Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Temat dnia: Koniec z lekami za mniej niż 1 euro?
Słowo dnia: Vers eten
Belgia: Deficyt budżetowy wciąż wysoki
Belgia, biznes: Dobry tydzień! Najmniej bankructw od początku roku
Belgia: Antykoncepcja o wartości prawie 10 mln euro trafi na... śmietnik?!
Belgia: Ani dnia wakacji poza domem. Jest ich wielu
Belgijski książę będzie studiował zarządzanie biznesem
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek 25 lipca 2025, www.PRACA.BE)
Belgia, praca: Bezrobotni zapłacą wyższy podatek
Polska: Kasa w samorządzie. Burmistrzowie, wójtowie i prezydenci miast zarobią więcej
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Region Stołeczny Brukseli ponownie oznaczony kolorem czerwonym na unijnej mapie!

Na nowej koronawirusowej mapie, którą Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) tworzy na podstawie 7-dniowej liczby zakażeń, Region Stołeczny Brukseli został ponownie oznaczony kolorem czerwonym, co oznacza wysoki poziom zagrożenia Covid-19.

W związku z pogorszeniem sytuacji w Regionie Stołecznym Brukseli, zmieniono oznaczenie kolorystyczne na unijnej mapie Covid-19 – kolor czerwony oznacza „wysokie ryzyko zakażenia koronawirusem” i jest drugim najpoważniejszym oznaczeniem (gorszy jest tylko kolor ciemnoczerwony).

Jeśli chodzi o liczbę zakażeń przypadającą na 100 tys. mieszkańców, w tym tygodniu w Regionie Stołecznym Brukseli wzrosła ona do 213. ECDC zmienia oznaczenie na czerwone, jeśli liczba ta mieści się w zakresie 200-500. Biorąc pod uwagę całą Belgię, liczba zakażeń przypadających na 100 tys. mieszkańców wynosi 147 i w dalszym ciągu rośnie.

Region Flamandzki i Region Waloński wciąż są oznaczone kolorem pomarańczowym.


22.07.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

 

Polska: Jesteś na urlopie, a jednak w pracy? Nie ty jeden

Polakom trudno zerwać ze służbowymi obowiązkami nawet podczas wypoczynku. Tak wynika z przedstawionych właśnie badań.

Jak wygląda urlop Polaków opisano w najnowszej edycji Monitora Rynku Pracy Instytutu Badawczego Randstad. Z zawartych w nim danych wynika, że w niemal połowie firm trzeba wypoczynek planować z wyprzedzeniem, a im większe przedsiębiorstwo to jest to częstsze. 34 procent pracowników przyznaje, że mają przez swoich zwierzchników narzuconą liczbę dni wolnych, które mogą wykorzystać jednorazowo. Ich liczba wynosi od 10 do 15.

Badanie wskazuje także, że niespecjalnie lubimy urlopować. Od lat tylko około połowa pracowników wykorzystała w pełni przysługujące im wolne (w ciągu roku). Średnia liczba niewykorzystanego urlopu wynosi 10 dni. Autorzy raportu wskazują, że było tak, mimo że w pandemii, pracodawca miał prawo wysłać podwładnego na wolne, w wybranym momencie. „Z jednej strony sytuacja epidemiologiczna nie sprzyjała planowaniu urlopów. Wygląda też na to, że w czasie pandemii pracownicy byli na tyle obciążeni pracą, że na odbiór zaległego urlopu brakowało czasu.” – komentuje dyrektor personalna i członek zarządu Randstad Polska, Monika Hryniszyn.

Telefony, telefony

Jak już odpoczywamy, to trudno nam zerwać z pracą. Okazuje się bowiem, że aż 57 procent zapytanych o zdanie odbiera na wolnym służbowe telefony. 41 proc. z nich robi to rzadko, a 15 procent przyznaje, że dzieje się tak często. Dodatkowo 43 procent ankietowanych odpisuje na maile w sprawach zawodowych. 15 proc. z nich robi to często, a 29 proc. przyznaje, że rzadko wykonuje taką czynność. Z badania płynie także wniosek, że od spraw zawodowych najczęściej nie odrywają się osoby z wyższym wykształceniem.

Tryb pracy

Z raportu można się także dowiedzieć, że większość Polaków nie ma stałych godzin pracy. 45 proc. ankietowych może pochwalić się, że jest w takim systemie. W systemie zmianowym pracuje 1/4 badanych, w zadaniowym – 15 proc., a w systemie z ustaloną liczbą godzin w tygodniu według grafiku – 12 proc. Na zmiany raczej nie pracują osoby z wyższym wykształceniem, a raczej zadaniowym (22 proc.), a trzeba dodać, że większość spośród wszystkich zatrudnionych (78 proc.) jest zadowolona ze swojej formy pracy. Najwięcej takich osób jest w gronie mających zadaniowy wymiar zatrudnienia (87 proc.). Pracownicy są też gotowi przejść na system zmianowy, ale potrzebują do tego zachęty. To głównie pieniądze. 42 proc. zapytanych o zdanie zgodziłoby się na zmianę za wyższą pensję, a 39 proc. ankietowanych za comiesięczne premię.

Badanie przeprowadzono w dniach 2 – 14 czerwca 2021 r. na próbie 1002 respondentów.

24.07.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Shutterstock, Inc,

(sl)

 

Awantura o rekrutację na studia. Obcokrajowcy lepsi od Polaków?

Czołowe miejsca podczas procesu przyjmowania na studia należą do Ukraińców i Białorusinów. To wywołało burzę, którą tłumaczy rektor uczelni.

Chodzi o Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i kierunek stosunki międzynarodowe. Na ogłoszonej liście kandydatów 80 procent miejsc z pierwszej 50-tki (cała lista liczy 200 pozycji) zajmują obcokrajowcy – głównie z Ukrainy i Białorusi. Na innych kierunkach: zarządzanie, informatyka czy psychologia też jest dużo osób zza wschodniej granicy. To wywołało burzę, a Młodzież Wszechpolska na ogrodzeniu uczelni wywiesiła baner z hasłem „UAM dla Polaków”.

Trzeba wyjaśnić, że to na razie lista osób chcących studiować dany kierunek, a do piątku muszą się one w tej kwestii określić. Mimo to władze uniwersytetu przesłały do Ministerstwa Edukacji i Nauki wyjaśnienia. Rektor uczelni, prof. Bogumiła Kaniewska wydała także oświadczenie.

„Chciałabym poinformować całą społeczność akademicką, że proces rekrutacji na UAM przebiega zgodnie z prawem, a zasady przyjęć cudzoziemców są transparentne i zostały ogłoszone na stronach UAM przed rozpoczęciem rekrutacji.” - zapewnia pani profesor i wyjaśnia, że uczelnia, którą kieruje nie wprowadziła wyjątkowych procedur mających premiować kandydatów z zagranicy. Wszystkich chętnych obowiązują te same zasady przeliczania wyników zdobytych na egzaminie maturalnym. Zaznaczmy, że Polska honoruje ukraińskie egzaminy dojrzałości od 2006 roku. Rektor dodaje, że obcokrajowców i Polaków dotyczą takie same zasady, jeśli chodzi o studia płatne.

Profesor Kaniewska przyznaje jednocześnie, że w tym roku liczba kandydatów zagranicznych jest większa, a jest to wynikiem „wieloletnich starań o umiędzynarodowienie uniwersytetu”. Wskazuje przy tym program ERASMUS+, kolejne umowy bilateralne z innymi uczelniami oraz status uczelni badawczej i uniwersytetu europejskiego. „Wszystkie te działania zakładają wzrost mobilności oraz liczby studiujących i pracujących na UAM cudzoziemców." - informuje pani profesor i komentuje: „Pojawienie się hasła ‘UAM dla Polaków’, jakie zawisło na banerze przy Collegium Minus oraz niektóre reakcje publikowane w mediach zbliżają się niebezpiecznie do myślenia, które przed laty doprowadziło do powstania getta ławkowego czy zasady numerus clausus”.

25.07.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Shutterstock, Inc.

(sl)

 

COVID-19 wyhamował profilaktykę nowotworową. Nawet 98 proc. mniej badań [RAPORT]

Narodowy Instytut Onkologii opublikował raport, który przedstawia niepokojącą tendencję dotyczącą profilaktyki nowotworowej oraz leczenia już stwierdzonych przypadków zachorowania. Z powodu pandemii i obawy przed koronawirusem zaniechano diagnozowania u pacjentów znamion realnego zagrożenia.

Mniej wykonywanych badań

Naukowcy przyjrzeli się liczbie pacjentów, którzy korzystali z programu profilaktyki na początku pandemii. Wyniki były zatrważające. Według opracowanego przez NIO raportu, kolonoskopię w kwietniu i maju 2020 r. wykonało o 85 proc. mniej pacjentów niż w analogicznym okresie 2018 r. Taki sam wynik procentowy dotyczy Polek, które w ub.r. nie poddały się cytologii (porównanie z rokiem 2019). Niechlubnym rekordem okazały się jednak badania mammograficzne. Skorzystało z nich aż 94 proc. mniej pacjentek niż w roku 2019.

Mniejsza rozpoznawalność chorób

2020 r. przyniósł również niebagatelny spadek rozpoznawalności zachorowań. W okresie kwiecień / maj wykryto o 26 proc. mniej przypadków nowotworu mniej niż w roku poprzedzającym. Analitycy szacują, że liczba nowych rozpoznań w 2020 r. spadła o ok. 20 proc. Oznacza to, że zdiagnozowano o 1/5 mniej Polaków, niż w roku 2019. Dużą odpowiedzialność ponosiły za to działania związane z pandemią.

„Wydaje się to spowodowane intensywnymi działaniami zapobiegającymi szybkiemu rozprzestrzenianiu się epidemii (np. akcja “Zostań w domu”), lokalnym i globalnym chaosem związanym z naszym zrozumieniem dynamiki rozprzestrzeniania się wirusa, czy też większym niż w późniejszych fazach strachem ludzi przed infekcją SARSCov-2.” – czytamy w publikacji.

Lekarze apelują o wykonywanie badań profilaktycznych

W raporcie NIO specjaliści wskazują, że placówki medyczne są w sposób odpowiedni zabezpieczone przed rozprzestrzenianiem się koronawirusa, a ryzyko związane z zaniechaniem leczenia przypadków onkologicznych przewyższa prawdopodobieństwo zakażenia się SARS-COV-2.

„Analizy wskazują również, że chorzy na nowotwory nie byli istotnie zagrożeni zachorowaniem na COVID-19, co świadczy o właściwym zabezpieczeniu oddziałów/szpitali onkologicznych. (…) Należy zminimalizować strach ludzi przed pojawieniem się w szpitalu onkologicznym w celu przeprowadzenia odpowiedniej diagnostyki i leczenia.” – wyjaśniają autorzy raportu.

22.07.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

 

Subscribe to this RSS feed