Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Biedronka zmienia system parkowania. Znikną biletomaty
Temat dnia: Belgia zalegalizuje... gaz pieprzowy?!
Polska: Mobilizacja. Te osoby mogą być powołane w pierwszej kolejności
Słowo dnia: Ziekteverlof
Belgia: Powolny jak... belgijski student?
Belgia: W Belgii prognozowana długość życia dłuższa niż w Polsce…
Polska: To zrobi Polak, kiedy butelkomat zwróci mu butelkę. Sondaż
Belgia: Drugi dom w Hiszpanii? Tylu Belgów już kupiło
Polska: 16 dronów odnalezionych. Jeden zatrzymał się na klatce dla królików [MAPA]
Belgia: Koszt usuwania graffiti z pociągów? Prawie 9 mln euro
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Mamy najgorszy dostęp do antykoncepcji w Europie. Wyprzedzają nas Rosja i Turcja

Pod względem dostępu do antykoncepcji jesteśmy najgorsi w Europie. Już po raz szósty zajmujemy ostatnie miejsce. Wyprzedza nas nawet Rosja.

Forum Parlamentu Europejskiego ds. Praw Seksualnych i Reprodukcyjnych co roku bada dostęp do antykoncepcji w 47 krajach Europy. Właśnie ukazał się najnowszy raport.

Jak z niego wynika, jeśli chodzi o dostęp do antykoncepcji, to Polska już po raz szósty wypada najgorzej. W czołówce są państwa zachodniej Europy.

– Powinno nam być wstyd – tak w TVN24 skomentowała ten wynik Krystyna Kacpura z Fundacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny FEDERA. – Przed nami są bardziej autorytarne państwa: Rosja, Turcja, Białoruś.

Nie ma żadnego systemu refundacji antykoncepcji

Ten ranking tworzy się na podstawie badania poziomu refundacji, do antykoncepcji awaryjnej, ginekologa i rzetelnej wiedzy, szczególnie wśród młodych osób. Pod tym względem sytuacja w Polsce jest dramatycznie zła.

Bo nie mamy systemu refundacji antykoncepcji ani żadnych rozwiązań dla osób w wieku 19-25 lat.

Polski system opieki zdrowotnej nie wspiera korzystania z choćby jednej metody antykoncepcji długoterminowej, np. wkładki domacicznej czy implantu hormonalnego.

Od innych państw odstajemy także pod względem dostępu bez recepty do antykoncepcji hormonalnej i antykoncepcji awaryjnej.

– Utrudnianie dostępu do antykoncepcji nie jest sposobem na zwiększenie dzietności, wręcz przeciwnie. Są takie kraje jak właśnie Polska czy Malta, które ten dostęp mają nikły i dzietność również niską – podkreśla w TVN24 Martyna Wyrzykowska z Fundacji SEXEDPL.

Tak wyglądamy na tle innych państw

Podczas tegorocznej oceny Polska wypadła jeszcze gorzej niż przed rokiem. Finalnie dostaliśmy 33,2 proc., co dało nam ostatnie miejsce w rankingu.

Przed nami są w tym rankingu:

Węgry (40 proc.),
Cypr (42,1 proc.),
Rosja (42,8 proc.),
Bośnia-Hercegowina (43,3 proc.),
Słowacja (44 proc.),
Białoruś (44,4 proc.),
Turcja (45,2 proc.),
Armenia (46,2 proc.),
Gruzja (47,1 proc.).

Na podium rankingu – i tu nie ma zaskoczenia – znalazły się:

Francja i Luksemburg (93,2 proc.),
Wielka Brytania (91,6 proc.).


24.02.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Polska: Minęły trzy lata od napadu Rosji na Ukrainę. Tak zmieniło się nastawienie Polaków

Większość Polaków nie chce zamknięcia granicy dla Ukraińców. Ale bardzo wielu zwolenników ma pomysł odsyłania młodych mężczyzn. Mija trzeci rok wojny w Ukrainie.

24 lutego 2022 roku nad ranem wojska rosyjskie otwarcie zaatakowały niepodległą Ukrainę. Było już jasne, że to wojna, choć dla Ukraińców trwała już ona od 2014 roku, kiedy Rosjanie wkroczyli do Donbasu i zaanektowali Krym.

Wydawało się, że wobec oburzenia świata, płynącej szeroko pomocy, sankcjom wojnę można zakończyć dosyć szybko. Prawda okazała się inna. Walki wciąż trwają i nadal giną ludzie.

Ukraińcy masowo ruszyli do Polski

Od razu po 24 lutym Ukraińcy zaczęli uciekać przed Rosjanami. Naturalnym kierunkiem była Polska. Zgodnie z oficjalnymi danymi w Polsce przebywa ok. 1,5 miliona Ukraińców. Choć think tank CenEA ocenia, że może być ich 30-40 procent mniej, bo część z nich wyjechała na Zachód.

Na początku wojny Polacy ruszyli z falą pomocy. Oferowali uchodźcom własne domy, wysyłali dary na Ukrainę, brali udział w zbiórkach i zrzutkach finansowych. Teraz ten ruch już nie jest tak intensywny.

Zmieniło się też nastawienie Polaków do Ukraińców. Objawem tego stanu rzeczy są zapowiedzi polityków (jak Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki) o ograniczeniu wypłaty świadczenia 800 plus tylko cudzoziemcom pracującym w naszym kraju.

Nie zamykać granic, ale odsyłać z powrotem młodych Ukraińców

Jesteśmy jednak przeciwko zamknięciu granicy przed Ukraińcami. Takiemu posunięciu sprzeciwia się aż 49 procent badanych w sondażu pracowni Opinia24 dla Radia Zet. 39 proc. popiera taki pomysł, a 12 proc. nie ma zdania.

Ankieterzy zapytali także to, czy młodzi Ukraińcy powinni wrócić na Ukrainę, żeby walczyć z Rosją. Aż 74 proc. badanych popiera takie rozwiązanie, a tylko 12 proc. jest zdecydowanie przeciwnych. 14 proc. ankietowanych wybrało „nie wiem/trudno powiedzieć”.

Zaostrzenie kursu wobec Ukraińców najbardziej widoczne jest wśród wyborców Konfederacji i PiS. W przypadku tych pierwszych aż 57 proc. popiera pomysł zamknięcia granicy.


24.02.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Grzegorz Krzyżewski BRPO

(sl)

  • Published in Wojna
  • 0

Polska: Jedź i płać. Aż tyle pieniędzy rocznie kosztuje utrzymanie samochodu

Utrzymanie samochodu w Polsce staje się coraz większym obciążeniem finansowym. Rocznie trzeba na to wydać całkiem spore pieniądze.

- OC i AC to ponad 1 tys. złotych. W kwietniu muszę odnowić i już mam ofertę droższą o 100 złotych. Chyba się na to zdecyduję, bo z tą firmom nie miałem nigdy problemów – mówi pan Paweł. Jeździ 12-letnim autem marki Kia. Nie narzeka, choć przyznaje, że czasami trzeba w nim coś naprawić lub poprawić. - Żarówki wymieniam w reflektorach co 2-3 miesiące. Raz na 1,5 roku muszę odstawić samochód do mechanika z hamulcem – linka się luzuje. Do tego co roku przegląd – wylicza i dodaje, że teraz czeka go kolejna wizyta w warsztacie.

Tym razem do naprawy jest pompka spryskiwacza szyb, uszkodzona obudowa bocznego lusterka i coś się zepsuło przy elektrycznym opuszczaniu i podnoszeniu jednej z bocznych szyb.

- Nie będzie to wszystko tanie. Na auto wydaję całkiem sporo. Dwa razy w miesiącu tankuję za ok. 350 zł, czyli rocznie to ok. 8,5 tys zł rocznie na paliwo. Pewnie więcej jak się doliczy wyjazdy wakacyjne. Utrzymanie samochodu w Polsce nie jest łatwe – narzeka pan Paweł.

Według danych Rankomat.pl w 2024 roku średni roczny koszt eksploatacji pojazdu, obejmujący naprawy, wymianę opon i oleju, serwis klimatyzacji oraz obowiązkowe ubezpieczenie OC, wyniósł 2811 zł. To o 194 zł więcej niż w 2023 roku i aż o 292 zł więcej niż w 2022.

Naprawy, serwis i ubezpieczenie drożeją

Największy wzrost kosztów dotyczył obowiązkowego ubezpieczenia OC – podwyżka wyniosła średnio 130 zł. Ponadto wzrosły wydatki na serwis i naprawy. Średni koszt usunięcia usterki w samochodzie wzrósł o 74 zł, osiągając poziom 796 zł.

Wymiana opon podrożała do 194 zł (+32 zł), a serwis klimatyzacji kosztował już 577 zł, co oznacza wzrost o 14 zł w skali roku.

Ciekawą tendencją jest spadek cen wymiany oleju, który od 2022 roku systematycznie tanieje. W ubiegłym roku koszt tej usługi zmniejszył się o 56 zł. Dzięki temu łączny wzrost kosztów eksploatacji pojazdów nie był jeszcze wyższy.

BMW, czyli będziesz miał wydatki

Według Rankomat.pl największe wydatki ponoszą właściciele samochodów marki BMW. Naprawy w tych samochodach są średnio o 93 zł droższe, a ubezpieczenie OC kosztuje o 121 zł więcej niż przeciętnie. To sprawia, że łączne koszty utrzymania BMW są o 214 zł wyższe od średniej krajowej.

Właściciele fordów (+41 zł), volkswagenów (+22 zł) i audi (+21 zł) również muszą liczyć się z wyższymi wydatkami. Z kolei posiadacze toyoty (-84 zł), peugeota (-74 zł) czy renault (-40 zł) zapłacą mniej. To pokazuje, jak duży wpływ na roczne wydatki związane z użytkowaniem samochodu wybór marki.


20.02.2025 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. Canva

(sl)

Polska: Sklepy kontra browary. Piwo powinno być droższe

Producenci piwa narzekają, że sieci handlowe wymuszają na nich sprzedawanie towaru po skrajnie niskich cenach. Tymczasem koszty produkcji rosną. Jak to się zakończy? Chyba tylko droższym trunkiem.

- Za jakieś rzemieślnicze od około 8 złotych w górę. Są też takie po kilkanaście złotych, ale chyba nigdy się nie skusiłem – mówi pan Jacek o cenach piwa w pobliskim sklepie, do którego czasami zachodzi. - Mam ulubioną markę i ją zazwyczaj kupuję. Kosztuje około 4,50 zł. Czasami jest obniżka ceny o 20-30 groszy. Kilka dni zobaczyłem coś nowego; złota puszka, wyprodukowane w Polsce. Kupiłem, bo skusiła mnie cena – 3,50 zł. Wiedziałem, że nie mogę się spodziewać czegoś wyjątkowego za takie pieniądze, ale to co wypiłem, było okropne. Dobrze, że kupiłem tylko dwie puszki – opowiada mężczyzna.

Piwo za tanie

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zajął się właśnie rynkiem piwa, a zwłaszcza relacjami między sieciami handlowymi a browarami. - Niektóre z browarów badanych przez UOKiK podkreśliły rosnącą siłę sieci handlowych, sojuszy zakupowych i presję na obniżanie cen piw pomimo wzrostu kosztów jego wytwarzania. Sojusze zakupowe, jakkolwiek zezwolone, winny być w polu zainteresowania UOKiK ze względu na dużą siłę oddziaływania na rynek i możliwy wpływ na ograniczanie konkurencji – tak UOKiK opisuje wyniki ankiety przeprowadzonej wśród producentów piwa.

Browary zwróciły uwagę na dużą konkurencję na rynku. Nie chodzi tylko o jakość, ale także o cenę. To właśnie ten drugi czynni przekonuje do zakupu konsumentów o „niskiej lojalności”.

- Opisywano zachodzące przy tym zmiany w strukturze kanałów sprzedaży: zmniejszenie liczby małych sklepów tradycyjnych, wzrost sprzedaży w dyskontach i konsolidacja poszczególnych sieci. Zwrócono przy tym uwagę na presję ograniczania wzrostów cen piw ze strony sieci - podaje UOKiK.

Sklep rządzi ceną

I tu jest problem. Koszty wyprodukowania piwa cały czas idą w górę, a agresywne negocjacje sieci sklepów z browarami zmuszają te drugie do sprzedawania produktów o niskich stawkach. -  Może to także potwierdzać wskazywaną przez browary presję sieci handlowych na ograniczanie wzrostu cen piwa – informuje urząd.

Co z tego wynika? Można się spodziewać interwencji UOKiK-u. - UOKiK będzie miał w polu zainteresowania zachowanie sieci handlowych i ich rolę na rynku piwa – czytamy w bankier.pl, a to z kolei może oznaczać, że sklepy złagodzą ton wobec browarów, a piwo w sklepach może podrożeć.


20.02.2025 Niedziela.BE // źródło: News4media // fot. Canva

(sl)

Subscribe to this RSS feed