Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Praca w Belgii dużo bezpieczniejsza niż we Francji?
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (środa, 15 października 2025, www.PRACA.BE)
Belgia, praca: Nie opłaca się pracować? „Szokujące dane”
10 najlepszych uzdrowisk w Polsce. Ranking 2025
Polska pełna pustostanów, w których nie da się zamieszkać
Belgia, sport: Niespodzianka! Wielki dzień belgijskiego tenisisty
Polska: Powrót GS-ów. Państwowe sklepy uratują polskie rolnictwo?
Temat dnia: Trwa ogólnokrajowy strajk w Belgii
Polska: To ogłoszenie zezłościło ministrę pracy. Będą zmiany w prawie dla młodych
Słowo dnia: Vrijheid
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia: Jest dyplom, jest praca

W lutym odsetek bezrobotnych mieszkańców Belgii z wyższym wykształceniem ponownie zmalał, do zaledwie 2,5%.

Jest dyplom, jest praca. I odwrotnie: niski poziom wykształcenia, mniejsze szanse na (dobrą) pracą. Jak pokazują dane Belgijskiego Urzędu Statystycznego Statbel, poziom wykształcenia ma wielki wpływ na szanse na rynku pracy.

W lutym stopa bezrobocia w Belgii wyniosła 6%. W sumie w kraju ze stolicą w Brukseli zarejestrowanych było wtedy około 310 tys. bezrobotnych: 189 tys. mężczyzn i 121 tys. kobiet.

Wśród mieszkańców z wykształceniem wyższym stopa bezrobocia była jednak dużo niższa i wyniosła tylko 2,5%. To mniej niż miesiąc wcześniej, kiedy było to 2,9%. W grudniu 2022 r. było to 3,2%, a w listopadzie 3,7%.

Bezrobocie wsród ludzi z wyższym wykształceniem spada więc już od trzech miesięcy. W sumie bez pracy było w lutym tego roku 65 tys. mieszkańców Belgii z wykształceniem wyższym.

Wśród ludzi z najniższym poziomem wykształcenia (czyli podstawowym lub średnim zawodowym) stopa bezrobocia w lutym 2023 r. wynosiła aż 13,8% (97 tys. ludzi). To jednak mniej niż miesiąc wcześniej (14,4%).

Stopa bezrobocia wśród mieszkańców Belgii z wykształceniem średnim wyniosła w lutym 7,8% (149 tys. ludzi). To trochę więcej niż w styczniu (7,3%), wynika z danych urzędu Statbel.

18.04.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Belgia: 52-latka miała plantację konopi. Teraz grozi jej 18 miesięcy więzienia i 8 tys. euro grzywny

52-letniej kobiecie z Lommel grozi 18 miesięcy pozbawienia wolności oraz grzywna w wysokości 8 tys. euro za prowadzenie profesjonalnej plantacji konopi w wynajętym domu w Lommel-Barrier, niedaleko granicy z Holandią.

Holender, który nadzorował wzrost 700 roślin konopi, był nieobecny na miejscu zdarzenia, ale grozi mu kara do 2 lat pozbawienia wolności oraz grzywna w wysokości 8 tys. euro.

Władze odkryły plantację w dniu 30 listopada 2022 roku. W toku śledztwa sąd w Hasselt ustalił, że plantacja została założona po tym, jak wynajmująca lokal kobieta spotkała w kawiarni mężczyznę, który zaoferował pomoc w spłacie czynszu. Obywatel Holandii odwiedził właściciela mieszkania, które wynajmowała kobieta, spłacił jej zaległości, a nawet opłacił czynsz z góry do lipca 2023 roku.

W zamian za „pomoc” kobieta z Lommel zgodziła się na utworzenie plantacji konopi na terenie swojej posesji. W piwnicy, która była nielegalnie zasilana, znajdowało się około 700 roślin. Mężczyzna przychodził dwa razy w tygodniu, aby pielęgnować plantację. Jak ustalili śledczy, Holender był wcześniej skazany za przestępstwa narkotykowe w Belgii.

Kobieta była w trudnej sytuacji finansowej i miała problemy psychiczne. Poza tym nie była wcześniej karana. Biorąc to pod uwagę, prokurator zgodził się na zawieszenie części wnioskowanej kary pozbawienia wolności. Jej obrona zwróciła się do sądu o rozważenie prac społecznych. Wyrok w tej sprawie zapadnie w dniu 15 maja.

17.04.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

  • Published in Belgia
  • 0

Polska: Koniec gazetek od wójta i burmistrza? Poseł pisze do MSWiA

Czy samorządy przestaną wydawać własne gazetki? Ten temat wraca po raz kolejny. Tym razem za sprawą posła PiS. Tyle że bardzo politycznie.

Helsińska Fundacja Praw Człowieka już w 2015 roku poparła projekt ustawy (Kukiz’15) zakazującej samorządom wydawania gazet. Nic z tego nie wyszło i do tej pory nie rozwiązano problemu, na który niezależni wydawcy zwracają uwagę od wielu lat. Otóż nie chcą oni, aby gazetki wójta, burmistrza czy prezydenta miasta konkurowały z wolnymi mediami.

Takich pism nie wydają rzecz jasna sami samorządowcy, za swoje prywatne pieniądze i na własne ryzyko, ale urzędy, którymi ci samorządowcy kierują. W takiej konkurencji prywatne media są bez szans – argumentują wydawcy.

Władza sama sobie nie patrzy na ręce

Teraz do sprawy wrócił poseł PiS Bartosz Kownacki. I skierował do ministra spraw wewnętrznych i administracji interpelację, w której wnosi, żeby minister skłonił regionalne izby obrachunkowe do kontrolowania samorządowców, wydających lokalną prasę i portale.

Zdaniem posła takie samorządowe media zawierają treści polityczne niekoniecznie służące mieszkańcom.

Kownacki w piśmie dodaje, że media mają „patrzeć władzy na ręce”, a trudno tego oczekiwać od gazetek samorządowych.

„Jednocześnie tego typu produkty wypychają z rynku normalne media, uderzając tym samym w demokrację” – dodaje polityk.

Ściągawka dla ministra

Serwis wirtulanemedia.pl zaznacza, że poseł Kownacki zwraca się do ministra, żeby ten – powtórzmy – zobowiązał RIO do „większego zaangażowania w temacie prasy wydawanej przez samorządy”, dokładnie wskazując, o które samorządy chodzi mu głównie:

„Chciałbym zwrócić szczególną uwagę na sytuację w Opolu, we Wrocławiu, w Krakowie, w Bydgoszczy, w Łodzi i w Inowrocławiu, gdzie w ostatnim czasie pojawiło się sporo kontrowersji wobec medialnych aktywności samorządów” – podkreśla parlamentarzysta. A w tych miastach – dodajmy – PiS nie rządzi.

O zamknięcie mediów samorządowych od dawna apelują także Stowarzyszenie Gazet Lokalnych, Izba Wydawców Prasy i rzecznik praw obywatelskich.

22.04.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sk)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Kiedy najchętniej kupujemy wycieczki? Jest taki dzień w tygodniu

Wyjazd na wakacje to dla wielu z nas bardzo ważne wydarzenie. Zwykle planujemy je szczegółowo i z wyprzedzeniem. Wiemy, który dzień najbardziej sprzyja turystycznym zakupom.

Chociaż inflacja nie sprzyja turystycznym wyprawom, Polacy chętnie myślą o wakacyjnych wyjazdach. W 2022 roku aż 65 proc. ankietowanych planowało letni wypad za granicę, a niemal trzy czwarte spędzić wakacje w kraju – wynika z badania Polskiej Organizacji Turystycznej.

Kiedy najchętniej kupujemy wyjazdy?

Według Wakacje.pl – w niedzielę. To dzień, w którym najchętniej kupujemy wycieczki. Wtedy możemy bez pośpiechu porównać nasze turystyczne plany i w rodzinnym gronie podjąć ostateczną decyzję co do celu podróży. O wyborze kierunku oraz atrakcji na miejscu najchętniej decydujemy wspólnie.

Większości z nas zależy na tym, żeby wyjazd zaplanować skrupulatnie – w końcu jest on zwykle jednym z największych wydarzeń w roku i często wiąże się z niemałymi kosztami. Co ciekawe, sobota – choć dla wielu z nas wolna od pracy – jest sprzedażowo najsłabsza.

O kierunku wyjazdu i sposobie organizacji wycieczki decyduje razem aż 64 proc. respondentów. Najczęściej dotyczy to osób w wieku 30-45 lat – wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie Wakacji.pl.

Wśród osób w wieku 20-29 lat wyjeżdżających z pociechami o podróży wspólnie decyduje 61 proc. Turyści w przedziale wiekowym 46-65 lat takiej odpowiedzi udzielili w 62 proc. przypadków.

Raczej za granicę niż w kraju

Według Europejskiej Komisji Podróży Polacy deklarują spory ruch turystyczny w pierwszej połowie tego roku. Około 60 proc. pytanych – zamiast krajowych wycieczek – planuje wybrać się za granicę.

Polski apetyt na podróże jest większy niż apetyt Brytyjczyków, Włochów, Niemców i Hiszpanów.

Popularność zyskują zwłaszcza tzw. city breaki, czyli krótkie wyjazdy poświęcone na zwiedzanie danego miasta. Chęć wybrania się na taką wycieczkę deklaruje blisko jedna czwarta respondentów z Polski.

City break to szansa na wakacyjny wypad bez nadmiernego obciążania portfela. Jednak z tym też trzeba uważać. Na jeden czy dwa dni w najdroższych europejskich stolicach czasami możemy wydać więcej niż na tygodniowy pobyt nad Bałtykiem.

Tanio? Na pewno nie w szczycie sezonu

Chcąc podróżować tanio, należy bezwzględnie unikać bardzo popularnych kierunków podróży w szczycie sezonu. Jadąc 2 czy 3 miesiące przed okresem gorącym turystycznie, wydamy nawet o połowę mniej.

– Ostateczne ceny wycieczek zależą nie tylko od wielkości popytu czy popularności danego terminu w naszym kraju, ale też w innych, których mieszkańcy chętnie spędzają urlop za granicą. Przerwa szkolna w Niemczech czy Wielkiej Brytanii, które są jednymi z największych rynków dla turystyki w Europie, tylko częściowo pokrywa się z wakacjami w Polsce. Kiedy terminy się nakładają – ceny rosną.

Podobnie jest zimą – tłumaczy Marzena German z serwisu Wakacje.pl.

W zeszłym roku według raportu „Wakacje Polaków w trudnych czasach” na wyjazd wakacyjny planowaliśmy wydać średnio 1358 zł na osobę. To o 11,1 proc. więcej niż w 2021. 34 proc. pytanych deklarowało, że za wakacje zapłaci między 2,5 a 5 tys. zł.

22.04.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sk)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed