Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Cztery osoby ranne w strzelaninie w pobliżu Bruksela-Midi
Polska: Nowe zasady prawa jazdy dla wszystkich kierowców. Sprawdź, co się zmienia
Temat dnia: Więcej pociągów nocą i w weekendy
Polska: Najpopularniejsze nazwisko w Polsce. I nie jest to Kowalski
Słowo dnia: Straat
Bruksela: 46 aresztowań w wielkiej operacji antynarkotykowej
Belgia: Policjanci zażywali kokainę na służbie?!
Polska: Dochody w dół, wiek w górę. Mniej osób skorzysta z bonu senioralnego
Belgia deportuje część więźniów na Bałkany!
Polska: Masło po 4 zł. Ekspert tłumaczy, skąd się bierze taka niska cena
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska może zatrzymać zmianę czasu w Europie. Propozycja leży na stole

Polska może odegrać znaczącą rolę w zniesieniu przechodzenia na czas zimowy w krajach Unii Europejskiej. Nasz kraj wystąpił z konkretną propozycją wprowadzenia programu pilotażowego.

Sprawa jest jednocześnie i prosta, i skomplikowana. Z jednej strony Unia Europejska zgadza się, że ten przestarzały zwyczaj należy zlikwidować i wprowadzić stały czas letni w całej Europie. Z drugiej – takie zmiany muszą zaakceptować parlamenty wszystkich państw członkowskich. A te nie spieszą się z decyzjami.

Konsultacje się skończyły i... nic się nie dzieje

Choć naukowcy i lekarze podkreślają, że zmiana czasu rozstraja organizm człowieka, powodując rozkojarzenie, zdenerwowanie i trudności z koncentracją, to nadal brakuje w tej sprawie decyzji politycznych.

Dobrym przykładem jest Polska. Komisja Europejska wydała stosowną dyrektywę już w 2018 roku, jednak decyzje w naszym kraju do tej pory nie zapadły.

– Po najbliższej zmianie czasu przyjdzie jeszcze jedna, na czas letni. I chcemy, by to ten czas był właściwy. Mamy więc, nomen omen, trochę czasu na dyskusję – mówił jesienią 2024 roku ówczesny wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka.

W kwietniu tego roku grupa posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego złożyła w Sejmie projekt ustawy, który zakłada obowiązywanie w Polsce wyłącznie czasu letniego. W maju zakończyły się w tej sprawie konsultacje społeczne, jednak dalszych działań już nie podjęto.

Ruch po stronie Polski

Sprawa może jednak przyspieszyć.

– Podczas prezydencji Polski w Radzie UE Ministerstwo Rozwoju i Technologii przedstawiło koncepcję, której celem jest odblokowanie rozmów dotyczących dyrektywy w sprawie odejścia od zmian czasu – poinformowało Ministerstwo Rozwoju i Technologii w rozmowie z „Faktem”.

Polska propozycja zakłada wprowadzenie w całej Unii Europejskiej wyłącznie czasu letniego. Pilotaż program miałby trwać dwa lata. W tym czasie byłyby zbierane wnioski i doświadczenia.

„Przegląd po dwuletnim okresie wdrażania pozwoliłby państwom członkowskim UE rozważyć kontynuację stałego czasu letniego, przejście na stały czas zimowy (czyli standardowy czas przez cały rok) lub, w ostateczności, powrót do obecnego systemu przestawiania zegarków dwa razy w roku, jeśli żadne z dwóch stałych rozwiązań okaże się niesatysfakcjonujące” – dodał resort.

Reakcja Komisji Europejskiej

Komisja Europejska jest pozytywnie nastawiona do polskiej inicjatywy, jednak najpierw ma zostać przeprowadzona wstępna analiza skutków takiej zmiany. Zajmie się tym komisarz ds. transportu i turystyki.

Dopiero po zakończeniu analizy KE może oficjalnie poprzeć polski pomysł.

Nadchodzi kolejna zmiana czasu

Tymczasem zbliża się kolejny moment przestawiania zegarków. W nocy z 25 na 26 października 2025 roku przejdziemy na czas zimowy, cofając wskazówki z godziny 3 na 2.


06.10.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sp)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Tyle zarabia się w NFZ. Dyrektorzy windują średnią

Narodowy Fundusz Zdrowia w swoim sprawozdaniu przedstawił m.in. zarobki pracowników. W ubiegłym roku ich wynagrodzenia wzrosły o 20 proc.

W 2024 roku w NFZ – jak podaje Rynek Zdrowia – zatrudnienie wynosiło 5 685,98 etatu. I było o ponad 73 etaty wyższe niż rok wcześniej.

Lista płac

Średnie miesięczne wynagrodzenie brutto wynosiło 10 493 zł. Przy czym w centrali NFZ  było wyższe i wynosiło 13 560 zł. W oddziałach wojewódzkich – 9744 zł. 

Ważne zastrzeżenie – podane kwoty obejmują także płace dyrektorów oddziałów i ich zastępców. A to zawyża średnie płace pracowników niższego szczebla.

Płaca prezesa NFZ  po podwyżce wyniosła ponad 33 tys. zł miesięcznie. Wynagrodzenia jego zastępców były bardzo zbliżone i wynosiły od ponad 30 tys. do blisko 31,5 tys. zł. 

Jeśli chodzi o zarobki dyrektorów oraz wicedyrektorów wojewódzkich oddziałów NFZ, to w 2024 r. wynosiły one – w zależności od regionu – od 14,9 tys. do 19,8 tys. zł brutto. 

Najwyższe płace mieli – podaje Rynek Zdrowia – dyrektorzy i ich zastępcy w mazowieckim NFZ, najniższe – w oddziale kujawsko-pomorskim. 

Taki jest plan na przyszły rok

W 2026 roku plan finansowy NFZ przewiduje, że koszty administracyjne wyniosą 1,7 mld zł. Na wynagrodzenia pójdzie z tego 804 mln zł, co stanowi 46,51 proc. kosztów administracyjnych.


6.10.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sp)

Polska: Imigrant w pracy, a nie w więzieniu. Co naprawdę mówią dane z Polski?

Raport WEI ujawnia: ponad 84 proc. imigrantów w Polsce pracuje, a tylko niewielka część trafia do statystyk przestępczości. Inaczej niż np. w Niemczech. Fakty przeczą więc uprzedzeniom.

W debacie publicznej imigranci często przedstawiani są jako obciążenie, bo żyją z socjalu i zwiększają poziom przestępczości. Z najnowszego raportu Warsaw Enterprise Institute („Uniknąć błędów Zachodu”) wynika jednak, że rzeczywistość w Polsce odbiega od tych uproszczonych narracji.

Przyjeżdżają do Polski po to, żeby pracować

Według raportu, wskaźnik zatrudnienia wśród imigrantów w Polsce w 2024 roku sięgnął aż 84,8 proc. Plasuje nas to w europejskiej czołówce pod względem aktywności zawodowej cudzoziemców. 

Dla porównania – w Niemczech ten wskaźnik wynosi około 72,5 proc., a we Francji – 65,6 proc. 

Autor raportu podkreśla, że Polskę wyróżnia to, że system zabezpieczeń społecznych dla imigrantów jest mniej atrakcyjny niż w państwach zachodnich. Według niego sprzyja to raczej pracy niż utrzymywaniu się z socjalu.

Inaczej mówiąc, cudzoziemcy przyjeżdżają do nas głównie po to, żeby pracować.

Głównie Polacy figurują w statystykach policyjnych

Jeśli chodzi o przestępczość, to według raportu cudzoziemcy odpowiadali za około 5 proc. ogółu przestępstw, choć stanowią ok. 6,6 proc. populacji Polski. W więzieniach stanowili ok. 4,2 osadzonych.

To oznacza, że cudzoziemcy nie wykazują większej skłonności do popełniania przestępstw niż obywatele polscy – stwierdza raport WEI.

Tym samym to Polacy, nie przybysze z zagranicy, wciąż w większym stopniu figurują w statystykach kryminalnych.

Dramatyzujemy kwestię przestępczości etnicznej

Raport podkreśla celowość strategii, która łączy integrację przez pracę z egzekucją prawa. W opinii autorów raportu Polska znalazła kompromis między otwartością a skuteczną kontrolą.

„To – jak czytamy – najlepszy sposób na ograniczenie i kontrolę negatywnych skutków ubocznych imigracji”.

Ale czy sam raport wystarcza, by odczarować społeczne lęki?

Socjolog prof. Krzysztof Podemski zwraca uwagę, że skala migracji w Polsce (6-7 proc.) na tle Zachodu jest niewielka. Ocenia, że dramatyzowanie kwestii przestępczości etnicznej często wynika z politycznej retoryki, a nie ze statystyk.

– Migracja może oznaczać zarówno szanse, jak i wyzwania. Jednak skala tych wyzwań, z którymi mierzymy się w Polsce, jest raczej wyolbrzymiona – cytuje jego opinię „Rzeczpospolita”.

Socjolodzy podkreślają także, że dane same w sobie nie przekonają tych, którzy kierują się uprzedzeniami. Potrzebna jest narracja oparta na codziennych doświadczeniach i dialogu.


06.10.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media// fot. Canva

(sp)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Chcą zmian w segregowaniu tekstyliów. Biedronka i PCK piszą do premiera

Polski Czerwony Krzyż, Biedronka, Caritas i kilkanaście innych organizacji apelują do premiera o zmiany w zasadach segregacji tekstyliów.

Pod wspólnym pismem podpisało się 26 organizacji i firm, w tym m.in. Polski Czerwony Krzyż, Caritas Polska, Jeronimo Martins Polska (właściciel sieci Biedronka), Castorama, Amazon oraz Izba Branży Komunalnej.

Wszyscy apelują o zmiany w systemie gospodarowania odpadami, a w szczególności o nowe zasady dotyczące segregacji tekstyliów.

List w tej sprawie trafił do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Kancelarii Prezydenta RP, Ministerstwa Klimatu i Środowiska, Ministerstwa Finansów i Gospodarki, Ministerstwa Rozwoju i Technologii, a także do przewodniczących wybranych komisji Sejmu i Senatu RP.

Kontenery jak śmietniki

Do końca 2024 roku zużyte ubrania można było wyrzucać do zwykłych śmieci – do frakcji zmieszanej. Te w lepszym stanie trafiały do kontenerów organizacji charytatywnych, ustawionych na osiedlach.

Jednak od 1 stycznia 2025 roku przepisy się zmieniły – tekstylia należy teraz oddawać wyłącznie do Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK). Problem w tym, że takie punkty zazwyczaj znajdują się tylko w jednym miejscu w gminie lub mieście, często na jego obrzeżach, co utrudnia mieszkańcom dojazd.

Efekt? Wiele osób, zamiast wozić stare ubrania do PSZOK-u, nadal wrzuca je do kontenerów PCK lub innych organizacji.

„Konsekwencje obecnej sytuacji są dotkliwe. W kontenerowych zbiórkach odzieży używanej aż 60 proc. stanowią odpady, co pozbawia organizacje charytatywne źródła finansowania i zmusza wiele z nich do ograniczenia działalności” – alarmuje Polski Czerwony Krzyż.

PCK już kilka tygodni temu zaczął usuwać z ulic setki swoich kontenerów.

„Jednocześnie firmy przetwarzające odpady mierzą się z kilkukrotnym wzrostem kosztów utylizacji, a samorządy i przedsiębiorstwa gospodarujące odpadami ostrzegają, że obciążenia finansowe ostatecznie spadną na konsumentów” – dodaje organizacja.

Apel do premiera

Dlatego 26 organizacji i firm apeluje do rządu o pilne zmiany w systemie. W ich ocenie nowy model powinien:

czerpać z dobrych praktyk innych krajów europejskich,
wspierać ponowne wykorzystanie tekstyliów, szczególnie przez organizacje pozarządowe,
stawiać na edukację ekologiczną,
wprowadzić zachęty finansowe dla innowacyjnych rozwiązań w zakresie przetwarzania odzieży.

Chiński problem

Sygnatariusze apelu zwracają również uwagę, że potrzebne są zmiany na poziomie unijnym, zwłaszcza w kontekście napływu taniej odzieży z Chin. Eksperci branżowi alarmują, że niskiej jakości ubrania importowane spoza Unii Europejskiej stanowią coraz większy problem – są trudne do recyklingu i ponownego wykorzystania, a tym samym pogłębiają kryzys w gospodarce tekstylnej.


06.10.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. N4M

(sp)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed