Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Temat dnia: Więcej pociągów nocą i w weekendy
Polska: Najpopularniejsze nazwisko w Polsce. I nie jest to Kowalski
Słowo dnia: Straat
Bruksela: 46 aresztowań w wielkiej operacji antynarkotykowej
Belgia: Policjanci zażywali kokainę na służbie?!
Polska: Dochody w dół, wiek w górę. Mniej osób skorzysta z bonu senioralnego
Belgia deportuje część więźniów na Bałkany!
Polska: Masło po 4 zł. Ekspert tłumaczy, skąd się bierze taka niska cena
Belgia: Nauczyciele zestresowani. To główna przyczyna
Belgia: Tramwaj wypadł z torów i uderzył w słup... Są ranni
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Najpopularniejsze nazwisko w Polsce. I nie jest to Kowalski

To nazwisko przez lata było na najwyższym podium i rządziło niepodzielnie. W tym roku zostało pokonane. Zastąpiło go nazwisko, które nosi blisko 200 tys. Polaków.

W 2025 roku – jak podaje Natemat.pl – najwięcej jest wśród nas Nowaków. A tak wygląda pierwsza dziesiątka najpopularniejszych nazwisk w Polsce:

Nowak – ponad 199 tys. kobiet i mężczyzn,
Kowalska/Kowalski – ponad 135 tys.,
Wiśniewska/Wiśniewski – ponad 107 tys.,
Wójcik – 96 tys.,
Kowalczyk – ponad 95 tys. 
Kamińska/Kamiński – ponad 93 tys.,
Lewandowska/Lewandowski – ponad 91 tys.,
Zielińska/Zieliński – ponad 89 tys.,
Szymańska/Szymański i Woźniak – ponad 86 tys.
Tuż za czołówką uplasowało się nazwisko Dąbrowski. 

Co oznacza nazwisko Nowak?

Nazwisko Nowak – podaje Wikipedia – oznacza „nowego”, czyli przybysza, nowicjusza w danej społeczności, zawodzie lub miejscu. Pochodzi od staropolskiego słowa o takim samym brzmieniu.

Jest to również najpopularniejsze nazwisko w Czechach i Słowenii, gdzie pisane jest jako Novák.


08.10.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sp)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Dochody w dół, wiek w górę. Mniej osób skorzysta z bonu senioralnego

Trudniej będzie o dostęp do bonu senioralnego. Rząd zaostrza kryteria uprawniające do skorzystania z tego wsparcia. Jest ważny powód: brakuje opiekunów.

Bon senioralny to – przypomnijmy – świadczenie pomocowe w wysokości 2150 zł miesięcznie. Jest skierowane do seniorów, którzy mają trudności z codziennymi obowiązkami: robieniem zakupów, gotowaniem, sprzątaniem, jedzeniem posiłków, ubieraniem się, kąpielą.

Tymi pieniędzmi będzie im można sfinansować maksymalnie 50 godzin opieki miesięcznie.

Pierwotny projekt został zmieniony

Projekt został przygotowywany przez Marzenę Okłę-Drewnowicz, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera. Przewidywał on, że aby ubiegać się o bon senioralny, trzeba spełniać odpowiednie kryteria.

Między innymi mieć ukończone 75 lat i spełniać mieć odpowiednie dochody. Pierwotnie zakładano, że próg dochodowy wyniesie 5 tys. zł brutto.

Ten projekt Marzeny Okły-Drewnowicz został jednak – jak podaje „Fakt” – znacznie ograniczony. Aktualna wersja projektu ustawy zakłada, że bon przez pierwsze trzy lata będzie przyznawany tylko osobom 80 plus.

To nie wszystko, bo ubiegający się o to wsparcie senior będzie musiał mieć odpowiednie dochody – nie mogą przekraczać 3410 zł brutto.

Dodajmy, że obecnie przeciętna emerytura wypłacana przez ZUS to 3900 zł brutto.

Brakuje chętnych do opieki nad osobami starszymi

– Kryterium jest i tak znacznie wyższe niż w pomocy społecznej i będziemy dochodzić do tych 5 tys. zł – powiedziała „Dziennikowi Gazecie Prawnej” Marzena Okła-Drewnowicz.

I wyjaśniła, że powodem zaostrzenia kryteriów jest nie tyle brak pieniędzy, co osób zajmujących się opieką nad osobami starszymi.

– W ramach konsultacji byłam w każdym regionie Polski. W większości samorządów słyszałam to samo: brakuje rąk do pracy. Szczególnie w małych gminach, gdzie potrzeba wsparcia jest największa — podkreśliła ministra Okła-Drewnowicz.

Tymczasem według prognozy w najbliższych 15 latach liczba osób powyżej 85 roku życia wzrośnie o ok. 90 proc.

Kiedy projekt zostanie przyjęty?

Jeszcze w październiku projektem ustawy o bonie senioralnym ma się zająć Stały Komitet Rady Ministrów. Przepisy mają wejść w życie od  stycznia 2026 r.

Pierwsze wnioski o przyznanie świadczenia będzie można składać w drugiej połowie przyszłego roku.


08.10.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sp)

Polska: Masło po 4 zł. Ekspert tłumaczy, skąd się bierze taka niska cena

W sklepach można kupić kostkę masła za 4 zł. To nie pomyłka, tylko walka między sieciami. Czy warto robić zapasy?

Kostka masła po 8 albo 9 złotych to norma. Minęły te czasy, kiedy było taniej. Chyba że znajdzie się towar za 5-6 zł w promocji, kiedy kupuje się kilka kostek z kartą lojalnościową sieci sklepów.

Supermarkety kuszą klientów niskimi cenami

Tymczasem RMF FM donosi: „W wielu sklepach kostkę można kupić w promocji za mniej niż 4 zł. We wrześniu obniżki były wyjątkowo wyraźne”.

I opisuje, że sieci supermarketów kuszą klientów niskimi cenami. W ostatnich tygodniach akcji promocyjnych jest wyjątkowo dużo. Regularna cena za kostkę 200 g wynosi ok. 8 zł, jednak przy zakupie trzech sztuk cena spada do 4,75 zł, a przy czterech – do ok. 4 zł.

„Wszystko wskazuje na to, że nadchodzą wyczekiwane przez wielu klientów obniżki, bo mamy załamanie na rynku mleczarskim. Powodów jest kilka, m.in. nadpodaż mleka na światowych rynkach, którego jest po prostu za dużo, a więc traci na wartości, a to przekłada się na niższe ceny” – czytamy.

Spadki cen masła i mleka to efekt „wojny cenowej”

To jednak nie tłumaczy wszystkiego. Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności, widzi to inaczej. W rozmowie z Wp.pl ocenił, że  spadki cen masła i mleka wynikają głównie z „wojny cenowej” sieci handlowych.

Sklepy walczą o klientów i oferują coraz niższe ceny drogich, a popularnych produktów.

„Wojna cenowa” nasili się przed Bożym Narodzeniem?

Ekspert ocenia, że nie ma co rzucać się do sklepów i już teraz kupować masło po okazyjnych cenach. Tłumaczy, że zjawisko „wojny cenowej” nasila się przed Bożym Narodzeniem.  Przyznaje jednak, że obecna sytuacja to również efekt stabilizacji i spadku cen produktów.

– To naturalny proces rynkowy trwający wiele miesięcy. Jednak obecnie zapasy nie wzrosły aż tak bardzo, żeby generować silne spadki cen. Te górki i dołki to tak samo, jak w przypadku wieprzowiny i wielu innych surowców rolnych – komentuje.


08.10.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sp)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Zapracowany jak Polak. Dorabianie to już nasza codzienność

Ponad 40 proc. Polaków ma dodatkową pracę, a wielu innych planuje dorabiać do pensji. To sposób na życie w czasach rosnących kosztów.

Etat przestał nam wystarczać. Z badania SW Research przygotowanego dla Job Impulse wynika, że – jak podaje aboutmarketing.pl – 47 proc. Polaków ma obecnie dodatkowe zajęcie poza głównym etatem. Co więcej, 56 proc. spośród pozostałych deklaruje, że chciałoby dorabiać. 

Dla wielu osób praca dorywcza już nie jest jednorazową aktywnością. Ponad połowa (56 proc.) dorabiających wykonuje ją regularnie. 

Dorabiają nie tylko osoby o niższych dochodach

Wśród wskazywanych przyczyn są m.in. rosnące ceny, inflacja i stagnacja płac. To one zmuszają ludzi do szukania dodatkowych źródeł dochodu. Jak podkreśla Job Impulse, motywacją najczęściej wskazywaną przez ankietowanych jest potrzeba bezpieczeństwa finansowego. 

Za nim plasują się chęć zdobycia środków na przyjemności i konieczność pokrycia podstawowych wydatków: rachunków, opłat, codziennych zakupów. 

Co ciekawe, dorabiają nie tylko osoby o niższych dochodach. W grupie zarabiających powyżej 7000 zł netto, aż 58 proc. deklaruje posiadanie lub chęć posiadania dodatkowego zajęcia. 

Z kolei 50 proc. osób z wyższym wykształceniem przyznaje, że podejmuje prace dodatkowe. To pokazuje, że dorabianie to strategia nie tylko przymusu, ale też budowania elastyczności i stabilizacji finansowej.

Najczęściej szukamy pracy zdalnej

Jeśli chodzi o formę pracy dodatkowej, najpopularniejsza jest praca zdalna — wskazało ją 45 proc. dorabiających. 

Mniej osób decyduje się na pracę fizyczną, np. w magazynach, czy sprzątanie (ok. 26 proc.). 

Coraz częściej dorabiający dogadują się ze swoimi pracodawcami w kwestii dodatkowej pracy (21 proc.). Eksperci wskazują, że firmy chętnie oferują zadania doraźne swoim obecnym pracownikom, żeby uniknąć kosztów nadgodzin lub angażowania pracowników przez agencje. 

Wszystko to pokazuje, że dorabianie do pensji to już nie chwilowe zjawisko, ale część codziennej strategii Polaków na to, żeby utrzymać standard życia, zapewnić sobie rezerwę i poradzić sobie z niepewnością ekonomiczną.


07.10.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sp)

Subscribe to this RSS feed