Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Opóźnienie strefy niskiej emisji w Brukseli: kosztowne konsekwencje w przyszłości
Polska: Kary za marnowanie żywności mocno w górę. Żeby to się nie opłacało
Niemcy: Tu mieszkania studenckie najdroższe!
Polska: Zmyło wszystko, stadiony też. Dramat 100 klubów sportowych
Belgia: Linie lotnicze Brussels Airlines ponownie zawieszają loty do Tel Awiwu
Belgia: Mężczyzna postrzelony w brukselskiej kawiarni!
Odkrywanie sztuki na przestrzeni wieków: Królewskie Muzea Sztuk Pięknych w Belgii
Polska: Woda nasza droga. Jej ceny rosną szybciej niż prądu. Może być gorzej
Projekt zoo w Antwerpii skutecznie ograniczył polowania na goryle w Kamerunie!
Polska: Fala minęła Opole i dotarła do Wrocławia. Opole jest suche...

Zginął czwarty Polak pracujący w tej belgijskiej firmie. „Zamknijcie ją!”

Zginął czwarty Polak pracujący w tej belgijskiej firmie. „Zamknijcie ją!” fot. Shutterstock

W ciągu sześciu lat zginęło czterech polskich kierowców pracujących dla firmy przewozowej Krismar z belgijskiego Wingene. Związek zawodowy BTB oraz adwokat i radny Simon Bekaert domagają się zamknięcia tego przedsiębiorstwa.

W piątek 22 grudnia w ciężarówce na parkingu w Wingene znaleziono zwłoki 44-letniego polskiego kierowcy. Mężczyzna zginął w wyniku zatrucia tlenkiem węgla. W kabinie pojazdu najprawdopodobniej przez całą noc włączony był palnik gazowy i pomieszczenie wypełniło się trującym gazem, opisuje flamandzki dziennik Het Laatste Nieuws.

- To bardzo tragiczne zdarzenie – powiedział adwokat Dieter Dejonghe, reprezentujący szefa firmy Krismar, Krisa Callewaerta. – Każdego dnia 80 naszych kierowców wyjeżdża w drogę, codziennie odpoczywają w ciężarówkach, co jest dopuszczalne – tłumaczył. Według niego to, że polski kierowca zginął akurat na parkingu firmy, to przypadek. – Nie wiedzieliśmy o tym. Całe planowanie odbywa się w Polsce. Kierowcy zazwyczaj odpoczywają tam, gdzie zakończył się ich dzień pracy – dodał.

Belgijskie media przypominają jednak, że to już czwarty śmiertelny wypadek pracowników tej firmy w ciągu sześciu lat. Za każdym razem ofiarami byli Polacy.

W 2011 roku na parkingu firmy polski kierowca śmiertelnie potrącił własną żonę. Rok później doszło do pożaru w budynku należącym do Krismar, w którym w kiepskich warunkach mieszkało jedenastu pracowników. – Zginęło wtedy dwóch Polaków, a cztery inne osoby zostały ranne – powiedział Simon Bekaert. Jest on adwokatem i radnym (z socjalistycznej partii sp.a) w okręgu Tielt. To w tym położonym pod Brugią okręgu znajduje się Wingene, gdzie siedzibę ma feralne przedsiębiorstwo.

- Nie mówię, że dyrekcja Krismar ponosi winę za wszystkie te śmierci, ale gdyby traktowano w tej firmie pracowników tak jak należy, to mogłoby się to potoczyć inaczej – Het Laatste Nieuws cytuje słowa radnego. Bekaert przypomina, że podobnie uważa również inspekcja pracy, a na szefie firmy, Krisie Callewaercie, ciążą poważne zarzuty. Jest on podejrzewany o handel ludźmi, wyzysk przy wynajmie zakwaterowania, niezapłacenie setek tysięcy euro składek na świadczenia społeczne oraz nieświadome przyczynienie się do śmierci, wylicza gazeta.

Dlatego Bekaert uważa, że firma ta powinna zostać zamknięta. Podobnego zdania jest związek zawodowy branży transportowej BTB. – To już czwarty śmiertelny wypadek z polskimi pracownikami w tej firmie w ciągu sześciu lat. – powiedział związkowiec Frank Moreels, cytowany przez portal vrt.be. – Według nas, jeśli to możliwe, przedsiębiorstwo to powinno stracić pozwolenie na działalność – dodał.

– To byłoby dziwne, gdyby zamykano każdą firmę, w której doszło do tragicznego wypadku. To jest bardzo przykre, ale to bardzo rzadka sytuacja. Władze firmy są bardzo zasmucone – powiedział Dieter Dejonghe, adwokat szefa firmy, cytowany przez gazetę De Morgen.



28.12.2017 ŁK Niedziela.BE

 

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież