Belgia: Rekordowe zapotrzebowanie na tatuaże, ale brakuje materiałów
- Written by Redakcja
- Published in Belgia
- Add new comment
Popyt na tatuaże nigdy nie był w Belgii wyższy niż obecnie, ale sektor boryka się jednocześnie z niedoborem materiałów potrzebnych do wykonywania tatuaży.
Jak informuje L'Avenir, sztuka tatuażu jest obecnie niezwykle popularna w Belgii. Chociaż szacuje się, że w 2017 roku wykonano około 500 tys. tatuaży, „dzisiaj jest ich ponad dwukrotnie więcej” - twierdzi tatuażysta, Bruno Menei.
„Tatuaż to rytuał przejścia, który dotyczy wszystkich kategorii społecznych. Dziesięć lat temu było to popularne wśród artystów i intelektualistów. Sześć lat temu zacząłem tatuować prezesów. Dziś tatuuję rodziców szkolnych koleżanek mojej córki” - skomentował mężczyzna.
Jednak ogólnoeuropejski zakaz stosowania poszczególnych składników tuszu do tatuażu sprawił, że wielu artystów tatuażu w Belgii zmaga się z problemami, w momencie, w którym możliwe byłoby nadrobienie strat po dwóch latach pandemii. Koronawirus zaszkodził salonom tatuażu, jednocześnie zwiększając obecnie popyt.
„Tatuażysta jest dziś terapeutą, a kryzys doprowadził do powstania cierpienia, które ludzie chcą wyrazić poprzez tatuaże” – powiedziała Suzanne Quartel, tatuażystka z Liège. Quartel przyznała również, że w ostatnim czasie popyt gwałtownie wzrósł: „Ostatnio widziałam wiele symboli odnowienia w tatuażach” - dodała artystka.
Pandemia, po której wprowadzono zakaz stosowania niektórych składników, to nie jedyne rzeczy, które zaszkodziły sektorowi. Kolejnym problemem jest rozwój „podziemia tatuażu”. Coraz mniej pracy wykonuje się w legalnych salonach, ponieważ ludzie coraz częściej chcą korzystać z usług nielegalnych tatuażystów, którzy pracują w domach, kupują swoje materiały z uwzględnieniem bieżącego zapotrzebowania i nie płacą podatków. „Odosobnienie i niepewność co do przyszłości, a także kwestie finansowe skłoniły ludzi do wykonywania tatuaży w czasie lockdownu, podczas gdy inni zamknęli swoje salony” – przyznał Colin Similon, tatuażysta z Namur.
Quartel także stwierdziła, że lockdown przyczynił się wzrostu nielegalnej działalności tatuażystów i sama podczas pandemii musiała zamknąć swój biznes na siedem miesięcy. „Klienci stracili cierpliwość i zwrócili się do tych tańszych pseudoartystów. Za całe ramię ja biorę około 2000 euro, podczas gdy nielegalny tatuażysta zrobi to za 500 euro. Ludzie myślą, że mamy masę pieniędzy, ale na każde zadeklarowane 1000 euro zostaje mi 150 euro po opodatkowaniu” - powiedziała tatuażystka.
Jej zdaniem, sytuacja zmusiła także wielu artystów do całkowitego zamknięcia swoich salonów. „Od stycznia było pięć bankructw. Teraz będą się mnożyć” - uważa Quartel.
28.04.2022 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.
(kk)
Latest from Redakcja
- Polska: Kleszczowe zapalenie mózgu nie odpuszcza. Trzeba się szczepić
- Polska: Zamiast kupować samochody, coraz chętniej je wypożyczamy
- Tragedia w Toruniu: Sławomir Wałęsa, syn Lecha Wałęsy, znaleziony martwy w wieku 52 lat
- Polska: Wybory 2025. Na kogo zagłosują młodzi? I czy w ogóle chcą iść na wybory?
- Polska: Drugi Polak w kosmosie. Wiadomo, kiedy wyruszy historyczna misja Ax-4