Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Jak długo młodzi mieszkają z rodzicami?
Polska: Drogie, jazda kosztuje majątek, ale są eko. Autobusy wodorowe podbijają polskie miasta
Belgia, praca: W Brukseli trudniej o pracę
Belgia: „Rynek nieruchomości nie nadąża za zmianami demograficznymi"
Niemcy: Volkswagen obiecuje, że nie będzie masowych zwolnień, ale przejścia na emeryturę
Belgia: Młodzi w Belgii częściej biedni niż w Polsce…
Słowo dnia: Aardbeien
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 15 czerwiec 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Wskaźniki recyklingu rosną!
Polska: Pozwolenia budowlane do likwidacji. I nie chodzi o domy i garaże
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Koszmarnie drogie jagodzianki. Są miejsca, gdzie kosztują nawet 20 złotych

To nie żarty. W tym roku jagodzianki są bardzo drogie. Bułka za  6-8 złotych już nie dziwi, a zdarzają się jeszcze wyższe ceny.

Pan Michał w niedzielę przygotował domowe jagodzianki. Leśne owoce przywiózł z wycieczki rowerowej.

– Nie, nie zbierałem ich. Kupiłem przy drodze – przyznaje.

Litrowy słoik kosztował go 20 złotych.

– Kilka dni temu w tym samym miejscu było taniej, ale kupowałem w weekend. Myślę, że na targu jagody są jeszcze droższe – podkreśla pan Michał.

Nie ma jednej ceny, a różnica jest duża

Drogo, ale to i tak taniej, niż kupiłby bułki z jagodami w sklepie czy cukierni. Bo klienci przecierają oczy ze zdumienia i nie mogą się nadziwić, że na ten letni przysmak trzeba aż tyle wydać.

Sprawdziliśmy to w jednym z lubelskich  marketów. Tam jedna jagodzianka kosztuje 6 złotych. Za tzw. minijagodziankę, trzeba zapłacić 4 złote.

I to nadal tanio, bo dziennikarze w całej Polsce sprawdzają ceny w sklepach i cukierniach. TVN24 informuje, że w Krakowie za taką bułkę trzeba wydać przynajmniej 10 zł, ale są też takie za 18 zł. Rekordy cenowe bije chyba Magda Gessler, która w swojej warszawskiej cukierni sprzedaje jagodzianki po 30 zł.

Winna inflacja

Inflacją jest dziś tłumaczona każda podwyżka cen. Tak samo jest i w tym przypadku.

– Drugi aspekt jest taki, że znacznie wzrosły koszty prowadzenia działalności, (składek) ZUS-u, czynszu. A jesteśmy w centrum Krakowa, więc wiadomo, że czynsze nie należą do najtańszych.

Praktycznie nie ma sfery, w której ceny by nie wzrosły gigantycznie dla przedsiębiorcy – podkreśliła właścicielka cukierni.

I dodała, że w tym roku jej jagodzianka kosztuje 18 zł i w porównaniu do ubiegłorocznej podrożała o 2 zł. Więc – jak mówi – to nadal mniej niż ceny jej poszczególnych składników – podkreśla właścicielka kawiarni Ban Bakery.

Przepis na domowe jagodzianki. Zróbmy je sobie sami!

Dlatego zamiast patrzeć na ceny w sklepach i cukierniach, lepiej samodzielnie zrobić jagodzianki. Podajemy przepis:

Składniki:

500 g mąki pszennej,
250 ml mleka,
50 g cukru,
25 g świeżych drożdży,
75 g masła,
sól,
1 jajko,
500 g jagód,
cukier puder,
woda.

Przygotowanie:

Ciasto drożdżowe

Ciepłe mleko trzeba wymieszać z 1 łyżeczką cukru, pokruszonymi drożdżami i 4 dużymi łyżkami mąki. Naczynie przykrywa się ściereczką i odstawia w ciepłe na ok. 15 minut.

Pozostałą mąkę miesza się z cukrem i szczyptą soli. Dodaje się pokrojone masło, jajko i zaczyn (mleko z drożdżami). Wyrobione ciasto powinno się trochę przelewać, a kiedy takie się osiągnie, to ponownie odstawia się je na godzinę. Musi urosnąć – nawet dwukrotnie zwiększyć objętość.

Następie ciasto dzieli się na kawałki – kółka. Do środka nakłada się jagody wymieszane z cukrem pudrem i zawija w kształt bułki.

Jagodzianki piecze się ok. 20 minut w temperaturze 180 stopi Celsjusza.

Z wody i cukru można przygotować lukier.

22.07.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Polska ma stać ładowarkami do elektryków. Na razie jest z tym marnie

Unia Europejska wymaga, żeby przy każdej ważniejszej trasie w Polsce znajdowała się ładowarka samochodów elektrycznych. Dzisiaj jesteśmy z tym w lesie.

1800 punktów ładowania samochodów elektrycznych powstanie przy sklepach Biedronka.

„Do końca przyszłego roku pojawią się one w 600 lokalizacjach zarówno w wielkich aglomeracjach, jak i mniejszych miastach, a każde urządzenie jednocześnie będzie mogło ładować do trzech aut” – informuje firma.

I dodaje, że dzięki współpracy Biedronki ze spółką Powerdot trzykrotnie powiększy się obecnie istniejąca infrastruktura szybkiego ładowania pojazdów w Polsce o mocy przekraczającej 100 kW.

Gdzie ładować?

Przywołanie tych liczb oznacza, że mamy w Polsce problem. Od kilku lat promowane jest jeżdżenie samochodami elektrycznymi (np. poprzez dotacje w Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej), ale odpowiednia infrastruktura nie rozwija się równie szybko.

Zgodnie z najnowszym raportem Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych, w Polsce jest zarejestrowanych 45 214 osobowych i użytkowych samochodów całkowicie elektrycznych (BEV).

W pierwszej połowie tego roku ich liczba zwiększyła się o 11 489 sztuk, czyli o 72 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2022 r.

Jednocześnie jest dostępnych 2885 stacji ładowania pojazdów elektrycznych. 31 proc. z nich to szybkie stacje ładowania prądem stałym (DC), a 69 proc. – wolne ładowarki prądu przemiennego (AC) o mocy mniejszej lub równej 22 kW.

Tymczasem Unia Europejska chce rozbudowy sieci ładowania pojazdów elektrycznych. W 2026 r. będą obowiązywały limity, zgodnie z którymi przy najważniejszych trasach punkty ładowania aut mają być zlokalizowane co 60 km.

Jesteśmy w lesie

Jak na razie z ładowaniem samochodów na trasach mamy poważny problem, co najlepiej pokazują dane Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Bo to ona, budując drogi, wyznacza

Miejsca Obsługi Podróżnych, w których kierowca mogą odpocząć, coś zjeść, zatankować.

W 2022 r. GDDKiA przeprowadziła 52 przetargi w poszukiwaniu dzierżawców MOP-ów. Udało się tylko w 14 przypadkach. Problemem jest to, że drogowcy wymagali, aby w takich miejscach można było naładować samochód. Tyle że często zorganizowanie takiego punktu, kiedy trzeba doprowadzić sieć, dzierżawcy zwyczajnie się nie opłaca.

„W sumie na 77 MOP-ach działa 81 stacji ładowania o mocy od 22 do 350 kW. Na 59 MOP-ach przy autostradach i drogach ekspresowych zarządzanych przez GDDKiA działa 59 stacji ładowania.

Pozostałe 22 stacje funkcjonują na 18 MOP-ach przy koncesyjnych odcinkach autostrad. Większość stacji ładowania (58) działa na MOP-ach o funkcji komercyjnej. Na żadnym z MOP-ów nie ma infrastruktury do ładowania pojazdów ciężarowych” – wylicza GDDKiA.

I zapowiada, że takich miejsc będzie jednak więcej.

Stacje ładowania to nie jedyny problem

Zmienią się m.in. zasady przetargowe. W umowach dzierżawy wprowadzono zwolnienie dzierżawcy z czynszu od przychodu od paliw alternatywnych na 5 lat.

„Wymagania w zakresie stacji ładowania nie są jedyną przyczyną braku ofert w postępowaniach na dzierżawę MOP komercyjnych. (...) Na przykład mogą to być duże koszty inwestycyjne do poniesienia przez dzierżawcę na początku inwestycji, wielkość lub struktura ruchu lub też niepewna perspektywa wykorzystywania paliw tradycyjnych w kolejnych latach (umowy są wieloletnie)” – zaznaczają drogowcy.

22.07.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)

Polska: Skandaliczny brak wyobraźni urzędników. Promują bezpieczeństwo tam, gdzie zginęło dziecko

Miesiąc temu w tym miejscu autobus śmiertelnie potrącił 12-latkę. Teraz są tu promowane bezpieczne zachowania na drodze.

Kiepski PR. Dać zdjęcie miejsca, gdzie ostatnio był wypadek...? Troszkę nietakt – to tylko jeden z komentarzy umieszczonych pod facebookowym wpisem Warszawskiego Transportu Miejskiego.

W poście – dodajmy – urzędnicy zamieścili kilka zdjęć z przejazdu autobusu. Wszystko to w imię zwiększenia bezpieczeństwa na drodze.

„Nakręcone materiały będą częścią tworzonego przez piaseczyński urząd filmu promującego bezpieczne zachowania na drodze (zwłaszcza w rejonie przejść dla pieszych) i uświadamiającego, co widzi kierowca autobusu i jak wygląda droga hamowania tak ciężkiego i mało zwrotnego pojazdu” – czytamy w poście.

I że „największym grzechem współczesnych pieszych” jest przechodzenie przez jezdnię ze smartfonem w ręku.

„Wyróbmy w sobie nawyk chowania go do kieszeni zawsze przed i w trakcie przechodzenia przez jezdnię. Tak niewiele, a tak wiele może zdziałać” – apelują urzędnicy.

Nie żyje uczennica

I może nawet dałoby się pochwalić tę akcję, gdyby nie to, że właśnie w tym miejscu w połowie czerwca zginęła 12-letnia dziewczyna. Została potrącona przez autobus linii „L”. Tej samej, która teraz na Facebooku promuje bezpieczeństwo.
Za kierownicą siedział wtedy 69-letni Czesław W,. a z nagrania kamer monitoringu wynika, że nieprawidłowo przejechał przez rondo. Wprost przez jego środek.

Kierowca usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym.

I tu jest kolejny skandal, bo na zdjęciach w najnowszym poście autobus także jedzie przez rondo. Tak samo jak kierowca, który spowodował wypadek miesiąc temu.

Pytanie: czy tak w ogóle można? Okazuje się, że tak, ale w przypadku tzw. ronda przejazdowego.

Przez rondo

„Stosuje je się tam, gdzie „rondo wciska” się w stary układ dróg, aby ułatwić przejazd długim pojazdom typu tir, przegubowiec. Autobusy linii L39 to klasyka gatunku, dostosowanie rozmiaru pojazdu do wąskich uliczek, w tym rond osiedlowych. Na zdjęciu widać również, że kierowca autobusu jedzie jakby w starym układzie drogi, nawet nie próbuje zamarkować objazdu wyspy” – komentuje dla brd24.pl Adam Sobieraj, szef fundacji Drogi Mazowsza.

I dodaje: „Zmroziło mnie to, bo miesiąc temu doszło tam do wypadku poprzez „ścięcie” wyspy przez kierowcę. Dostawałem filmy od znajomych dzień po wypadku, z takimi samymi obrazkami. Jak widać kierowcy mają w nawyku ścinanie ronda przy szkole, gdzie miesiąc temu doszło do tragedii. Nawyk jest tak silny, że nawet WTP nie widzi w tym nic zdrożnego, publikując post o edukacji pieszych”.

Link: TUTAJ


18.07.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. WTM Facebook

(sl)

Polska: E-papierosy w zasięgu ręki. Gigantyczne kary za sprzedaż nieletnim

Jednorazowe e-papierosy są i w popularnych sieciach sklepów, i w kioskach. Niektórzy zapominają przy tym, że za ich sprzedaż niepełnoletnim grozi 200 tys. zł kary.

Jak podało Ministerstwo Zdrowia, sprzedaż jednorazowych papierosów elektronicznych wzrosła 128 razy. O ile w 2019 r. było to 114 tys. sztuk, o tyle w 2022 r. aż 14,6 mln.

W tym samym czasie dwukrotnie wzrosła również sprzedaż papierosów elektronicznych wielokrotnego użytku.

Grzywna do 200 tysięcy złotych

Niektórzy sprzedawcy zapominają przy tym, że e-papierosów – tak samo jak „normalnych” papierosów – nie można sprzedawać nieletnim. Zakaz sprzedaży – dodajmy – obejmuje nie tylko punkty stacjonarne, ale także automaty i sprzedaż na odległość.

Łamanie lub obchodzenie tych zakazów jest karane grzywną do 200 tys. zł lub ograniczeniem wolności. W najgorszym wypadku obiema karami łącznie.

W których regionach pali się najwięcej?

W Polsce papierosy pali coraz mniej osób, ale wciąż sięga po nie prawie 8 mln Polek i Polaków. Najczęściej palą osoby w wieku 40-49 lat.

Jak wynika z Narodowego Testu Zdrowia Polaków 2022, doświadczenie z paleniem ma 30 proc. osób — 22 proc. pali nałogowo, 8 proc. okazjonalnie.

Najwięcej nałogowych palaczy jest w województwie warmińsko-mazurskim, najmniej — w podkarpackim.

A tak wygląda to w rozbiciu na wszystkie województwa:

1. warmińsko-mazurskie – 27 proc.,
2. zachodniopomorskie – 26 proc.,
3. lubuskie – 25 proc.,
4-6. dolnośląskie, kujawsko-pomorskie, pomorskie – 24 proc.,
7-8. lubelskie, podlaskie – 23 proc.,
9-13. łódzkie, mazowieckie, opolskie, śląskie, świętokrzyskie – 22 proc.,
14. wielkopolskie – 21 proc.,
15. małopolskie – 20 proc.,
16. podkarpackie – 19 proc.


22.07.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. iStock

(sl)


Subscribe to this RSS feed