Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Ludzie się burzą, bo firmy wzywają ich do biur. Wolą pracę na odległość
Belgia, sport: Lekcja pokory. Wysoka porażka Unionu w LM
Polska: „Szon patrole” to nie niewinny wybryk, ale przemoc wobec innych
Temat dnia: Już prawie 7000 wolontariuszy sprząta Brukselę
Polska: 10 można, a 11 już nie. Taką tolerancję mają radary przy drogach
Słowo dnia: Najaar
Belgia, Bruksela: Dodatkowe pociągi na niedzielny marsz klimatyczny
Belgia: Kobieta zatrzymana po alercie bombowym na lotnisku w Brukseli
Polska: Przenoszą zabiegi na kolejny rok. A kolejki pacjentów rosną
Belgia: Dziś test BE-Alert. Mieszkańcy 260 gmin otrzymają wiadomość
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Seks w internecie. Skarbówka chce od tego podatku

Praca na tzw. seks kamerach musi być opodatkowana – uważa fiskus. Wszelkie wątpliwości rozwiewa po pytaniu mężczyzny, który robi to w sieci za pieniądze.

Takie usługi oferuje każdy „szanujący” się portal pornograficzny. Oprócz filmów dla dorosłych można tam znaleźć także tzw. seks kamerki. To nic innego jak streaming prowadzony na żywo przez kobiety, mężczyzn czy pary.

Jak dokładnie się na tym zarabia, wie chyba tylko ta branża, ale nie jest tajemnicą, że widzowie płacą – w walucie cyfrowej – dając występującym napiwki lub opłacając konkretne zachowania. Za pieniądze wydają polecenia osobie lub osobom występującym przed kamerą.

Zarabia na seks kamerkach

Skąd nagle pojawił się ten temat? Po tym, jak o to, jak taka praca ma być opodatkowana, zapytał wprost skarbówkę mężczyzna, który zarabia na seks kamerkach.

„Mężczyzna prowadzi czaty na żywo z odbiorcami: widzowie mają możliwość anonimowego obserwowania jego czynności seksualnych oraz wysyłania mu tzw. tokenów (tipów). Mają one charakter  „wewnętrznej waluty” niektórych z serwisów i są rodzajem napiwków” – wyjaśnia „Rzeczpospolita”.

I dodaje, że kolejne pieniądze płyną z reklam wyświetlanych automatycznie w relacji.

„W zależności od polityki danego serwisu, mężczyzna otrzymuje od 50 proc. do 100 proc. przychodu uzyskanego z publikacji nagrań. Nie są to regularne przychody. Pieniądze trafiają na indywidualne konto w serwisie świadczącym usługi pieniężne. Stamtąd podatnik przelewa je na swoje polskie konta bankowe” – dodaje dziennik.

Nie chce za to płacić podatków

Mężczyzna chciał poznać interpretację przepisów podatkowych w tym zakresie. Pytający nie bardzo chce płacić podatki, bo uważa, że nie są to przychody z prostytucji, świadczenia usług seksualnych, ale jest to spieniężenie skrajnego ekshibicjonizmu.

Skarbówka jednak jest twarda. Orzekła, że skoro nie jest to prostytucja, a pornografia, to trzeba płacić daniny państwu. Oznacza to, że trzeba płacić podatek dochodowy od osób fizycznych.

04.03.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)


Najgorszy minister? Polacy wskazali: Przemysław Czarnek [SONDAŻ]

Polacy nie mają wątpliwości, kto jest najgorszym ministrem edukacji. Najwięcej osób wskazało Przemysława Czarnka. Najlepszym ministrem została Joanna Kluzik-Rostkowska z PO.

Może jeszcze ktoś pamięta czasy pierwszego PiS-u, kiedy partia Jarosława Kaczyńskiego rządziła razem z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin, ultraprawicową formacją, na czele której stał Roman Giertych (ten sam, który dziś popiera Donalda Tuska). Giertych – dodajmy – był wtedy wicepremierem i ministrem edukacji.

To były czasy, kiedy minister edukacji zmieniał listy lektur, „reformował” szkołę, a nauczyciele i uczniowie wychodzili na ulice. Wydawało się, że Giertych zapisał się w pamięci Polaków jako najgorszy minister edukacji. Tymczasem...

Podium: kobiety górą

Agencja SW Research na zlecenie „Rzeczpospolitej” poprosiła Polaków o ocenę ministrów edukacji.

W sondażu najwyżej została oceniona Joanna Kluzik-Rostkowska, która pełniła tę funkcję w latach 2013-2015 (w rządzie PO-PSL).

Ranking zamyka poprzednik Czarnka, a dziś jego zastępca Dariusz Piontkowski.

Kto był najlepszym ministrem edukacji w ciągu ostatnich 5 kadencji parlamentu?

Joanna Kluzik-Rostkowska – 6,9 proc.
Krystyna Szumilas – 6,7 proc.
Przemysław Czarnek – 6,5 proc.
Anna Zalewska – 5,3 proc.
Roman Giertych – 5,1 proc.
Katarzyna Hall – 4,4 proc.
Ryszard Legutko – 3,9 proc.
Dariusz Piontkowski – 1,6 proc.
Nie mam zdania – tę opcję wskazało 57,9 proc. uczestników badania.

Podium: 2 mężczyzn na czele

SW Research zapytał także Polaków o najgorszego ministra. Najczęściej respondenci wskazywali obecnego szefa resortu Przemysława Czarnka (PiS). Na 2 miejscu w tym zestawieniu znalazł się Roman Giertych (m.in. wprowadził do szkół mundurki), a na 3 – Anna Zalewska (PiS), która zostanie zapamiętana m.in. jako likwidatorka gimnazjów.

Kto był najgorszym ministrem edukacji w ciągu ostatnich pięciu kadencji parlamentu?

Przemysław Czarnek – 43,1 proc.
Roman Giertych – 11,7 proc.
Anna Zalewska – 2,4 proc.
Katarzyna Hall – 2,3 proc.
Krystyna Szumilas – 2,1 proc.
Joanna Kluzik-Rostkowska – 2,0 proc.
Dariusz Piontkowski – 1,4 proc.
Ryszard Legutko – 1,2 proc.
Nie mam zdania – tę opcję wskazało 33,8 proc. respondentów.

Przemysław Czarnek

Prawnik, konstytucjonalista, prof. Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Przez lata nie był w polityce widoczny. Współpracował wówczas z zamojskim posłem PiS, Sławomirem Zawiślakiem. Wszystko zmieniło się w 2015 roku. Wówczas, po wygranych przez PiS wyborach parlamentarnych, Czarnek został wojewodą lubelskim. Od razu dał się poznać jako przeciwnik ruchów LGBT, stronnik Radia Maryja. Jako wojewoda usunął ze swojego gabinetu flagę UE i zdjął ze ściany urzędu portrety PRL-owskich wojewodów.

Wśród wyborców prawicy zyskał bardzo dużą popularność. Głównie przez ostre, oburzające wypowiedzi wobec swoich przeciwników politycznych czy mniejszości seksualnych.

W 2019 r. został posłem, a do Sejmu. Wszedł, zdobywając największą liczbę głosów w okręgu lubelskim. W 2020 roku został ministrem edukacji i nauki. Pierwszym do dawna, przeciwko któremu pikiety urządzali zarówno politycy, nauczyciele, jak i uczniowie i rodzice.

04.03.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. gov.pl

(sl)

Belgia: Trwają poszukiwania zaginionej 75-latki

Trwają poszukiwania 75-letniej kobiety z gminy Maasmechelen w Limburgii. Kobieta zaginęła w środę, 22 lutego.

Kilka zespołów policyjnych z psami tropiącymi przeszukało lasy Mechels Bos. W czwartek wieczorem przeszukiwano teren przy pomocy dronów. Do poszukiwań dołączyli także rodzina, przyjaciele i wolontariusze. Emilia Chini zaginęła w środę wieczorem, kiedy zniknęła ze swojego domu w Eisden-Tuinwijk w gminie Maasmechelen.

Bracia kobiety, Giovanni i Beppi, powiedzieli VRT News, że „kiedy zniknęła, rozmawiała z kobietą z okolicy i zapytała ją o ulicę, na której mieszkaliśmy, kiedy byliśmy dziećmi. Cierpi na demencję, a jej stan zmienia się z dnia na dzień. Na pewno się zgubiła”.

75-latka ma 163 cm wzrostu i jest normalnej budowy. Ma krótkie, siwe włosy i nosi okulary. W chwili zaginięcia była ubrana w dżinsy, niebieską bluzę i szare pantofle. Kobieta cierpi na demencję i może sprawiać wrażenie zagubionej i zdezorientowanej.

Każdy, kto może udzielić informacji na temat miejsca jej pobytu, proszony jest o kontakt pod bezpłatnym numerem telefonu 0800 30 300.

27.02.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

Polska: Przyjdą i sprawdzą, czy mamy takie piece, jakie zgłosiliśmy

Przed nami kontrole pieców. Do drzwi naszych domów zapukają kontrolerzy, żeby sprawdzić, czy deklaracje, który złożyliśmy, odpowiadają temu, co naprawdę mamy w domu.

Do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB) wpłynęło blisko 10 milionów deklaracji. Przedstawiciele Głównego Urzędu Nadzory Budowlanego (GUNB) sprawdzą, czy wszystko to, co w nich napisaliśmy, zgadza się z tym, czym rzeczywiście dysponujemy. I lepiej otworzyć im  drzwi, jeśli chcemy uniknąć poważnych nieprzyjemności.

Co to jest CEEB?

To cyfrowa baza źródeł ciepła, która powstaje dzięki danym dostarczanym przez właścicieli lub zarządców nieruchomości. Zawiera informacje m.in. o rodzaju wykorzystywanych źródeł ciepła, ich przeznaczeniu i paliwach, jakie stosujemy.

Spis CEEB rozpoczął się w lipcu 2021 roku, a termin składania deklaracji upłynął 30 czerwca ubiegłego roku. Osobom, które tego nie zrobiły, grozi do 500 zł grzywny.

Po co te kontrole?

Zgłoszenie źródła ciepła do CEEB było konieczne, żeby otrzymać m.in. dodatki węglowy i osłonowy. Wiele osób wprowadziło wtedy zmiany do swoich deklaracji, wpisując czasem fałszywe informacje. W odpowiedzi na to główny inspektor nadzoru budowlanego przypomniał, że…

„Jakakolwiek zmiana rodzaju źródła ciepła oraz wykorzystywanego paliwa – nie z uwagi na popełnioną pomyłkę, lecz ze względu na potrzebę wykazania w CEEB kotła/pieca węglowego dla innych celów, jak np. uzyskanie dodatku osłonowego lub dodatku węglowego – może skutkować odpowiedzialnością karną za składanie fałszywego oświadczenia”.

Kontrole rozpoczną się jeszcze w tym kwartale. Podczas wizyty inspektorzy sprawdzą, czy korekty dokumentów zostały wprowadzone ze względu na pomyłki, czy też po to, żeby uzyskać rządowe dopłaty.

Mogą wezwać policję

Główny Urząd Nadzoru Budowlanego przypomina, że każde gospodarstwo domowe, które zgłosiło piec w CEEB, podlega obowiązkowej kontroli. Jeśli jednak uprzemy się i nie wpuścimy kontrolerów, to ci w odpowiedzi mogą wezwać policję. I tu zabawa się skończy, bo za utrudnianie przeglądu grozi kara grzywny.

Jak wyjaśnia GUNB, prawo jest w tej kwestii precyzyjne. „Każdy, kto posiada i zgłosił piec, podlega obowiązkowej kontroli zgodnie z rozporządzeniem ministra spraw wewnętrznych i administracji (…) Kontrola ta obejmuje również weryfikację zadeklarowanego źródła ciepła” – czytamy.

A złożenie fałszywego oświadczenia może wiązać się z odpowiedzialnością karną od 6 miesięcy do nawet 8 lat więzienia. Osoby zmieniające źródło ciepła muszą złożyć nową deklarację w ciągu 2 tygodni od rozpoczęcia eksploatacji.

27.02.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Subscribe to this RSS feed