Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Po 20 piwach za kierownicą... Sędzia „pod wrażeniem”
Polska: E-hulajnogi opanowały Polskę. Jest ofiara śmiertelna tej mody
Od jutra znaczne utrudnienia na E40 w kierunku Brukseli!
Polska: Jak się przygotować na blackout? Zapoznaj się z instrukcją
Temat dnia: Belgia sparaliżowana przez ogólnokrajowy strajk!
Polska: Jak majówka, to w lesie na grzybach. O tym trzeba pamiętać
Słowa dnia: Opslagplaats, opslagruimte
Belgia: Tragedia przy parkingu. Życie motocyklisty zagrożone
Niemcy: Poczytna pisarka zamordowana tępym narzędziem
Polska: Dzięki tym zniżkom więcej zostaje w portfelach seniorów
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Szatnie pod okiem kamer? Sprawdź, co wolno szkole

W szkolnych szatniach od czasu do czasu dochodzi do kradzieży lub uszkodzeń wyposażenia. Czy wandali można odstraszać kamerami?

Monitoring w szkołach jest oczywiście dopuszczalny, ale można go zainstalować tylko pod pewnymi warunkami.

To nie może być samowolka

Przepisy pozwalają dyrektorowi, po uzyskaniu zgody organu prowadzącego oraz po konsultacji z radą pedagogiczną, radą rodziców i samorządem uczniowskim, wprowadzić środki techniczne umożliwiające rejestrację obrazu. Celem jest rzecz jasna zapewnienia bezpieczeństwa uczniom i pracownikom oraz ochrony mienia.

Zgodnie z Prawem oświatowym – podaje Portaloswiatowy.pl – monitoring może obejmować wyłącznie środki techniczne umożliwiające rejestrację obrazu, nie zaś urządzenia rejestrujące dźwięk.

Co ważne, monitoring nie powinien stanowić środka nadzoru nad jakością wykonywania pracy przez pracowników szkoły lub placówki.

Kamer nie wolno montować, gdzie popadnie

Nie do każdego pomieszczenia mogą trafić kamery. Monitoring nie może obejmować pomieszczeń, w których odbywają się:

zajęcia dydaktyczne, wychowawcze i opiekuńcze,
służących do odpoczynku pracowników,
w których uczniom udzielana jest pomoc psychologiczno-pedagogiczna,
sanitarnohigienicznych,
gabinetu profilaktyki zdrowotnej,
szatni i przebieralni.

Furtka w przepisach 

Tyle w teorii. Prawo daje bowiem pewną furtkę. I dopuszcza montaż kamer w tych pomieszczeniach, jeśli jest to niezbędne ze względu na zagrożenie. Brak kamer spowoduje, że szkołą nie będzie mogła zapewnić bezpieczeństwa uczniom i pracownikom szkoły oraz chronić mienia.

Kamery można zamontować pod warunkiem, że nie naruszy to godności oraz innych dóbr osobistych uczniów, pracowników, zwłaszcza gdy zostaną zastosowane techniki uniemożliwiające rozpoznanie przebywających w tych pomieszczeniach osób.

29.02.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

(sl)

Polska: Bociany są jeszcze w ciepłych krajach. Na razie nie mają zamiaru wracać

Powinny być już w drodze, żeby zdążyć na czas. Okazuje się jednak, że bociany nadal są w Afryce. Oznacza to, że w tym roku do Polski przylecą później.

Są tacy, którzy twierdzą, że widzieli już lecące bociany, ale tego typu informacji jest mało. Bo prawda jest taka, że na niebie jeszcze nie możemy zobaczyć ptaków, które są pewnym symbolem Polski. Bo nadal zimują w Afryce.

Nie zdążą na połowę marca

– To zaskakująca sytuacja, bo spodziewaliśmy się czegoś innego. Tego mianowicie, że bociany będą już w trasie i znajdują się obecnie, powiedzmy, w Egipcie czy na Bliskim Wschodzie. Tymczasem one nawet nie ruszyły się z Afryki – powiedziała Interii Joachim Siekiera z Grupy Silesiana, która zakłada ptakom nadajniki. 

Przyrodnicy podkreślają, że powinny być już w drodze, żeby w połowie marca – jak mają to w zwyczaju – wylądować w Polsce.

W tym roku będą później

Bociany do Polski lecą jakieś 40 dni. Ale po drodze mogą robić postoje w Turcji czy na Bałkanach i podróż może się wydłużyć. 

– Nie twierdzę, że bociany nie zdążą do połowy marca, ale żeby się tak stało, musiałyby teraz ruszyć i lecieć bardzo szybko. W przeciwnym razie główną falę zobaczymy najwcześniej na koniec marca – przewiduje prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Na razie jednak ok. 200 ptaków ze Śląska Opolskiego, Ziemi Lubuskiej i zachodniej części Polski jeszcze nie wyruszyły chociaż rok temu zaczęły podróż już 27 lutego.

Najpierw pojawią się zwiadowcy

Bociany, które jednak ktoś zobaczy na niebie, są zwiadowcami. Przylatują pierwsze, sprawdzając warunki na miejscu. Nie przekazują – bo nie mają, jak tego zrobić – informacji kuzynom w Afryce. Te decydują się na powrót do Polski w momencie, gdy zauważą, że dzień staje się krótszy. 

„Dla ptaków wyłapywalne są bowiem nawet różnice idące w kilka minut. I to jest powód, dla którego prawdopodobnie bociany ruszają w podróż powrotną do Polski, a nie zima czy jej brak w kraju, o której ptaki nie mają pojęcia” – wyjaśnia Interia.

29.02.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Polska: Ten pomysł rozgrzał internet. Samochodem po mieście tylko 30 km/h

Posłanka Lewicy przedstawiła swoją propozycję zwiększenie bezpieczeństwa na drogach. Mówi o zdjęciach z fotoradarów i ograniczeniu prędkości.

– Dlaczego nie 20 czy 15 km/h? – takie pytania padają ze strony internautów. To rekcja na pomysł posłanki Lewicy Paulina Matysiak, wiceprzewodniczącej sejmowej Komisji Infrastruktury.

Wtedy jest za późno na przemyślenia

Polityczka uważa, że jeżeli chcemy zmniejszyć liczbę wypadków, zadbać o bezpieczeństwo na drogach, to musimy wprowadzić kilka znaczących zmian w przepisach.

– Na co dzień część kierowców jeździ sobie bardzo szybko i nic się nie dzieje. Do czasu. Gdy się zadzieje, to jest za późno na przemyślenia. Jest dramat innych ludzi, a czasem rodzin tych „szybkich i bezpiecznych” kierowców. Czasu się nigdy nie da cofnąć – mówi w wywiadzie dla serwisu Brd24.pl.

I dodaje, że trzeba w Polsce poprawić skuteczność egzekwowania tych kar. Trzeba „lepiej ścigać kierowców, którzy drwią z prawa i zagrażają innym”.

Mandat dla właściciela

Posłance chodzi np. o tych, których namierzył fotoradar, a oni i tak nie mają zamiaru zapłacić mandatu. Właściciel samochodu otrzymuje pismo. Ma w nim wskazać, kto prowadził pojazd. Jest jednak sposób na wymiganie się, ale nie będziemy go promować.

– Proponuję, żeby mandat z fotoradaru nakładać na właściciela pojazdu. Jeśli oczywiście prawnicy uznają, że w naszym systemie prawnym jest to możliwe. Oczywiście stracimy wówczas możliwość nakładania punktów karnych, ale kara stanie się nieuchronna. A pieniądze, które udałoby się dzięki temu za te mandaty ściągać, można by przeznaczać na poprawę bezpieczeństwa drogowego – uważa parlamentarzystka.

Po mieście tylko powoli

To nie koniec jej pomysłów. Matysiak zgadza się z propozycjami i europejskimi trendami znacznego ograniczania prędkości w miastach.

– Myślę, że powoli będziemy zmierzać w tę stronę. To wynika z danych dotyczących zderzeń z niechronionymi uczestnikami ruchu drogowego, z których największym natężeniem mamy do czynienia właśnie w miastach. Przy 30 km/h przeżywalność wypadków to aż 80 proc. Przy 50 km/h – to 50 proc. – argumentuje.

Zmian może w najbliższym czasie być więcej

Parlament Europejski – przypomnijmy – chce, aby w każdym kraju członkowskim czasowo odbierać prawo jazdy kierowcy, który w obszarze zabudowanym przekroczy prędkość o co najmniej 30 km/h.

W Polsce jest podobny przepis, ale obowiązuje poza obszarem zabudowanym. Poza tym chodzi o przekroczenie prędkości o 50 km/h.

29.02.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Polska: Tanią wódką w Lidlu i Biedronce zajmie się prokuratura

Pierwsze było zawiadomienie do UOKiK-u. Urząd jednak sprawą się nie zajął, ale powiadomił o niej prokuraturę. Dowiemy się, dlaczego wódka była taka tania?

Sprawę nagłośnił Jan Śpiewak, miejski aktywista, w jednym ze swoich internetowych wpisów:

„Mamy w Polsce epidemię alkoholizmu. Liczba osób, które umierają na alkoholową marskość wątroby w ciągu 20 lat wzrosła ośmiokrotnie! Stoimy nad przepaścią” – zaalarmował.

I dodał: „To nie tylko miliardy wydane z budżetu na leczenie, to rodzinne tragedie i przemoc– alkohol jest głównym czynnikiem kryminogennym. Polacy piją znacznie więcej niż w latach 80 i 90.

Zawdzięczamy to deregulacji rynku alkoholi, niskiej akcyzie, ogromnej liczbie punktów sprzedaży, reklamie i promocjom”.

10 złotych za pół litra

Śpiewak proponuje m.in., żeby zakazać sprzedaży alkoholu w nocy, na stacjach, zakazać reklamowania i promowania trunków czy wprowadzić urzędową cenę minimalną na alkohol.

Aktywista wskazał, że butelkę wódki można kupić już za mniej niż 10 złotych. Dlatego doniósł do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów na sieci Lidl, Biedronka i Kaufland. Jego zdaniem mogło tam dojść do dumpingu, czyli nieuczciwej konkurencji polegającej na sprzedaży wódki poniżej kosztów produkcji.

„Nie ma przyzwolenia na rozpijanie Polaków i łamanie prawa! Polska nie może być kolonią zagranicznych korporacji” – napisał Śpiewak.

Link: TUTAJ

Sprawa dla prokuratury

UOKiK sprawą się jednak nie zajmie. Zawiadomił natomiast prokuraturę.

„Ze wstępnej analizy wynika, że zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, obniżka cen alkoholu w przyjętej przez te sieci formie może stanowić zakazaną prawnie promocję napojów alkoholowych. Oznacza to, że tematyka reklamy oraz promocji alkoholi powinna zainteresować organy ścigania” – cytuje UOKiK gazeta.pl.

Biedronka i Kaufland nie skomentowały tego posunięcia, a Lidl tłumaczy, że to była promocja na wódkę. „Cena produktu podyktowana była warunkami rynkowymi i obowiązywała wyłącznie krótkoterminowo” – wyjaśniła sieć.

29.02.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Subscribe to this RSS feed