Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Niemcy: Coraz więcej stulatków!
Polska: Szczepienia w szkołach. „Nigdy nie puszczę na nie dziecka”
Belgia: Pogoda na piątek, sobotę i niedzielę (20, 21 i 22 września)
Belgia: Pogoda na piątek (20 września)
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek 20 września 2024, www.PRACA.BE)
Belgia: Rosnąca liczba studentów
Polska: Beata Kempa ma poważne problemy. W tle tornistry szkolne dla dzieci w Syrii
Belgia: Starsza kobieta oszukana przez fałszywych pracowników banku
Polska: „Jolka, Jolka pamiętasz...”. Nie żyje Felicjan Andrzejczak
Opóźnienie strefy niskiej emisji w Brukseli: kosztowne konsekwencje w przyszłości
Redakcja

Redakcja

Holendrzy kradli samochody w Belgii

Siedmioro Holendrów jest podejrzewanych o kradzież dziesiątek drogich samochodów na terenie Belgii – poinformowała we wtorek belgijska prokuratura.

Podejrzanych zatrzymano w minionych tygodniach. Najpierw, 16 maja, aresztowano dwóch mężczyzn pochodzących z holenderskiego Heerlen. Poruszali się oni skradzionym samochodem. Dwa tygodnie później policjanci zatrzymali Holendra i Holenderkę, u których znalezione znaczne sumy pieniędzy oraz podrobione kluczyki do samochodu.

Kolejne aresztowanie miało miejsce na początku czerwca. Wtedy zatrzymano dwie Holenderki. Ostatniego z podejrzanych aresztowano po pościgu policyjnym w Holandii. Obecnie czeka on na ekstradycję do Belgii.

Zatrzymane osoby są podejrzane o kradzież dziesiątek drogich samochodów. Jak informuje portal 1limburg.nl, upodobali oni sobie szczególnie pojazdy marki BMW oraz Range Rover.

Policji udało się odzyskać część skradzionych samochodów. Niektóre z nich znaleziono na terenie Holandii, inne stały już w kontenerach, które trafić miały z portów w Antwerpii i Niemczech do Afryki.

 

11.06.2015 ŁK Niedziela.NL

Maryla Rodowicz: dopiero się rozwijam, jeszcze dużo przede mną

Maryla z kłami i szponami to było dla mnie spore wyzwanie – mówi Maryla Rodowicz, która w teledysku do singla „Pełnia” wcieliła się w wampirzycę. Wokalistka twierdzi, że lubi poczucie humoru Donatana i chętnie podejmuje nowe muzyczne wyzwania. Nie czuje też, że osiągnęła już szczyt swoich możliwości na scenie, mówi, że dopiero się rozwija muzycznie.

Maryla Rodowicz to jedna z najpopularniejszych polskich wokalistek. Na rodzimej scenie muzycznej obecna jest od drugiej połowy lat 60. Znana jest głównie z muzyki w stylu pop oraz folk-pop, a na swoim koncie ma takie przeboje, jak „Małgośka”, „Szparka sekretarka”, czy „Niech żyje bal”. Współpracowała z takimi ikonami polskiej kultury, jak Agnieszka Osiecka czy Seweryn Krajewski, jest też laureatką licznych nagród muzycznych, m.in. Grand Prix na festiwalu w Sopocie. Mimo to nie czuje, że osiągnęła już wszystko w swojej muzycznej karierze.

– Czuję, że dopiero się rozwijam, że jeszcze bardzo dużo przede mną. Tyle mam energii w sobie – mówi Maryla Rodowicz agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Wokalistka lubi podejmować nowe wyzwania, a za takie uważa nagrany z Donatanem singiel „Pełnia”. 2 czerwca miała miejsce premiera teledysku do tego kawałka w reżyserii Piotra Smoleńskiego. Klip utrzymany jest w konwencji horroru, ale z przymrużeniem oka – opowiada o balu wampirów, upiorów i czarownic na zamku podczas pełni księżyca. Maryla Rodowicz pojawia się w nim jako wampirzyca w obszernej czarnej sukni z dużym kołnierzem.

– Projekt Donatana z zupełnie innym wyobrażeniem Maryli w starym zamku, ze szponami i z kłami to było dla mnie wyzwanie. A ponieważ wiadomo, że to jest z przymrużenie oka i jest w tym żart, a ja lubię poczucie humoru Donatana, wszystko się zgadzało – mówi Maryla Rodowicz.

W klipie, do którego scenariusz napisał Donatan, pojawili się także: Cleo, Aleksandra Ciupa, Paula Tumala, Ewa Kępys, Mamiko oraz Krzysztof Ibisz. Zdjęcia kręcono na Zamku Książąt Lubomirskich w Lubniewicach. Maryla Rodowicz wspomina, że cała ekipa cierpiała z powodu zimna – zamek jest bowiem nieogrzewany, a temperatura wynosiła zaledwie 2 stopnie. Zdjęcia trwały prawie 12 godzin, od siedemnastej do piątej nad ranem.

– Starałam się nie pić niczego, ani wody, ani kawy, dlatego że nie było tam toalet. Był toi toi na zewnątrz, ale trzeba było po ciemku do niego zasuwać, a ja miałam szpony, które pewnie musiałabym odczepić, do tego ogromny kołnierz, przeogromna krynolina, więc nie piłam. O suchym pysku dotrwałam – mówi Maryla Rodowicz.

Wokalistka chwali współpracę z Donatanem i nie wyklucza kolejnych wspólnych projektów.

– Donatan się odgraża, że to jest początek współpracy, zobaczymy, co życie przyniesie – mówi Maryla Rodowicz.

Na razie wiadomo, że oboje pojawią się na 52. Festiwalu w Opolu, który odbędzie się w dniach 12-14 czerwca 2015 roku. Zaprezentują tam utwór „Pełnia”.

 

 

06.06.2015 Newseria

Kobiety w Belgii zarabiają 9% mniej niż mężczyźni

Średnia stawka godzinowa dla zatrudnionych w Belgii kobiet była w 2012 r. o 9% niższa niż w przypadku mężczyzn – wynika z analizy instytutu IGVM, o której na początku czerwca napisał m.in. flamandzki dziennik „De Standaard”.

Kobiety zarabiają więc mniej niż mężczyźni, ale różnica ta powoli maleje, choć nieznacznie. W porównaniu z 2011 r. w przypadku stawek godzinowych zmniejszyła się ona o jeden punkt procentowy.

W skali rocznej  różnica zarobków pomiędzy mężczyznami a kobietami jest jednak większa i w 2012 r. nie zmalała. Mężczyzna pracujący w Belgii zarabia rocznie statystycznie o 22% więcej niż kobieta, wynika z danych instytutu IGVM.

Wpływ na to ma z jednej strony wspomniana już niższa stawka godzina dla kobiet, a z drugiej strony fakt, że kobiety częściej niż mężczyźni pracują na niepełny etat. Wiele kobiet chce pracować np. na pół czy jedną trzecią etatu, ponieważ chce mieć więcej czasu dla dzieci i rodziny, podkreślają eksperci.    

 

06.06.2015 ŁK Niedziela.BE

  • Published in Belgia
  • 0

Polacy nadal wybierają samochody używane. Coraz większą wagę przykładają jednak do ich jakości i warunków zakupu

W ubiegłym roku na rynku aut używanych przeprowadzono 1,7 mln transakcji. Kolejne 700 tys. samochodów to import indywidualny. Sprzedaż aut używanych wygląda w kraju podobnie jak 25 lat temu, jednak kupujący mają coraz więcej oczekiwań, zarówno co do standardu wybieranych pojazdów, jak i jakości obsługi.

Rynek samochodów używanych jest często niedoceniany przez ekonomistów i polityków. Tymczasem jest to znacząca część polskiej gospodarki.

– W 2014 roku w Polsce sprzedano ponad trzysta tysięcy samochodów nowych – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Przemysław Vonau, dyrektor generalny AAA AUTO w Polsce. –  Jednocześnie liczba transakcji na rynku samochodów używanych wyniosła 1,7 mln, a 700 tys. samochodów wjechało do Polski jako import indywidualny. Mówimy więc o 2,4 mln sztuk samochodów, które zmieniły właściciela w Polsce.

Holenderska grupa AAA AUTO należy do europejskich liderów w handlu używanymi samochodami. W kwietniu otworzyła pierwszy salon sprzedaży w Polsce – w Piasecznie koło Warszawy. Jak podkreśla Vonau, upodobania Polaków i kondycja rynku pozwalają firmie oczekiwać dobrych wyników sprzedażowych.

Klienci szukają wozów lepszej klasy, lepiej wyposażonych, w lepszym stanie technicznym i prawidłowym stanie prawnym.   

– Rynek się rozwija bardzo podobnie do ogólnej sytuacji gospodarczej kraju – mówi  Przemysław Vonau. – Cały czas widać lekki wzrost średniej ceny samochodów używanych oraz wymagań klientów zarówno co do standardu wybieranych pojazdów, jak i jakości obsługi.

Jego zdaniem polski rynek handlu używanymi samochodami zmienia się bardzo niewiele. W jego ocenie działające w Polsce firmy niewiele robią, by poprawić jakość swojej oferty.

– W handlu spożywczym, bankowości czy komunikacji przez 25 lat zaszły ogromne zmiany, a handel używanymi samochodami wygląda dzisiaj dokładnie tak, jak 25 lat temu. Jesteśmy przekonani, że polski klient oczekuje od firm, które działają na tym rynku, czegoś więcej. Będziemy bardzo się starać, żeby klient mógł kupować u nas w warunkach, z jakimi ma do czynienia w innych branżach – mówi dyrektor generalny AAA Auto.

AAA Auto sprzedaje najczęściej samochody po pierwszym lub drugim właścicielu, z udokumentowaną historią serwisową i dożywotnią gwarancją legalnego pochodzenia. Firma deklaruje, że każde zakupione auto przechodzi szczegółową kontrolę. Z powodu wykrytych wad mechanicznych lub prawnych, firma rezygnuje z zakupu aż 65-70 proc. samochodów.

Polska jest czwartym, po Węgrzech, Czechach i Słowacji, rynkiem Europy Środkowej, na którym firma rozpoczęła działalność. Obroty firmy w 2013 roku przekraczały 379 mln euro. W ubiegłym roku sprzedaż wyniosła ponad 63,6 tys. aut, a w tym ma sięgnąć 70 tys.

W tym roku firma chce otworzyć jeszcze jeden salon w Polsce – w Katowicach. A od przyszłego roku planuje otwierać do pięciu salonów rocznie. Uruchomienia każdego autocentrum to koszt ok. 2 mln euro (łącznie z kosztem zakupu samochodów).

 

04.06.2015 Newseria

Subscribe to this RSS feed