Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Gandawa też zmaga się z przepełnionymi więzieniami
Słowo dnia: Mei
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 4 maja 2025, www.PRACA.BE)
W Brukseli otwarto „Muzeum Frytek"!
Polska: Zamiast kupować samochody, coraz chętniej je wypożyczamy
Belgia: Miasto Aalter zmienia procedurę rejestracji dla obcokrajowców
Belgia: Wypadki w martwym polu. 10% ofiar ciężko rannych lub śmiertelnych
Niemcy: Małe browary walczą o przetrwanie
Emisje CO2 w europejskim lotnictwie osiągnęły poziom sprzed pandemii
Słowo dnia: Grondwet
Redakcja

Redakcja

Stały związek sprzyja tyciu

Ryzyko wzrostu masy ciała u kobiet znacznie zwiększa się po zawarciu związku małżeńskiego, natomiast u mężczyzn… po rozwodzie. To wykazały wyniki badaczy z Ohio w Stanach Zjednoczonych. Brytyjscy badacze poszli o krok dalej i stwierdzili, że wystarczy zamieszkać ze swoim chłopakiem, aby sprowadzić na siebie groźbę przytycia. 

Okazuje się bowiem, że pod jednym dachem z partnerem kobiety jedzą więcej wysokokalorycznych produktów i potraw, są mniej aktywne  i przez to znacznie bardziej narażone na zwiększenie masy ciała. Średnio zyskujemy od 3 do 5 kilogramów po dwóch latach od zawarcia stałego związku.

- Jeżeli chodzi o zamieszkanie razem problem polega na tym, że często przyjmujemy niekorzystne nawyki żywieniowe naszego partnera. Mówi się o tym, że para staje się „wspólnikami w zbrodni” w przypadku jedzenia słodyczy. Jeżeli partner przyniesie np. pudełko ciastek dajemy się skusić – mówi newsrm.tv Ewa Kurowska, dietetyk, ekspert kampanii „Zarządzanie kaloriami”.

Jak to się dzieje? Niestety regułą jest, że łatwiej przyswajamy złe nawyki niż te dobre, dlatego albo my zaczynamy przejmować niedobre przyzwyczajenia partnera, albo „zarażamy” go naszymi grzeszkami. Jedzenie często staje się jedną z głównych czynności w ciągu dnia, którą wykonujemy razem. Jedzenie pizzy przed telewizorem, popcorn w kinie, częstsze posiłki na mieście czy przekąski podczas wspólnych zakupów stają się codziennością. To, co normalnie zwiększa ryzyko nadwagi, staje się jednocześnie elementem zacieśniania relacji. Taka sytuacja nie powinna zaskakiwać, ponieważ jesteśmy uczeni od najmłodszych lat, aby jedzenie kojarzyć z pozytywnymi emocjami. Problem pojawia się, kiedy w parze stajemy się „wspólnikami zbrodni”: wspólnie podjadamy czy przygotowujemy zbyt duże porcje. Jeśli on ma chęć na pudełko ptasiego mleczka późnym wieczorem, istnieje większe ryzyko, że raczej dołączysz do niego w tym procederze niż odwiedziesz go od tego pomysłu. Kiedy ty chcesz przygotować sałatkę, a on mówi „a może pizza?”, twoja silna wola słabnie i ulegasz „pizzowemu szaleństwu”. Jak więc uchronić się przed dodatkowymi kilogramami, w które obrastamy „z miłości’? Dietetyk, Ewa Kurowska radzi przestrzegać kilku zasad:

1. Nie jedzcie identycznych posiłków. Nawet jeśli jesteście podobnego wzrostu, twój partner zawsze spali więcej kalorii. Mężczyźni mają bowiem większą masę mięśniową niż kobiety, która powoduje, że nawet jeśli nie są aktywni, w spoczynku zużywają więcej kalorii niż kobiety. A kiedy mężczyzna jest nieco wyższy, może to oznaczać, że potrzebuje nawet ok. 40-50% więcej kalorii niż kobieta. Kiedy zatem jesteście w restauracji, nie powinniście zjadać takich samych porcji, a w domu używajcie różnych rozmiarów talerzy – dla niej i dla niego.

2. Znajdźcie kompromis miedzy dietetycznym i smacznym. Jeśli zamawiacie jedzenie do domu, zamówcie zupełnie różne potrawy, którymi się podzielicie. Niech jedna z nich będzie opcją bardziej „fit”. Kiedy gotujecie z tych samych składników, zawsze możecie przygotować lżejszą wersję dla niej i coś bardziej sycącego dla niego. „Babska” porcja nie musi być mniejsza objętościowo, jeśli głównym składnikiem będą warzywa.

3. Czasem można razem, ale osobno. Nic się nie stanie, jeżeli twój partner będzie jadł posiłek, a ty potowarzyszysz mu pijąc herbatę, jeśli w tym momencie nie jesteś głodna. Ważne, abyś jadła, gdy czujesz głód, a możecie przecież czuć go o różnych porach dnia. To samo tyczy się tego, co jecie – jeżeli nie przepadasz za bekonem, który kocha twój mężczyzna, nie musisz go jeść! Jeśli on postanowi nagle zacząć naukę gry na gitarze, ty przecież nie musisz robić tego razem z nim. Mimo tego, że jesteście w szczęśliwym związku, nadal jesteście dwiema indywidualnymi osobami, które mogą mieć odrębne preferencje co do tego co, kiedy i ile zjadać. Naprawdę nie ma w tym nic złego!

Wypowiedź: Ewa Kurowska, dietetyk, ekspert kampanii „Zarządzanie kaloriami”.


17.02.2016 KFK

 

 

Polska: Minimum 12 zł za godz. Co się zmieni w wynagrodzeniach?

Koniec z dowolnością przy określaniu minimalnej wypłaty. Od lipca ma obowiązywać minimalna stawka godzinowa, która wyniesie 12 zł dla umów zleceń oraz umów o świadczenie usług.

Projekt nowelizacji ustawy obecnie znajduje się w Rządowym Centrum Legislacji. Ustawa wprowadzi dwie zmiany. – Pierwsza zmiana dotyczy minimalnego wynagrodzenia za pracę, która obejmie osoby zatrudnione na umowach o pracę. Najważniejszym aspektem jest usunięcie przepisu, który stanowił, że osoba, która po raz pierwszy zostaje zatrudniona na umowę o pracę może otrzymać minimalne wynagrodzenie w wysokości 80% minimalnego wynagrodzenia ustalonego rozporządzeniem wydawanym na podstawie tej ustawy. Co oznacza, że młodzi ludzie wchodzący na rynek pracy będą mieli znacznie lepsze warunki – mówi newsrm.tv Alicja Lidzińska, radca prawny, kancelaria Robert Jędrzejczyk i Wspólnicy.

Zgodnie z rządowym projektem minimalna stawka będzie także dotyczyła umowy zlecenia oraz umowy o świadczenie usług, do których stosuje się przepisy o zleceniu. Zgodnie z projektem przepisy mają być stosowane do wszystkich umów, bez względu na sposób ustalania wynagrodzenia (wg stawki godzinowej, miesięcznej, tygodniowej itp.).

- Kwota 12 zł ma na celu ujednolicenie sytuacji osób zatrudnionych na umowę o pracę, które otrzymują minimalne wynagrodzenie i osób zatrudnionych na umowę zlecenie. W efekcie jeżeli wypracują tę samą liczbę godzin, co osoby zatrudnione na pełnym etacie to wynagrodzenie otrzymają na podobnym poziomie, czyli niecałe 2000zł brutto – dodaje Alicja Lidzińska.

Nowe przepisy nakładają także więcej obowiązków na pracodawcę. Czas pracy osób zatrudnionych na umowy zlecenia oraz umowy o świadczenie usług będzie musiał być ewidencjonowany.

W ślad za zmianami w ustawie o minimalnym wynagrodzeniu za pracę pójdą również zmiany w ustawie o Państwowej Inspekcji Pracy. To Inspekcja będzie miała uprawnienie do kontrolowania wysokości wynagrodzenia wypłacanego przez przedsiębiorców osobom zatrudnionym na umowę zlecenie i  umowach o świadczenie usług. W przypadku jeżeli przedsiębiorca będzie naruszał przepisy będzie mógł zostać obciążony grzywną do 30 000 złotych.



Wypowiedź: Alicja Lidzińska, radca prawny, kancelaria Robert Jędrzejczyk i Wspólnicy.


16.02.2016 NMR

Zdrowie: Urządzenie wspomagające pracę stawów - wynalazek młodych białostoczan

Uniwersalne urządzenie wspomagające prace stawów: łokciowego i kolanowego, dla chorych z niedowładem lub po kontuzjach - zaprojektowali studenci z Białegostoku. Ich zdaniem urządzenie może wspierać rehabilitację, ale też pomagać w codziennych czynnościach.

"Funkcjonalny staw" - jak nazwali swój wynalazek - to projekt Bartosza Gembickiego (student Politechniki Białostockiej) i Damiana Śliwowskiego (student Politechniki Warszawskiej).

Jak powiedział PAP Gembicki, pomysł zrodził się z obserwacji osoby niepełnosprawnej w kawiarni, która nie mogła przenieść filiżanki. "Wtedy, będąc jeszcze w technikum, zaczęliśmy sprawdzać i szukać, czy są takie urządzenia, które ułatwiłyby pracę stawu" - dodał.

Jego zdaniem na rynku nie ma dostępnych i tanich urządzeń, które wspomagałyby funkcjonowanie staw. Dodał, że szkielety takich urządzeń istnieją, ale są dostępne tylko dla wojska.

Stąd też zrodził się pomysł, by stworzyć lekkie, nieskomplikowane i tanie urządzenie. Gembicki dodał, że ważnym aspektem jest jego uniwersalność - dostosowany jest do stawów łokciowych oraz kolanowych, zarówno prawych jak i lewych kończyn dla osób o różnej budowie ciała.

Urządzenie składa się z części mechanicznej: szkieletu aluminiowego, pasów mocujących i siłownika oraz z części elektronicznej: czujników i układu sterującego. Waży nie więcej niż 1,5 kg. Gembicki mówił, że urządzenie jest bardzo proste w budowie, dużą rolę odgrywa tu elektronika. Wyjaśnił, że dzięki czujnikom, które wykrywają napięcie mięśni, urządzenie wyczuwa zamiar ruchu i samo prostuje bądź też zgina kończynę. Urządzenie podłączone jest też do dżojstiku, którym dodatkowo można sterować ruchy stawów.

Wynalazek był już konsultowany zarówno z chorymi jak i fizjoterapeutą. Zdaniem Gembickiego urządzenie, dzięki niedużym kosztom produkcji, mogłoby być powszechnie dostępne np. w gabinetach fizjoterapeutycznych. Służyć jako wspomaganie rehabilitacji, a także do użytku własnego.

"Funkcjonalny staw" został jednym z finalistów konkursu "Technotalent" 2015, który wspiera innowacyjne projekty z województwa podlaskiego.



16.02.2016 Niedziela.BE // źródło: PAP - Nauka w Polsce, naukawpolsce.pap.pl

Wielu Polaków na belgijskich budowach

W belgijskim sektorze budowlanym jest zatrudnionych ponad 41 tysięcy obcokrajowców „wydelegowanych” do pracy w tym kraju – wynika z danych organizacji Confederatie Bouw, zrzeszającej belgijskie firmy aktywne w tej branży.

Wśród zagranicznych pracowników budowlanych pracujących w Belgii, ale oficjalnie zatrudnionych w firmach zarejestrowanych w innych krajach, dominują obywatele Polski, Rumunii i Portugalii, informuje flamandzki dziennik „De Standaard”.

Pracownicy ci są „wydelegowywani” z firm w  swoich rodzimych państwach do pracy dla belgijskich zleceniodawców (tzw. „detachering”). Składki na ubezpieczenia społeczne opłacają więc nie w Belgii, ale w krajach, w których zarejestrowane są ich macierzyste firmy.

Obcokrajowców zatrudnianych w branży budowlanej na tych zasadach przybywa. W 2011 r. było ich jeszcze 16.427, a obecnie jest ich już 41.413, informuje „De Standaard”. Jednocześnie w tym czasie zmniejszyła się ogólna liczba osób zatrudnionych w belgijskim sektorze budowlanych. W 2011 roku było takich osób ponad 214 tysięcy, a obecnie to jedynie niespełna 199 tysięcy pracowników.   

 

15.02.2016 ŁK Niedziela.BE

Subscribe to this RSS feed