We Flandrii brakuje pracowników, co zagraża wzrostowi gospodarczemu. Aby zachęcić ludzi do pracy, rząd powinien ponownie wprowadzić ulgę podatkową, dzięki której wzrosną dochody netto osób wykonujących najprostsze, najgorzej płatne zajęcia – uważa organizacja pracodawców Voka.
Poprawiająca się sytuacja gospodarcza oznacza też pewne problemy. Firmy we Flandrii (północnej, zamożniejszej, niderlandzkojęzycznej części Belgii) już od dłuższego czasu narzekają na trudności w znalezieniu pracowników. Dotyczy to także najprostszych i najgorzej płatnych prac, czytamy w komunikacie prasowym opublikowanym na stronie internetowej Voka.
Według organizacji flamandzkich przedsiębiorców Voka rząd powinien wprowadzić ulgę podatkową, dzięki której takie miejsca pracy stałyby się atrakcyjniejsze (bo lepiej płatne).
- Różnica w zarobkach brutto i netto powinna być mniejsza dla najniższych płac, dzięki czemu takie miejsca pracy stałyby się atrakcyjniejsze – powiedział w rozmowie z dziennikiem „De Tijd” Hans Maertens, jeden z członków zarządu Voka.
Według przedsiębiorców należałoby rozważyć powrót do rozwiązania „jobkorting” („ulga podkowa dla pracujących”), obowiązującego w latach 2000-2011. Dzięki takiemu rozwiązaniu wzrosłyby płace osób najgorzej zarabiających, co zachęciłoby ludzi do wykonywania również tego rodzaju prac.
Flamandzkie ministerstwo pracy podchodzi do tego pomysłu sceptycznie. Według Philippe Muytersa z regionalnego rządu flamandzkiego to centralny, federalny rząd ma większe możliwości na tym polu. Poza tym tego rodzaju ulga musiała zostać zlikwidowana w 2011 roku, gdyż okazało się, że była sprzeczna z unijnym prawem, podkreślił polityk. Dlatego powrót do takiego rozwiązania byłby ryzykowny.
- Oczywiście nie jesteśmy przeciwnikami wyższych płac dla niewykwalifikowanych pracowników – powiedział minister Muyters. – Musimy jednak dobrze się zastanowić, jak osiągnąć ten cel.
16.11.2018 ŁK Niedziela.BE