Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: W sanatoriach nie ma nic za darmo. Chcesz spać w czystej pościeli, zapłać
Belgia, Burcht: Mężczyzna zadźgany nożem, partnerka aresztowana
Dzik po raz pierwszy zauważony w brukselskim Parc de Woluwe
Niemieccy turyści aresztowani w Austrii po odwiedzeniu miejsca urodzenia Hitlera
Polska: Alkohol na stacjach benzynowych. Zakazać sprzedaży czy nie zakazywać? [SONDAŻ]
Belgia: Kierowca twierdził, że... jego organizm sam wytwarza alkohol. Miał rację!
Polska: Jedne wybory za nami, kolejne przed nami. Kto wystartuje do PE?
Belgia: Jedna osoba ranna w bójce w pobliżu stacji Bruksela-Północ
Belgia: Życie na kredyt. Belgia wciąż bardzo zadłużona
Belgia: Pogoda na 23 i 24 kwietnia

Prof. Bralczyk: mam nadzieję, że wiele słów związanych z epidemią nie zostanie na długo

Prof. Bralczyk: mam nadzieję, że wiele słów związanych z epidemią nie zostanie na długo fot. Wende Images / Shutterstock.com

Epidemia koronawirusa znalazła oddźwięk w języku, w którym pewne słowa odżywają, pojawiają się też nowe, np. "koronaferie". Językoznawca prof. Jerzy Bralczyk dostrzega to, ale ma nadzieję, że wiele z nich odejdzie szybko wraz z koronawirusem.  

Koronawirus Sars-Cov-2 wywołał w Polsce epidemię i... wpłynął na język. Sprawił, że w pojawiły się nowe określenia; większą popularność zyskały też słowa znane od dawna, jak np. izolacja, testy czy tarcza. Reakcję języka polskiego na pandemię obserwują językoznawcy.

Prof. Jerzy Bralczyk komentuje, że jeżeli w życiu społecznym pojawia się zjawisko, które "wyraźnie się zaznacza i odciska piętno", to wówczas związane z nim słowo dodaje się do różnych innych słów, bardzo często - dla skrótu. "Dawniej było mnóstwo różnych euro-, eko- czy neo-" - przypomina, komentując popularność przedrostka "korona-", obecnego np. w słowie "koronaferie".

"Nie jestem zwolennikiem nadmiernego używania takich różnych `koron`" - zastrzega językoznawca i podkreśla, że takie sformułowania dość mocno go irytują, bo ich używanie jest upraszczaniem rzeczywistości. Wolałby on, "żeby to było jakoś opisane".

"Trzeba jednak przyznać, że samo słowo `korona` dość dobrze do tego się nadaje - jest poręczne i łatwo sie przykleja do innych słów" - zauważa profesor.

Wpływ pandemii na gospodarkę sprawił, że w mediach gości słowo "tarcza antykryzysowa". Zdaniem prof. Bralczyka "tarcza" to dość wygodna metafora, która oddziałuje na odbiorcę poprzez dosłowne znaczenie, a także wywołując skojarzenia. "`Tarcza` ma pozytywne konotacje: tarczą się zasłaniamy przed ciosami; możemy być z tarczą albo na tarczy" - wymienia językoznawca.

Jednocześnie ostrzega on, że jeśli metaforę zbyt często się powtarza, wówczas może się ona zleksykalizować i przestaje być przejrzysta. "Albo też zaczyna nas nużyć, drażnić; dostrzegamy wówczas, że większość metafor upraszcza rzeczywistość" - mówi.

Prof. Bralczyk zwraca uwagę na modne słowa, których ludzie czasem używają, by pokazać swoje ideologiczne zaangażowanie: "Tak było dawniej ze słowem `postępowy`, a stosunkowo niedawno - `innowacyjny`. `Innowacyjność` była naszym obowiązkiem. Teraz `tarcza` jest w obiegu. Czasem ci, którzy są nieżyczliwi rządowi i jego działaniom używają słowa `tarcza` ironicznie, inni używają go serio, chcąc podkreślić, że jesteśmy `zaopiekowani`".

Rzadko używanymi do niedawna słowami, a obecnie powszechnymi, są "epidemia" czy "pandemia". "Słowa `demos` i `epidemos` mają grecki rodowód. Epidemia - wiemy, co to jest; pandemia ma szerszy zasięg, a jednocześnie kojarzy się z `pandemonium`. Jeśli coś jest endemiczne - to jest swojskie, a epidemiczne - to pochodzi niejako z zewnątrz. Mamy tu jeszcze cząstkę `pan-` - miłą uchu, która jednak w tym wypadku oznacza grecką `wszystkość`. Jak w `panoptiocum` - gdzie `wszystko` się widzi, i `pandemionium` - gdzie diabły `wszystko` ogarniają, tak i `pandemia` oznacza coś, co jest `wszędzie`" - opowiada prof. Bralczyk.

"Ponieważ chciałbym, żeby koronawirus szybko od nas odszedł, to mam nadzieję, że przez to również niektóre słowa przestaną być potrzebne. Mam nadzieję, że związane z epidemią słowa nie wejdą na dłużej do języka; że wiele z nich odejdzie wraz z koronawirusem" - podsumowuje profesor.

Językoznawca zauważa również popularność określeń "zdalne nauczanie" i "praca zdalna".

"Zdalność. Nie bardzo mi się to słowo podobało; kojarzy się raczej z pilotem (np. do sprzętu RTV - PAP), którego używając - powoduję ruch w innym miejscu" - mówi prof. Bralczyk. Teraz jednak powoli się do niego przyzwyczaja: "Przynajmniej jest to polskie słowo. Z rodowodem słowiańskim". -(N)-



09.06.2020 Niedziela.BE // foto: WARSAW, MAZOWICKIE/POLAND - 12.06.2016: Big Book Festival in Warsaw. On picture: Jerzy Bralczyk // źródło: Szymon Zdziebłowski, PAP - Nauka w Polsce, naukawpolsce.pap.pl // fot. Wende Images / Shutterstock.com

(kmb)

Last modified onwtorek, 09 czerwiec 2020 15:59

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież