Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: 39-latek przed sądem za gwałty na przedszkolakach
Polska: Młodzi nie rwą się do walki za Polskę. Większość jest na NIE
Belgia: Nadchodzi prawdziwa jesień?
Polska: Już możesz się zaszczepić przeciwko COVID-19. Szczepionki czekają
Belgia: Fatalny wypadek w Brabancji Walońskiej
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (wtorek, 23 września 2025, www.PRACA.BE)
Belgia, Antwerpia: Kolejne niemowlę pozostawione w „oknie życia”
Polska: Karty szczepień pod lupą sanepidu. Nie jest z nami tak źle
Temat dnia: Trzy osoby zamordowane w Roeselare. Obława zakończona
Polska: Na razie nie będzie ograniczeń w sprzedaży alkoholu na stacjach paliw
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia, biznes: W tych branżach najwięcej bankructw

W marcu tego roku w Belgii ogłoszono bankructwo 917 firm. To o prawie 11% więcej upadłości niż miesiąc wcześniej.

W porównaniu z marcem roku ubiegłego odnotowano jednak minimalny spadek liczby upadłości (-0,5%). Także w marcu 2019 r., a więc w okresie jeszcze przed pandemią, bankructw było więcej niż obecnie (o ponad 3%).

W Regionie Stołecznym Brukseli w marcu bankructw było aż o 57% więcej niż miesiąc wcześniej. W przypadku Flandrii wzrost ten wyniósł niespełna 7%. W Walonii liczba upadłości była w marcu 2023 r. niższa niż w lutym.

W trzecim miesiącu tego roku do największej liczby bankructw doszło w branży handlowej. W tym sektorze zbankrutowało w marcu 195 belgijskich firm. W branży budowlanej upadłości było 194, a w gastronomii i hotelarstwie 162.

Skutkiem upadłości, ogłoszonych w marcu tego roku, była likwidacja ponad 2,2 tys. miejsc pracy. To o prawie 6% więcej niż miesiąc wcześniej - wynika z danych opublikowanych na stronie internetowej Belgijskiego Urzędu Statystycznego Statbel.

16.04.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

  • Published in Biznes
  • 0

Polska: Najpierw były srogie kary dla kierowców, teraz rząd chce być „dobrym wujkiem”

Po kolejnych zmianach w prawie zaostrzających przepisy dotyczące kierowców rząd i parlament idą teraz na rękę piratom drogowym. Trwa festiwal łagodzenia kar.

Zaczęło się od zmian w przepisach, które mocniej na drodze chronią pieszych. Teraz kierowca podjeżdżający do „zebry” musi zachować szczególną uwagę, a samochody zatrzymują się, gdy kierowca zauważy człowieka, który zbliża się do przejścia. Takie zachowanie może zaobserwować każdy, kto jeździ ulicami miast albo nimi chodzi.

Ostra gra

Kolejne zmiany weszły w życie w 2022 roku. Na ich mocy policja może podwójnymi mandatami karać recydywistów drogowych, czyli kierowców które dane wykroczenie popełnili ponownie.

A kary są wysokie, bo podstawowe stawki mandatów także poszły w górę. I o ile mandat za wyprzedzanie na przejściu dla pieszych wynosi 1500 złotych, to przyłapani na tym po raz drugi w ciągu 2 lat zapłacimy 3000 zł.

Podniesiono także kary za przekroczenie prędkości:

do 10 km/h po raz drugi zapłacimy 100 zł zamiast 50.
ponad 30 km/h – mandat 800 zł; w przypadku recydywy to 1600 zł,
ponad 40 km/h – recydywa 2000 zł,
ponad 50 km/h – recydywa 3000 zł,
ponad 60 km/h – recydywa 4000 zł,
ponad 70 km/h – recydywa 5000 zł.

Konfiskata samochodu

Do tego nie można już zredukować liczby nazbieranych punktów karnych, bo wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego już takich kursów nie organizują.

To wszystko sprawiło, że teraz jest łatwiej stracić prawo jazdy, a każda kontrola drogowa może się zakończyć wyczyszczeniem portfela.

Można też stracić samochód. Pod koniec roku wejdą w życie przepisy, na mocy których pijani kierowcy pożegnają się ze swoim autem. Za kilka miesięcy konkwista pojazdu będzie możliwa w dwóch przypadkach:

- jeżeli kierowca będzie miał 1,5 promila alkoholu we krwi. Bez względu na to, czy spowodował wypadek czy nie;
- kiedy spowoduje wypadek i okaże się, że ma we krwi co najmniej 0,5 promila alkoholu.

Nowe zasady

Jednak od kilku tygodni politycy chcą złagodzenia przepisów, które wcześniej sami przygotowali i wprowadzili w życie. Ten festiwal „dobrych wujków” zaczął resort Zbigniewa Ziobry.

Ministerstwo Sprawiedliwości chce, żeby przepisy mówiące o zabieraniu samochodów pijanym zaczęły obowiązywać później. Nie w tym roku, ale od 14 marca 2024 roku.

Dodatkowo odebranie kierowcy samochodu byłoby trudniejsze. Resort proponuje, aby przepadek pojazdu był stosowany wobec kierowców, którzy spowodowali wypadek i we krwi mają co najmniej promil alkoholu. Prawo, które zostało już przyjęte – przypomnijmy – mówi o 0,5 promila.

To nie koniec, bo parlament musi (po wyroku Trybunału Konstytucyjnego) zmienić przepisy dotyczące przekroczenia prędkości o 50 km/h w obszarze zabudowanym. Obecnie jeszcze jest tak, że przyłapany na tym kierowca traci prawo jazdy na 3 miesiące. Nad zmianą prawa pracuje już resort Ziobry i proponuje, żeby dokument był odbierany na 30 dni.

Na rękę kierowcom

Najnowsza odsłona liberalizacji przepisów miała miejsce na niedawnym posiedzeniu komisji sejmowej. Posłowie PiS zgłosili poprawki do nowelizacji prawa i zgodnie z nimi mają wrócić kursy redukujące punkty karne. Raz na pół roku kierowca miałby możliwość zgłosić się na płatny kurs i w ten sposób usunąć ze swojego konta 6 punktów.

To poważna zmiana, bo obecnie takich kursów nie ma, a dodatkowo punkty na koncie zostają na dłużej. O ile wcześniej kasowały się po roku od popełnienia wykroczenia, to teraz wymazywane są z systemu po 2 latach i to od opłacenia mandatu.

14.04.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sk)

Polska: O ile więcej zapłacimy za puszkę i butelkę? Wkrótce ruszy nowy system kaucyjny

Korzystanie z butelek z plastiku i szkła oraz puszek odbije się na kondycji naszego portfela. Nowe prawo wejdzie w życie dość szybko, co nie podoba się handlowcom.

To będzie rewolucja, do której sieci nie zdążą przygotować się na czas – twierdzą organizacje branżowe. Z kolei Polska Federacja Producentów Żywności uważa, że wejście nowych przepisów w życie już w 2025 roku jest nierealne. Mimo to uruchomienie systemu kaucyjnego – według badań ARC Rynek i Opinia – popiera aż 88 proc. Polaków.

To obejmie kaucja

Projekt rozporządzenia w sprawie wysokości kaucji dla poszczególnych rodzajów opakowań objętych systemem kaucyjnym opublikowało Rządowe Centrum Legislacji. Nowa kaucja w wysokości 50 gr – niezależnie od rodzaju opakowania – obejmie:

• puszki metalowe – pojemność do 1 l,
• butelki z tworzyw sztucznych (jednorazowe) – pojemność do 3 l,
• butelki ze szkła (wielokrotnego użytku) – pojemność do 1,5 l.

Na opakowaniach objętych kaucją pojawi się informacja o wysokości dodatkowej opłaty, a sklep wpisany w system odda nam pieniądze, jeśli zwrócimy mu puste butelki albo puszki. Sprzedawca nie będzie mógł zrekompensować kaucji, wręczając upominek albo bon.

Chcesz dostać zwrot? Oddaj butelkę albo puszkę

Obowiązkiem przystąpienia do systemu kaucyjnego zostaną objęte wszystkie sklepy większe niż 200 mkw. W przypadku mniejszych punktów będzie to dobrowolne.

Choć do pobierania kaucji za sprzedaż produktu w butelce lub puszcze i tak zostaną zobowiązane.

Nieprzystąpienie sklepu do systemu mimo takiego obowiązku prawdopodobnie poskutkuje nałożeniem opłaty produktowej. Wiele wskazuje na to, że kara finansowa dotknie również tych, którzy nie osiągną wymaganego poziomu recyklingu opakowań.

Żeby nie trzeba było odnosić butelek do sklepu, być może w Polsce rozwinie się sieć butelkomatów, czyli automatów, do których będzie można zwrócić opakowania objęte kaucją. W zamian za to otrzymamy od maszyny pieniądze albo „paragon” uprawniający do zwrotu kaucji przy najbliższych zakupach.

Więcej zalet niż wad

W Polsce system kaucyjny ma zostać wprowadzony w 2025 roku. Szacuje się, że przyczyni się to do poprawy estetyki przestrzeni publicznej i odzyskania nawet ponad 600 tys. ton surowców własnych w celu ich ponownego wykorzystania, w tym sprzedaży.

Poza tym – według WWF (organizacji ekologicznej) – system kaucyjny to jedno z kluczowych narzędzi potrzebnych do osiągnięcia coraz bardziej wyśrubowanych

17.04.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sk)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Ile pieniędzy daje się na komunię? Jakie prezenty są w modzie?

Zbliża się czas pierwszych komunii. Wiele osób już zaczyna kalkulować, ile pieniędzy włożyć do koperty albo jaki prezent wybrać. W grę wchodzą niemałe pieniądze.

Dla porządku przypomnijmy, że prezenty i pieniądze nie powinny być tego dnia najważniejsze. Pierwsza komunia jest przede wszystkim sakramentem i to pierwszym, który – teoretycznie świadomie – przyjmuje dziecko należące do Kościoła katolickiego.

Jednak czy to się komuś podoba czy nie, pierwsza komunia od lat łączy się z drogimi prezentami i dużymi wydatkami. Bierze się to z tego, że zazwyczaj rodzice „komunisty” urządzają wystawne przyjęcia (kosztowne!), a zaproszeni goście czują się w obowiązku odwdzięczyć się za to. Właśnie pieniędzmi w kopercie lub prezentami.

Pierwsza komunia: ile do koperty?

Sytuacja nie jest prosta, bo żyjemy w czasach inflacyjnej drożyzny. Wynajęcie sali na przyjęcie, podanie obiadu nie są tanie. Ile zatem należy włożyć do koperty?

„Zwykły” gość na przyjęciu czy zaproszony do kościoła powinien wręczyć przynajmniej 100 zł. Uznajmy to za dolną granicę, bo w rzeczywistości oczekiwania rodziców są wyższe: 200-300 zł.

Takie właśnie kwoty powinni uwzględnić członkowie najbliższej rodziny. Przy czym ciocie, wujkowie czy dziadkowie te 300 zł powinni traktować jako minimum.

Oczekiwania sięgają raczej 500 zł. W sytuacji, gdy kopercie nie towarzyszy dodatkowy prezent.

Inaczej sprawa ma się z rodzicami chrzestnymi. Tu górnej granicy właściwie nie ma. Internauci radzą, żeby rodzic chrzestny wyłożył 500 zł i dołożył do tego drogi prezent. Jeżeli go nie będzie, to w kopercie może być nawet 1500 zł. Tu trzeba jednak pamiętać, że podarunek rzeczowy jest miłym akcentem, z którego dziecko na pewno się ucieszy.

Pierwsza komunia: jaki prezent?

Dzisiejsi 30-, 40-latkowie lata temu cieszyli się z roweru, zegarka albo z magnetofonu typu „jamnik”. Niekiedy ktoś mógł otrzymać komputer. Jeżeli komunia nie odbyła się lata świetlne temu, to komputer mógł mieć nawet kolorowy monitor.

Te czasy minęły. Co dziś daje się „komuniście”? Wybór jest bardzo szeroki. Na liście prezentów, które na pewno ucieszą dziecko, na pewno są dziś:

laptop,
smartfon,
hulajnoga elektryczna,
konsola do gier.

To pewniaki, ale można pomyśleć także o rowerze. Nie wychodzi z mody i ma tę zaletę, że w jakiś sposób nakłania dziecko do aktywności fizycznej. Ważne jest, żeby wcześniej porozmawiać z rodzicami dziecka i dowiedzieć się, czego może potrzebować. Nie ma co kupować mu na przykład drugiego komputera.

Pierwsza komunia: podatek od prezentów

Podczas pierwszej komunii pieniądze i prezenty nie powinny być na pierwszym miejscu. Teoretycznie. Bo niekiedy są bardzo drogie. Ich wartość idzie w tysiące.

Kolejne grube sumy lądują w kopertach. To może być kłopot.

Otóż od drogich prezentów trzeba zapłacić podatek. Daninę powinno się zapłacić od określonej wartości prezentu i musi to zrobić ten, kto go wręczył. Żeby tego uniknąć, to prezent:

- od rodziców, dziadków, pradziadków, pasierbów, rodzeństwa, ojczyma, macochy nie może przekraczać 10 tys. 434 zł,
- od zstępnego rodzeństwa, rodzeństwa rodziców – 7 tys. 878 zł,
- od kuzynów, rodziny macochy lub ojczyma, osób niespokrewnionych – 5 tys. 308.

17.04.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sk)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed