Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Temat dnia: Belgia zalegalizuje... gaz pieprzowy?!
Polska: Mobilizacja. Te osoby mogą być powołane w pierwszej kolejności
Słowo dnia: Ziekteverlof
Belgia: Powolny jak... belgijski student?
Belgia: W Belgii prognozowana długość życia dłuższa niż w Polsce…
Polska: To zrobi Polak, kiedy butelkomat zwróci mu butelkę. Sondaż
Belgia: Drugi dom w Hiszpanii? Tylu Belgów już kupiło
Polska: 16 dronów odnalezionych. Jeden zatrzymał się na klatce dla królików [MAPA]
Belgia: Koszt usuwania graffiti z pociągów? Prawie 9 mln euro
Belgia: Ile dzieci ma nadwagę?
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Droższy alkohol i słodzone napoje. Nawrocki się nie zgadza

Ministerstwo Finansów podwyższy ceny alkoholu i napojów słodzonych. Tłumaczy to troską o zdrowie Polaków. Prezydent już zapowiedział swoje  weto.

Akcyza na alkohol etylowy, piwo, wino, napoje fermentowane i wyroby pośrednie ma wzrosnąć o 15 proc. od 1 stycznia 2026 r.

„Zgodnie z danymi Eurostatu, ceny konsumpcyjne napojów alkoholowych w Polsce są na zdecydowanie niższym poziomie niż w większości państw UE. Tańszy alkohol można kupić jedynie w Bułgarii, Rumunii i na Węgrzech” – wyjaśnia w swoim komunikacie Ministerstwo Finansów.

Dodajmy jeszcze, że od 2027 r. akcyza na te same wyroby wzrosłaby o kolejne 10 proc.

Napoje słodzone też podrożeją

Ministerstwo zapowiedziało także podwyżkę opłaty cukrowej.

„Ograniczenie ekonomicznej dostępności napojów słodzonych związane jest z coraz większym problemem otyłości oraz wydatkowaniem większych środków na ochronę zdrowia” – tłumaczy resort.

I dodaje: „Jednocześnie coraz więcej napojów w ogóle nie jest obciążonych opłatą cukrową, ze względu na dodatek soku zastosowany w celu uniknięcia opłaty”.

Tymczasem Karol Nawrocki zapowiada, że nie podpisze podwyżki akcyzy na alkohol i opłaty cukrowej. To – jak powiedział w Radiu Zet Zbigniew Bogucki, szef kancelarii prezydenta – realizacja obietnic złożonych przez Nawrockiego w czasie kampanii wyborczej.

– Jeżeli pan prezydent powiedział, że nie podpisze ustawy podwyższającej podatki, to nie podpisze takiej ustawy. I tyle. Nie znamy szczegółów tego projektu, bo być może gdzieś jest podwyższenie, a gdzieś obniżenie. Dzisiaj jest mowa o tym – wyjaśnił.


25.08.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

  • Published in Polska
  • 0

Tak Polacy oceniają żądania Putina wobec Ukrainy. Sondaż

Czy Zełenski powinien iść na ustępstwa wobec Putina? Niewiele ponad połowa Polaków uważa, że nie. Nie jest to jednak przytłaczająca większość.

Ankieterzy IBRiS na zlecenie „Rzeczpospolitej” zapytali Polaków, czy prezydent Ukrainy powinien zgodzić się na ustępstwa, które chce na nim wymóc Rosja?

Wyjaśnijmy, że Moskwa wśród warunków zakończenia wojny miała podać m.in. przejęcie Donbasu i Krymu oraz demilitaryzację Ukrainy. Co na to uczestnicy badania?

Ponad połowa Polaków mówi: NIE

50,5 proc. uczestników sondażu odpowiedziało, że nie chce, żeby prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski szedł na ustępstwa, które chce na nim wymusić Putin.

Odmiennego zdania jest 37,4 proc. badanych. 12,2 proc. nie ma zdania na ten temat tego.

Przeciwko ustępstwom – jak podała Rz – są:

• 77 proc. zwolenników rządowej koalicji, 
• 36 proc. popierających opozycję,
• 41 proc. osób, które nie głosują na żadną z opcji politycznych. 


21.08.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. X

(ss)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Za chwilę startuje rok szkolny, a nie ma kto prowadzić lekcji

Na niespełna trzy tygodnie przed inauguracją roku szkolnego w placówkach edukacyjnych wciąż brakuje nauczycieli. To realne zagrożenie dla sprawnego startu szkół.

W 2025 r. nowy rok szkolny staruje 1 września. W całym kraju naukę rozpocznie 4,8 mln uczniów. W tym ponad 3,2 mln w szkołach podstawowych i blisko 1,7 mln w ponadpodstawowych.

To realne zagrożenie dla szkół

Tymczasem – jak podaje Bankier.pl – w szkołach brakuje ok. 20 tys. nauczycieli (według innych szacunków 21 mln). Ogólnopolski deficyt kadrowy dotyka szczególnie nauczycieli przedmiotów ścisłych i zawodowych. Od matematyków, chemików, fizyków, aż po nauczycieli zawodu.

ZNP dodaje, że brakuje również 1,7 tys. nauczycieli przedszkoli. I ostrzega, że to realne zagrożenie dla sprawnego startu roku szkolnego.

Wszędzie jest tak samo

Przywołajmy jako przykład województwo łódzkie. Sytuacja w nim nie odbiega od ogólnopolskiego trendu. Wiele szkół zmuszonych jest do ograniczeń w ofercie zajęć – brakuje nauczycieli matematyki, przedmiotów zawodowych, a często także specjalistów, m.in.  logopedów i psychologów.

Jedna z mam z Łodzi, pani Anna, nie kryje obaw przed startem nowego roku szkolnego.

– Martwię się, że syn zamiast pełnego programu może mieć tylko zastępstwa i lekcje co drugi dzień – mówi.

Bartek, uczeń klasy ósmej, komentuje: – Byłoby fajnie, gdyby był normalny nauczyciel od chemii, a nie tylko zdalne filmiki.

Odczuwalne skutki: brak lekcji i nadgodziny

Szkoły próbują ratować sytuację, zlecając nadgodziny obecnym nauczycielom lub – co zdarza się coraz częściej – zatrudniając emerytowanych pedagogów lub korzystając z zastępstw. W efekcie kadra jest przeciążona, a system opiera się na prowizorkach.

Potrzeba pilnych zmian

Bez zdecydowanej interwencji – finansowej (realne podwyżki, zachęty) i systemowej (zmniejszenie biurokracji, merytoryczne wsparcie kadr) – zawód nauczyciela nie będzie przyciągał młodych ludzi.

Już dziś polski system edukacji boryka się z poważnym deficytem, który może się pogłębiać, jeśli nie zostaną podjęte działania zaradcze.

MEN uspokaja: To zwykły ruch kadrowy

„Resort edukacji uspokaja i sytuację tłumaczy zwykłymi ruchami kadrowymi” – czytamy w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.
DGP przypomina, że w sierpniu 2023 r. liczba wakatów o tej porze roku również wynosiła ok. 24 tys. w skali kraju. 

„Wtedy ówczesna opozycja alarmowała, że mamy do czynienia z zapaścią w oświacie, do której miała doprowadzić ingerencja państwa w zarządzanie szkołami. 

W ocenie ekspertów – podkreśla dziennik – problem jest jednak złożony i związany z brakiem systematycznych podwyżek. Te wypłacone w 2024 r. wynosiły w zależności od stopnia awansu zawodowego, od 30 do 33 proc. W tym roku podwyżki sięgnęły zaledwie 5 proc. (przy jednoczesnym wzroście płacy minimalnej)”. 



21.08.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Sztandarowa obietnica trafiła do kosza. Cios w pracodawców

Nie będzie zmian w płaceniu za zwolnienie lekarskie pracownika. Jeden ze 100 konkretów Koalicji Obywatelskiej nie zostanie zrealizowany. Powodem są pieniądze i możliwe pole do oszustw.

Ta obietnica znalazła się na liście 100 konkretów. W kampanii wyborczej w 2023 roku, a potem w Sejmie Donald Tusk zapowiadał wdrożenie ważnego dla pracodawców rozwiązania.

„Pomożemy mikroprzedsiębiorcom obniżyć koszty działalności: zasiłek chorobowy od pierwszego dnia nieobecności pracownika będzie płacił ZUS (...)” – czytamy.

Byłaby to oszczędność dla firm

Teraz pracownik idący na L4 dostaje 80 proc. pensji. Pieniądze jednak nie pochodzą z budżetu ZUS-u, ale z kasy pracodawcy. Dopiero po miesiącu świadczenie wypłaca ZUS.

Gdyby ZUS przejął ten obowiązek już od pierwszego dnia L4, byłoby to dużym ułatwieniem i oszczędnością dla firm.

Tak jednak się nie stanie.

Funduszu Ubezpieczeń Społecznych musiałby wydawać 13-14 mld zł rocznie

Projekt ustawy w tej sprawie został już przygotowany przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS), ale przyblokowany na etapie Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, a więc zanim zdążył trafić na posiedzenie rządu – podaje money.pl.

I wyjaśnia, że zdecydowały o tym pieniądze.

– Ta reforma kosztowałaby Funduszu Ubezpieczeń Społecznych 13-14 mld zł rocznie. To koszty porównywalne z rentą wdowią w wariancie docelowym, czyli 25 proc. –  wyjaśnia Sebastian Gajewski, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.

I dodaje: – Środki te musiałyby pochodzić z funduszu chorobowego, w którym – w przeciwieństwie do nadwyżkowych funduszy rentowego i wypadkowego – jest deficyt.

W rezultacie gdyby rozwiązania te weszły w życie, minister finansów musiałby dopłacić 13-14 mld zł rocznie dotacji z budżetu państwa do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.

Nie można wykluczyć możliwych przekrętów

To rozwiązanie może także stać się polem do nadużyć. Można sobie wyobrazić sytuację, że jakaś firma ma mniej zamówień, nie potrzebuje aż tylu pracowników, ale to okres przejściowy. Można takich ludzi wysłać na urlopy – nawet bezpłatne. Ale można też „wysłać” pracowników na L4 i wówczas pracodawca nie ponosiłby żadnych kosztów, bo „choremu” płaciłby ZUS.

– Nie zakładam, że takie zachowania byłyby powszechne, ale musimy je brać pod uwagę – komentuje Sebastian Gajewski.

I zaznacza, że nowe rozwiązanie wymagałoby jeszcze częstszych kontroli L4, a już teraz brakuje 40 proc. lekarzy orzeczników.


21.08.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(ss)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed