W jednej z warszawskich przychodni doszło do szokującego ataku. 36-letnia kobieta zaatakowała lekarza, owijając mu wokół szyi stetoskop i próbując go udusić. Powodem była odmowa zmiany zapisu w dokumentacji medycznej.

Do zdarzenia doszło w przychodni na Pradze Północ. Pacjentka przyszła z żądaniem korekty danych w swojej karcie. Kiedy lekarz odmówił, kobieta zablokowała drzwi i chwyciła za stetoskop leżący na biurku. Użyła go jak narzędzia do duszenia. Lekarzowi udało się wyrwać i wezwać pomoc. Na miejsce natychmiast przyjechała policja. Kobieta została zatrzymana i usłyszała zarzut naruszenia nietykalności cielesnej. Grozi jej do 3 lat więzienia.

Lekarze alarmują, że podobne sytuacje stają się coraz częstsze. W Polsce regularnie dochodzi do aktów przemocy wobec personelu medycznego — od gróźb i zniewag po fizyczne ataki. Eksperci podkreślają, że przyczyną rosnącej agresji są frustracja pacjentów, przeciążenie systemu ochrony zdrowia oraz brak konsekwencji dla sprawców. „To nie jest jednostkowy przypadek – to codzienność w wielu przychodniach i szpitalach” – mówią przedstawiciele środowiska lekarskiego.

24.10.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Shutterstock, Inc.

(eo)

Według najnowszego raportu Narodowego Banku Belgii mieszkańcy i firmy z Flandrii oraz Brukseli płacą łącznie aż 7,3 miliarda euro więcej podatków, niż otrzymują w formie świadczeń i dotacji. Pieniądze te trafiają głównie do Walonii, która z systemu międzyregionalnej solidarności korzysta znacznie bardziej, niż do niego dokłada.

Z opracowania wynika, że w latach 2010–2021 Flandria i Bruksela były kluczowymi płatnikami netto, finansując m.in. emerytury, zasiłki dla bezrobotnych i świadczenia zdrowotne w innych częściach kraju. W Brukseli największy udział w podatkach mają firmy – zwłaszcza z sektora finansowego – natomiast w przypadku Flandrii dominują gospodarstwa domowe.

Narodowy Bank zwraca jednak uwagę, że Bruksela pozostaje gospodarczą „lokomotywą Belgii”. Choć wiele z wytworzonego tam bogactwa odpływa do innych regionów – poprzez pensje osób dojeżdżających do pracy czy dywidendy spółek – stolica generuje ogromną wartość dodaną dla całej gospodarki. Z kolei Walonia, jak wskazuje raport, pozostaje ekonomicznie najsłabszym ogniwem, a jej funkcjonowanie w dużej mierze zależy od przepływów finansowych z północy kraju.

24.10.2025 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(eo)

W Polsce zmienia się sposób, w jaki sięgamy po alkohol. Choć statystyki pokazują, że spożycie napojów alkoholowych lekko spada, rośnie liczba osób, które piją w samotności – wynika z najnowszego raportu Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom (KCPU).

Jeszcze kilka lat temu alkohol był przede wszystkim elementem spotkań towarzyskich. Dziś, według badań, co piąty dorosły Polak przyznaje, że pije sam, najczęściej w domu, przed telewizorem lub komputerem. Psycholodzy wiążą to z rosnącym poziomem stresu, presją zawodową i zmęczeniem społecznym po pandemii.

Eksperci zwracają uwagę, że to pozornie niewinny trend. – „Picie w samotności to sygnał ostrzegawczy. Z czasem może prowadzić do uzależnienia, bo alkohol zaczyna pełnić funkcję emocjonalnej ucieczki” – wyjaśnia dr Marta Kwiatkowska, psycholożka kliniczna.

Młodsi piją mniej, starsi – częściej
Z danych GUS wynika, że młode pokolenie (18–29 lat) coraz rzadziej sięga po alkohol. W tej grupie rośnie popularność napojów 0% i zdrowego stylu życia. Za to osoby powyżej 40. roku życia piją częściej, choć w mniejszych ilościach. Coraz popularniejsze stają się mocne alkohole premium – whisky, rum czy nalewki rzemieślnicze.

Tymczasem według WHO Polacy nadal plasują się powyżej średniej unijnej, jeśli chodzi o spożycie alkoholu per capita. W 2024 roku statystyczny mieszkaniec kraju wypił 8,8 litra czystego alkoholu, podczas gdy średnia UE wyniosła 8 litrów.

Co dalej?
Specjaliści podkreślają, że potrzebne są nowe kampanie społeczne – nie tylko przestrzegające przed piciem, ale też promujące zdrowe sposoby radzenia sobie ze stresem. „Jeśli nie zmienimy narracji o alkoholu, nadal będziemy pić nie z okazji, ale z potrzeby” – dodaje dr Kwiatkowska.

23.10.2025 Niedziela.BE //źródło: News4Media // fot. Shutterstock, Inc.

(eo)

Czwartek, 23 października

Nad Belgię napływa głęboka depresja atmosferyczna Benjamin, przynosząc wichurową i deszczową pogodę. Przez większość dnia zachmurzenie całkowite z przelotnymi opadami deszczu, miejscami intensywnymi. Na wybrzeżu wiatr południowo-zachodni (ZW) osiąga w porywach do 100-110 km/h, w głębi kraju do 70-90 km/h.
Temperatura: 13-15°C na północy i w centrum, 8-9°C w nocy.
Wilgotność: 90%.
Słońce pokaże się tylko na krótko - około 2 godziny nasłonecznienia.

Piątek, 24 października

Burzowa depresja zacznie się oddalać, ale pogoda pozostanie niestabilna. Nadal sporo chmur i przelotne opady deszczu, szczególnie na północy i zachodzie kraju. Wiatr południowo-zachodni, umiarkowany do silnego (ZW 5), w porywach do 70 km/h.
Temperatura: 14-15°C w dzień, 8°C w nocy.
Szansa opadów: 70%.

Sobota, 25 października

Kolejna strefa frontowa przyniesie obfite opady deszczu w całej Belgii - do 6,5 mm. Na południu i w Ardenach deszcz przejdzie miejscami w intensywny. Wiatr umiarkowany, południowo-zachodni.
Temperatura: 14°C w dzień, 8°C w nocy.
Wilgotność wysoka - 80%.

Niedziela, 26 października

Pogoda nadal niestabilna, lecz z przejaśnieniami po południu. Okresami przelotny deszcz, ale też możliwe krótkie rozpogodzenia.
Temperatura: 13-14°C, noc 7-8°C.
Szansa opadów: 70%, wiatr umiarkowany z kierunku zachodniego.

Podsumowanie:
Belgię czeka cztery dni typowo jesiennej, wietrznej i deszczowej pogody. Czwartek przyniesie najsilniejsze wiatry, piątek i sobota - sporo deszczu, a niedziela zapowiada się odrobinę spokojniejsza, choć wciąż z przelotnymi opadami. Warto mieć przy sobie parasol i uważać na silny wiatr, zwłaszcza w rejonie wybrzeża.

23.10.2025 Niedziela.BE //. fot. Shutterstock, Inc.

(eo)