Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Chaos i znakoza na polskich drogach. Ani jednej trasy dobrze oznaczonej
Belgia: Dwie osoby ranne w wypadku w Brukseli
Polska: Zarobić na truskawkach. Lepiej zbierać, czy sprzedawać? Takie są stawki
Lawina w Szwajcarii. Dwie osoby nie żyją, wśród rannych Belgijka
Wybory 2025. Kto był tuńczykiem, a kto hulajnogą? Tak było na „ryneczku”
Temat dnia: Kto nowym prezydentem Polski? Tak zagłosowali Polacy w Belgii
Polskie firmy odczułyby nagłe zniknięcie obcokrajowców z rynku
Słowo dnia: President
Belgia: Jedna osoba ranna w strzelaninie w Anderlechcie
Niemcy: Prawie połowa kobiet nie pracuje na pełen etat!

Wybory 2025. Kto był tuńczykiem, a kto hulajnogą? Tak było na „ryneczku”

Wybory 2025. Kto był tuńczykiem, a kto hulajnogą? Tak było na „ryneczku” Fot. Facebook

Jeszcze podczas głosowania wyciekały dane z badania exit poll. Ale nie można było użyć nazwisk kandydatów. Dlatego dostali przezwiska. I nie wszystkie były łatwe do rozszyfrowania.

Wszyscy w niedzielę czekali na godzinę 21 i podanie wyników exit poll, czyli wskazania, kto zgodnie z ankietami wygrał głosowanie. Pracownicy sondażowni stali przed lokalami wyborczymi i pytali wychodzących po głosowaniu o ich wybory. Takie dane na koniec dnia się podlicza i opracowuje nakładając statystyczne odchylenia. Po to, aby o godzinie 21 wynik był jak najbliższy prawdzie.

Ryneczek ma się dobrze

Jak w każdych wyborach, i w tych, funkcjonował tzw. ryneczek. To przekazywanie w sieci informacje z badania w ciągu głosowania. To tzw. ryneczek albo bazarek. Nazwa wzięła się z tego, że z reguły kandydatów określa jako owoce lub warzywa, podając przy nich ceny co ma odpowiadać procentowym poparcie. Dzieje się tak ze względu na ciszę wyborczej, w której nie można publikować wyników sondaży.

Tym razem nikt w tych przeciekach nie posługiwał się nazwami produktów rolniczych. Kandydaci otrzymali inne pseudonimy.

Prince Polo i hantle

I tak Rafał Trzaskowski został ochrzczony mianem „Prince Polo”. To jawne nawiązanie do jednego z wystąpień kandydata, na którym wychwalał produkowany w Polsce wafelek w czekoladzie. Zdarzało się także, że przemycając wyniki kandydat był określany jako „trzaskanie”.

Co do jego głównego przeciwnika, to inwencja była większa. Nawrocki pojawiał się jako „wrotki” albo „hantle”. To ostatnie nawiązuje do sprawności fizycznej kandydata co wiele razy w kampanii prezentował i podkreślał.

Do Sławomira Mentzena nie mogło przypaść inne określenia jak „hulajnogo”. Każdy, kto śledził walkę o głosy, dobrze wie czemu – przez jego ucieczki z wieców.
Grzegorz Braun też nie zostawił wielkiego wyboru i był „gaśnicą”.

Trudno zgadnąć

Z innymi kandydatami już nie było tak łatwo. Czasami odgadnięci i ksywek było trudne. Bo kto może być „tuńczykiem” albo „klockami Lego”? W tym przypadku już wyborca musi mieć pewną wiedzę o kandydatach. Te dwa określenie odnosiły się do Adriana Zanberga. Polityk pierwsze lata swojego życia spędził w Danii i stąd te klocki a „tuńczyk” po prostu rymuje się z Duńczyk.

Może ktoś musiał się też zastanowić, kim na bazarku były „korale”. To przecież Joanna Senyszyn, której znakiem rozpoznawczym stała się czerwona i okazała ozdoba na szyi.

Co do Marka Jakubiaka to często w przeciekach pojawiał się jako „piwo” (polityk ma browar), a Krzysztof Stanowski był „piwem zero”.


19.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. Facebook

(sm)

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież