Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Słowo dnia: Strand
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 28 czerwiec 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: „Jesteśmy szczęśliwi”. Choć nie wszyscy…
Belgia: Dom wolnostojący to luksus? Jest drożej
Belgia: Rozwiązanie zbrodni sprzed lat? Przyznał się do ukrycia ciała 26-latki
Polska przed trybunałem. Aptekom wolno się reklamować
Belgia: Gaz, ropa, prąd. Jakiej energii zużywamy najwięcej?
Truskawki w rękach klienta. Czy może je dotykać, kiedy chce?
Belgia: Większość mieszkań za mniej niż ćwierć miliona euro
Belgia: 5 sklepów w Antwerpii zamkniętych. Powodem przemoc gangów
Redakcja

Redakcja

Website URL:

W najbliższych miesiącach Brusol chce zainstalować w Brukseli 1000 stacji do ładowania samochodów elektrycznych

Z inicjatywy firmy produkującej panele słoneczne EnergyVision, dostawca energii, firma Brusol, w ciągu najbliższych kilku miesięcy zamierza zainstalować 1000 półpublicznych stacji do ładowania samochodów elektrycznych w Regionie Stołecznym Brukseli.

W siedzibie głównej Brusol w brukselskiej gminie Jette w zeszłą środę zaprezentowano dwie najszybsze w całym regionie stacje do ładowania samochodów elektrycznych. Będą one czynne od początku października.

W najbliższych miesiącach firma chce w dalszym ciągu pracować nad rozbudową swojej sieci w Brukseli. Brusol gwarantuje, że wykorzystywana energia elektryczna pochodzi z własnych paneli słonecznych firmy jest w 100% ekologiczna i w 100% produkowana w Brukseli, bez wsparcia władz.

W ubiegłym roku brukselski rząd ogłosił, że do roku 2035 zamierza zainstalować w stolicy 11 tys. publicznych punktów do ładowania samochodów elektrycznych.

16.09.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

 

  • Published in Belgia
  • 0

Naukowcy z UW stworzyli aplikację badającą rozwój językowy dzieci

Aplikację mobilną, przypominającą internetowy dzienniczek mowy do obserwowania najwcześniejszego rozwoju językowego dzieci, opracowali naukowcy z zespołu MultiLADA, który działa na Wydziale Psychologii UW. „StarWords – every word counts” to pierwsza tego typu bezpłatna aplikacja w Polsce skierowana do rodziców polskich dzieci jedno-, dwu-, a nawet trójjęzycznych w wieku od urodzenia do 2 lat.

Naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego we współpracy z badaczami z Oslo Metropolitan University, University of Oslo, Lancaster University i University of Cambridge prowadzą projekt StarWords, którego celem jest zbadanie wczesnego rozwoju językowego dzieci jedno i dwujęzycznych. Badają przede wszystkim polskie dzieci dwujęzyczne mieszkające w Norwegii i Wielkiej Brytanii oraz porównują rozwój językowy dzieci dwujęzycznych do rozwoju językowego dzieci mieszkających w Polsce. Naukowcy badają pierwsze wypowiedziane słowa dziecka, rozwój słownictwa, składanie pierwszych zdań i rozwój gramatyki.

„Zbadamy, jak polskojęzyczne dzieci dwujęzyczne przyswajają oba swoje języki oraz w jakim stopniu - i w jaki sposób - proces rozwoju dwujęzycznego różni się od rozwoju jednojęzycznego dla języka polskiego. W tym celu będziemy śledzić rozwój językowy dzieci od pierwszych wypowiadanych przez nie słów, a skończywszy na wieku trzech-czterech lat” - informują naukowcy na specjalnej stronie internetowej projektu www.starwords.eu

Projekt pod nazwą „Nowe perspektywy w ocenianiu wczesnego rozwoju językowego u dzieci jedno- i dwujęzycznych: podłużne internetowe badanie metodą raportów rodzicielskich” realizowany jest pod kierunkiem prof. Ewy Haman z UW i prof. Niny Gram Garmann z OsloMet, a finansowany z grantu NCN.

„Mimo że dwu- i wielojęzyczność jest obecnie powszechna (także wśród Polaków mieszkających za granicą), nadal niewiele wiadomo o wczesnym rozwoju językowym dzieci dwu- i wielojęzycznych. Dotychczasowe badania w większości opierały się na papierowych kwestionariuszach lub wywiadach z rodzicami, jednak z uwagi na trudności logistyczne takie badania mają tylko kilka punktów pomiarowych, np. spotkania z rodzicami raz na pół roku” - mówi prof. Ewa Haman, kierownik projektu, cytowana na stronach internetowych UW.

Dlatego naukowcy stworzyli aplikację mobilną, przypominającą internetowy dzienniczek mowy. Mogą z niej korzystać rodzice polskich dzieci jedno-, dwu-, a nawet trójjęzycznych. Dzięki niej będzie można np. precyzyjnie wskazać wiek pierwszych osiągnięć: wystąpienia pierwszych słów i pierwszych wypowiedzi wielowyrazowych w mowie dzieci jedno- i wielojęzycznych oraz określić czynniki związane ze środowiskiem językowym, które na te osiągnięcia wpływają.

Aplikacja StarWords jest dostosowana do wielu różnych języków i chociaż projekt jest skupiony głównie na polsko-norweskich i polsko-angielskich dzieciach dwujęzycznych, to naukowcy z UW zachęcają rodziny mówiące w innych drugich językach i rodziny wielojęzyczne do ściągnięcia aplikacji.

„Chcemy także, żeby wyniki badania były podstawą do formułowania rekomendacji dla rodziców i profesjonalistów zajmujących się małymi dziećmi. Aby osoby te mogły skutecznie wspierać rozwój językowy jedno- i wielojęzycznych dzieci” – wyjaśnia prof. Haman.

W zamian za aktywność w aplikacji rodzice polskich dzieci jedno- i wielojęzycznych otrzymują dostęp do materiałów na temat rozwoju dziecka: podcastów z naukowcami, artykułów oraz spersonalizowanych kolorowanek i voucherów do internetowej księgarni.

Jak poinformowano na stronie UW, „w aplikacji należy podać podstawowe informacje o dziecku, m.in. płeć, datę urodzenia, języki dziecka, a następnie wpisywać nowe gesty, słowa i zdania dziecka”. Dodatkowo rodzice regularnie mają udzielać informacji na temat otoczenia językowego dziecka i języków, do których ma ono dostęp. Aby ułatwić rodzicom systematyczność, aplikacja wysyła regularne powiadomienia.

Bezpłatna aplikacja "StarWords – every word counts” dostępna jest w sklepach Google Play Store (TUTAJ) oraz Apple App Store (TUTAJ).

18.09.2021 Niedziela.BE // źródło informacji: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // Projekt StarWords jest realizowany na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego i finansowany ze środków Narodowego Centrum Nauki w ramach konkursu OPUS 16. Pełen tytuł projektu: „Nowe perspektywy w ocenianiu wczesnego rozwoju językowego u dzieci jedno- i dwujęzycznych: podłużne internetowe badanie metodą raportów rodzicielskich” (2018/31/B/HS6/03916). // fot. https://multilada.pl/projekty/starwords/

(kw)

 

Przemoc i wykorzystywanie seksualne w polskim Kościele. Pokazali raport

Przypominało to funkcjonowanie w sekcie, w której panowała manipulacja, przemoc i wykorzystywanie seksualne. Taki obraz jednej ze wspólnot dominikanów wyłania się z przedstawionego właśnie raportu. Zakonnicy są gotowi zapłacić za wyrządzone krzywdy.

„To nie jest raport przeciwko komuś. Po pierwsze, oddaje sprawiedliwość pokrzywdzonym.” – powiedział w środę Tomasz Terlikowski. Ten dziennikarz i publicysta stanął na czele specjalnej komisji, której zadaniem było wyjaśnienie i opisanie sytuacji we wrocławskiej wspólnocie dominikanów. Chodzi o działalność Pawła M. (przebywa w areszcie i trwa proces kanoniczny w jego sprawie), duszpasterza akademickiego.

Lata krzywd


Pismo „Więź” opisało jego czyny, wśród których było np. wykorzystanie seksualne jednej z zakonnic (w latach 2011 i 2018). Pod adresem duchownego padały także oskarżenia o manipulacje i stosowanie przemocy. M. zmuszał podopiecznych do wielogodzinnych, całonocnych modlitw, separował ich od rodziny i przyjaciół. Po publikacjach zakon sam powołał komisję i opłacił jej pracę, która miała wyjaśnić sprawę. Przesłuchano 31 dominikanów, 41 innych świadków i kilkunastu pokrzywdzonych. Komisja miała także wgląd do pełnego archiwum zakonu. Komisja wskazuje, że problemy dotyczące Pawła M. pojawiły się jeszcze zanim M. trafił do Wrocławia, a o tym, że tworzył wokół siebie grupę działającą jak sekta, wiedział kierujący dominikanami o. Maciej Zięba (zmarł w 2020 r.). Nie reagował. „Nie ma wątpliwości, że u źródeł nieprawidłowości w ‘sprawie Pawła M.’ znalazła się bagatelizacja problemu, wrogie lub lekceważące potraktowanie osób ujawniających pokrzywdzenie.” – podano w środowym raporcie, w którym zaznaczono, że zakonnik wykorzystywał pozycję przewodnika duchownego. Dużo miejsca poświęcono o. Ziębie, bo dzięki bliskiej znajomości z nim, M. pozostawał bezkarny.

„Pawła M. spotkały jedynie ze strony o. Macieja Zięby OP ‘kary’ o charakterze pokutnym: zakaz sprawowania sakramentów, kilkutygodniowy pobyt w klasztorze kamedułów na Bielanach w Krakowie oraz roczna praca w hospicjum w Lublinie. Stosunek ówczesnych władz zakonu do pokrzywdzonych był absolutnie niewłaściwy. Po ujawnieniu nieprawidłowości w funkcjonowaniu Wspólnoty św. Dominika we Wrocławiu, dominikanie nie podjęli zorganizowanego wysiłku w skorygowaniu skutków błędnej formacji religijnej i życia duchowego, które narzucił Paweł M. Praca z pokrzywdzonymi była tymczasem niezbędna i stanowiła część odpowiedzialności duszpasterskiej dominikanów.” – czytamy w dokumencie, a dalej jest mowa, że przez lata zakon nie okazywał ofiarom empatii. Proponował jednak pokrycie kosztów psychoterapii, co ofiary odebrały jako upokorzenie.

Uderzenie w pierś


Także w środę dominikanie wydali oświadczenie. „Raport ten ukazuje – w pełniejszej niż znana dotychczas postaci – ogrom zła, które popełnił Paweł M. Odsłania także błędy i zaniedbania oraz brak wrażliwości i zrozumienia ze strony wielu poszczególnych braci, władz oraz instytucji Zakonu. Przede wszystkim z całą jaskrawością dostrzegamy w nim opis fizycznego, psychicznego i duchowego cierpienia, niezrozumienia oraz osamotnienia osób pokrzywdzonych. Nie zostały one wysłuchane, a także nie otrzymały adekwatnej pomocy. Czasami doświadczały wręcz lekceważenia i przerzucania na nie odpowiedzialności lub współodpowiedzialności za to, co się stało.” – napisali zakonnicy i dodają, że zachwiana została ich wiarygodność. Czują się jednak odpowiedzialni za zło, którym są przerażeni.

„Jesteśmy gotowi, by zadośćuczynić za popełnione zło, chcemy z determinacją szukać sposobów naprawy szkód i błędów, a nade wszystko chcemy nadal Wam służyć, zdając sobie sprawę – jak nigdy dotąd – że nie jesteśmy tego godni. Dlatego ośmielamy się prosić Was o modlitwę za wszystkich pokrzywdzonych.” – deklarują.

16.09.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Screen Youtube

(sw)

 

  • Published in Polska
  • 0

Belgia: 21-latek reprezentatem Belgii na przyszłorocznej Eurowizji

Reprezentantem Belgii na przyszłorocznym Konkursie Piosenki Eurowizji we Włoszech będzie Jérémie Makiese – poinformowała stacja radiowa Vivacité.

W ubiegłym roku reprezentanta Belgii wskazać mogły flamandzkie, niderlandzkojęzyczne media publiczne. W tym roku prawo to przypadło w udziale francuskojęzycznemu nadawcy RTBF.

Makiese wygrał w kwietniu tego roku telewizyjny konkurs talentów „The Voice Belgique”. Jego trenerem w finale był BJ Scott. BJ Scott był wcześniej jednym z autorów piosenki „Rhythm inside” Loïc Nottet, która zajęła czwarte miejsce na Eurowizji w 2015 r. – przypomniał portal vrt.be.

21-letni Makiese urodził się w Antwerpii, a w wieku sześciu lat przeprowadził się z rodziną w okolice Brukseli. Jest częściowo kongijskiego pochodzenia. Obecnie mieszka w Ukkel. Oprócz talentu muzycznego posiada talent sportowy: jest bramkarzem w drużynie piłkarskiej Excelsior Virton.

Na razie poznaliśmy jedynie nazwisko reprezentanta Belgii, a na przedstawienie piosenki, którą Makiese zaśpiewa we Włoszech przyjdzie jeszcze trochę poczekać.

16.09.2021 Niedziela.BE // fot. Review News / Shutterstock.com

(łk)

 

  • Published in Belgia
  • 0
Subscribe to this RSS feed