Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Influencerzy uratowani z... rusztowania kościoła!
Polska: Zakazali rodeo. Miasto uznało, że to łamanie
Belgia: Znany aktor z wyrokiem za jazdę pod wpływem alkoholu
Polska: W Lotto padła najwyższa wygrana w tym roku. To kolejny rekordzista
Belgia: Niepokojąco wysoka liczba samobójstw w Belgii
Polska: Cham bierze się za parkowanie. Są już setki zgłoszeń
Temat dnia: „To moje dziecko”. Książę uznał syna po... 25 latach
W Polsce pracuje coraz więcej cudzoziemców. Najwięcej w Warszawie
Słowo dnia: Metselaar
Belgia, Flandria: „Ludziom można ufać”. Nie każdy tak uważa…
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Co grozi za znieważenie żołnierza w internecie? Powstaje specjalna grupa

Armia zapowiada, że będzie dokładnie śledziła wpisy internetowe i namierzała treści obrażające żołnierzy. Z jakimi karami muszą się liczyć autorzy takich słów?

Grupa „Honor” została powołana w strukturach Wojsk Obrony Terytorialnej. Ma się składać z „terytorialsów”, którzy w cywilu są prawnikami, studentami prawa czy byłymi policjantami. WOT podał, że w wyniku działań grupy „treści szkalujące będą poddane natychmiastowej kwalifikacji czynu i z odpowiednim wnioskiem oddane do sądu”. Dokładanie opisano to w komunikacie tak: „Do głównych zadań grupy należy nie tylko reakcja na ewidentnie szkalujące honor żołnierza wypowiedzi osób publicznych, ale i wyszukiwanie treści w social mediach oraz w komentarzach pod artykułami czy postami. Zespół specjalistów będzie zajmował się także treściami zgłaszanymi przez żołnierzy WOT czy przez osoby mocno dotknięte czy obrażone treścią dotyczącą naszej formacji, na jaką natknęły się w internecie czy w mediach”.

Jak Barbara

Nie da się ukryć, że powstanie tej sekcji wynika z sytuacji na polsko-białoruskiej granicy i obecności tam WOT. W sieci można odszukać wiele komentarzy obrażających mundurowych – zarówno żołnierzy jak i policjantów czy funkcjonariuszy Straży Granicznej. Ostatnio bardzo głośno było o wpisie aktorki, celebrytki Barbary Kurdej-Szatan, która nazwała pograniczników „maszynami bez serca i mózgu” i użyła słowa „mordercy”.

Tego typu wpisy nie są czymś nowym. Już w 2012 roku MON chciał ścigania internautów za obraźliwe komentarze i nawet poleciło prokuratorom podejmowanie takich spraw. Wówczas komentującym chodziło o obecność polskich wojsk w Iraku i Afganistanie. Także w 2012 roku został skazany pierwszy internauta. Sąd Rejonowy w Środzie Wielkopolskiej wymierzył karę 100-złotowej grzywny 62-letniemu mężczyźnie. W sieci, jako „Leon z gazowni” pochwalał śmierć st. szeregowego Pawła Poświata podczas misji w Afganistanie. „A niech giną, kto kazał im tam jechać, napaść i mordować Afgańczyków. Pytam, kto dał im takie prawo. Czym Afgańczycy sobie zasłużyli, by Polacy wtrącali się w nie swoje sprawy” - napisał na jednych w forów 62-latek.

Jaka kara?

Co może grozić osobie, którą namierzy grupa „Honor”? Znieważenie funkcjonariusza publicznego, a takim jest żołnierz, podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych stanowi w końcu naruszenie art. 226 kodeksu karnego. Przewidziana karą jest grzywna, kara ograniczenia wolności, lub pozbawienia wolności do roku.

Wojsko wszystko może?


Tymczasem głośno jest o działaniach Żandarmerii Wojskowej, która w okolicy polsko-białoruskiej granicy (ale poza obrębem objętym stanem wyjątkowym) zatrzymała fotoreporterów. Z ich relacji i nagrań wynika, że zostali skuci kajdankami i byli przetrzymywani ponad godzinę. Żołnierze mieli przeszukać samochód dziennikarzy i przejrzeć zawartość kart pamięci w aparatach fotograficznych. Szef MON, Mariusz Błaszczak pochwalił takie zachowanie i przyznał żandarmom nagrody.


22.11.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Stanisław Żaryn/Twitter

(sl)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Sklep Play usunął siedem aplikacji, które kradły dane. Sprawdź swój telefon

W sklepie z aplikacjami dla użytkowników systemu operacyjnego Android zidentyfikowano siedem aplikacji, których użytkowanie może prowadzić do nieoczekiwanej utraty pieniędzy na rachunku bankowym. To wszystko za sprawą wirusa wykradającego dane z urządzenia. Programy nie są już dostępne do pobrania, jednak ze smartfona należy usunąć je samodzielnie.

Bankowy Joker narzędziem cyberprzestępców

Na stronie z aplikacjami stworzonymi w celu urozmaicenia korzystania ze smartfonów co jakiś czas pojawiają się zainfekowane programy. Zainstalowanie ich w pamięci urządzenia wiąże się z ryzykiem utraty pieniędzy z konta, ponieważ wirus nazywany potocznie Jokerem umożliwia złodziejom pozyskanie nie tylko danych logowania do bankowości elektronicznej, ale również kody SMS, którymi przestępcy bez wiedzy właściciela urządzenia mogą autoryzować operacje na rachunku.

Usuń je ze swojego telefonu

Jak podaje australijski portal „7NEWS”, lista zainfekowanych aplikacji powiększyła się o kolejnych siedem pozycji. Oznacza to, że użytkownicy korzystający z Androida powinni przejrzeć zawartość swoich telefonów i sprawdzić, czy żaden z poniższych programów nie został wcześniej przez nich pobrany. Jeśli tak, należy bezzwłocznie usunąć go z pamięci urządzenia. Nie zaszkodzi również ustalenie nowego hasła logowania do bankowości elektronicznej. Oto nazwy wadliwych aplikacji:

- Now QRcode Scan,
- EmojiOne Keyboard,
- Battery Charging Animations Battery Wallpaper,
- Dazzling Keyboard,
- Volume Booster Louder Sound Equalizer,
- Super Hero-Effect,
- Classic Emoji Keyboard.


22.11.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

 

  • Published in Polska
  • 0

Ulubiony prezenter Polaków to... TVP kontra TVN

Wiadomo, kogo Polacy lubią oglądać i słuchać najbardziej. Właśnie wskazano prezentera programu informacyjnego, który cieszy się największą popularnością. Kto wygrał?

Mimo bardzo szybkiego rozwoju internetu i stopniowego odchodzenia odbiorców od śledzenia telewizji, to przed telewizorami nadal zasiada wiele osób. Według panelu badawczego Ariadna, który przeanalizował tę kwestię na zlecenie portalu wp.pl, 73 procent internautów deklaruje, że ogląda telewizyjne programy informacyjne. Pozostali, którzy wzięli udział w sondażu, wyjaśniło, że wiedzę o najważniejszych wydarzeniach w Polsce i na świecie czerpie właśnie z sieci.

Zapytano także o najpopularniejsze serwisy informacyjne w telewizji. Wśród badanych najwięcej jest zwolenników „Faktów” TVN (40 procent). Do oglądania „Wydarzeń” Polsatu otwarcie przyznaje się 29 proc. respondentów, a na trzecim miejscu znajdują się „Wiadomości” TVP (17 procent). 14 procent zapytanych o zdanie nie wskazało ulubionego programu informacyjnego.

Jednak najatrakcyjniejszą pozycją badania wydaje się część dotycząca prezenterów serwisów informacyjnych. Respondentów poproszono o wskazanie ulubionego dziennikarza. Wygrał prowadzący „Fakty” TVN Piotr Kraśko. Za nim uplasowała się jego redakcyjna koleżanka Anita Werner oraz Dorota Gawryluk z „Wydarzeń” Polsatu.

Pełen ranking

Piotr Kraśko – 18 proc.
Anita Werner – 13 proc.
Dorota Gawryluk – 11 proc.
Danuta Holecka – 8 proc.
Krzysztof Ziemiec – 6 proc.
Bogdan Rymanowski – 6 proc.
Grzegorz Kajdanowicz – 5 proc.
Michał Adamczyk – 2 proc.
Trudno powiedzieć – 31 proc.

Piotr Kraśko

Rocznik 1971, dziennikarz, prezenter telewizyjny, który w mediach zaistniał już jako dziecko w programie „5-10-15”. Już jako dorosły pracował w TVP i był m.in. korespondentem w Rzymie i Waszyngtonie. Pracował na miejscu najważniejszych wydarzeń na świecie. Od 2008 r. był głównym prezenterem „Wiadomości”, a z TVP rozstał się w 2016 roku. Związał się z TVN, gdzie prowadził „Fakty”, a do 2020 roku także poranne pasmo „Dzień dobry TVN”.


22.11.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polskie miasta narzekają na paczkomaty i jest już pierwsze zwycięstwo

Stawiane są właściwie bez żadnych uzgodnień i w miejscach, gdzie szpecą przestrzeń publiczną. Skrzynki do samodzielnego odbioru przesyłek zalały polskie miasta, a te na takie postępowanie się nie godzą. Szukają sposobu na dojście do porozumienia z firmami.

Tylko firma InPost ma w Polsce tysiące paczkomatów, których ciągle przybywa. Latem tego roku było ich 13 tysięcy i jednocześnie zapowiedziano stawianie 100 kolejnych tygodniowo. Urządzeń jest coraz więcej nie tylko za sprawą rozwoju tej sieci, bo skrzynki, w których samemu można nadać lub odebrać przesyłkę instalują także inni operatorzy z państwową Pocztą Polską na czele. Tymczasem miejscy aktywiści od jakiegoś czasu zwracają uwagę, że nikt nad tym nie panuje.

Na postawienie paczkomatu (albo działającego pod inną nazwą) trzeba mieć zgodę właściciela parceli i nie trzeba pytać o pozwolenie lokalnych władz. To sprawia, że często są zlokalizowane w miejscach, gdzie szpecą miasto czy ograniczają przestrzeń. To jeden z powód, przez który samorządy na paczkomaty patrzą coraz mniej przychylnym okiem.

Zrodził się nawet pomysł opodatkowania takich urządzeń. Gminy chcą uznania paczkomaty za budowle i tym samym obłożyć ja daniną. Mogłoby to być np. kilka procent od wartości urządzenia. Jest tu jednak problem, bo to właśnie maszyna, a udowodnienie w sądzie, że skrytki są budowlą, mogłoby być trudne.

Inną drogę wybrał Wrocław. Władze miasta, w którym jest 311 paczkomatów InPostu, zawarły z firmą porozumienie, na mocy którego lokalizacje i wygląd urządzeń będzie konsultowany. „To pierwsza taka inicjatywa, gdzie firma prywatna, która mimo, że ma możliwość postawienia swoich paczkomatów w miejscach, które wynegocjuje z właścicielami danego terenu, stara się stworzyć odpowiednie procedury i uporządkować ten rynek. Dotychczas nie każdy był zadowolony z tego, gdzie zostały one ulokowane” - komentuje Jakub Mazur, wiceprezydent Wrocławia i dodaje, że urządzenia mają lepiej wpisywać się w dane miejsce i krajobraz, nie szpecąc go. „To wprowadzi ład przestrzenny, ograniczy chaos na wrocławskich ulicach czy skwerach. W ramach naszych wspólnych działań nie tylko staną nowe paczkomaty na terenie miasta, ale też wspólnie przyjrzymy się tym, które już zostały postawione” - dodaje samorządowiec.

Ze strony Wrocławia konsultacjami zajmie się Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Są już pierwsze sugestie: Urządzenia powinny wtapiać się w otoczenie i mają być porośnięte bluszczem.

23.11.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media/ fot. iStock

(sl)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed