Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Dziś nawet 27 stopni Celsjusza!
Niemcy: Obywatele Chin aresztowani pod zarzutem szpiegostwa
Polska: Termin mija o północy. Ostatnia szansa na złożenie PIT-a
Belgia: 53-latek przemycał 1,8 kg kokainy w... żołądku!
Polska: Mamy coraz mniej osób do pracy. Za to szybko przybywa emerytów
Belgia: Rower w leasingu? To coraz częstsze
Belgia: Ministerstwo Finansów zignoruje pierwszy błąd podatnika
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (środa 30 kwietnia 2025, www.PRACA.BE)
Pociągi między Ottignies i Brukselą-Schuman zawieszone do 5 maja
Polska: Bon turystyczny okazał się hitem. Będzie druga tura
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Mniej burd, mniej policji i karetek. Nocna prohibicja działa

Średnio o 47 procent mniej interwencji. Takie dane pokazuje Kraków po pół roku od wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu.

– Naszym celem było uspokojenie nocnego Krakowa. I widzimy, że ten cel jest realizowany. Kraków spokojnie dostosował się do tych zmian i dzięki temu jest trochę ciszej i trochę spokojniej, szczególnie w nocy – zapewnia Bogusław Kośmider, wiceprezydent Krakowa.

Ma myśli wprowadzoną latem 2023 roku nocną prohibicję. Zakaz sprzedaży alkoholu obowiązuje od północy do godziny 5.30. Dotyczy to sklepów, bo w lokalach nadal można pić do świtu. 

W mniejszych miastach jest trudniej

Takie rozwiązania co jakiś czas wprowadzają kolejne miasta. Obejmują one centra a niekiedy całe miejscowości. Nie zawsze to działa. Zdarza się – zwłaszcza w mniejszych miastach – że nie ma widocznych efektów. 

Wynika to z tego, że mieszkaniec, jeżeli tylko chce się napić, może szybko przejechać na teren sąsiedniej gminy i tam kupić alkohol. W mieście wielkości Krakowa jest o to trudniej.

Nocne liczby

Już po pierwszych trzech miesiącach było widać, że w Krakowie coś się zmienia. Odnotowano spadek interwencji policji dotyczących picia alkoholu wbrew zakazom wynikającym z ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. I to aż o 52,29 proc. w rok do roku.

Według najnowszych danych od lipca do grudnia 2023 r. odnotowano spadek o 47 proc. interwencji policji i o blisko 30 proc. straży miejskiej.

Jeśli zestawić to z rokiem 2022 r., zanim weszła w życie uchwała Rady Miasta, to w przypadku interwencji policji największy spadek, sięgający 63 proc., nastąpił w sierpniu. 

Strażnicy też się cieszą

Mniej pracy miała również krakowska Straż Miejska – i to aż o 54 procent.

– Mieliśmy do czynienia z zakupem alkoholu nocą i potem piciem go na ławce lub w parku. To były najczęstsze zgłoszenia dotyczące alkoholu. Jak pokazują statystyki, drugie półrocze roku 2023 to spadek zarówno zgłoszeń mieszkańców, jak i aktywności strażników w tym zakresie – podsumował Zbigniew Ulman, zastępca komendanta Straży Miejskiej Miasta Krakowa.

Klientów izby wytrzeźwień wciąż nie brakuje

Nie wszystko idzie jednak tak dobrze, bo jeśli spojrzymy na liczbę klientów izby wytrzeźwień, to nadal jest ich sporo. 

Pijanych osób kierowanych do działu opieki Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień było tylko nieznacznie mniej. Średnio co miesiąc o 10 proc. mniej.

22.02.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Polska: Kolej ułatwia życie pasażerom. Teraz zaginiony bagaż odnajdzie się dużo szybciej

Pasażerowie PKP Intercity co roku pozostawiają w pociągach tysiące przedmiotów – od elektroniki po ubrania. Tylko w 2023 roku było to ponad 13 tys. zagubionych rzeczy.

To jeden z największych problemów podróżnych, którzy korzystają z pociągów. Jeśli spojrzeć na listę przedmiotów, które najczęściej giną, to są to m.in. telefony, klucze, ubrania, okulary i parasole.

PKP Intercity pomoże zapominalskim

Na szczęście PKP Intercity nie pozostawia swoich pasażerów samym sobie. Systematyczne przekazywanie zgub do wyznaczonych punktów rzeczy znalezionych i możliwość kontaktu z infolinią stanowiły podstawę procedury odzyskiwania zgubionych rzeczy.

Teraz przewoźnik poszedł o krok dalej i wprowadził opcję zdalnej weryfikacji tego, czy dany przedmiot znajduje się w wykazie rzeczy znalezionych.

Prosta wyszukiwarka

Na początku lutego tego roku PKP Intercity uruchomiła na swojej stronie elektroniczny rejestr rzeczy znalezionych. To przełom w obsłudze pasażerów. Dzięki tej innowacji każdy, kto zostawił coś w pociągu, może łatwo sprawdzić, czy należącego do niego przedmiotu przypadkiem nie znalazła obsługa.

Informacje są dostępne online, po wejściu w  zakładkę „Odbiór zagubionego bagażu” na stronie www.intercity.pl, i na bieżąco aktualizowane. Wystarczy tam wejść i wpisać dane dotyczące zguby.

Żeby ustalić miejsca zdeponowania znalezionej rzeczy, należy skontaktować się z dowolnie wybranym punktem rzeczy znalezionych.

Ważny jest termin!

PKP Intercity przypomina, że na odbiór bagażu czy przedmiotu mamy 3 dni od daty zdeponowania go w wyznaczonym punkcie. W przypadku konieczności ustalenia późniejszego terminu odbioru rzeczy należy skontaktować się z takim punktem przed upływem wskazanego terminu.

22.02.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Polska: To jeszcze nie koniec rolniczych protestów. Jadą na Warszawę

Za kilka dni rolnicy ruszą na Warszawę. Mówią, że nie wjadą traktorami do centrum miasta, ale i tak sparaliżują ruch.

Prezydent Ukrainy zaapelował do Donalda Tuska o pilne spotkanie na granicy. Chce rozmawiać o zażegnaniu kryzysu związanego z rolniczymi protestami.

Bo to właśnie rolnicy blokują przejścia graniczne z Ukrainą, przepuszczając tiry co jakiś czas (te z pomocą humanitarną i wojskową jeżdżą normalnie). We wtorek razem z myśliwymi gospodarze zablokowali ponad 200 dróg w Polsce. Protesty na granicy trwają.

Rolnicy chcą zatrzymania niekontrolowanego importu żywności z Ukrainy. Ma jechać na zachód, ale część i tak zostaje w Polsce.

Zełenski apeluje o spotkanie na granicy

„Poleciłem naszemu rządowi, żeby w najbliższym czasie, do 24 lutego, przybyć na granicę między naszymi państwami. Szef rządu Ukrainy, cały nasz rząd, od logistyki do sektora rolnego i oczywiście minister obrony Ukrainym, ponieważ ta blokada na granicy niestety zwiększa zagrożenia dla dostaw broni dla naszych żołnierzy na froncie” – przekazał w swoim oświadczeniu Wołodymyr Zełenski;

I poprosił Donalda Tuska o spotkanie.

Szturm na Warszawę

Tymczasem rolnicy się nie poddają i 27 lutego mają najechać Warszawę. Sławomir Izdebski, szef związku OPZZ Rolników zapowiada:

– Zrobimy jak w czasach Andrzeja Leppera, czyli przygotujemy tekst porozumienia. Przykładowo, że z dniem 1 marca rząd wycofuje się z unijnego Zielonego Ładu oraz że w konkretnej dacie zostaną wprowadzone kontyngenty na ukraińskie produkty żywnościowe, aby chronić nasz rynek – powiedział wp.pl.

I dodał, że rolnicy nie wjadą do centrum stolicy traktorami, ale i tak sparaliżują ruch. To będzie marsz spod Pałacu Kultury i Nauki pod Sejm i Kancelarię Premiera.

– Protest w Warszawie będzie dużym zrywem ludzi z całej Polski. Ostrzegam polityków. Mylicie się, zakładając, że rolnicy pokrzyczą pół roku i złe emocje przeminą. Złość na to, że politycy nie reagują, jest coraz większa. W gospodarstwach będzie coraz gorzej finansowo – dodał Wiesław Gryn z Oszukanej Wsi.

Rosyjskie czołgi na polskiej granicy

Jednocześnie radni ukraińskiego Łucka wystosowali list do swoich polskich miast partnerskich: Białegostoku, Rzeszowa, Zamościa, Lublina, Olsztyna , Torunia i Chełma. Samorządowcy dziękują za okazaną pomoc i przyjmowanie uchodźców, ale teraz apelują o zaangażowanie się w uspokojenie nastrojów i zakończenie protestów.

„Rosja jest naszym wspólnym wrogiem. Ukraińcy i Polacy są po jednej stronie barykady. A jeśli dzisiaj Ukraina nie będzie w stanie się obronić, to jutro Polacy będą musieli zatrzymać na swojej granicy nie ukraińskie ciężarówki, ale rosyjskie czołgi” – czytamy w liście,.

Radni podkreślają, że na Ukrainie nie istnieje transport lotniczy, a morski jest mocno ograniczony. Tylko lądem można przewieźć towary na zachód.

Miastowy puka się w czoło

Businessinsider.pl, analizując dane GUS, wskazuje, że „polska wieś” nie znaczy tyle co „bieda”. Od wejścia Polski do UE dużo się zmieniło i w 2022 r. przeciętny dochód na członka gospodarstwa domowego wśród rolników wyniósł 2328 zł.

Jeśli jeszcze wziąć pod uwagę, że na protestach widać traktory za setki tysięcy, a nawet miliony złotych, to miastowi mogą mieć problem ze zrozumieniem, o co tym rolnikom chodzi.

Chodzi o politykę?

„O ile przeciętny dochód członka gospodarstwa jest u rolnika wysoki, to jeśli weźmiemy medianę (ta wynosi niecałe 1,4 tys. zł), to już tak dobrze nie jest. Co to oznacza?

Wśród rolników jest spora dysproporcja. Część z nich zarabia naprawdę dobrze, ale przeciętny rolnik ma do dyspozycji mniej więcej tyle pieniędzy, ile zwykły pracownik z pozostałych sektorów gospodarki” – wyjaśnia serwis.

W ocenie ekspertów, mimo różnic między wsią a miastem z korzyścią dla tej pierwszej, rolnicy mają pewne powody do protestu.

Jednocześnie nie przedstawiają własnych rozwiązań, oprócz odejścia od Zielonego Ładu i zamknięcia granicy.

– Szkoda. Czasem też można mieć wrażenie, że w tym wszystkim po prostu chodzi o politykę – i to niekoniecznie rolną i unijną – komentuje Jerzy Plewa, ekspert zajmujący się w przeszłości rolnictwem w Komisji Europejskiej.

22.02.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Robert Gogółka Facebook

(sl)

Polska: Ranking zawodów 2024. Sprawdź, które zawody są najbardziej przepłacane

Najgorzej oceniany zawód to politycy. Zdaniem uczestników sondażu – zarabiają za dużo, mimo że nie cieszą się szacunkiem.

Poznaliśmy nowy raport „Ranking zawodów 2024. Jak Polki i Polacy oceniają wybrane profesje?”. Przygotował go portal No Fluff Jobs. Co z niego wynika?

Nie cenimy polityków i influencerów

Najgorzej ocenianym zawodem są politycy. Aż 86 proc. badanych uważa, że zarabiają oni za dużo w stosunku do szacunku społecznego, którego nie mają.

Kolejni na podium zawodów z niewielkim szacunkiem są influencerzy. 69 proc. badanych nie ma o nich najlepszego zdania.

Trzecim najbardziej przepłacanym zawodem są prawnicy. Wskazało ich 54 proc. ankietowanych.

Tuż za nimi znaleźli się sportowcy. Tak uważa 45 proc. respondentów.

Dla odmiany odpowiednie wynagradzane w ocenie uczestników badania mają:

księgowi (60 proc. odpowiedzi),
przedstawiciele handlowi (56 proc.),
programiści (52 proc.).

Kto zarabia za mało?

Za mało w stosunku do odpowiedzialności zawodowej i poważania społecznego zarabiają natomiast:

pielęgniarze i pielęgniarki (65 proc.),
rolnicy (59 proc.),
nauczyciele (54 proc.).

Strażak: zawód z szacunkiem

A jakie zawody cieszą się w Polsce największym szacunkiem? W tym przypadku musimy sięgnąć do ubiegłorocznego rankingu, który przygotował Instytut Badawczy SW Research. 

Miejscu lidera niezmiennie okupują strażacy. Tuż za nimi znaleźli się ratownicy medyczni.

„Pierwszy z nich poważany jest przez 84 proc. Polaków, drugi przez 83 proc. Trzecie miejsce od lat jest obszarem rywalizacji między zawodem pielęgniarki i lekarza, jednak w 2023 roku brąz przypadł pielęgniarkom, z wynikiem 75 proc.

Pozostałe miejsca w czołówce zawodów cieszących się społecznym uznaniem zajęli kolejno:

lekarze (74 proc.),
profesorowie wyższych uczelni (69 proc.),
farmaceuci (68 proc.),
górnicy (62 proc.),
inżynierowie (60 proc.).

Nie cenimy tych, którzy budują wizerunek na popularności

– Mocny i stabilny wizerunek takich profesji jak strażak, ratownik medyczny czy profesor uniwersytetu świadczą o powszechnym uznaniu dla takich cech jak pomoc innym, odpowiedzialność społeczna oraz wyższe wykształcenie – ocenił cytowany przez pulshr.pl Piotr Zimolzak z SW Research..

I dodał: – Polacy są również konsekwentni w negatywnych uczuciach, o czym świadczy niska od lat pozycja influencerów i polityków. Popularność, częsta obecność w mediach, marketingowa kreatywność nie przyczyniają się, zdaniem Polaków, do tworzenia dobra społecznego w takim samym stopniu, co ratowanie zdrowia i życia.

22.02.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Subscribe to this RSS feed