Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Takiego odszkodowania za błędy w leczeniu jeszcze nie było
Belgia: Relikwie św. Bernadetty w antwerpskiej katedrze
Polska: Matura poza szkołą? Właśnie pojawiła się taka propozycja
Belgia: Alert bombowy na lotnisku w Charleroi był fałszywy
Polska: Rząd szykuje zmiany w korzystaniu z dowodów osobistych
Temat dnia: Ile pracuje się w Belgii? W Polsce tydzień pracy dużo dłuższy
Polska: Kosiarze weszli między bloki. To bolesna pobudka dla wielu osób
Belgia odpadła z Eurowizji!
Niemcy: Handlarze migrantami zatrzymani przez niemiecką i belgijską policję
Polska: Jutro już ostatni dzień. Bez tego nie zagłosujesz poza domem [WIDEO]
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Kosiarze weszli między bloki. To bolesna pobudka dla wielu osób

Zaczęło się poranne koszenie trawy na osiedlach. Ryk słychać już o godzinie 6. Czy nie można tego zacząć później? I co na to przepisy?

Po czym poznać, że mamy już w Polsce zaawansowaną wiosnę? Po odgłosie koszenia trawy z samego rana. Nie chodzi tylko o domy jednorodzinne, gdzie któryś z sąsiadów koniecznie musi wyciągnąć swój ogrodowy sprzęt z samego rana, w porze, kiedy część ludzi jeszcze śpi. Tu chodzi raczej o blokowiska, gdzie wczesnym rankiem na tereny zielone między budynkami rusza mała armia kosiarzy.

Nagle usłyszałem ryk kosiarki

– Na szczęście już nie spałem, robiłem sobie kawę, kiedy nagle usłyszałem ryk. Od razu pomyślałem: „Zaczęło się”. I się nie myliłem. Wyjrzałem za okno i zobaczyłem mężczyznę wędrującego z kosiarką po trawniku. Było kilka minut po godzinie 6 – pan Patryk opisuje sytuację sprzed kilku dni.

Polską tradycją jest to, że spółdzielnie mieszkaniowe czy inni administratorzy każą swoim pracowników kosić trawniki z samego rana.

– Ta dyskusja wraca co roku i już chyba wszyscy powinni przyjąć, że można koszenie zacząć godzinę albo dwie, później – uważa pan Patryk.

Tzw. cisza nocna kończy się o godzinie 6

Zgodnie z przepisami w Polsce nie funkcjonuje coś takiego jak „cisza nocna”, ale z drugiej strony prawo gwarantuje ludziom okazję do spokoju i odpoczynku. Przyjęło się, że ten czas – takiej właśnie umownej ciszy – mija z wybiciem godziny 6. Oznacza, to, że jak ktoś odpali wówczas kosiarkę, to jest bezkarny. I nie ma znaczenia, czy to pracownik spółdzielni czy sąsiad.

Co można zrobić w sytuacji, gdy sprzęt zaczyna za oknem ryczeć z samego rana? W przypadku domów jednorodzinnych wystarczy porozmawiać z sąsiadem, poprosić o to, żeby zaczynał kosić nieco później.  Gdy jest to blokowisko, rozmowa z kosiarzem może nie wystarczyć. Bo to pracownik, który ma do wykonania zadanie zlecone przez przełożonego.

Oficjalne pismo do wspólnoty mieszkaniowej

„W przypadku osób mieszkających w blokach istnieje możliwość zgłoszenia problemu do wspólnoty mieszkaniowej lub zarządcy. Można wówczas ustalić konkretne godziny koszenia. Ograniczenie czasowe nie powinno jednak sprawić trudności zarządcy w realizacji obowiązku utrzymania porządku na podlegającym mu terenie” – radził jakiś czas temu dziennik.pl.

Dobrze jednak w takiej sytuacji wystąpić z oficjalnym pismem, a jeszcze lepiej zebrać podpisy poparcia wśród sąsiadów.


14.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: Rząd szykuje zmiany w korzystaniu z dowodów osobistych

Premier Donald Tusk przedstawił planowaną zmianę w korzystaniu z dowodów osobistych. Polakom ma być łatwiej.

Chodzi o uproszczenie postępowania po wymianie dokumentu tożsamości – obywatele nie będą już musieli informować o tym banków. To one automatycznie zaktualizują dane klientów na podstawie dostępu do państwowych rejestrów.

Automatyczny dostęp do danych to mniej biurokracji

Kluczowym elementem projektowanych przepisów jest automatyzacja dostępu do państwowych rejestrów. Według regulacji decyzja administracyjna nie będzie już konieczna w większości przypadków, żeby firmy mogły uzyskać dostęp do określonych danych.

Procedura zostanie uproszczona – dostęp będzie przyznawany automatycznie. Jedynie w sytuacjach odmowy lub cofnięcia dostępu wymagana będzie decyzja ministra cyfryzacji.

Prościej, szybciej, sprawniej

Proponowane zmiany mają na celu nie tylko ułatwienie życia obywatelom, ale także poprawę funkcjonowania firm. Obecnie po otrzymaniu nowego dowodu osobistego – z powodu jego utraty, zmiany nazwiska czy upływu terminu ważności – obywatele muszą ręcznie aktualizować swoje dane w wielu instytucjach, m.in. bankach, firmach ubezpieczeniowych czy u operatorów usług. Wkrótce ma się to zmienić – aktualizacja danych nastąpi automatycznie po stronie tych instytucji, które uzyskają bezpośredni dostęp do bazy nowo wydanych dokumentów.

Banki będą miały możliwość nie tylko weryfikacji danych osobowych, ale także dostępu do zdjęć z Rejestru Dowodów Osobistych. Powinno to zwiększyć bezpieczeństwo w kontaktach z klientami. Także prywatne firmy zyskają taką możliwość – oczywiście w określonym zakresie i wyłącznie w celu weryfikacji tożsamości kontrahentów.

Elektroniczna komunikacja z sądami

W trakcie ostatniego posiedzenia rządu poruszono również temat szerszego wykorzystania narzędzi cyfrowych w administracji. Jedną z omawianych zmian była możliwość przesyłania dokumentów sądowych drogą elektroniczną. Premier zapowiedział, że prokuratorzy, adwokaci i inni pełnomocnicy będą mogli składać pisma do sądu przez internet.

To część większej nowelizacji ustawy o informatyzacji, którą przygotowało Ministerstwo Cyfryzacji. Planowane zmiany mają na celu przyspieszenie obiegu informacji między obywatelami, firmami a instytucjami państwowymi.


14.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Polska: Matura poza szkołą? Właśnie pojawiła się taka propozycja

Egzaminy maturalny i ósmoklasisty powinny odbywać się poza szkołą – proponuje jeden ze związków zawodowych. Dzięki temu inni uczniowie nie traciliby lekcji.

– Jak zaczęła majówkę, to do szkoły wróciła w poniedziałek 12 maja – mówi pan Michał o swojej córce, uczennicy II klasy LO.

Tak długą przerwę wymusiła matura. Przez kilka dni uczniowie nie mieli lekcji, bo ich starsi koledzy mierzyli się pisemną częścią egzaminu.

– W moich czasach chyba też tak było, ale czas coś zmienić. Mamy już maj, koniec roku coraz bliżej, czasu na poprawianie ocen coraz mniej, a lekcji nie ma – mówi mężczyzna, który ma jeszcze dwie córki w szkole podstawowej. One też mają teraz wolne.

– Trzy dni. Przez egzamin ósmoklasisty – wyjaśnia rodzic.

Egzaminy powinny odbywać się poza szkołami

„Egzaminy zewnętrzne, które są egzaminami zewnętrznymi tylko z nazwy, odbywają się kosztem młodszych roczników. Kosztem szkół, dla których egzaminowanie nie jest zadaniem i obowiązkiem, a także kosztem pracowników i kosztem samorządów, które ponoszą z tego tytułu wydatki. Normalna praca szkół jest w tym czasie de facto zawieszona, ponieważ nauczyciele zgodnie z decyzjami dyrektorów, organów i okręgowych komisji egzaminacyjnych pracują w tym czasie w tzw. zespołach nadzorujących” – portalsamorzadowy.pl przytacza opinię Sławomira Wittkowicza, szefa Wolnego Związku Zawodowego Forum-Oświata.

Jego zdaniem takie egzaminy powinny odbywać się poza szkołami. Gdzie? Mogą to być np. specjalne centra egzaminacyjne lub inne wynajęte sale.

Dyrektor ma do dyspozycji dni wolne

Kolejna kwestia. Każdy dyrektor szkoły ma w ciągu roku pulę dni wolnych do wykorzystania. Zgodnie z przepisami mogą być one ustalone m.in. w dni egzaminów zewnętrznych (egzamin ósmoklasisty, matura, egzaminy zawodowe).

W szkołach podstawowych w roku szkolnym jest maksymalnie 8 dni do dyspozycji dyrektora szkoły, w szkołach ponadpodstawowych (liceach ogólnokształcących, technikach, branżowych szkołach I i II stopnia, szkołach policealnych i centrach kształcenia zawodowego) – maksymalnie do 10 dni, a w szkołach specjalnych przysposabiających do pracy – maksymalnie do 4 dni – informuje serwis.


14.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sk)

Polska: Takiego odszkodowania za błędy w leczeniu jeszcze nie było

To, co przeszedł po operacji kolana, zostało wycenione na kilkaset tysięcy złotych. To najwyższe możliwe odszkodowanie. To decyzja rzecznika praw pacjenta (RPP).

„Chociaż wysokość odszkodowania jest znacząca, znajduje ona uzasadnienie w okolicznościach medyczno-prawnych tej konkretnej” – uzasadnia Biuro RPP na swojej stronie.

Najwyższe możliwe odszkodowania za błędy w sztuce leczenia, na jakie może liczyć poszkodowany pacjent Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta, przyznał osobie, która straciła nogę. Kwota rekompensaty wyniosła dokładnie 222 tys. 800 zł. Pieniądze wypłaci Fundusz Kompensacyjny Zdarzeń Medycznych.

Leczenie skończyło się amputacją uda

Opisywana sprawa dotyczy pacjenta, który został przyjęty do szpitala na planową operację kolana. W trakcie zabiegu doszło do zakażenia operowanego miejsca. Potem pojawiły się objawy stanu zapalnego i zaburzenia gojenia rany. Mimo to pacjent został wypisany do domu.

Do szpitala  trafił ponownie, tyle że w znacznie gorszym stanie. Z powodu braku odpowiedniej profilaktyki i opóźnionego leczenia – podkreśla RPP – konieczne było przeprowadzenie trzech operacji naprawczych i ostatecznie – amputacji uda.

Pacjent złożył wniosek o odszkodowanie do Funduszu Kompensacyjnego Zdarzeń Medycznych.

Długa lista błędów medycznych

Rzecznik praw pacjenta nie miał wątpliwości, że poszkodowany miał do tego pełne prawo. I wyliczył długą listę błędów:

• brak diagnostyki mikrobiologicznej w odpowiednich momentach (przed rozpoczęciem antybiotykoterapii empirycznej, co utrudniło identyfikację patogenu i opóźniło wdrożenie odpowiedniej terapii);
• zakażenie miejsca operowanego (uchybienia w procedurach aseptyki i monitorowania ran pooperacyjnych);
• późniejsze wtórne zakażenie pacjenta biologicznym czynnikiem chorobotwórczym z powodu długotrwałej hospitalizacji, wielokrotnej antybiotykoterapii oraz współistniejących chorób przewlekłych.

W sumie pacjent odbył kilka hospitalizacji i aż 6 interwencji chirurgicznych. W wyniku złego leczenia stał się osobą niepełnosprawną.

Jak ubiegać się o odszkodowanie i ile  to kosztuje?

Fundusz Kompensacyjny Zdarzeń Medycznych to szybki system odszkodowawczy. Kiedy podczas leczenia dojdzie do błędu w leczeniu, pacjent nie musi kierować swoich roszczeń do placówki medycznej. Nie musi także iść do sądu. Wystarczy, że złoży wniosek do Funduszu. 

A ten oferuje realną pomoc zarówno poszkodowanym pacjentom i ich rodzinom, jak i lekarzom, bo chroni ich przed koniecznością uczestniczenia w długich procesach sądowych.

Wniosek do funduszu może złożyć pacjent, a w przypadku jego śmierci – jego rodzice, dzieci, małżonek, osoba pozostająca z nim we wspólnym pożyciu lub osoba pozostająca w stosunku przysposobienia. Opłata wynosi 300 złotych. Jeśli wniosek zostanie odrzucony, to pieniądze nie są zwracane.

Odszkodowanie wynosi od 2228 zł do 222 800 zł. W przypadku śmierci pacjenta – świadczenie wynosi od 22 280 zł do 111 400 zł dla każdej z osób bliskich. 

RPP wydaje decyzję w sprawie przyznania świadczenia w ciągu 3 miesięcy od otrzymania kompletnego wniosku.


14.05.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sm)

Subscribe to this RSS feed