 euro - łatwo policzyć, co się bardziej ekonomicznie opłaca" – zaznaczył.

"Dzisiaj dostęp do szczepionek jest nieograniczony, państwo zakupiło metodę profilaktyczną, z której część obywateli świadomie zrezygnowała. Mieli do tego prawo, bo nie ma obowiązku szczepień, ale niech wezmą odpowiedzialność za tę decyzję. Wśród osób niezaszczepionych są również te, które w ogóle nie wierzą w istnienie koronawirusa i głoszą, że w szpitalach leżą +statyści+. Dla nich w szczególności nie powinno być problemu z zaakceptowaniem ponoszenia kosztów leczenia za coś, co +nie istnieje+, bo przecież nie powinno ich nigdy dotknąć, prawda?"- podkreślił.

09.12.2021 Niedziela.BE // źródło informacji: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // autorka: Anna Jowsa // fot. Shutterstock, Inc.

(cd)

 

„Trzy dawki szczepionki Pfizer chronią przed wariantem Omicron”

Dwie dawki szczepionki wyprodukowanej przez Pfizer/BioNTech nie są wystarczające do ochrony przed nowym wariantem koronawirusa, Omicron, ale już trzy dawki powinny dawać wystarczającą ochronę – we wspólnym oświadczeniu prasowym poinformowały obydwie firmy, które zakończyły pierwsze testy.

Według Pfizer/BioNTech, trzy dawki szczepionki chronią przed wariantem Omicron, a dwie – przed innymi mutacjami koronawirusa.

„Osoby w pełni zaszczepione obydwiema dawkami szczepionki, które zdecydują się na przyjęcie boostera, w największym stopniu mogą przyczynić się do zapobiegania rozprzestrzenianiu się Covid-19” - na Twitterze napisał dyrektor generalny koncernu Pfizer, Albert Bourla.

„W walce z pandemią musimy polegać na nauce” - skomentował szef Pfizer, dodając, że są to jedynie wstępne wyniki badań i prowadzone będą dalsze testy.

12.12.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

 

Subscribe to this RSS feed