Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (czwartek 25 kwietnia 2024, www.PRACA.BE)
Belgia: Własnościowe lub wynajem? Tak się mieszka w Belgii
Polska: Żony polityków ujawnią swój majątek? Zdecydują o tym... politycy
Decathlon zakończy działalność logistyczną w Willebroek. „Likwidacja 132 miejsc pracy”
Polska: Żabka zrobi konkurencję kwiaciarniom. Plan jest ambitny, ale nie bez szans
Belgia: Wielka bijatyka w więzieniu. „Rzucali nożami”
Polska: Przywłaszczył sobie portfel z pieniędzmi. Ta pazerność będzie go teraz kosztowała
Belgijski bokser mistrzem IBF w wadze superlekkiej
Brussels Airlines odwołuje 8 lotów w czwartek. Powodem strajk we Francji
Polska: Coraz więcej emerytur niższych od najniższych. Większość trafia do kobiet

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie

Ciepłe myśli na belgijską niedzielę, czyli cykliczne spotkania przy porannej kawie fot. Shutterstock

Związek z fryzjerem

Z tematami moich tekstów do naszej niedzielnej porannej kawy bywa różnie. Czasem dokładnie wiem, o czym chcę napisać. Chwilami mam plan na kilka następnych tygodni a innym razem wpadam na pomysł w ostatniej chwili. To chyba tak, jak ze wszystkim w życia… nawet pomysły na to, co będzie na obiad różnie do nas przychodzą. Czasem wie się już na początku tygodnia, co będzie na obiad w niedzielę a czasem wpada się na pomysł chwilę przed posiłkiem.

Tematy moich niedzielnych tekstów zawsze jednak same do mnie przychodzą. Coś się dzieje i postanawiam o tym napisać. Na temat dzisiejszego artykułu wpadłam w ubiegły czwartek. A co się wydarzyło? Byłam w salonie fryzjerskim. Wizyta w tym miejscu to jedna z nielicznych chwil, gdy na moment się zatrzymuję, nie pędzę, bo przecież nie mogę. Szkoda tylko, że te chwile są tak rzadkie, bo współcześnie pędzi się przecież cały czas. Może o tym też kiedyś napiszę. Dlaczego tak trudno jest nam nic nie robić? Dziś jednak chcę napisać kilka słów na temat związków… naszych związków z fryzjerkami i fryzjerami.

Ponieważ są to relacje, które są prawie intymne i niezwykle ważne. Przecież osoba z nożyczkami w dłoniach wie o nas wiele i spotykamy się z nią regularnie.

Okazuje się, że takie związki rządzą się pewnymi zasadami, prawie takimi samymi, jak te z bliskimi nam osobami. Przecież nie chodzi się do kilku fryzjerów w tym samym czasie. Jeśli jesteśmy zadowoleni wychodząc z salonu, znów do niego wracamy. Pozostajemy wierni. Jeśli fryzjer nas oszpecił, rzucamy go.

Gdy w czwartek siedziałam na fotelu i czekałam aż farba zmieni kolor moich włosów, zdałam sobie sprawę, że to jest mój czwarty salon poza granicami Polski. Zatem jestem dość wierna, czwarty w ciągu 20 lat to (chyba) dobry wynik. Przecież również w tych związkach czasem coś się psuje i nasze drogi się rozchodzą. Z mojego całkowicie subiektywnego punktu widzenia, każdy mój związek z fryzjerką kończył się z jej winy. Zrobiła coś, co mi się nie spodobało i już nie wracałam. Takie związki zakańcza się w ciszy. Nie ma poważnych rozmów, wyjaśnień ani nawet kłótni… zazwyczaj. Po prostu już się więcej nie idzie i kończy się relacja. Potem szuka się nowej osoby a prędkość poszukiwań zależy od tego, jak szybko rosną włosy i jaką nosimy fryzurę.

A jak zaczęły się moje związki z miejscowym fryzjerstwem? Miałam kiedyś długie ciemne włosy i zamarzył mi się blond. Moja ówczesna fryzjerka rozjaśniała mi włosy aż stałam się blondynką. No, ale z czasem znów zapragnęłam zmiany i ponownie chciałam na głowie mieć ciemniejszy kolor. Pani stwierdziła, że tak się namęczyła, abym stała się blondynką, że nie będzie mnie teraz farbować na ciemno. Za dużo pracy ją to przecież kosztowało. Zdziwiłam się bardzo i ją rzuciłam.

Zmieniłam fryzjerkę a ona zmieniła mnie w brunetkę. Ten salon porzuciłam, bo był za daleko i z lenistwa nie zawsze chciało mi się tam jeździć a akurat w skrzynce znalazłam folderek fryzjerki, która może przyjechać do domu. Och! To była atrakcyjna oferta. Nie dość, że do domu, to jeszcze taniej. Nowa fryzjerka zrobiła mi na głowie coś strasznego i również ten związek skończył się bolesną ciszą. W końcu znalazłam mój obecny salon. Jest blisko i na szczęście bardzo podoba mi się, jak pracująca tam pani, obcina moje włosy (przynajmniej na razie) a ponadto jest gotowa do eksperymentów i nie obawia się moich kolejnych pomysłów. Teraz znów mam na głowie ciemniejszy kolor i całkiem krótkie włosy. Zaryzykuję stwierdzenie, że ten fryzjerski związek ma przyszłość.

Widzimy się za tydzień... przy porannej kawie.

 

17.11.2019 Niedziela.BE

(as) 

 

Last modified onniedziela, 17 listopad 2019 10:06

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież