Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Przydatne skróty: EHBO
Belgia: Tutaj prawie połowa mieszkań i domów ma ponad 100 lat!
Świat: Rok 2024 będzie rekordowym pod względem sprzedaży samochodów elektrycznych?!
Niemcy znajdują się na szczycie listy "najlepszych, nieanglojęzycznych miejsc do pracy"
Belgia, auto: Nowy „elektryk” za mniej 25 tys. euro? To możliwe
Belgia: Wypadki w pracy - nowo zatrudnieni z największym ryzykiem
Polska: Brązowe jajka znikną ze sklepów? Niewykluczone, że tak się może stać
Belgia: Rząd więcej wydaje niż zarabia. Dużo więcej
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 27 kwietnia 2024, www.PRACA.BE)
Belgia: Fuzja banków zagraża 150 miejscom pracy

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Czy to już problem? (cz.124)

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę: Czy to już problem? (cz.124) Fot. Shutterstock, Inc.

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Agnieszka Steur


Czy to już problem?

Na pomysł dzisiejszego wpadłam, gdy ostatnio poszłam do punktu, w którym można odbierać paczki. Udałam się po przesyłkę, którą zamówiłam w pewnym internetowym sklepie. Pan spojrzał na mnie i podał mi paczkę, chciałam mu pokazać dowód osobisty, bo tak zawsze robię, ale machną ręką i powiedział – nie trzeba, tak często pani tu zagląda, że już panią poznaję.

Najpierw uśmiechnęłam się, bo to miłe, gdy zyskuje się status stałego klienta, ale po chwili pomyślałam, że może to jednak nie dobrze. Zaświtała mi myśl, że może zamawiam za dużo.

Dlatego w chwili, gdy zaczęłam pisać dzisiejszy artykuł, pojawiły się wątpliwości, czy ma to być tekst reklamujący nowe odkrycie, czy pełne niepokoju przyznanie się, że zaczynam mieć problem… 

Zacznę może od początku. Kilka miesięcy temu odkryłam internetową platformę specjalizującą się w sprzedaży używanej odzieży. Tak, tę szeroko reklamowaną w telewizji. Każdy może na niej sprzedać nieużywane ubrania lub je kupować. Podeszłam do sprawy sceptycznie. Moje polska natura podszeptywała, że to idealny sposób, by dać się oszukać. Lepiej nie ryzykować, bo potem będę żałować. Uciszyłam brak zaufania do innych ludzi i postanowiłam założyć konto. Pomyślałam, że w zamiarze mam sprzedawanie a nie kupowanie, więc mniej szansy na to, by paść ofiarą oszustwa.

Jak pomyślałam, tak też zrobiłam. Założenie konta zajęło mi zaledwie chwilę. To było proste, ale co dalej? Chcę sprzedawać ubrania, z których wyrosły moje dzieci oraz odzież, która mi się znudziła. Najpierw musiałam zrobić zdjęcia, umieścić je na platformie razem z opisem i ceną. Ale jaki opis umieścić i co najważniejsze, jaką ustalić cenę? Pomyślałam, że najlepiej podpatrzeć, jak to robią inni. Zaczęłam przeglądać ofertę sklepu. Trochę się zniechęciłam, bo odzież, którą znalazłam kosztowała (bez przesady) grosze. I tak się zaczęło. Wiedziałam już mniej więcej, co napisać i ile zażądać. Zaczęłam przeglądać oferty innych osób. Odkryłam, że czasem ludzie sprzedają ubrania, które kupili, ale okazały się za małe a kupujący zbyt długo zwlekali i już ich zwrócić nie mogli. Teraz chcą odzyskać choć część wydanych pieniędzy. Czasem ktoś, zakupił nowe buty a po jednym założeniu okazało się, że to jednak nie to. Czasem ktoś schudł lub przytył i wyprzedawał szafę.

Podjęłam decyzję. Zamawiam! Znalazłam piękną błękitną bluzę, mój ulubiony kolor. Zamówiłam. Czekałam w napięciu, czy to co przyjdzie, będzie przypominać, to co spodobało mi się na zdjęciu. Po kilku dniach mogłam odebrać paczkę w punkcie odbioru, który znajdował się w sklepie fotograficznym w pobliżu. Aby odebrać przesyłkę musiałam pokazać dowód tożsamości. W domu, gdy otworzyłam przesyłkę okazało się, że bluza była dokładanie taka, jak na zdjęciu. W idealnym stanie. Byłam zachwycona. Zaczęłam przeglądać inne oferty. W sklepie można kupić nie tylko odzież, ale również buty, zabawki a ostatnio odkryłam, że również i książki. Przesyłki przychodzą z Holandii, Belgii i Francji, od niedawna również z Hiszpanii. Jeszcze ani razu (odpukać) nie zostałam oszukana. Za każdym razem otrzymuje to, co zamówiłam. I prawie zawsze wymieniam kilka miłych słów z osobą sprzedająca. Zdarzyło mi się trzy razy, że sprzedawca nie wysłał do mnie przesyłki. Za każdym razem pieniądze natychmiast zostały mi zwrócone. Nic nie musiałam robić, to się działo automatycznie.

Czasem tłumaczę sobie, że kupowanie odzieży to również troska o środowisko a dbanie o to, co nas otacza dla każdego powinno być priorytetem.

Pewnie Czytelniczki i Czytelnicy domyślają się już, że do dziś nie zamieściłam a tym bardziej nie sprzedałam ani jednej rzeczy, kupiłam za to wiele. A przecież nie taki był plan.
A co z moimi wątpliwościami na temat mojego "problemu"? Chyba jeszcze poczekam, lepiej za szybko nie nazywać. Przejrzę dla pewności jeszcze kilka ofert. Kto wie, może znajdę coś ciekawego.

W całym tekście ani razu nie wymieniłam nazwy sklepu. Pisałam o Vinted.


Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie. 

Agnieszka

 


17.10.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(as)

 

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież