Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Jajka podrożały, ale nie tak, jak w Polsce…
Polska: Mocne w promocji idzie w odstawkę. Polacy zaczynają pić inaczej
Marzec 2025 roku najcieplejszym w historii Europy!
Belgia: Coraz więcej ofiar przemocy seksualnej szuka pomocy online
Polska: Spacerujesz po lesie z psem? Absolutnie nie puszczaj go luzem
Od 2026 roku bardziej surowe przepisy dotyczące nawozów w Brabancji i Limburgii
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (poniedziałek 21 kwietnia 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Policjanci zapowiadają strajk pod koniec kwietnia
Polska: Są już pieniądz na podręczniki. Wystarczy złożyć wniosek
Belgia, biznes: W tych branżach najwięcej bankructw
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Plotkują, żartują, ośmieszają. Dla wielu uczniów szkoła to piekło

Uczniowie w polskich szkołach nie zawsze czują się bezpiecznie. Niektórzy codziennie spotykają się z agresją.

Bullying to systematyczne dręczenie, osaczanie i poniżanie. To zostało opisane w raporcie „Obraz bullyingu w szkołach ponadpodstawowych”, opracowanym przez Uniwersytet SWPS, Fundację UNIQA oraz RESQL.

To wyjątkowo groźna forma przemocy, której cechami są: intencjonalność działań, nierównowaga sił między sprawcą a ofiarą, powtarzalność oraz obecność świadków. To właśnie te cztery elementy odróżniają bullying od jednorazowych nieporozumień między uczniami.

Żarty, wykluczanie, przemoc fizyczna – tak wygląda codzienność wielu uczniów

W badaniu przeprowadzonym w ramach projektu „Przerwij krąg przemocy” wzięło udział ponad 18 tys. uczniów z 96 szkół, które wcześniej wdrożyły działania przeciwdziałające bullyingowi. Dzięki temu respondenci byli bardziej świadomi istoty problemu.

Wyniki są alarmujące: 62 proc. uczniów zadeklarowało, że doświadcza bullyingu przynajmniej od czasu do czasu, a 4 proc. przyznało, że są dręczeni każdego dnia. Co więcej, ponad 60 proc. badanych było w ostatnich miesiącach świadkami przemocy rówieśniczej.

Najczęstsze formy dręczenia to:

niestosowne żarty,
rozpuszczanie plotek i kłamstw,
wykluczanie z grupy,
przezywanie i dokuczanie,
publiczne ośmieszanie,
zabieranie rzeczy,
wykluczanie z aktywności,
niszczenie mienia,
przemoc fizyczna – popychanie, przytrzymywanie, bicie lub kopanie.

Szybka integracja

Współautor raportu, dr Radosław Kaczan z Uniwersytetu SWPS, podkreśla, że jednym z najważniejszych działań zapobiegawczych powinna być wczesna integracja klasy. Już od pierwszych dni w nowym środowisku warto jasno komunikować uczniom, że wspólnie będą tworzyć relacje oparte na współpracy i wzajemnym szacunku. Bez tego uczniowie bardzo szybko odtwarzają stereotypowe role – wykluczają, piętnują i etykietują innych.

Ekspert zaznacza, że szkoła powinna także wskazywać uczniom jasne ścieżki zgłaszania przemocy – zarówno osobiście, jak i anonimowo. Pomocne mogą być np. cotygodniowe apele, podczas których uczniowie dowiedzą się, do kogo mogą się zgłosić.

– Szkoła musi mieć wypracowane mechanizmy, dzięki którym dziecko dotrze do dorosłego – twierdzi Kaczan.

Brak danych w MEN

Mimo powagi problemu Ministerstwo Edukacji Narodowej nie prowadzi statystyk dotyczących bullyingu w szkołach.

Jak poinformował Wydział Informacyjno-Prasowy MEN, w przypadku zgłoszenia niepokojących zachowań w placówkach oświatowych, resort przekazuje sprawę do właściwego kuratora oświaty, który może przeprowadzić kontrolę.

MEN zaznacza jednak, że to szkoła ponosi odpowiedzialność za szybkie reagowanie na przypadki przemocy i powinna wdrożyć działania interwencyjne oraz profilaktyczne.


12.04.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sk)

Polska: Książa zdejmują sutanny. Boją się w nich chodzić po ulicach

Wielu księży przyznaje, że poza parafią nie chodzi w sutannach i bez koloratek. Robią to z obawy, że zostaną zaatakowani – słownie i fizycznie. To wnioski płyną z najnowszego raportu Kościoła.

„Połowa (49,7 proc.) ankietowanych księży deklaruje, że doświadczyła agresji w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Najczęściej były to szyderstwa, groźby i wyzwiska (41,6 proc.), a znaczna część duchownych (33,6 proc.) deklarowała, że doświadczyła agresji w internecie, co świadczy o tym, że przestrzeń cyfrowa jest także przestrzenią doświadczania agresji” – raportuje Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego.

To instytucja, która kojarzona jest raczej z corocznym liczeniem wiernych w kościołach, ale zajmuje się także innymi zagadnieniami. I jednym z nich jest raport. „Niebezpieczna misja? Agresja wobec osób duchownych, miejsc i obiektów kultu w Polsce”.

Zwykle poszkodowani nie zgłaszają takich incydentów

W badaniu zostały wykorzystane ankiety. Wypełniło je 996 księży. Większość z nich (85,9 proc.) potwierdziła, że poziom agresji wobec duchownych w Polsce wzrósł w ostatnich 10 latach. I wskazali powody:

negatywny wizerunek duchowieństwa w mediach – 96,4 proc.,
rosnące napięcia polityczne i społeczne – 91,1 proc.

Z reguły te agresywne działania przejawiają się słownie, a niewielki odsetek doświadczył tego zjawiska fizycznie. Zwykle poszkodowani nie zgłaszają takich incydentów. Nie zrobiło tak aż 80,8 proc. ankietowanych.

„Najczęstszym powodem niezgłaszania było uznanie zdarzeń za niewystarczająco poważne (46,2 proc.) oraz niechęć do formalności (22,6 proc.). Brak zaufania do władz wskazało 14,6 proc. respondentów” – czytamy.

Bez sutanny i koloratki czują się bezpieczniej

Jaki wpływ mają takie wydarzenia na zachowanie księży? Część z nich ukrywa, że są duchownymi. Z raportu wynika, że przez spadek poczucia bezpieczeństwa nie noszą sutann i koloratek.

„Poza parafią 57,2 proc. badanych księży czuło się bezpiecznie w stroju duchownym, podczas gdy bez tego stroju aż 89,7 proc. deklarowało poczucie bezpieczeństwa.

Występowanie w stroju księdza zwiększa ryzyko bycia ofiarą agresji” – podkreśla ISKK.


8.04.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sk)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Na razie możesz parkować tu bezkarnie, ale ma się to zmienić. Będzie na to przepis

Zajmowanie miejsc parkingowych zarezerwowanych dla rodzin ma zostać uregulowane przepisami. Teraz nie ma żadnych prawnych zasad – samochód może postawić tu każdy.

Są szersze od normalnych miejsc parkingowych, żeby była przestrzeń na wypakowanie z samochodu np. wózka dziecięcego. Mowa o niebieskich polach z wymalowanym na biało wózkiem lub kilkuosobową rodziną. Tak właśnie wyglądają miejsca parkingowe dla rodzin.

– Kiedy dzieci były małe, to korzystałem i było to duże ułatwienie. Zazwyczaj takie miejsca znajdują się bliżej wejścia do sklepu, są większe, łatwiej zaparkować i z reguły są wolne – nie trzeba krążyć i szukać wolnego pola – mówi pan Łukasz, ojciec trzech córek.

Dodaje, że teraz, jak dzieci podrosły, już raczej tak nie parkuje. – Chyba że naprawdę już nigdzie nie ma miejsca – dodaje.

Za zajęcia takiego miejsca przez osobę nieuprawnioną nic nie grozi. Bo nie ma na to przepisów. Miejsca dla rodzin to nie wymóg, tylko dobra wola sklepów.

Miejsce dla niepełnosprawnych jest chronione mandatem

Zupełnie inaczej jest, gdy ktoś zajmie pola dla osób z niepełnosprawnościami lub przeznaczone dla samochodów elektrycznych. W tym pierwszym przypadku grozi mandat w wysokości nawet 800 zł., a w drugim 100 zł i 1 punkt karny.

Z miejscami dla rodzin jest inaczej. Może parkować na nich każdy, bez względu na to, czy przyjeżdża sam, czy z rodziną.

Będą zmiany. Żeby nie każdy mógł tu parkować

I to ma się zmienić. Ministerstwo Infrastruktury otrzymuje sygnały, że sprawa nie jest uregulowana i zamierza działać.

„Z uwagi na zaobserwowane przypadki wyznaczania przez zarządców terenu miejsc parkingowych stanowiących udogodnienie dla rodziców z małymi dziećmi, przeanalizowana zostanie potrzeba doprecyzowania regulacji w tym zakresie” – cytuje resort Interia.


8.04.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: Gęste sito ZUS zatrzymuje masę wniosków o przyznanie renty

ZUS odmownie załatwia ponad jedną trzecią wniosków o przyznanie renty z tytułu niezdolności do pracy. Wiele osób po sprawiedliwość udaje się do sądu.

W ubiegłym roku – jak podaje ZUS - wpłynęło blisko 87 tys. wniosków o przyznanie renty z tytułu niezdolności do pracy. Najwięcej złożono ich w województwach:

śląskim – 11,6 tys.,
mazowieckim – 10,2 tys.,
wielkopolskim – 9,4 tys.

Najmniej w województwach:

opolskim – 1,3 tys.,
podlaskim – 2,2 tys.,
świętokrzyskim – 2,5 tys.

Trzeba mieć w sobie desperację, żeby ubiegać się o rentę

Pozytywną odpowiedź dostało ponad 46 tys. osób, ale 27,3 tys., czyli 37 proc., usłyszało – nie.

„Żeby uzyskać prawo do renty chorobowej z ZUS, trzeba być osobą bardzo odporną psychicznie i mieć w sobie desperację” – komentuje  cytowana przez Super Biznes Anna Maria Dukat, ekspertka BCC ds. niepełnosprawności i polityki senioralnej.

W ocenie ekspertów wśród powodów są restrykcyjne kryteria orzekania o niezdolności do pracy, zbyt mało lekarzy-orzeczników i długotrwałe procedury.

Sądy ostatnią deską ratunku osób załatwionych odmownie

Cytowany przez serwis dr Marcin Wojewódka z Instytutu Emerytalnego ocenia, że liczba wniosków od lat utrzymuje się na podobnym poziomie. A to znaczy, że sytuacja zdrowotna społeczeństwa i rynku pracy jest stabilna.

Również liczba decyzji odmownych – choć wysoka – jest porównywalna z ubiegłymi latami. To – jak mówi – „może świadczyć o szczelnym systemie”. I dodaje, że „system jest szczelny, ale niekoniecznie sprawiedliwy”.

Bo chociaż skutecznie wyklucza nadużycia, to równocześnie może odrzucać osoby, które tego wsparcia potrzebują. A wysoki odsetek odmów może świadczyć o tym, że kryteria przyznawania rent są zbyt surowe.

Dlatego wiele osób – odwołując się od decyzji ZUS – po wspomnianą sprawiedliwość idzie do sądu i zdaje się na jego ocenę.


8.04.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sk)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed