Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: „Ostatnia Wieczerza” odkrywa tajemnicę końca świata. Kiedy nastąpi?
Belgia: Praca na część etatu? Częściej kobiety
28 marca – Międzynarodowy Dzień Żelków
Polska: Zmiany w pracach domowych i ocenach z religii. I to od razu po Wielkanocy
Belgia: W ciągu dekady liczba chrztów dorosłych podwoiła się
Belgia: Wynajmują mieszkania socjalne, choć mają nieruchomości za granicą. Są kary
Belgia: W zoo Planckendael na świat przyszła mała hiena!
Polska: Pacjenci chcą zniesienia skierowań do specjalistów. To niczego nie zmieni – ostrzegają specjaliści
Belgia: Zapisy na bieg na 20 km w Brukseli tymczasowo wstrzymane
Polska: Zapadł dziwny wyrok sądu. Pacjent wygrał odszkodowanie, ale... musi zapłacić

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Emigracyjne rozmyślania (cz.70)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

Emigracyjne rozmyślania

W ubiegłym tygodniu odwiedziliśmy mojego szwagra. Okazją do tego były urodziny jego najstarszego syna. Przyjemne spotkanie w bardzo małym gronie, aby nie prowokować wirusa. Weszłam do domu i zobaczyłam rozwieszone w pokoju dekoracje. Balony oraz girlandy powiesiła młodsza siostra solenizanta – jak impreza, to impreza. Na oknie wisiały dwa kolorowe balony obwieszczające ile młody człowiek skończył lat. Ale jak!? Patrzyłam na nie i nie mogłam uwierzyć. Jak to się stało? Kiedy? Co ja przegapiłam?

Na oknie wisiały dwa baloniki - 2 i 5. Patrzyłam na nie i zastanawiałam się, czy to nie pomyłka. No, ale przecież, logicznie rozumując, nikt nie dekoruje pokoju i wywiesza błędną liczbę upływających lat, prawda? To nie był błąd, to ja nie zwróciłam uwagi, że już tyle czasu upłynęło. Ten chłopiec skończył 25 lat… jaki chłopiec? Przecież to mężczyzna i to nie od dziś!

Moja zafrapowana twarz nie umknęła uwadze solenizanta, który jeszcze długo uśmiechał się na myśl, że jego ciocia jest aż tak zakręcona.

Wróciliśmy do domu a ja nie potrafiłam przestać o tym myśleć. Gdy poznałam tego chłopca, byłam młodsza od niego dzisiaj. Miałam 21 lat, on prawie 4. Pamiętam jego ciekawskie oczy, zabawnie przekrzywioną czapeczkę z daszkiem i wypchane słodkościami policzki.

Nie potrafiłam przestać myśleć o upływającym czasie, o tym jak wiele wydarzyło się od tamtej chwili, jak wiele się zmieniło. Liczyłam cały czas i nagle do mnie dotarło, że jeszcze coś mi umknęło. Zapomniałam o istotnej rocznicy w moim życiu - miesiąc temu. Powinnam wtedy, choć na chwilę, zatrzymać się i o tym pomyśleć. Nie zauważyłam, więc robię to teraz. Na początku września mogłam oświadczyć, że właśnie w tej chwili połowę mojego życia mieszkam poza granicami Polski. Od tamtego dnia szala przechyla się na emigracyjną stronę.

Niezauważenie wkroczyłam w nowy etap mojego emigracyjnego życia. Dziwnie jest myśleć, że zdecydowanie więcej mnie jest tutaj niż tam.

A jakie to etapy? Z pewnością wszystko zależy od osoby i podejścia do nowego miejsca. Ale zazwyczaj na początku bycie emigrantem to przygoda. Odkrywanie nowego świata, poznawanie tego, co inne oraz fascynowanie się odmiennością.

Potem dopada rzeczywistość. Człowiek zdaje sobie sprawę, że nie jest stąd i nigdy stąd nie będzie. Poczucie wyobcowania przytłacza. Na tym etapie ważną rolę odgrywa również to, co tutejsi myślą o miejscu, z którego pochodzimy. To myślenie ma wpływ na to, jak jesteśmy traktowania a to wpływa na to, jak się czujemy. W tym okresie boleśnie odczuwa się brak tego, co znane a to, co wcześniej było fascynujące, zaczyna irytować.

Można się poddać i pozostać w tym stanie ciągłego wyobcowania, negacji i irytacji lub zacząć kolejny etap, którym jest tworzenie własnego miejsce. Proces upewnianie się, że ten kawałek świata, na którym stoją moje stopy należy do mnie. Niezwykle ważna jest również akceptacja tego, że ludzie są różni i to, że jeśli ktoś jest inny, wcale nie oznacza złych intencji lub błędnego myślenia.

To skąd pochodzimy określa nas tylko w pewnym stopniu. Na to, kim jesteśmy składa się znacznie więcej. W oczach innych i nas samych definiuje nas przecież tak wiele. Kim jesteśmy, skąd pochodzimy i co osiągnęliśmy. Jacy jesteśmy, gdy inni na nas patrzą i gdy nikt nas nie widzi. Co mówimy i co myślimy. Czy składamy ręce w modlitwie, czy wierzymy, że to my wpływamy na nasze życie. Gdzie jesteśmy i gdzie byliśmy. Ile razy upadliśmy i ile razy podnieśliśmy się… I jeszcze znacznie więcej.

A to nie koniec, ponieważ etapów emigracyjnego życia jest znacznie więcej. Ale o tym może napiszę innym razem.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.
Agnieszka

04.10.2020 Niedziela.be

(AS)

 

Last modified onsobota, 07 listopad 2020 00:45

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież