Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 28 czerwiec 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: „Jesteśmy szczęśliwi”. Choć nie wszyscy…
Belgia: Dom wolnostojący to luksus? Jest drożej
Belgia: Rozwiązanie zbrodni sprzed lat? Przyznał się do ukrycia ciała 26-latki
Polska przed trybunałem. Aptekom wolno się reklamować
Belgia: Gaz, ropa, prąd. Jakiej energii zużywamy najwięcej?
Truskawki w rękach klienta. Czy może je dotykać, kiedy chce?
Belgia: Większość mieszkań za mniej niż ćwierć miliona euro
Belgia: 5 sklepów w Antwerpii zamkniętych. Powodem przemoc gangów
Niemcy: Liczba rozwodów stabilna
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Kary mocno w górę za zabawy z ogniem. Do 30 tysięcy złotych

Dotkliwe kary mają dotknąć osoby, które wypalają trawę i sprowadzają zagrożenie pożarowe. Nad zaostrzeniem przepisów pracuje Ministerstwo Sprawiedliwości. Ale uwaga, te same paragrafy dotyczą np. palenia suchych liści na działkach.

Pod koniec kwietnia na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego wybuchł pożar.

Ogień zniszczył bezcenny obszar

„Ogień strawił około 450 hektarów torfowisk, trzcinowisk i nieużytków – w tym fragmenty bezcennego obszaru ochrony ścisłej Czerwonego Bagna, będącego ostoją wielu chronionych gatunków roślin i zwierząt” – przypomina policja.

W akcji brali udział nie tylko strażacy, ale także policjanci, leśnicy, pracownicy parku i Wojska Obrony Terytorialnej.

Przyczyny pożaru mają być ustalone w trakcie prokuratorskiego śledztwa. Tak samo jak biegli mają wyjaśnić, czemu pod koniec maja płonął Kampinoski Park Narodowy. Pod uwagę brane są wszystkie możliwości – z wypaleniem traw na czele.

Nowe przepisy – na pewno będzie dużo drożej

Właśnie takie przypadki sprawiły, że Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad zmianami w Kodeksie wykroczeń. Chodzi konkretnie o przepisy dotyczące sprowadzenia zagrożenia pożarowego. 

„Proponowane zmiany mają na celu zaostrzenie kar i skuteczne przeciwdziałanie bezkarności osób, które – celowo lub wskutek skrajnej nieodpowiedzialności – powodują ryzyko wystąpienia pożaru” – pisze dziennik.pl.

Teraz maksymalna kara to 5 tys. zł, Ministerstwo Sprawiedliwości chce ją podnieść do 30 tys. zł.

Obejmie to także osoby spalające na działce trawę lub suche liście

„Równocześnie projekt zakłada podniesienie mandatów w postępowaniu wykroczeniowym – do 5000 zł (teraz wynosi 500 zł), a jeśli sprawca jednym czynem popełni więcej niż jedno wykroczenie nawet do 6000 zł. Zmiany te mają na celu skuteczniejsze przeciwdziałanie zagrożeniom pożarowym, szczególnie w kontekście niszczących skutków wypalania nieużytków rolnych” – czytamy.

Nowe przepisy obejmą tych, którzy wypalają trawy, i bezmyślnie obchodzą się z ogniem. Ale art. 82 (którego dotyczą zmiany) Kodeksu wykroczeń jest bardziej obszerny. I wskazuje w ogóle na nieostrożne obchodzenie się ogniem. A to oznacza, że te same przepisy można będzie zastosować w sytuacji, gdy ktoś na swojej działce spala trawę lub suche liście.


10.06.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sc)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Czas na wyprawkę szkolną. Nie wszystkie dzieci dostaną pieniądze

W tym roku mniej uczniów dostanie 300 zł wyprawki szkolnej. To efekt zmiany przepisów. Sprawdź, kto na własny koszt będzie musiał wyposażyć dziecko do szkoły.

Przypomnijmy, że świadczenie z programu Dobry Start (to oficjalna nazwa wyprawki) wynosi 300 zł na dziecko. Te pieniądze to wsparcie finansowe dla uczniów (a właściwie ich rodziców lub opiekunów) w związku z rozpoczęciem nowego roku szkolnego.

Wnioski o przyznanie pieniędzy na wyprawkę szkolną można składać od 1 lipca.

Jakie warunki musi spełniać uczeń?

Wyprawka szkolna przysługuje:

- na każde uczące się dziecko w wieku 7-20 lat,
- jeśli ma ono orzeczoną niepełnosprawność, to do ukończenia 24 lat.

Na przyznanie tego świadczenia nie ma wpływu wysokość zarobków rodziców. Od tego roku szkolnego – przypomina forsal.pl – trzeba jednak spełniać jeszcze jedno kryterium: dziecko musi realizować obowiązek szkolny w polskiej szkole.

Jeśli ten warunek nie jest spełniony, np. dziecko kontynuuje naukę w formie zdalnej w szkole ukraińskiej, to dofinansowania na wyprawkę szkolną nie dostanie.

Kiedy trzeba złożyć wniosek o wyprawkę szkolną?

Świadczenie Dobry Start obsługuje ZUS. Wnioski o przyznanie go należy składać od 1 lipca do 30 listopada. Przy czym obowiązuje zasada: im szybciej złożysz, tom szybciej dostaniesz pieniądze. I tak:

• jeśli więc wniosek złożymy w lipcu i sierpniu, to pieniądze dostaniemy nie później niż do 30 września,
• jeśli złożymy we wrześniu, październiku lub listopadzie, to na wypłatę pieniędzy będziemy mogli liczyć w ciągu 2 miesięcy od dnia złożenia.

Jak złożyć wniosek?

Wnioski do ZUS można składać tylko przez internet za pośrednictwem:

- aplikacji mZUS, którą można pobrać bezpłatnie ze sklepów Google Play oraz App Store,
- bankowości elektronicznej,
- portalu Emp@tia.

Dane dziecka muszą być wpisane do wniosku bez błędów. Zawierają one:

PESEL dziecka,
nazwę i adres szkoły,
aktualny numer konta.


10.06.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sc)

Polska: Praca w wakacje. Jak i za ile zrobić badania do gastronomii?

Mówi się na nią „książeczka sanepidu”. Otwiera drogę do letniego dorabiania. Od lodziarni przez budki z kebabem po restauracje. Podpowiadamy, jak zrobić takie badania.

Przed laty to faktycznie była książeczka, ale teraz to zaświadczenie od lekarza, na mocy którego badania osoba może pracować, mając kontakt z żywnością. Taki dokument jest niezbędny, żeby ktoś latem dorobić lub zarobić sobie w lodziarni, cukierni czy restauracji. I nie chodzi tylko o pracę „na kuchni”. Wymagane jest także w przypadku sprzedawców i kelnerów.

– Moja córka jedzie w tym roku na kolonie do Bułgarii. Nie jest to najtańsze, a jeszcze musi mieć przy sobie jakieś pieniądze. Wpadła na pomysł, że przed wyjazdem znajdzie sobie pracę. Myśli o czymś prostym, jak zostanie kelnerką czy pracy w cukierni – mówi pan Dariusz, ojciec nastolatki, której od razu wytłumaczył, że najpierw dziewczyna musi zadbać o badania i zaświadczenie lekarskie.

Sanepid i lekarz. Trzeba zarezerwować sobie czas

Formalnie to zaświadczenie o stanie zdrowia do celów sanitarno-epidemiologicznych. Taki dokument potwierdza, że w przypadku konkretnej osoby nie ma przeciwwskazań do pracy przy żywności.

Badania sanitarno-epidemiologiczne są absolutną podstawą dla każdej osoby, która zamierza pracować w kontakcie z żywnością. Ich celem jest wykluczenie nosicielstwa chorobotwórczych bakterii i pasożytów, które mogłyby zagrażać zdrowiu konsumentów – informuje jedna ze znanych agencji pracy.

Żeby zdobyć dokument, trzeba przejść dwa rodzaje badań:

laboratoryjne – polegają one na trzykrotnym badaniu kału w kierunku wykrycia potencjalnie chorobotwórczych bakterii,
lekarskie – przeprowadzane przez lekarza medycyny pracy lub lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, który wydaje orzeczenie.

Za takie badania trzeba zapłacić i wykonać je albo w stacji sanitarno-epidemiologicznej, albo w prywatnych laboratoriach.

Ile to kosztuje? Stawki są zróżnicowane

Niestety nie ma jednej, odgórnie ustalonej ceny. Nawet jeśli badanie wykonuje się w sanepidzie. Każda ze stacji może mieć własny cennik. W Krakowie kosztuje to 150 zł, w Lublinie 139, a w Gdańsku 189 zł.

To nie koniec wydatków, bo trzeba doliczyć pieniądze za wydanie zaświadczenia. Bo badania lekarskie mogą być płatne. Może to kosztować od 100 do nawet 300 zł.


9.06.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sc)

Polacy pożyczają u lichwiarzy i rujnują sobie życie. Państwo rozkłada ręce

Coraz więcej Polaków doświadcza finansowego wykluczenia. Zdesperowani idą pożyczać do lichwiarzy. I tu zaczyna się prawdziwy dramat.

Kiedy banki i legalne firmy pożyczkowe odmawiają wsparcia – najczęściej z powodu negatywnej historii w BIK – wielu nie kończy na „nie”. To dopiero początek. Część z nich, zdesperowana, trafia do szarej strefy, gdzie reguły są brutalne: wysokie koszty, brak nadzoru, zastraszanie, a często też ataki fizyczne.

Albo zapłacisz, albo stracisz

Badanie na zlecenie Federacji Konsumentów, na które powołuje się opisujący problem serwis Money.pl, pokazuje, jak wygląda ten świat z perspektywy ofiar. 

Jeden z respondentów opowiadał, jak po spotkaniu z „pożyczkodawcą” oddał dowód osobisty i został zaproszony do samochodu. Tam usłyszał warunki: 1000 zł pożyczki, do oddania 2000 zł w miesiąc, z karą 100 zł za każdy dzień spóźnienia. Groźby były wprost – „jeśli się spóźnisz, przyjadą chłopaki z miasta”.

Różnice między przypadkami są ogromne: inne zabezpieczenia (sprzęt AGD, samochody, nieruchomości), inne stawki, ale jedno jest wspólne – ryzyko. Im mniej przejrzysta umowa, tym większa pułapka.

Szczytne cele, gorzkie skutki

W 2022 roku wprowadzono tzw. ustawę antylichwiarską. Nowe przepisy weszły w życie etapami – od badania zdolności kredytowej, po objęcie sektora pożyczkowego nadzorem KNF-u i ustalenie limitów kosztów (maks. 45 proc. pozaodsetkowych kosztów całkowitych w skali roku).

W teorii miało to chronić konsumentów. W praktyce wykluczyło wielu z legalnego rynku. Z ponad 500 legalnych firm pożyczkowych sprzed kilku lat, dziś działa ok. 100. Różnice między bankami a firmami pożyczkowymi zatarły się – i jedne, i drugie odrzucają klientów z niskimi dochodami lub niestabilną sytuacją zawodową.

Z danych Związku Przedsiębiorstw Finansowych oraz Centrum Informatyki Resortu Finansów wynika, że pod koniec 2024 roku aż 77 proc. wniosków o pożyczkę w instytucjach pozabankowych odrzucono.

Tyle że potrzeby tych osób nie zniknęły, dlatego coraz więcej z nich sięga po „pożyczki bez BIK”, dostępne w internecie i poza kontrolą państwa.

Szara strefa ma się dobrze

Internet to dziś główny kanał dystrybucji nielegalnych pożyczek. Wystarczy dołączyć do odpowiedniej grupy na Facebooku.

Choć znacznie rzadziej niż kiedyś, nielegalne oferty wciąż pojawiają się też na przystankach czy słupach ogłoszeniowych. Często kuszą atrakcyjnym oprocentowaniem – rzekomo tylko 3 proc. – które po analizie okazuje się fikcją.

Uczestnicy badań relacjonują, że brali np. 800 zł, a do spłaty mieli 1600 zł. Takie warunki łamią przepisy, ale w szarej strefie nie obowiązują żadne limity – działa prosta, brutalna zasada: albo płacisz, albo będziesz miał problemy.

Co istotne, ani UOKiK, ani Rzecznik Finansowy nie otrzymują wielu zgłoszeń. Według ich przedstawicieli problem ten wypływa głównie przy okazji spraw o oszustwa. Oficjalnie nie ma więc danych o skali zjawiska, a realna kontrola skutków ustawy zaplanowana jest dopiero na… 2028 rok.

System nie działa

Urząd Komisji Nadzoru Finansowego przyznaje, że część klientów nie powinna otrzymywać kredytów dla ich własnego dobra. Problem w tym, że bez dostępu do legalnych pożyczek osoby w trudnej sytuacji szukają ratunku gdziekolwiek. A tam, gdzie kończą się przepisy, zaczyna się dramat.

Wykluczenie finansowe niesie nie tylko skutki ekonomiczne, ale i psychologiczne: wstyd, izolację, poczucie przegranej.

Niestety państwo pozostaje bierne, a najbardziej poszkodowani są ci, których nikt nie słyszy.


5.06.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sc)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed