Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Kierowcy mogą powiedzieć „uff”. Jest decyzja w sprawie opłat od samochodów spalinowych
Hałas wokół lotniska w Brukseli niemal wrócił do poziomu sprzed pandemii
Polska: To będzie piekło. Zbliża się koszmarnie upalne lato
Wycieczka z Belgii do Paryża z polskim przewodnikiem, 28-30 czerwca 2024
Niemcy: Trwa śledztwo w sprawie prania pieniędzy przez prawicowego polityka
Polska: Więcej pieniędzy! To dobra wiadomość do wielu osób. Wzrosły progi dochodowe
Belgia: Wokół zakładu 3M dojdzie do „wymiany” 137 tys. ton gleby
Belgia: Pogoda na sobotę 18 maja (Bruksela, Antwerpia, Brugia)
Belgijska skrzypaczka w półfinale Konkursu Królowej Elżbiety
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 18 maja 2024, www.PRACA.BE)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Na słodko po belgijsku (cz.60)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Na słodko po belgijsku (cz.60) fot. Agnieszka Steur

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur

Na słodko po belgijsku

Czasem poszukując inspiracji do moich niedzielnych tekstów przeszukuję półki z książkami. Zdarza się, że są to te u mnie w domu, czasem w pobliskiej księgarni a jeszcze innym razem  wirtualne. Te ostatnie odwiedziłam niedawno a poszukiwania okazały się niezwykle owocne i bardzo słodkie. Poszukuję przeróżnych belgijskich historii, czasem natrafię na pamiętnik, innym razem na bajki, czasem legendy, ale tym razem na ekranie mojego telefonu pojawiła się książka kucharska z przepisami na wypieki „Belgisch bakboek: onze lekkerste streekspecialiteiten" autorstwa Stefana Eliasa. Tytuł przekonuje, że są w niej przepisy na najsmaczniejsze regionalne specjały. Książka wyglądała bardzo interesująco. Zastanawiałam się tylko przez chwilę i ją zamówiłam. Już następnego dnia przed drzwiami stał listonosz z pokaźnych rozmiarów paczką, która okazała się dość ciężka.

Książka jest przepiękna, duża, w twardej oprawie, ale to jeszcze nic nie mówi o zawartości. To znaczy o przepisach. Nie ma co się zastanawiać, trzeba wypróbować. Prawda?

Postanowiłyśmy z córką przystąpić do kulinarnych testów, ale który przepis wybrać na początek? Spis treści jest bardzo długi. No i czy robimy coś na słodko, czy może nie? Każda smakowitość opatrzona jest zdjęciem, które zachęca do wybrania właśnie tego przepisu. Prawdę mówiąc, każde kolejne było bardziej zachęcające od tego poprzedniego. Zastanawiałyśmy się a ślinka ciekła.

W końcu przeglądając to przepastne tomisko, trafiłyśmy na przepis, od którego właściwie należy rozpocząć podróż przez belgijskie smakołyki - gofry. Tak to właśnie zrobimy!

W książce znajdują się przepisy na oba najpopularniejsze w Belgii gofry, czyli na te brukselskie (gaufres de Bruxelles) i te z Liège (gaufres de Liège), zwane leodyjskimi.

Wiem już, że gofry belgijskie robione są na bazie rzadkiego ciasta drożdżowego i że cisto nie jest ugniatane, ale ubijane. Już gotowe są bardzo delikatne i co ciekawe, gdy ich skórka jest chrupiąca, środek powinien być miękki (ciekawa byłam, czy uda nam się to osiągnąć). Gofry brukselskie są duże, lekkie i prostokątne. Ich wymiary to 16 na 18 cm. Gofr ten ma 20 lub 24 dużych kwadratowych wgłębień.

Gofry leodyjskie natomiast wyglądają inaczej. Są o wiele słodsze, cięższe i mają zaokrąglone brzegi. Piecze się je z gęstego ciasta drożdżowego, do którego dodaje się cukrowe grudki.

Przeanalizowałyśmy oba przepisy i stwierdziłyśmy, że zaczynamy od brukselskich. Argumentem przeważającym było to, że posiadamy gofrownicę robiącą prostokątne gofry. Klamka zapadła.

Potrzebne nam było:
200 g mąki samorosnącej
200 g wody
200 g mleka pełne
60 g rozpuszczonego, niesolonego masła
15 g brązowego cukru
5 g cukru waniliowego
1 żółtko
2 białka
2 g soli

Powyższe składniki i ilości przetłumaczyłam z książki dokładnie tak, jak były w niej zapisane. Ciekawe! Pierwszy raz widzę w przepisie płyny podawane w gramach.
Zabrałyśmy się do dzieła.

Okazało się, że te legendarne gofry są niezwykle łatwe w przygotowaniu. Po przesianiu mąki dodałyśmy do niej ubijając rozpuszczone masło, wodę i mleko. Potem jeszcze cukier brązowy i waniliowy oraz żółtko. Prawie gotowe! W drugiej misce ubiłyśmy białka na sztywną pianę, którą moja córka dodała do wcześniejszej mikstury. I to wszystko! Nagrzałyśmy gofrownicę i po kilku minutach gofry były gotowe a kuchnię wypełnił delikatny zapach. Zdjęłyśmy je z gofrownicy i jedne udekorowałyśmy cukrem pudrem, inne bitą śmietaną i malinami.

fot. Agnieszka Steur

Na końcu przystąpiłyśmy do degustacji, oczywiście po tym, jak zrobiłyśmy naszym gofrom sesję zdjęciową w ogrodzie. Wyszły genialne! Przepis jest rewelacyjny! Najbardziej niezwykła była jednak reakcja mojej córki, która zakrzyknęła – Mama, one smakują jak Polska!

Smacznego!

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

Agnieszka


26.07.2020 Niedziela.BE // fot. Agnieszka Steur

(as)

 

Last modified onsobota, 25 lipiec 2020 23:31

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież